Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie wiem jak mam się opisać. Nie mogę powiedzieć że jestem strasznie otyła ale również nie uważam się za osobę szczupłą, a bardzo bym chciała być szczupła. Do odchudzani skłoniła mnie chęć podobania się mężowi a przede wszystkim sobie. Chcę pokochać swoje ciało.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 53710
Komentarzy: 1478
Założony: 2 marca 2013
Ostatni wpis: 22 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
hulopowiczka

kobieta, 33 lat, Kraśnik

169 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 maja 2014 , Komentarze (8)

Hej dziewczyny:)

Dzisiaj pofolgowałam sobie z jedzeniem po południu. Do obiadu było grzecznie ale jak nastała godzina 17 gęba mi się nie zamykała:| A dodatkowo ćwiczeń żadnych też nie było i totalna klapa. Mam straszne wyrzuty sumienia ale sama jestem sobie winna.

menu

8.30- owsianka z bananem + 2,5 kromeczki bagietki czosnkowej

11.30- bułka z serem z biedronki, 2 plasterki mozzarelli, wędlina, pomidor, sałata

14.20- miseczka pomidorówki z makaronem, gałka ryżu brązowego z warzywami+ pałka pieczona bez skór, mizeria

17.00-  kilka kulek winogrona, gorzki ptysiowe, kanapka taka jak na 2 śniadanie, 

20.00- 2 tosty z chleba graham, plaster żółtego sera, wędlina drobiowa, cebula, pomidor, kilka groszków ptysiowych, cornflejksy bez cukru.

Strasznie się objadłam, zero ćwiczeń więc ciekawe co wyjdzie na sobotniej wadze.

Miałam że pokręcę hula hopem ale leń zwyciężył, nie zrobiłam nic zupełnie.

jutro spróbuję nadrobić chociaż troszeczkę. 

Mam nadzieję że Wam lepiej zleciał dzień pod względem diety i ćwiczeń. 

Dobranoc(pa)

7 maja 2014 , Komentarze (7)

Hej chudzinki:)

Ja tak na szybciutko, konkrety :)

menu

8.30- owsianka z bananem i wiórkami

11.50- 2 tosty z chleba graham, 2 plasterki mozzarelli, 2 plasterki drobiowej, cebulka, pomidor, sałata

14.20- pół miseczki zupy kapuścianej, 2 jajka sadzone, gałka ziemniaków, kopiec sałaty z jogurtem nat

18.00- skórka z kanapki Antosia, 2 jabłka i kawałek kanapki też Antosia;)

20.50- po bieganiu- serek wiejski, pół banana, cynamon.

bieg ok 4.5 km + 14 ćw. x30 + plank 1 min+ jedno podciągnięcie:D spalone 880.58 kcal

Co do podciągnięć było prawie dwa ale zaliczę dwa podciagnięcia gdy się bez problemu podciagnę bez wybicia :D wtedy będzie dwa;)

Paseczek z wagą zmienię jeśli w tą sobotę również zobaczę niższą wagę niż obecnie na pasku, oby było 63 z haczykiem:)

Miłych snów:D(noc)(pa)

6 maja 2014 , Komentarze (6)

Hej kobitki:)

Jak Wam minął weekend majowy? U mnie zimno ale udanie:) Kiełbaski, karkóweczek, pieczarek, szaszłyków pojadłam:) i nie żałuję mam nadzieję że Wy też nie żałujecie jedzonka weekendowego:D

W poniedziałek byłam w sklepie po odbiór dokumentów i zagadałam do kierowniczki miłym tonem czy się przydały, z uśmiechem odpowiedziała że tak i że szefowa rozważa jeszcze i w ciągu 2 tygodni czekać mam na telefon, tyle dobrze że ogłoszenie ze sklepu już ściągnięte:)

Dzisiaj pobiegałam sobie troszkę i o wiele lepiej na ciele się zrobiło dodatkowo mój zestaw ćwiczeń na brzuch.

menu

8.30- owsianka z bananem i wiórkami

11.30- pół bagietki, 3 plasterki mozzarelli, plaster polędwicy, pomidor, sałata+ 4 plasterki banana

14.20- miseczka zupy owocowej z makaronem , 6 pierogów ruskich

18.30- jogurt nat + troszkę soku malinowego, kawałek kanapki z masłem i wędliną

21.00 po bieganiu- serek wiejski, pół pomidora, jajko na twardo

bieg ok 4.5 km + 14 ćwiczeń x30 + minut plank + 1 podciągnięcie na drążku:D

spalone 850 kcal:D

Waga z soboty 63.8 kg:D

Lecę poczytać Was bo mam zaległości, 

Ciał słoneczka:*:)

2 maja 2014 , Komentarze (8)

Hej:)

Tak jak w temacie.

