Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem.. jak 6 w Totka, jedyna na całe życie Jestem.. jak Kwiat, tak łatwo mnie zranić Jestem.. jak Motyl, tak trudno mnie złapać Jestem.. jak Nadzieja, tak łatwo mnie stracić Jestem.. jak Wiatr, tak trudno mnie zatrzymać Jestem.. jak Gwiazda, spełniam życzenia Jestem.. jak Czekolada, po prostu słodka

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 65733
Komentarzy: 451
Założony: 5 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 13 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
truskawkaa89

kobieta, 35 lat, Tychy

168 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: waga: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 listopada 2010 , Komentarze (4)

Tak więc minął tydzień od kiedy obiecałam sobie zmiany. Jestem z siebie zadowolona, większość punktów przestrzegam:

 

 

1. RUCH

- minimim 20 min. rowerka- 5x tygodniu- jak narazie codziennie bez przerwy

- 1h pływanie- 3x w tygodniu- udało mi się tylko wyskoczyć 2 razy

- 20 min. hula-hop- 6x w tyg- zaliczone

- A6W- 5 razy w tyg (wiem, że powinnam codziennie ale u mnie sie to nie sprawdza)- z tym chyba nie dam rady, udało mi się tylko zaliczyć 1 dzień.

- ćwiczenia wzmacniające mięsnie ramian- 4x w tyg-zaliczone

- dodatkowe ćwiczenia (brzuszki, przysiady, podskoki)-zaliczone, choć z dużymi zakwasami

 

2. DIETA:

- min. 3 dni całkowicie bez słodyczy!!- tylko 2 dni:/ nad tym naj bardziej musze popracować

- więciej warzyw!!-to też nie do końca wyszło, niestety nie ja gotuje obiady, nie mam czasu.

- wprowadzienie jogurtu naturalnego z płatkami owsianymi na 2 śniadanie- wykonane

-szklanka soku marchewkowego-wykonane

- więcej wody i herbaty (zielona, czerwona)- narazie pozostałam na tym samym poziomie

-ograniczyć pieczywo- z tym będzie ciężko:)- wykonane

-kolacje do godziny 20-chodzę spać o 23 więc 3h przed snem w sam raz.- z przyczyn technicznych (remont kuchni) nie dałam rady.

 

Podsumowując jest jeszcze kilka punktów nad którymi muszę popracować ale jest dobrze.

 

 

 

Dzisiaj planuję wyskoczyc na basen, wykonać ćwiczenia codzienne i przede wszystkim nie zjeść nic słodkiego!!! Dam rade na 100%

 

 

 

 

 

 

3 listopada 2010 , Komentarze (3)

Od miesiąca waga nie drgnęła, wiem oczywiście czym to jest spowodowane. W skrócie musiałam trochę odpuścić z dietą i ćwiczeniam- powód mało czasu a pod koniec tygodnia jeszcze przyplątało się to silne przeziębienie które zwaliło mnie z nóg. Z dietą też sobie trochę odpuściłam.

 

Tak więc czas na zmiany, już sobie w głowie ułożyłam nowy plan działania, a to jego główne postanowienia (minimalne, ale będę starała się wychodzić poza)

 

1. RUCH

- minimim 20 min. rowerka- 5x tygodniu

- 1h pływanie- 3x w tygodniu

- 20 min. hula-hop- 6x w tyg

- A6W- 5 razy w tyg (wiem, że powinnam codziennie ale u mnie sie to nie sprawdza)

- ćwiczenia wzmacniające mięsnie ramian- 4x w tyg

- dodatkowe ćwiczenia (brzuszki, przysiady, podskoki)

 

2. DIETA:

- min. 3 dni całkowicie bez słodyczy!!

- więciej warzyw!!

- wprowadzienie jogurtu naturalnego z płatkami owsianymi na 2 śniadanie

-szklanka soku marchewkowego

- więcej wody i herbaty (zielona, czerwona)- troche to ostatnio zaniedbałąm

-ograniczyć pieczywo- z tym będzie ciężko:)

-kolacje do godziny 20-chodzę spać o 23 więc 3h przed snem w sam raz.

 

3. PIELĘGNACJA ( nie wliczając czynności codziennych)

-peeleng ciała z masażem- 5 razy w tyg

-balsamowanie- 5x w tyg

-peeleng twarz-2x w tyg

-maseczka- 2x w tyg

 

 

Tydzień temu porzyczyłam na zimę od rodziców rowerek stacjonarny:) co mnie bardzo zmobilzowało do pracy nad sobą, wsiadam na niego codziennie chociaż po te 20 min..  teraz jestem pewna, że bede codzinnie w ruchu:) Wczoraj  przyniosłam do domu ciężarki i od dzisiaj walczę z tłuczszykiem na ramionach:) oby tem mój zapał szybko nie zgasł.. bo mam dużo siły do walki!!

