Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wcześniej opisałam się inaczej. Ale teraz trochę się zmieniło. Chcę w końcu zaakceptować siebie i cieszyć sie z tego co widzę w lustrze. Mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto. To mi wszystko utrudnia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 40137
Komentarzy: 390
Założony: 3 września 2011
Ostatni wpis: 23 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dontdoit

kobieta, 33 lat, Wrocław

158 cm, 58.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2013 , Skomentuj

Śniadanie 
- kromka prawdziwego żytniego chleba z białym serem, pomidorem i ogórkiem

II śniadanie
- kluseczki serowe (100 g twarogu chudego z mąką żytnią i jednym jajkiem)
- jogurt naturalny zmiksowany z pomarańczą

Obiad 
- pierś z kurczaka 
- makaron razowy 
- fasolka szparagowa zielona

Podwieczorek
- powtórka z drugiego śniadania

Kolacja 
- fasolka szparagowa z kurczakiem

8 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Usłyszałam od ludzi i dziś już sama stwierdzam to w lustrze i po spodniach treningowych (boczki mniej wylane). Cieszę się bardzo i spokojnie kontynuuje to co zaczynałam 1000 razy od nowa. 

Waga stoi! Nic nie ruszyła. Zważę się jeszcze przed wyjazdem do domu, ale na razie nic a nic nie ruszyło. I stwierdzam, że nie ma to znaczenia, bo ja naprawdę widzę rezultaty !

1. Regularne posiłki - nie odpuszczam żadnego! Jadę z tym postanowieniem na 100 % !
2. Słodycze - nie jem / jem. Jako cheat meal zjadam czasem właśnie coś słodkiego. Ale! ALE! niestety zdarza mi się to też kiedy nie mam oszukanego posiłku.... . Ciastka owsiane / czekolada --> moja bolączka
3. Kolacja białkowo-warzywna- trzymam się tej zasady bardzo. Oczywiście są odstępstwa. Tak są. Zdarza się, że wafle ryżowe wejdą w paradę, bo jestem nienasycona.

Jasne jest, że jak REDUKCJA - to nie ma nigdy pełnego brzuszka! Jeżeli robimy redukcję to zawsze będziemy odczuwać pewien niedosyt. I z tym fizjologicznym sobie poradzimy. Wierzcie mi. Pustka w brzuchu o 22 jest przyjemna. Idziesz spać lekka. Ale jeśli zjadasz swoją właściwą zdrową kolację i czujesz pełny żołądek, a mimo to "zjadłabyś coś jeszcze" to zastanów się 2 razy , czy aby na pewno jest Ci to potrzebne do szczęścia. 
Jeżeli nie - to odpuść i zjedz sobie to na śniadanie, za te pare godzin kiedy wstaniesz rano.

Kiedy chce nam się jeść ?
1.Kiedy jesteśmy głodni. 
2. Kiedy jesteśmy zmęczeni.
3. Kiedy nie dostarczamy właściwej ilości makro i mikroskładników dla naszego organizmu.

Prosta sprawa. 
Zatem proste wnioski:  
- niech posiłki będą dobrze zbilansowane i wzbogacone o niezbędne pierwiastki, których nie zawiera jedzonko
- wysypiaj się





1 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Śniadanie 
- sałatka z mozarelli, mix sałat, pomidorków koktajlowych
- jabłko

II śniadanie 
- mcflurry z migdałami 
- babeczko - sernik
- serek wiejski lekki 200 g

Obiad 
- udko z kurczaka z rożna
- 50 g chleba sojowego
- mix sałat

Podwieczorek
- pierś ze szpinakiem 
- ryż brązowy

Kolacja 
- mix sałat z tuńczykiem, ogórkiem i pomidorkami
- troszkę ryżu

30 listopada 2013 , Komentarze (1)

Patrze na mój pasek wagowy i ... przecież ja tyle nie ważę... . Jakby co to mam ciągle między 57,7 a 56,6 kg. To jest właśnie moja waga, której nie mogę zbić. Chociaż powiem Wam, że czuję jakby nogi trochę mi się odtłuściły i boczki zmalały. Ale nie mierzyłam się.