Zadzwoniła do mnie kierowniczka z którą rozmawiałam na rozmowie. Poprosiła żebym podrzuciła jakiś dokument że odbyłam staż (tak jak by świadectwo pracy, tyle że po stażu się świadectwa nie dostaje) ale wyszukałam 4 dokumenty i Ł przed robotą podrzucił jej. 

Podczas rozmowy dopytałam się kilka rzeczy, a mianowicie czy dużo chętnych, ile będzie trwać rekrutacja i poprosiłam o poinformowanie w razie odmowy lub oby zatrudnienia ale w razie zatrudnienia to oczywiste że kontakt. Konkretnie mi chodziło żeby się odezwała nawet jeśli nie zatrudnią bo dobija mnie takie czekanie na telefon tak jak było teraz. 

Powiedziała że trochę chętnych jest ale muszą jeszcze przejrzeć inne oferty, do dwóch tygodni rekrutacja i w tym czasie mam dostać telefon od nich. Dodała że ma mnie na uwadze ale to tylko kierowniczka, decyzja należy do szefowej. Zastanawia mnie również to czy od każdego kandydata prosiła o taki dokument czy tylko ode mnie. Kierowniczka chce te moje dokumenty pokazać szefowej.

 W poniedziałek mam je odebrać i zastanawiam się co tu zapytać jak pójdę je odebrać żeby nie było tak że wejdę odbiorę i wyjdę żeby nie wyszło że jestem wobec tej oferty obojętna. Macie jakieś propozycję?

Dzięki temu telefonowi o wiele lepsze samopoczucie. Przestałam myśleć na ten temat namiętnie i dobijać się myślami czemu nie dzwonią. Jest jasne, dwa tygodnie czasu, chociaż wiem że jakieś kroki są podejmowane i jest jakiś kontakt.

Dzisiaj bez biegania, zrobiłam sobie 14 najcięższych dla mnie ćwiczeń na brzuch po 30 powtórzeń + deska 1 minuta + jedno podciągnięcie na drążku:D

Z tym drążkiem szaleję ale 1 podciągnięcie to jest dla mnie wyczyn nigdy wcześniej nie potrafiłam się minimalnie podciągnąć, będę próbować dalej aż zrobię kilka na raz, ciekawe ile czasu mi to zajmie;)

menu

8.30- owsianka z jabłkiem i rodzynkami

11.30- biała bułka z serkiem kanapkowym wędliną, pomidor, sałata

14.20- 10 pierogów ruskich i odrobina skwarków z cebulką

17.00- ślimaczek drożdżowy z dżemem

19.20- jajecznica z 2 jaj bez tłuszczu, 2 tosty, pół ogórka, pół pomidora.

Strasznie się rozpisałam na temat tego telefonu ale strasznie ważna jest dla mnie ta praca dlatego tak histeryzuje.

Piszę kolorowym tekstem bo wiem z własnego doświadczenia że lepiej się taki wpis czyta;)

Jutro robimy grilla na 2 rocznicę po ślubie będzie kiełbacha, szaszłyki, karkówka, pieczareczki i alkohol nie będę sobie żałować Wam też tego życzę:D

Udanego, grillowego weekendu Wam życzę kochane(szaszlyk)

Lecę Was poczytać i dobranoc(pa)

1 maja 2014 , Komentarze (5)

Hej. Dzisiaj z powodu 1 maja nie liczyłam na telefon, zobaczymy jak będzie jutro czy nadal będzie głuchy telefon. 

menu

8.30- owsianka z jabłkiem i rodzynkami

12.00- 1.5 kromki chleba z serem salami i pasztetem domowym, pomidor, sałata

14.30- miseczka krupniku, miseczka garka serowego z makaronem penne

17.00- 1/4 parówki w cieście drożdżowym

19.00- plaster sera salami

20.30- po bieganiu- sałatka z ( 2 jaja na twardo, sałata, pomidor, ogórek, 2 łyżki naturalnego + pół kromeczki chleba)

bieg 3.8 km spalone 420 kcal + 14 różnych ćwiczeń na mięśnie brzucha.

