Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najważniejsze to się nie poddawać...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18206
Komentarzy: 407
Założony: 29 października 2011
Ostatni wpis: 5 grudnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Renatek13

kobieta, 44 lat, Warszawa

169 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lipca 2013 , Skomentuj

Dla kogoś, kto kocha jedzenie sama myśl o diecie powoduje chorobę psychiczną. Niby jem wszystko co wcześniej, tylko w mniejszych ilościach, ale sama myśl że muszę się trochę kontrolować doprowadza mnie do szału! Wiem, wiem...pierwsze dni są najtrudniejsze, później będzie łatwiej, a jeśli waga będzie łaskawa i pokaże rezultaty, to i motywacja będzie silniejsza i damy rade. Ale lekko nie jest, w sumie nikt nie obiecywał że będzie łatwo... Dzisiaj zaliczyłam kilkukilometrowy spacer, każda forma ruchu dobra, tym bardziej, że z @ nie poszaleje z ćwiczeniami.

17 lipca 2013 , Komentarze (1)

Drugi dzień, a w zasadzie trzeci, jak się jakoś udaje :) podstawa to pozytywne nastawienie ,a to mi na razie nie mija. Zaczęłam od tego że nie jem kolacji, tzn. tych bardzo późnych. Wczoraj zjadłam normalny obiad ok. godz 17 tak więc kolacja nie była mi już potrzebna. Na razie jem w miarę wszystko, w trochę mniejszych ilościach, zaczęłam też ćwiczyć. Dzisiaj przyplątała się @, więc brzuszki sobie dzisiaj i jutro odpuszczę, ale za to z energią wezmę się za sprzątanie :) każda forma spalania kalorii jest dobra ;) znalazłam jeszcze jeden sposób na moje kalorie, moje dzieci mają PS3, pograłam w ping-ponga przed telewizorem i nieźle zgrzałam się...
Jestem strasznie niewyspana, dzieci jakoś w nocy nie mogły spać i były wędrówki po domu... ale kawusia sprawę załatwi ;)

14 lipca 2013 , Komentarze (2)

Od wtorku zaczynam odliczanie... 90 dni do mojego prawdopodobnego powrotu do pracy...jeśli nie skorzystam z nowych przepisów i nie złożę podania o drugie 26tyg dodatkowego macierzyńskiego...
90 dni to 13 tygodni, a jeśli założę że każdego tygodnia zgubię 1kg, to w październiku powinno być mnie mniej o 13 kg, czyli powinnam zobaczyć '6' z przodu...brzmi niesamowicie...
ale w końcu może właśnie taki plan da mi na tyle dużo motywacji żeby się udało...
informację o wadze będę zamieszczała raz w tygodniu, a wpisy... jak tylko się da to jak najczęściej :)

30 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Powinno być mnie już 5-6kg mniej, a nie jest...dlatego tu nie zaglądam, po części bo nie mam czym się chwalić i trochę jednak wstyd, po części z braku czasu...
Są rzeczy ważne i ważniejsze, i mimo że wydaje się takie proste: mniej jeść, regularnie, trochę poćwiczyć i samo się schudnie, to w moim przypadku niestety tak nie jest...
Ale nie poddaję się...
 od jutra wakacje, niby fajnie bo już nie muszę codziennie jeździć po dzieci do przedszkola i szkoły, ale co ja zrobię z trójką dzieci w domu przez dwa miesiące?! dam rade ;)
Syn zdał do drugiej klasy z wyróżnieniem, do tego jedyny z pierwszych klas dostał dyplom za wzorową frekwencję, zajął też trzecie miejsce w gminnym konkursie matematycznym, dumna z niego jestem :)
no nic, kończę, może zmobilizuję się żeby trochę brzuszków porobić, ale padnięta już jestem...

16 maja 2013 , Komentarze (4)

Niby siedzę w domu na macierzyńskim, więc czas powinien płynąć mi powolutku, sielsko, anielsko...jednak pozory mylą, np. dajmy wczorajszy dzień:
rano szykuję starsze do szkoły i przedszkola, ślubny rozwozi je i jedzie do pracy, później ogarniam dom, zajmuję się Maleństwem, o godz 11 jadę z nosidełkiem (z Maleństwem w nim ;) ) pod pachą po Nastarszego do szkoły, wracamy, jemy obiad, lekcje, w między czasie karmię Maleństwo itd., po godz 14 jadę po Średnią do przedszkola, przed samym wyjściem Maleństwo skupczyło się (że tak się wyrażę) i to tak, że nie wiem jak to ogarnąć, wszystko w wózku pływa, a do wyjścia mam 5 min... daję rade, Średnia w końcu w domu, szybko coś je i z całą ferajną jadę na godz 16 zawieść Najstarszego na piłkę nożną na Orlik przy szkole, zapisał się, 3 razy w tyg po 1,5 godz! czyli takie dni czekają mnie dość często... wracamy przed godz 18, kończymy lekcje, szykuję kolacje, a, jeszcze w międzyczasie zakupy :) potem kąpiele, usypianie, robi się godz 22. Dobrze że rano zdążyłam poćwiczyć i brzuszki zrobić, wieczorem wymiękłam i nie dałam rady.
No a ślubny? przyznam, że to super facet, mimo że długo pracuje, to bardzo pomaga, po pracy, mimo że zmęczony wspólnie dzielimy się obowiązkami wieczornymi, sama nie dałabym rady :)
Udaje mi się w miarę mało jeść, a że teraz Maleństwo śpi, więc kończę, idę brzuszki robić i ogólnie poruszać się :)

