Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507130
Komentarzy: 54660
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 lipca 2014 , Komentarze (6)

Nie mogłam się dzisiaj obudzić. Tak mi się dobrze spało. Zaparzona przez mojego pana kawa całkiem wystygła. Krzysiek się zdenerwował i sam sobie zrobił obiad. Inna sprawa, że skomplikowany ten obiad nie był, bo paluszki rybne z mizerią. Po południu pewnie też jeszcze sobie pośpię. Krzyśka nie będzie w domu, to i spokój będzie. Swoją drogą coś on spokojniejszy jest ostatnio i sam snu w dzień szuka. 

Dzisiejszy dzień będzie spokojny. Zejdzie mi na czytaniu, medytacjach i innych tego typu przyjemnych czynnościach. Pracy nie mam dużo, bo tylko jeden psychotest powinnam przygotować. W dodatku jest już napisany i tylko trzeba go wstawić na portal. Powinnam też zrobić kolczyki z ametystem dla znajomej. Ostatnio robiłam dla jej córki kolczyki z malachitem. Miały być dłuższe, ale delikatne. Ładne wyszły...


Dieta ok. Waga bez zmian. Jutro powinnam już jeść warzywa, ale może wytrzymam jeszcze jeden dzień na proteinkach...

4 lipca 2014 , Komentarze (6)

Szykuje się upał. Brr, a ja mam zaraz pilny wyjazd, którego za nic nie mogę przełożyć. Roztopię się jak nic. Przyjadę po 2 godzinach, pewnie ledwie żywa. Nic to odpocznę. Wytrzymam. W końcu jest lato.

Po południu będzie oczywiście medytacja. Tym razem z boginią Radhą. Z boginią tą zetknęłam się wczoraj w czasie spotkania w kręgu kobiet online. Praca z tą boginią to praca z miłością, nie tylko w aspekcie zmysłowym, choć w większości. Będę z nią pracować przez cały tydzień, aż do następnego spotkania. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Powinno to być przyjemne zadanie, choć niełatwe dla mnie. Miłość, zwłaszcza miłość bezwarunkowa, całkowite oddanie się, bez oczekiwania czegoś w zamian, bez względu na wszystko. No cóż. Trudne to dla mnie, tak jak trudne dla większości kobiet zachodu. Najczęściej przecież czegoś się w zamian oczekuje, choćby miłości czy wierności. A jak się nic nie dostaje to miłość uważa się za toksyczną...

Dieta ok. Waga bez zmian czyli taka jak na pasku. Dziś 4 dzień fazy protal.


3 lipca 2014 , Komentarze (11)

Wstałam wcześnie i zabrałam się za pracę typu zarobkowego, ponieważ straciłam głowę dla koronkowego sweterka w kolorze piaskowym. Sweterek jak na moje możliwości tani nie jest, bo kosztuje moje tygodniowe zarobki. Na dodatek jest typową zachcianką, a nie koniecznym zakupem. Jestem też na diecie i pewnie zbyt długo w nim nie pochodzę, bo zrobi się za duży. Nie wiem co mnie napadło, bo nigdy za ciuchami nie szalałam, a tu takie kaprysy. Jeszcze trochę, a zacznę kolekcjonować buty. Nic tylko zmieniam się w prawdziwą kobietę...

Coraz częściej dostrzegam, że mam dwie twarze. Jedna to wiedźma ze skraju wioseczki ukrytej wśród lasów, zżyta z naturą, rozumiejąca jej cykle i przemiany, zbierająca zioła i wyżywająca się w pieczeniu chleba, ogrodzie czy robieniu przetworów, raczej twarda i dość odporna na trudy życia typu chłód w domu w zimie, a druga kobieta raczej delikatna, wręcz subtelna, rozsmakowana w poezji, malarstwie, pięknie pragnąca dopieszczenia, przyjemności wręcz rozpieszczania. Która to prawdziwa ja, bo dusza rwie się w obie strony...

Dieta ok. Spadek 2,00 kg. Dziś trzeci dzień fazy protal...