Dobranoc:*

30 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Hej kobitki(przytul)

Wczoraj bark wpisu. Dodaje go dzisiaj. 

Wczoraj była na rozmowie kwalifikacyjnej, było dobrze a nawet bardzo dobrze. Chwilę porozmawiałam z kierowniczką sklepu. Młoda bardzo sympatyczna, pytała czy mam dziecko, czy miałabym czym dojeżdżać z kim zostawić małego, czy nie przeraża mnie wyposażenie sklepu( pełno szkła) powiedziała że zadzwoni jutro czyli dzisiaj. Po rozmowie miałam chwilę czasu i poszłam pochodzić po sklepie. Weszłam a tu telefon od kierowniczki sklepu z tekstem czy jestem zarejestrowana w urzędzie pracy czy bym była zainteresowana stażem w sklepie a potem przedłużenie umowy, zarobki (stażowe + dodatek od szefowej czyli normalna pensja) i że mnie zaoferowała własnie szefowej. Skończyła rozmowę ze mną że jutro do mnie zadzwoni(dzisiaj). 

Dzisiaj chodziłam cały dzień zestresowana z telefonem przy dupie a tu nic, cisza od niej. Strasznie jestem zdołowana. Jak zwykle się nastawiłam na sukces a tu pewnie jak zwykle wyjdzie do dupy. Ł i mama mnie pocieszają że jeszcze może zadzwonią w piątek że jeszcze czas. Ale czy wy byście się nie nastawiły na sukces po takich słowach jak byście usłyszały??? No powiedzcie szczerze! Po co mówiła że zadzwoni do mnie(szloch)

Mam nadzieję że histeryzuję:(

Podsumowanie miesiąca, przebiegnięte 57 km spalone 7203.29 kcal

menu

8.30- owsianka z bananem

12.00- 2 kromki chleba, jedna z pasztetem domowym druga z serem salami, pomidor, rzodkiewka, sałata

14.30- 1,5 gałki ziemniaków, 2 jajka sadzone, kopiec sałaty z rzodkiewką z jogurtem greckim + 1/4 parówki w cieście drożdżowym

18.00- 1 kopytko

20.30-po bieganiu- serek wiejski, pół ogórka, 4 liście sałaty, 1/4 parówki w cieście drożdżowym.

bieg 3.8 km spalone 418.81 kcal


Dobranoc(pa)

28 kwietnia 2014 , Komentarze (11)

Cześć kobitki :)

Znowu nie dodawałam wpisów. Ale brak czasu jest tego powodem. W niedziele byliśmy w Chełmie u rodzinki z Antosiem, mamą, bratem i Ł. Ostatnio byliśmy u nich ponad 10 lat temu:| 

W sobotę się zważyłam i już niestety nie było śladu po moich 63 kilach (szloch)

W niedziele pojadłam sobie placków u cioteczki, były pyszne i nie żałuję obżarstwa;). Z soboty nie dodaje menu gdyż nie pamiętam za to niedziela pełna grzechów więc również to pominę:D 

Kochane moje, jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną do sklepu gospodarczego:) błagam trzymajcie kciuki, musi się udać tym razem. Mam stresa. Mam zamiar się ubrać w czarne rurki, czerwone baleriny bo nie mam innych:| żakiet beżowy z wywijanymi rękawami i jakąś bluzkę, jeszcze nie wiem jaką. Włos związany oczywiście, delikatny makijaż. Kurczę tak bym chciała żeby się udało, mam nadzieję że to nie jest rozmową w którą wchodzi tylko praca na umowę zlecenie, bo nie interesują mnie śmieciówki. 

Nie!! STOP! nie mogę się nastawiać, bo znowu skończy się na rozczarowaniu.

menu dzisiejsze ok

8.30- 3 naleśniki odsmażane z serem na łyżeczce masła

11.30- 3 łyżki owsianych, pół szkl mleka 2%, pół banana, pare rodzynek + gryz 7daysa

14.20- spaghetti razowe z pomidorem, 1/4 piersi gotowanej, cebulą + 1/3 mozareli + pomarańcza

17.00- kromka chleba, 2 plasterki mozarelli, pomidor, rzodkiewka, sałata

20.20- serek wiejski, pół ogórka, 2 rzodkiewki, pół pomidora + szklanka mleka z miodem masłem i czosnkiem

bieg 3.8 km spalone 412 kcal + ćwiczenia na brzuch.