 

 

 

 

 

 

 

25 października 2010 , Komentarze (1)

Ehhh no i rozłożyłam się, dopadło mnie okropne choróbsko, jakieś silne przeziębienie w dzień bym tylko spała, a w nocy wychodzą mi wszystkie bóle i już 3 bezsenne noce zaliczyła. Dzisiaj dostałam L4 na 5 dni, wyleżę się za wszystkie czasy. Wczoraj musiałam odpuścić zajęcia na uczelni a szkoda bo miałam tylko wizaż:/ zła jestem bo jestem odłączona od wszelkiej aktywności ruchowej, jedynym pozytywem jest brak apetytu (choć już dziś to bym coś dobrego zjadła).
W sobotę dziewczyny z grupy wyciągnęły mnie do McDonalda ale byłam grzeczna i zamówiłam tylko cappuccino


Zbieram siły przed listopadem, bo zamierzam wprowadzić kilka zmian. Głównie:
-więcej ruchuuuuuuuuuu, zamierzam dokończyć A6W, nadal hula-hop, przynajmniej 2-3 razy w tyg. basen i coś nowego
-mniej słodyczy, min. 3 dni w tyg bez słodyczy
-mniej pieczywa, choć i tak już usunęłam drożdżóweczki z mojego śniadania
-zastąpić część jogurtów owocowych wypijanych w tygodniu, jogurtami naturalnymi z płatkami owsianymi
-szklanka soku marchewkowego dziennie










18 października 2010 , Komentarze (2)

Ostatnio czuję się jak niedźwiedź który strasznie już chce zapaść w sen zimowy, szkoda tylko, że jak tak nie mogę. Mogła bym spać 24h/dobę, do wszystkiego się zmuszam, żeby wstać do pracy, żeby choć trochę poćwiczyć, żeby wsatć do szkoły, żeby iść na praktyki a nawet, żeby pooglądać film-bo tego też mi się nie chce. Kupiłam w aptece Żen-Szeń i liczę, że on chociaż troche zdziała. Marzy mi się spędzenie tygodnia w łóżku, bez wychodznia na to zimmo:D

Co do moich wpisów na vitalii, niestety nie mogę już tu siedzieć godzinami jak wcześniej, dlatego też tych wpisów mniej. Nie mam w pracy internetu:/ a jak przychodzę do domu to już mi się poprostu nie chce. Ale na vitalii jestem codziennie-na chwilkę, żeby poczytać wasze wpisy i w grupie się poudzielać.

Z moimi postanowieniami nie jest za dobrze, mało ćwiczę, poprostu mi się nie chce, wolę każdą wolna chwilę spędzić pod kołderka. A jak już się wybiorę na basen czy poćwiczę A6W to jest to bardziej zmoszanie niź chęć, niestety:/ oby szybko się to zmieniło, bo nie jest mi z tym dobrze:/ Mam, nadzieję, żę listopad będzie takim przełomem, kiedy już praktyki będę miała z głowy.

 

A z takich przyjemniejszych, rzeczy od 3 dni biegam po sklepach.. jak już muszę na to zimno wychodzić to muszę mieć w czym, i powiem szczerze poszalałam:) konto puste jeszcze chłopak się dorzucał, ale wreszcze mam śliczne szare kozaczki na nie za wyskim obcasie i czego się najbardziej obawiałam super kurtko-płaszczyk, w kratkę szaro-różowy. Aż sama byłam zdziwiona, że je tak szybko znalazłam (choć wczoraj się najeździlam) do tego 2 sweterki (szafirowy, koralowy), jeansy ciemne rurki i apaszkę morską zebrę. Na allegro zamówiłam sobie olejek marchewkowy na poprawę kolorytu skóry, chcę na troche zrezygnować z niezdrowego solarium bo mam jasne plamy, a pozatym szkoda mi skóry.