2 lipca 2014 , Komentarze (15)

Szykuje się ładny dzień. Świeci słońce i deszczu nie widać. Może pójdę trochę popracować do ogrodu. Mam też sporo pracy typu umysłowego, bo dostałam zamówienie na zrobienie 4 psychotestów. Pomysły mam i teraz tylko trzeba usiąść i zrobić. Na popołudnie jeszcze planów nie mam. Przydałoby się odpocząć, bo Krzyśka nie będzie. Będzie za to cisza i spokój. Czasami się zastanawiam co w tym moim mężu siedzi, że tyle ruchu potrafi narobić. Czemu się kręci, miota i wierci? Czemu nie celebruje ciszy i nawet wtedy, gdy czyta chce mieć włączony telewizor. Co za demon go opętał, że nie pozwoli mu się wyciszyć. Swoją drogą i tak dobrze, że np. muzyki dyskotekowej głośno nie chce słuchać, bo tego bym już nie zniosła.

Dietę trzymam, ale waga nie spada. Ciekawe czemu. Poczekam...

1 lipca 2014 , Komentarze (15)

Ruszam z dietą, a w zasadzie przechodzę z powrotem na druga fazę dukana. Lodówka zaopatrzona w proteiny i koniec podjadania smakołyków. Trzeba by znowu kilka kilogramów zrzucić i nie ma na co czekać. W czasie trwania stabilizacji nabrałam 0,50 dkg czyli jest nieźle tym bardziej, że sporo grzeszków było. Do dzieła. Waga wyjściowa 97,9 ale waha się w dół...Usiłuję też do diety namówić Krzyśka, bo z 10 kg nadwagi posiada i ma o zgrozo zaczątki brzuszka, ale nic z tego. Broni się i przekonać się nie daje. Może jak jak bardziej schudnę i on na dietę się zgodzi. Krzysiek kiedyś ważył ponad  20 kg więcej. Zrzucił to i teraz nie tyje specjalnie, choć je sporo. Tylko mu zazdrościć.

Wczoraj byłam w sklepie z używana odzieżą i usiłowałam coś sobie do chodzenia po domu wybrać. Uwielbiam te sklepy, bo można całkiem fajne rzeczy znaleźć. Niektóre rzeczy są nowe i można w zasadzie mieć gwarancję, że niepowtarzalne. Nie znalazłam niestety nic, bo w moim rozmiarze nic dla mnie nie było. Czas więcej schudnąć to i ciuchy się dopasuje. Kurczę kiedy ja w końcu do 80 kg zejdę...



30 czerwca 2014 , Komentarze (8)

Pogoda jak dla mnie fajna, bo jest deszczowo i pochmurno. Lubię takie dni. Dziś mam trochę zajęć w tym wyjazd do ,,miasta'' do fryzjera. Mam zamiar podciąć włosy, ale farbować będę w domu farbą z henną, która pielęgnuje i odżywia włosy. Zobaczę jak farba się sprawdzi na moich włosach. Powinna wytrzymać koło miesiąca. Po powrocie i odreagowaniu pewnie zabiorę się za pracę, która wprawdzie nie zając, ale którą dobrze by było jednak wykonać. Powinnam zrobić psychotest z zazdrością w tytule oraz napisać kilka tekstów na portale bankowe. Krzysiek dziś siedzi w domu co mi pracy typu umysłowej nie ułatwi. Mundialu już mam stanowczo dość, a tu jeszcze dwa tygodnie trzeba czekać na błogą ciszę w domu. Po południu i wieczorem zajmę się tym co zwykle...Lubię spokojne, monotonne dni gdy wszystko idzie po kolei według planu. Nie potrzebuję specjalnych atrakcji, by czuć zadowolenie z życia. Dobrze, że Krzysiek też wrażeń nie potrzebuje i zgadzamy się pod tym względem. Adrenalina nie jest nam potrzebna do szczęścia i dobrze...

Od jutra zaczynam dietę czyli 2 fazę diety dukana. Oby mi się udało zrzucić następne 4 kg.