Trzymajcie kciuki, dobranoc(przytul):*

25 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Hej:)

Dzięki za komentarze pod ostatnim wpisem:) Co niektóre z Was sprowadziły mnie na ziemie z tymi mięśniami. To logiczne że do puki będę miała odstający brzuch z tłuszczu to żadnych mięśni nie zobaczę. Ale wiecie ja nie marzę o męskim 6-paku tylko ładnie zarysowanych mięśniach, ale mimo że chcę mieć tylko zarysowane mięśnie muszę jeszcze popracować nad sylwetką. Przede wszystkim będę biegać żadnych innych filmików z internetu typu insanity, mel b, chodakowskie, nie biorę pod uwagę. Będę trenować tylko na powietrzu zwiększając dystanse co jakiś czas. Liczę że dzięki bieganiu spalę ten brzuch do takiego stopnia że będę mogła wyćwiczyć sobie mięśnie brzucha. Dodatkowo będę ćwiczyć jedynie typowe dywanówki na brzuch żeby je wzmocnić.

Wiem że nie da się odchudzić jednym ćwiczeniem jednej partii ciała ale mi szczególnie chodzi o tłuszcz na brzuchu, reszta obwodów może mi spadać albo i nie spadać ale z brzucha muszą cm stopnieć bo jest najbardziej otłuszczony.

Jeśli dobrze mówię to potwierdźcie moją teorię że brzuch spalę poprzez biegania i ćwiczenia typowo na brzuch, proszę:) a jak nie to sprowadźcie mnie znowu na ziemię;)

Wczorajszy bieg ok 5.5 km + mel b abs spalone 830 kcal

Wieczorem dodam menu.

Miłego dnia:D



Dodaje menu dzisiejsze.

8.30- 2 widelce jajecznicy Antosia, 2 kromki chleba z kanapkowym, 2 plastry polędwicy domowej, jajko na twardo, pomidor, sałata, ogórek + pomarańcza

11.30- 3 łyżki naturalnego, 3 łyżki owsianych, pół łyżki słonecznika, łyżka rodzynek, pół banana, cynamon + pomarańcza

14.20- miseczka ogórkowej, 3 naleśniki z twarogiem odsmażane

17.30- mały kebab z picie

20.20- po bieganiu- serek wiejski, 1/3 banana, parę rodzynek, cynamon + gryz pizzy

bieg 3.8 km spalone 402 kcal + mel b abs.

dzień bez słodyczy. Jutro się zważę zobaczę co zostało z moich 63 kilo. obym jeszcze je zobaczyła.


Dobranoc:*


24 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Cześć:)

Wracam już do regularnych wpisów, menu i aktywność. Spowiadam się codziennie tak jak było przed świętami.:)

Waga po chorobie trzyma się nadal 63, oby została na dłużej. Ale sądzę że nie będę jej widzieć długo patrząc na moją dietę. Powiedziałam plackom STOP. Dzisiaj dojadłam ostatki makówki i reszty ciast nie jem. Bo jeśli chcę utrzymać tą wagę to muszę się postarać. Do tej wagi dążyłam i dzięki chorobie dostałam to co chciałam ;)

A co do mojego tytułu wpisu. Postanowiłam że już mi odchudzania starczy. Czuję się z taką wagą i wyglądem w końcu chuda! Owszem mam jeszcze tłuszczyk na brzuchu ale chciałabym zrobić z niego coś pożyteczniejszego. 

Potrzebuję propozycji jakichś filmików z hardcorowym abs. Chcę się skupić szczególnie na brzuchu chcę żeby wyglądał dobrze, żeby ukazały się jakieś mięśnie, dodatkowo oczywiście bieganie 4 razy w tygodniu różnymi tempami. 

Zaproponujcie mi coś sprawdzonego i efektywnego:)

Znalazłam taki trening, wygląda na prawdziwy hardcore

  jak sądzicie, niezłe nie:) jeśli nie będziecie mogły odtworzyć to dajcie znać wstawie normalnie linka. Wczoraj próbowałam zrobić pierwsze ćwiczenie na drążku i ups ale nie dałam rady nóg tak wziąć ale będę próbować:) 

Po bieganiu wczorajszym zrobiłam dodatkowo abs mel b dla przypomnienia i wprowadzenia w ćwiczenia na brzuch i dzisiaj czuję lekkie zakwasy, moje mięśnie się rozleniwiły przez brak martretowania ich;) trzeba to zmienić. 