Przyszedł okres. Po jakiś dwóch tygodniach, może plus pare dni. Nie no jasne, że fajnie że w ogóle przyszedł ale jest ZNOWU! I znowu zjebał mi dietę, I znowu zniszczył mi humor i znowu sprawił, że czuję się jak balon a ważenie to w ogóle odpada. 

3 michałki białe
kawałek chleba z miodem i malinami

28 listopada 2013 , Komentarze (1)

Śpię w każdym możliwym miejscu gdzie mogę oprzeć głowę. Jestem trochę przemęczona, ale jednocześnie szczęśliwa i zadowolona z tego co się dzieje. Mam na myśli łapanie życia za rogi, że się tak wyrażę. 
Znów piszę, bo zjadłam trochę tych lionowych płatków nestle z pełnym mlekiem i wiem, że nie powinnam tego robić. Powód jest prosty - ocknęłam się z dziennej drzemki i rzuciłam do kuchni głodna jak wilk, a zanim zrobiłam jejecznice ( bo na kurczaka za długo bym musiała czekać) to niestety opędzlowałam kubeczek płatków. 
Wiecie co ? To zwykłe lenistwo i kilka cech wyhodowanych - brak cierpliwości, brak umiaru i słaba silna wola. 

CIERPLIWOŚĆ 
- jest ważna w nauce, kiedy uczysz się czegoś trzeci dzień i wciąż Ci się myli, ale nie poddajesz się tylko dalej jedziesz z koksem
- w osiąganiu celu - jakiegokolwiek - to zawsze wymaga czasu
- w gotowaniu, bo przecież nawet w restauracji po zamówieniu musisz czekać aż podadzą i przyrządzą w ogóle
- w kolejce w sklepie 
- w pracy z pacjentami - progres w polepszaniu jakości życia, przez odtwarzanie utraconych funkcji w organizmie
- całe życie na coś czekasz i wciąż wydaje się, że wszystko trwa za długo.
Cierpliwości zatem..do życia.

UMIAR
- gdyby tej czekolady nie było w moim domu pewnie bym jej nie zjadła - czyli jednak nie masz na nią ochoty, ale jako, że taka okazja się może prędko nie pojawić zjadasz całą tabliczkę na raz.
- serniki, makowce, eklerki i cukierki i nie wiem co jeszcze na święta w każdym domu - czyli całe starania kilkutygodniowe mają pójść w niepamięć i to, że już jesteś bliżej jak dalej swojego celu ma spalić na panewce, bo masz zbyt dużo przed nosem i zbyt żal zostawić tylu smacznych przekąsek na talerzu - dlaczego? 
- gdyby blachy na ciasta święteczne były mniejsze w całym kraju - to pewnie ludzie nie objadaliby się aż tak, bo każdemu byłoby wstyd zjeść tyle, że na drugi dzień i dla innych nic nie zostanie; są jednak spore, a ciast jest wiele rodzajów - czyli zawsze może zjeść jeszcze jeden kawałek, bo tego się jeszcze nie jadło, bo to przecież wyjątkowy dzień , bo w zwykle tego nie jadam i teraz mogę sobie pozwolić. O! i pójdę o krok dalej - to jest tak pyszne, że zjem jeszcze kawałek bo jest dużo, więc dla każdego starczy a tego jednego dnia nic mi się nie stanie.  
- Informacja do mózgu dopływa po 30 minutach. Oczy jeszcze zjadłyby kawałek karpia, trochę ulubionej sałatki i doszły nowe rodzaje ciast i pierników, więc też warto spróbować. Już czujesz, że nie możesz, ale taka okazja się nie pojawi prędko (czeka Cię jeszcze tylko dwa dni świąt, potem dni poświąteczne, gdzie zjada się resztki słodkości, potem już sylwester, więc też będziesz mogła sobie pozwolić na grzeszki), więc ukradkiem zabierasz jeszcze wszystko co chcesz spróbować i pochłaniasz. 
- W połowie już nie możesz bo informacja do mózgu dotarła i wszystko mówi ci, że w środku nie ma miejsca ! Kończysz zatem i z wielkim brzuchem odchodzisz od stołu. 
- I tak przez najbliższe 4 dni,  albo i więcej bo nie wiadomo ile zostanie po świętach;następnie sylwester i postanowienia noworoczne, że nie będę jeść słodyczy. 