Wczoraj chłopak mi zprezentował fajną grę "will" już o niej co nie co słyszałam. Pokazał mi mate do tej gry fittnes z grą i powiem szczerze, żę bardzo mi się spodobało. Ćwiczenia pokazywane są w form gry, osoba jest podpięta do czujników które sprawdzają czy wykopnywane są dobrze odrazu wyświetlając ile się spaliło kalorii. Jest oczywiście wiele różnych kategori, sport, wyścigi, joga, no niemalże wszystkie jakie sobie można wymyśleć. Także przyjemne z porzytecznym:) szkoda tylko, że wszystko tak kosztuje sama ta mata do fitnessu i jogi bez konsoli 200-300zł:/ to już wolę w rolki zainwestować:)

 

 

 

4 października 2010 , Komentarze (5)

Weekend minął bardzo miło, ładna pogoda dużo ruchu i duźo pysznego jedzenia (niestety) :) W sobotę poczęści zakończyłam moj tegoroczny sezon rowerowy (szkoda), nie szalałam już bo za chłodno więc standardowa minimalna 22km.. nice. Myślę nad tym, żeby 2 razy w tym tyg. ostatecznie wybrać sie na rower (pogoda dopisuje), o odwieźć rower na zimę. Co do pysznego jedzenia zrobiłam tortille mniammm zjadłam 1 taką duża, pychota (ok 600kcl), wieczoraem na deser zrobiłam tirammisu.. także nie mogę powiedzieć, że było grzecznie:P ale przyjemnie jak naj bardziej..

 

Niedzieła:  pojechaliśmy z moimi rodzicami i pieskiem do Wisły. Weszlismy na Kubalonkę i dalej na Stecówkę (łącznie 5h marszu po górach). Dzisiaj czuję lekkie zakwasy w łydkach. Także weekend bardzo udany. Dzień zakończyłam lodami tirammisu (chyba się od tiramissu uzależniam:P).

 

 

Ruch:

 

Sobota:

-rower: 1h40min

-A6W: 29dzień

-hula-hop: 20min

 

Niedziela:

-5h marszu po górach (na więcej ćw. nie miałam sił)

 

 

Mamy pażdziernik to może jakieś nowe postanowienia :

-waga 56,8 (czyli 1kg mniej)

-brzuch i boczki- 1cm mniej

-ograniczyć słodyczki

 

 

 

                                                   

 

 

28 września 2010 , Komentarze (7)

 W weekend miałam pierwszy zjazd na uczelni.. i powiem Wam, że nawet miło oderwać się od codzienności, spotkać się z koleżankami z uczelni, pobawić się na ćwiczeniach (pracowania kosmetyczna) i ponarzekać na nudny wykład :P Minusy: objadające sie i namawiające na kebab koleżanki, one to potrafią codziennie.. i musze się pochwalić zamiast kebaba siedziałam przy jogurciku i jakąś spacjalna przykrość mi to nie sprawiało:) Cały weekend na nic nie zdrowego się nie skusiłam, no poza słodkościami w niedzielę. No może tu troche nagiełam ale zle się czułam jakieś przeziębienie mnie złapało i chyba pocieszyłam się aż 3 paskami czekolady,  2 kluskami na parze na kolację i winogronami. 

 

Wczoraj mimo dowieczornych praktych ruszyłam A6W dzień 25, trochę to ostatnio zaniedbałam, do tego 30 minut hula-hop, teraz bolą mnie mięśnie brzucha... ale to bardzo dobrze:)

Dzisiaj planuję na godzinke skoczyć na basen, dawno nie pływałam. Szkoda, że za oknami tak brzydko bo tęsknie za rowerkiem..

 

 

24 września 2010 , Komentarze (3)

Wczoraj udało ma sie wyrwać na rower:) wkońcu.. pojechaliśmy do lasu w którym byłam tylko raz, objeździliśmy nowe miejsca, w takich chwilach czuję, że żyję:) Najlepsze jest to, że dzięki temu cudownemu wynalazkowi (tu mowa o rowerze) pozbyłam sie prawie całkowicie cellulitu z którym długo się zmagała, mam nogi i tylek które naprawde mi się podobaja (aż nie mogę uwierzyć, że to mówie:P) Jeszcze trochę wysiłku i będą idealne:P

 

Niestety nie mam teraz czasu zabrać się za brzuch, ale napewno to zrobię jak skończą mi się praktyki (tzn listopad). Teraz tylko brzuch ćwicza na hula-hopie:)

Dzisiaj mam 1 zjazd na uczelni achh i całe studenckie życia na nowo, muszę się trzymać bo to dzięki temu zawirowaniu na uczelnu przybyło mi kilka kg.. ale teraz mam plan: zamist słodyczy będe brała jogurt i owoce, no i koniec z fast-foodami i bułeczkami na przerwie!! 