Wczorajszy bieg ok 4.5 km + mel b spalone 727 kcal.

Dzisiaj też zaplanowany bieg.

Od jutra trzymam całkowicie dietę zero wpadek ze słodyczami ciastami, mam stronę z kalendarza z 3 miesiącami i zaznaczam dni bez słodyczy przez te 3 miechy. 

Dzisiaj że zjadłam makówki to jeszczę odpuszczę wpis z menu ale jutro wstawiam normalnie już bez grzechów.

Tak więc dziewczyny proszę o propozycję :)

Udanego dnia:)

22 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Cześć dziewczyny moje:) Dzisiaj wyjdzie chyba dłuższy wpis w pamiętniku.

Kolejną moją nieobecność na Vitalii muszę usprawiedliwić przez tym razem moją chorobę. Ale to po kolei. Ostatnio Wam pisałam o Antosiu. Na szczęście jemu już przeszła i biegunka i wymioty. Ok soboty był już zdrowiutki i szalał na całego. Całkiem inne dziecko teraz:) Moje maleństwo się tak nacierpiało;( 

Potem w piątek naszła kolej na Ł, przez cały dzień chodził jak struty. Narzekał na ból stawów, ogólne osłabienie potem dopadła go biegunka. A w sobotę doszłam ja. Nie dałam rady zrobić sałatki na niedzielę bo mnie zbierało na wymioty, nie mogłam się zmusić nawet klęcząc na kiblem (przepraszam za wyrażenia) najgorsze jednak było w nocy. Zaczęło mnie czyścić koło 24, poszłam do łazienki i tyle pamiętam. Pamiętam jak mnie Ł bił po twarzy, lekkie przebudzenie, potem kolejne cucenie na korytarzu i  ocknęłam się na łóżku. Narobiłam huku, zemdlałam uderzając głową o płytki nie wiem z jakiej wysokości czy jak siedziałam na sedesie czy jak stałam. Dobrze że Ł się przebudził chwilę przed bo go brzuch zaczął boleć. Przybiegła z dołu mama i zaczęła mi nawijać że osłabiłam się dodatkowo przez moje odchudzanie, Już większej głupoty to chyba wymyślić nie mogła:| 3 raz zemdlałam ok 5 godziny nad ranem na sedesie. Mam guza na 1/3 czoła.:( Śniadania wielkanocnego nie zjadłam, patrzeć na nie nie mogłam, cały czas biegałam do łazienki. Niedzielę przepościłam. Żyłam na herbacie w większości i paru biszkoptach.

W poniedziałek poczułam się troszkę lepiej i zjadłam sałatki na śniadanie z wędliną i chlebem i odrobina ciasta. I to był błąd. Stanęło mi to na żołądku. Na obiad zjadłam rosołu z kartoflem i pod wieczór przy gościach trochę makówki i podziubałam ciasta po troszku. 

W ciągu tych dwóch dni z wagi mi ubyło 2,5 kg. Wiem że to wróci. Ale powiem Wam że widząc na wadze 62,5 kg a nie jak w sobotę 65,1 to jest fajne ale chudnąć w taki sposób to masakra. Wolę biegać i jeść tak jak jadłam niż głodować o chlebie i wodzie. Ale czuję się taaaaaka chuda:D Strasznie mi mówili że schudłam, fajnie mi było z tym;)

W sobotę dokonałam pomiarów pierwszy raz od miesiąca. Spadło ogółem 10 cm:D Wiem że to nie za wiele ale mnie te 10 cm cieszą podwójnie a nawet potrójnie. Zawsze jak się mierzyłam co te 2 tyg to widziałam ciągle te same liczby a tu w końcu jakaś zmiana. :D

Dzisiaj jeszcze robię sobie przerwę od biegania ale myślę że jutro już sobie pozwolę na szybszy truchcik:)

Kurczę miałam zapisać sobie na kartce co mam Wam napisać w tej notce a teraz zapomniałam i nie wiem czy o wszystkim wspomniałam. Jeśli sobie przypomnę to najwyżej edytuję:)

Mam nadzieję że u Was święta lepiej minęły niż u mnie. :) Zaraz poczytam Wasze pamiętniku to pewnie się czegoś dowiem:)

Buziaki:*:)