SILNA WOLA
- po prostu nie jedz; to Twoje postanowienie od dłuższego czasu, czujesz się dobrze, więc dlaczego zaprzepaścić to co dotąd osiągnęłaś
- słodycze możesz kupić zawsze, ciasta na pewno da radę zrobić w ciągu roku, jeśli już tak bardzo bardzo będziesz tego potrzebować, teraz 3-4 dniowe święta nie muszą niszczyć Twoich postanowień 
- zjedz wigilijną kolacje, poranne śniadanie w granicach możliwości, uzupełnij je surowymi warzywami; oskrob sobie pare marchewek, rozmroź truskawki i wcinaj - niech rodzina je sernik a Ty jedz to co Tobie służy.

Chaotycznie, ale musiałam to napisać. 
Dziękuję


27 listopada 2013 , Komentarze (2)

Jak to się dzieje, że raz potrafię sobie odmówić a innym razem jest to niewykonalne... . Np. zaczynając od wczorajszego wieczora do dziś rana. 
Bilans: 7365746378438 kcal. 
W czym? Oto i moja kompulsywna kolacja:
- 100 g twarogu chudego z pomidorkami koktajlowymi i oliwkami, dwa wafle ryżowe (plan był taki, żeby na tym skończyć)
- jogurt naturalny z orzechami włoskimi
- chałka z masłem 
- dwie miski płatków Nestle LION z mlekiem
- kawałek jabłecznika
- jeden michałek 
- czekolada nusbaisser

- DLACZEGO TO ZROBIŁAM?
- nie wiem.
- Jak już jadłam czekoladę to brzuch nie dawał rady. Po prostu nie mogłam, a zrobiłam to mimo wszystko. 

Dziś - śniadanie spoko. Po powrocie z uczelni:
- kawał jabłecznika
- chałka
- dwie miski płatków z mlekiem
- dwa michałki
- 3 ciastka z ziarnami
- trochę mozzarelli i oliwek ciemnych, wafle ryżowe i kawałek chleba.

Ostatnio też pisałam wtedy, kiedy miałam kompuls, więc chyba i tak spoko skoro było to 3 listopada. To nie znaczy, że już uważam że wszystko ze mną okej. Nie jest okej. Bo nie jest normalne zjeść tyle na raz i potem nie móc się podnieść. Ale powiedzmy sobie, że zrobiłam postęp. Bo nie mam napadów co wieczór albo co drugi.
Może mój organizm potrzebował tych słodyczy? I tych węglowodanów? 
W świecie kulturystki można by to nazwać "ładowaniem" węglowodanami:P Oczywiście w tym nie chodzi o żarcie czekolady tylko węgli złożonych, ale pośmiać się można.

Na razie nie mam momentu załamania, a raczej moment rozmyślania. Rzekłabym nawet, że chyba się NAŁADOWAŁAM i już nie mam ochoty na to wszystko. Nie mam tych wielkich wyrzutów sumienia co zwykle. Trochę czuję się jak idiotka, że można tyle zjeść ale na spokojnie przyjęłam ten stan rzeczy. Stało się. Pracuję dalej.

Jeszcze jeden tylko wniosek - jakie uczucie towarzyszyło mi przy objadaniu się wczoraj i dziś? 
- dziś okropne zdenerwowanie z powodu uczelni, zostaliśmy zmieszani z błotem po same uszy i niestety przed pacjentami wypadliśmy kiepsko - taki kubeł zimnej wody na łeb (niestety raz pod wozem raz na wozie)
- wczoraj wczoraj wczoraj - tyle się dzieje ostatnio, że moja głowa nie ma w ogóle odpoczynku, ciągle na wysokich obrotach - zmęczenie i kompletny relaks z myślą, że na kolejny dzień nie muszę się przygotowywać; myślę, że to był właśnie ten relaks, który kompletnie mnie wyluzował i dał poczucie, że "cały czas byłaś na 100% to teraz spraw sobie nagrodę"; i jadłam na stojąco ten biały ser bo marzyłam tylko o kąpieli i łóżku.