15 maja 2013 , Komentarze (2)

Było już 80kg na wadze, potem trochę podskoczyło, teraz znowu walczę o '7' z przodu... nieźle idzie, ale nie zapeszam, w końcu jakoś poukładałam sobie obowiązki domowe tak, że rano jak starsze dzieciaczki pójdą do szkoły i przedszkola, a najmniejsze jeszcze śpi, mam trochę czasu na ćwiczenia, zaczęłam pić też wodę, do tej pory bardzo mało wogóle piłam płynów, wieczorem staram się wyrobić ze sprzątaniem, praniem, prasowaniem itp. żeby rano mieć trochę czasu dla siebie, z dietą to na razie nic specjalnego, po prostu mniej jem.
Trzeba przyznać że pogoda pozytywnie nastraja :)

18 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Właśnie nakarmiłam moje maleństwo, stwierdziłam że nie ma sensu już się kłaść do łóżka  bo za 15 min zaczynam szykowanie ubranek i śniadania dla 'starszyzny'...
Wczoraj porobiłam brzuszki, powalczyłam z trawnikiem (potraktowałam je grabkami), nawet nie sądziłam że przy zwykłym grabieniu tak mogą pracować mięśnie brzucha, dzisiaj kolejna porcja ruchu
Wczoraj po całym dniu i przerywanej karmieniem maleństwa nocy, wieczorem nie miałam już siły, usypiałam na stojąco, więc o godz 21 jeszcze kawke sobie wypiłam, i tak usypiam nie wcześniej jak ok 23, i powiem szczerze że dobrze dzisiaj się czuje, kawa zawsze dobrze na mnie działa :)

17 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Waga ni w górę ni w dół... nie jest łatwo, nieprzespane noce robią swoje, do tego w domu mam co robić, i naprawdę mało czasu zostaje dla mnie, nie mam czasu porządnie ułożyć sobie dietę, regularnie ćwiczyć, skupić się na sobie. Takie to uroki macierzyństwa...
Wczoraj była super pogoda, mogłam na dwór z dziećmi wyjść, przed domem w ogródku porządki robiłam, uwielbiam to :) w tym roku za domem będę taras urządzała i teren wokół, trawka, krzaczki, drzewka, kwiatki itp :)
Staram się jeść mało i regularnie, do tego trochę ruszać się,na ile mam czas ale to daje mizerne efekty, chyba muszę pomyśleć o jakimś wspomagaczu, coś na przyspieszenie metabolizmu, spalanie kalorii, sama nie wiem, ale jak człowiek coś robi a nie ma efektów to spadają morale...

9 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Jestem już po śniadanku, dzieci do szkoły i przedszkola już oddelegowane, najmniejsze (dzisiaj kończy 1 miesiąc) śpi w najlepsze, a ja mam chwilke żeby z Vitalią i wami się przywitać, jest nieźle, staram nie skupiać się na tym co za mną, ale myśleć co będzie. Miałam ważyć się raz w tygodniu ale oczywiście to postanowienie nie ma racji bytu w moim przypadku, jednak kontrola wagi daje mi poczucie bezpieczeństwa, i tak dzisiaj jest tyle co wczoraj czyli jest dobrze :) do końca tygodnia powinna być '7' z przodu, już nie mogę doczekać się :)

8 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Przy odchudzaniu wbrew ogólnej zasadzie początki bywają łatwe, pierwsze dni diety, ćwiczeń czy zmniejszenia porcji posiłków przynoszą efekty, potem już jest tylko pod górkę...
Właśnie stanęłam na wadze, pokazała -2kg, ale nie wpadam w euforię, cieszyć się będę jak będzie -20kg i to na stałe, bez jo-jo
pół nocy nie spałam, maleństwo budziło się co 3 godziny na jedzenie, może w dzień znajdę chwilę żeby przytulić się do podusi :)