Rano waga pokazała 57,7kg strasznie się cieszę:)

 

 

Jedzonko na wczoraj to:

ś: jogurt z kącikiem jagodowym, jabłko, 3 sucharki (350kal)

ś2: jogurt gracja (150kal)

o: 3 paluszki rybne, 1 duży pomidor, fasolka szparagowa z bułka tartą-200g (480)

p: 2 kostki gorzkiej czekolady (66kal)

k: kakao (160kal)

RAZEM: 1206 kalorii

 

Ruch:

Rower: 1h 30 min (24km)

hula-hop: 20min

 

 

 

                    

 

 

22 września 2010 , Komentarze (2)

Zaczynając od relacji z weekendu, powiem że bylo cudownie. Tak jak pisałam wybraliśmy się na rowery z tym, że w niedziele, pogoda była piękna aż się chciało jechać i spalać te wstrętne kalorie:) w pierwszą strone jechało się lekko i przyjemnie, gorzej z powrotem..  oj ciężko, po przejechaniu 40km nogi odmawiały posłuszaństwa. Dałam rade, a jaka szczęśliwa byłam, nigdy jeszcze nie przejechałam 60km:) spaliłam ok 1400 kalorii:) niestety potem zjadłam lazenię (nie duży kawełek) więc spowrotem troche tego nagrobiłam.

 

Jak już pozytywnie było to teraz troche pomarudzę.. nie mam czasuuu!!!  tak mi brakuje ćwiczeń, niestety od poniedziałku w domu jestem wieczorem i powiedzcie jak tu ćwiczyć.. dzisiaj znowu to samu.. dodatkowo w ten weekend mam pierwszy zjazd na uczelni także będe w domu po 22. Jedyne co mi jeszcze pozostało to nawyk do codziennego hula-hop minimum 20 min.. nic narazie muszę się tym uszcześliwić i czekać na luźniejsze dni:) 

 

Wczoraj zjadłam:

ś: pomidorki koktajlowe, sucharek (50kal)

ś2: jogurt, jabłko (310kal)

o: kluski babci z mięsem (ok 300kal)

p: wafelek bez czekolady, sok kiwi (230kal)

k: 2 kanapki: pełnoziarnisty chleb ze śliwką, szynka, pomidor, jajko, oscypek (385kal)

RAZEM: 1275

 

Ruch:

hula-hop: 20 minut

spacer 1h

 

 

 

 

17 września 2010 , Komentarze (3)

Jednak na basen nie poszłam, ale nie objałam się.. zrobiłam taki mały trening przed sobotą 20km na rowerku, szkoda tylko, że tak dopiero o 18:30 się wybrała i w lesie ciemno się kolo 19:15 zrobiło, no ale nic na oślep dojechaliśmy do drogi a wieczorem 20min hula-hop Tylko niestety z A6W się ociągam, od 2 dni stoje na 24dniu.. ruszę z tym na pewno

 

Wczoraj zjadłam:

ś: kefir truskawkowy, ciastko zbożowe, 1 sucharek, herbara zielona (362kal)

ś2: sucharek, sok marchewkowy(200ml), bułka sojowa, 1/2 batonika kokosowego, zielona herbata x2 (398kal)

o: frytki(robione w piekarniku, 10sztuk), kostka dorsza, 1/2 pomidora  (283)

k: 2 śliwki, 1/2 jabłka, herbata ziołowa (90kal)

Razem: 1100kal

 

 

Ps. mam do Was pytanie, maci jakiś dobry kalkulator kalorii?? Ten na Vitali jest ubogi, a z Vitaliusza nie umim korzystać (jakieś zaćmienie chyba mam:P)

 

 

 

 

Moje ukochane warzywo <3 nie ma dnia bez niego:)

16 września 2010 , Skomentuj

Dawno nie pisałam, ale szczeże nie ma o czym.. ostatnio każdy moj dzień wygląda podobnie.. wpadam w rutynę:/ co się zmieniło? chyba tylko brak czasu na ćwiczenia a jak już go mam to jestem zmęczona dniem poprzednim..

Dzisiaj mam zamiar wybrać się na basen (wkońcu otworzyli). W weekend planuję daleką (jak dla mnie 60km w 2 strony) wyprawę na rowerze jak pogoda dopisze.

 

Tak sobię wymyśliłam, żeby przełamać tą rutynę poprawię sobie humor u kosmetyczki i fryzjera. Może chociaż to cos pomoże..

 

A tak dla odmiany podam moj jadłospis wczorajszy:

śniadanie: sok marchewkowy 200ml, 2 sucharki, banan, herbata zielona

śniadanie 2: jogurt owocowy 330ml, sucharek, herbata zielonax2

obiad: 5 pierogów ruskich,

po obiedzie: kakao

kolacja(tu troche dużo): naleśnik, 2 kromki moca z serem i pomidorem, herbata ziołowa