CZAS COŚ ZMIENIĆ. COŚ JESZCZE. Bo cały czas coś zmieniam i ulepszam i dodaje.
1. Nie należy jeść w chwili zdenerwowania nigdy ale to przenigdy tego nie rób.  Kiedy jesteś rozdrażniona i zła - przeczekaj, uspokój się i doprowadź się do stanu rzeczy sprzed tego uczucia. Jedz zawsze na spokojnie. Na spokojnie w swojej głowie i ze spokojną psychiką. Bo nie Ty wtedy jesz tylko Twój brzuch. I to brzuch decyduje ile zjadasz. Jeśli dobrze się wsłuchasz, to żołądek nie pozwoli zjeść Ci takiej ilości jedzenia, od której czujesz się fatalnie. 
 
Wiecie, że ja jem często sama. Kiedy jem w towarzystwie nie skupiam się na talerzu i zjadam więcej a kiedy jestem tylko ja i posiłek to zjadam tak jak należy.

2. Miało być drugie, ale chyba za bardzo rozpisałam się na pierwsze. Będzie w kolejnym wpisie (jeśli mi się przypomni).

3 listopada 2013 , Komentarze (4)

Chciałabym móc skupić się na innych ludziach, robić to co robię i normalnie żyć. Tymczasem świat wciąż mi się wali po zjedzeniu kawałka czekolady. A żeby tego było mało, jestem tym tak załamana, że po chwili zjadam całą czekoladę i na tym się nie kończy. 
Chciałam opanowywać posiłki po kolei - śniadanie, II śniadanie i obiad są opanowane. Naprawdę. Ale podwieczorek, kolacja. Zaczyna się pod górkę. Tym bardziej kiedy jestem w domu i okropnie się nudzę. Powrót do domu wszystko zabija. Zamiast się cieszyć i zjeść kawałek ciasta z rodziną, ja rozmyślam o tym co zrobić, żeby tego nie zjeść, albo jak to spalić. Tyle pracy idzie na nic. Przysięgam ! - Ćwiczę przynajmniej 6 razy w tygodniu. Fitness i bieganie. Uważam, że wykonuję kawał dobrej roboty, ale oczywiście mogłabym więcej. Prawdopodobnie odejdą mi dwie godziny pracy, więc moj plan będzie wyglądał inaczej. Z powrotem zacznę treningi na siłowni. Z obciążeniem, nieco większym niż zwykle. W końcu wpieprzam na noc tony żarcia a mam się bać, że od 10 kg urosną mi uda ? Nie ma mowy. Uda są, bo są oblane tłuszczem. Ja się chyba boję do tego przyznać. Wkręcanie śruby o umięśnieniu to jedno, ale zalane są i nie ma co dyskutować. 

Tyle do osiągnięcia, tyle do zrobienia a nie potrafię zapanować nad swoim "zjadłabym" . 
Sama próbuje się zmotywować tym pisaniem. Dobrze mi idzie. 3 razy w tyg aeroby , 3 razy w tygodniu fitness - POWINNO BYĆ > 6 RAZY W TYGODNIU AEROBY I 3 RAZY W TYGODNIU SIŁOWNIA. 
Prawdziwy trening, który będę czuć w każdym kawałku swojego ciała tego samego dnia i następnego. Nie mogę wysiedzieć na tyłku, nie potrafię obejrzeć filmu ani spokojnie porozmawiać. Nosi mnie całą, non stop się ruszam, kręce i wiercę jakbym miała jakieś DOROSŁE ADHD. Potrzebuję się tak zmęczyć, żebym po powrocie do domu nie wiedziała jak się nazywam i spała na stojąco. 
Spokoju potrzebuję w swojej własnej głowie i natłoku myśli. 

2 sierpnia 2013 , Komentarze (6)

Nie żyłam odchudzaniem, ale cały czas robiłam swoje a między czasie byłam normalnym człowiekiem, prowadzącym normalny tryb życia. 
Nie dodaje centymetrów, bo nie widzę dużej różnicy... . Na dodatek nie mam już aparatu i są to zdjęcia z telefonu. 
Po lewej 20 czerwca; po prawej 2 sierpnia. 


Chyba jutro na przekąskę sobie przygotuję to:

HARD WORK

24 lipca 2013 , Skomentuj

Ostatnio jakoś nie mam dobrych dni. Właściwie to ja mam chyba częściej złe niż dobre. Aleeeee nieeee może mi się wydaje. Staram się grzecznie zachowywać, uśmiechać i żyć jak gdyby nigdy nic. To jest dla mnie mega wyzwaniem, bo nie mogę patrzeć na siebie. Dwa dni temu widziałam się w lustrze w całości - czyli od stóp do głów. Ubrana w krótkie spodenki i reeboczki moje ulubione. Myślałam, że wybuchnę płaczem. Ja chyba tyję a nie chudnę! 

