Zdjecie brzucha.
Rano zwazylam sie...wiedzialam ze przytylam, waga pokazala:
73,7 kg. Kurde.....jaka jestem wciekla.
Ale obiecalam sobie ze do konca grudnia waga pokaze 70 kg, do 15.01 waga ok 68 kg. Tak tak tak!!! Mam wielkie postanowienia i bede dazyla do ich realizacji.
Dzis zjadlam poki co(wiecej nie planuje) : 2 bulki, kubek barszczu czerwonego, 4 wafle ryzowe. Wypilam nie duzo...ale ciagle w siebie wlewam
Nie czuje sie az taka gruba...ale waga nie klamie.
Na weekend(zaczne juz jutro) planuje jesc tylko same kisiele, musze 'oczyszcic' swoj zoladek...A teraz zdjecie mojego jakze tlustego i ohydnego brzuszyska...ale spokojnie pracuje nad nim.
Sila wraca:)))
Ostatnie 5 dni byly dla mnie bardzo ciezkie....Wszystko zaczelo sie od tego ze w piatek za duzo zjadlam...i tak zaczela sie niekonczaca sie opowiesc. Jednak zaczynam nad soba panowac. Dzis:
5 kawalkow chleba(moglam ograniczyc do 3),
4 wafle ryzowe(dobrze ze w koncu je jem),
2 kiwi, udko z kurczaka(gotowane) Niby mnostwo tego zarcia, ale w porownaniu z ostatnimi dniami...o niebo lepiej:))
Zaraz zabieram sie za cwiczenia....dam z siebie duzzzzooo;))
Nie wiem co sie ze mna dzieje ale jestem jakas radosna...podoba mi sie ten stan
Chyba wszystko wraca do normy...a w najblizszy weekend kupie sobie wlasna, prywatna wage
Gdzie sie podziala moja sila???
Z dnia na dzien staje sie coraz bardziej pulchna....puchne w oczach....ale koniec z tym w weekend zrobie zakup mojego zycia tzn kupie wage(wlasna) nie bede skazana na innych...Dzis: 2x kiwi, 3x tortilla, talerz zupy fasolowej z bulka, 3x czekoladki 'ala' merci, kasza manna(miseczke) Wydawalo mi sie ze az tak duzo nie zezarlam,ale zliczajac to, masakra po prostu.
Zaraz zabieram sie za cwiczenia i spac;P
Na jutro mam plan i z nim zostane:
Mniej jesc, wiecej pic.
Ograniczyc badz wyeliminowac slodycze
Coraz gorzej....
Niedziela byla jednym z najgorszych dni w moim zyciu. Czulam sie fatalnie, poza tym wjebalam(inaczej tego nie nazwe) mnostwo....po prostu masakra. A dzis:
kiwi, zupka chinska, 3x tortilla, 5x ciastka.....wiem nie powinnam wogole prowadzic tego pamietnika skora tak robie...czuje sie zle. Boli mnie brzuch(pewnie z przrjedzenia) Dobra koncze wpis bo to nie ma sensu.
Musze cos zmnienic w swoim zyciu....wiem niech to bedzie utrata wagiObiecuje ze moje kolejne wpisy beda pelne enegii i przyniosa dobre wiesci na temat mojego wygladu:*
Zalamka...
Dzisiaj zjadlam niemozliwie duzo bo: kisiel, budyn, bulka z pasztetem, 3x tortilla....
Kiedy czytam wpisy innych dziewczyn, zazdroszcze wam;) tyle schudlyscie, jestescie takie szczuple a ja??? Kobieta hipopotam.
Wczoraj nie cwiczylam...bylam taka zmeczona ze zasnelam przed telewizorem, a potem po omacku dotarlam do lozeczka;P
zle...bardzo zle
Cholerka...Dzisiejszy dzien owocuje w przyrost wagi. Zjadlam: rano troche ryzu, 3 jablka, 2 bulki z pasztetem i obiad(kilka ziemniakow, surowka, kotlet schabowy) Nawet nie chce myslec ile to kalorii. Od jakiegos czasu, kazdy dzien to porazka....Wypije 2 l wody, bede pelna ale to skonczy sie wizyta w lazience;P
Dzis obowiazkowo cwiczenia i bd dobrze
Mogloby byc lepiej!
Jak zwykle mam mnostwo checi poki nie zglodnieje, wtedy rzucam sie na jedzenie....Zal mi siebie. Czy je tylko udaje ze jestem na diecie???
Dzis; 3 kawalki chleba, jablka, ryz+mieso,talerz zupy
Musze zabrac sie za cwiczenia i bd dobrze. Przynajmniej dzisiaj wypilam duzo wody...jedyny plus;P
Za dużo zjadłam!!!
Od rana miałam swietny plan, a tu taka lipa....Rano: 1 kawalek chleba, troche tortu. Obiad: 2 talerze zupy ogorkowej, 2 paczki, maly kawalek tortu i 3 jablka. No co jest??? Coraz mniej pije wody a coraz wiecej jem...Glupia jestem i tyle. Dzisiejsza waga 72,6 kg czyli stoje w miejscu. Zarabiscie a do niedzieli planowalam dojechac do 71. Nie dam rady chyba. Chociaz jak sie spreze, przestane zrec to moze moze
Cwiczonka zrobie wieczorem, wypije z 3 szklanki wody, obowiazkowo lazienka i spac;P
Wściekła na samą siebie!!! 26 dzien diety
Moje zachowanie zasluguje na lanie....Co ja z soba robie??? Dzis 2 paczki, 2 jablka, talerz zupy pomidorowej, takie dziwne 2 kotleciki z papryka, miesem z piersi kurczaka i pieczarkami....Gdy pomysle sobie o tym....robi mi sie nie dobrze...Nie czuje sie wcale lepiej z tym ze tyle zjadlam. Po co mi to bylo???Mam ogromne wyrzuty sumienia....jaki ze mnie pustak...Szkoda gadac.
Dzis musze dac z siebie wszystko...chodzi o cwiczenia;P Wypije jeszcze z litr wody to moze odiwedze kibelek i wtedy bede lzejsza. Nie pozwole by to cale zarcie zostalo w moim organizmie.
Na jutro przygotowalam sobie plan no wiec : rano zjem 1 kawalek chleba np z dzemem, potem obiad(w zaleznosci od tego co bedzie= zjem tylko polowe porcji) i to bylo by wszystko, oczywiscie moge zjesc kilka jablek, zawieraja blonnik wiec sa OK
Tak poza tym to 26 dzien diety....a efektow brak....
Walka z sama soba...
Rano zrobilam wielki blad....mianowicie zjadlam
1 batonik czekoladowy a'la 'merci', potem 3 kawalki chleba z pasztetem....i tak na razie nic. Czas tak szybko plynie...jutro znowu do szkoly....tak mi sie nie chce. Czasem chcialabym cofnac czas....dlaczego to jest nie realne....czemu musimy byc tacy ostrozni. Jedna zla decyzja moze zrujnowac nasze dotychczasowe zycie...dosyc tego;P
Dzis zjem jeszcze rosolek, wypije z 100 l wody;P i bedzie dobrze.
Zrobilam sobie zdjecie. Wiem jestem odrazajaca...ale walcze z tym i
szczuplutka;
za kilka miesiecy bede szczuplutka;D