29 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Zakochałam się w czarnym mydle marokańskim Savon Noir. Wspaniale działa na skórę. Działa jak peeling enzymatyczny, cudownie ściera naskórek, wygładza i oczyszcza. Sama nie wiem czemu wcześniej mnie nie skusiło i nie kupiłam. Teraz dałam się uwieść i kosmetyk ten pozostanie już ze mną, podobnie jak olejki, których jestem wielbicielką od dawna. Jest też czarne mydło z olejkiem różanym. Muszę kupić. Doskonała jest również maseczka dziegciowa z serii Babuszki Agafii. Muszę wypróbować więcej kosmetyków z tej serii, bo coś mi się wydaje, że je docenię za naturalność, niewygórowane ceny i zapach niewyszukany i niesztuczny.

Zmykam, bo mam zamówienie na dwa psychotesty. Później czeka mnie jeszcze ognisko i relaks na dworze. Pogoda nie jest najgorsza, bo jest ciepło i przyjemnie.

Miłej niedzieli.


28 czerwca 2014 , Komentarze (3)

No i szykuje mi się chyba zlecenie na robienie psychotestów na portal. Trochę pomysłów mam i jeśli się z prowadzącą portal dogadamy to pomysły zrealizuję i troszkę pieniążków wpadnie. Nie pogniewam się, bo robienie psychotestów to fajne zajęcie, a w tym przypadku też nieźle płatne. Zarobić coś muszę, bo mam sporo wydatków pilnych typu remontu ściany czyli ocieplenia, a ostatnio wyskoczyły mi też remonty grobów. Na tablicę dla pradziadków już pieniądze zebrałam, ale muszę jeszcze zebrać na płytę dla taty. Tata chciał mieć grób ziemny z drewnianym krzyżem. Niestety to w dzisiejszych czasach jest raczej niemożliwe i grób mama zrobiła ziemny, ale obmurowany. To się niestety nie sprawdziło, bo strasznie chwasty rosną, a plewić nie ma kto. No i koniec końców trzeba położyć płytę. Czy mi się to uda w tym roku zrobić? Raczej wątpię, bo jeszcze wymiana okna na mnie czeka.

27 czerwca 2014 , Komentarze (10)

Obudził mnie kurier tuż po 10. Wybiegłam w szlafroku i odebrałam paczkę z kosmetykami. Kolejną. Tym razem przyszła maseczka z dziegciem na twarz, pomadka ochronna cynamonowa, maska na włosy o zapachu jaśminu z olejkiem, pasta do zębów z wyciągiem z goździka i cudnie pachnący wanilią mus do ciała. Na razie kosmetyków mam dość. Tych do malowania nie kupuję, bo prawie nie używam. Gdy wychodzę z domu podkreślam tylko delikatnie kredka oczy i czasem maluję usta cielistą pomadką, albo używam błyszczyk. Z malowaniem paznokci jest problem, bo nie używam rękawiczek i lakier od razu odpada po plewieniu w ogródku. Czasem też chodzę upaćkana farbami akrylowymi gdy mnie najdzie ochota namalować obraz.

Dziś pracy też już trochę miałam i to dość fajnej, bo pisałam psychotesty na portal. Kiedyś pisałam psychotesty i quizy do czasopism to mi poszło szybko. Teraz odpoczywam, a co później jeszcze nie wiem.

26 czerwca 2014 , Komentarze (20)

Wczorajszy dzień był dziwny i nic nie toczyło się zgodnie z planem, bo ciągle plany zmieniałam. Miałam czytać a słuchałam muzyki. Miała być wspólna kąpiel  z Krzyśkiem, a później masaż olejkami, a była kąpiel solo i maska drożdżowo- mleczna na ciało i włosy. Miałam plewić w ogródku, a wystraszyłam się deszczu. Dziś już wszystko biegnie zgodnie z planem jak na razie. I dobrze. Był więc wyjazd na pocztę z horoskopem i umowami z agencji i był wyjazd Krzyśka na zakupy. Mam nadzieję, że będzie trochę pracy i plewienie, a później medytacja. Może też trochę poczytam. Kusi mnie coś ostatnio farbowanie włosów. Szampon mam. No ale z drugiej strony zawsze wychodziłam z założenia, że oznak starzenia się nie ma sensu ukrywać, bo trzeba się starzeć z godnością. W końcu starość to naturalna kolej rzeczy i trzeba się z nią pogodzić. No i mam zgryz...

Waga bez zmian mimo solidnej porcji bobu wczoraj. Dziś będą kotlety z chleba z chutney. Ciekawe co będzie z wagą jutro...