Dzisiejsze menu

Śniadanie - omlet z szynką i papryką
II Śniadanie - jabłko duże
Obiad - pierś z kurczaka z żółtym serem i papryką, sałata, pomidor, 30 g kaszy jaglanej
Kolacja - jeszcze nie wiem.To będzie po pracy, ale zjem białko z warzywami i koniec. Nie ma objadania się na wieczór chlebkiem, jak jesteś grubasem.

Żeby było kolorowo, to trochę zdjęć


TRZEBA ZMIENIAĆ, PRÓBOWAĆ I ODKRYWAĆ NOWE RZECZY. 
NIE MOŻNA JEŚĆ NON STOP TEGO SAMEGO. 
Wtedy poznajemy nowe smaki i nie ciągnie nas do starych, złych i dobrze znanych słodyczy bądź fastfoodów jak ktoś ma słabość.


MAM PLAN POŁOŻYĆ SIĘ DZIŚ WCZEŚNIEJ ;)


TAK WŁAŚCIWIE DLACZEGO " less meat, more vegetables" ? PRZECIEŻ MIĘSO JEST OKEJ. WARZYW JEM ILE TRZEBA. WTF ?!


19 lipca 2013 , Komentarze (1)

Uczucie po zjedzeniu zdrowego, pełnowartościowego posiłku jest nieporównywalnie lepsze od najedzenia się słodyczami!. Przyjemnie płaski brzuszek. Bez uczucia dyskomfortu. Cudownie. Okres się kończy. Może też przez to przechodzi mi uczucie wzdęcia i dyskomfortu.

Śniadanie 
- omlet z dżemem

II śniadanie - koktajl / smoothie
- 1 pomarańcz
- 1 kiwi
- 1 nektarynka
- trochę pietruszki

Obiad 
- pierś z kurczaka
- młoda kapusta ze szczypiorkiem i koperkiem

* Mcflurry z chłopakiam. Eh... jeszcze dostałam nie taki jaki chciałam.Za błędy się płaci.

Podwieczorek
- omlet 

Kolacja 
- szejk białkowy
Tego też dnia na kolacji się nie skończyło. Mianowicie whisky pojawiło się na stole wraz z pepsi i żeby nie siedzieć dalej o suchym pysku polała się wódeczka. Nie obyło się bez przygryzania czegoś; czego ? Otóż myslałam, że skończy się na suchych rurkach kruchych, ale opędzlowałam jeszcze czekoladę mleczną. Nie wiem ile jej zjadłam.

Oczywiście jeśli kiedykolwiek powiem, że nie mogę schudnąć chociaż robie tak wiele, to możecie mnie opieprzyć, bo po prostu jestem słaba.
Gdyby tak odmówić sobie czekolady za każdym razem, czyli
 po 1.Kiedy ma się na nią ochotę.
 po 2.Kiedy ktoś częstouje.
 po 3.Kiedy się ją widzi. To byc może efekty pojawiły by się szybciej i byłyby bardziej spektakularne.
Dziękuję. Do widzenia.

5 dzień


Śniadanie - smoothie
- nektarynka
- kiwi
- pomarańcz
- pietruszka

Obiad
- mintaj panierowany
- surówki

Podwieczorek

- mięsko z gotowanej golonki
- pomiodr z ogórkiem małosolnym

Kolacja

- dwa kawałki karpia

Dzień 6
Śniadanie
- dwa kawałki razowca
- biały ser
- szynka
- pomidor

Przekąska - smoothie   <<<<< Naprawdę uwielbiam TO !
- nektarynka
- kiwi
- pomarańcz
- pietruszka
-  sok z cytryny

Obiad

- pierś z kurczaka w płatkach owsianych i sezamie
- pomiodr z ogórkiem i cebulą

Podwieczorek
- dwa kawałki razowca
- serek wiejski
- pomidor

Kolacja
- filet z piersi z kurczaka z grilla
- warzywka