Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Samica rasy homo sapiens, nieco dziwna, sarkastyczna, wieczne beztalencie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21274
Komentarzy: 120
Założony: 15 grudnia 2011
Ostatni wpis: 17 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Vikakika

kobieta, 104 lat, Warszawa

175 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie wyglądać jak młoda orka.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Cały dzień super, zdrowe odżywianie, zero słodyczy, planuję ćwiczenia, a potem siadłam i wjebałam pół opakowania czekoladek. Nosz chuj. Zjebałam kompletnie, ale jutro to naprawię. Zaraz poćwiczę, a potem idę spać.
W sumie:
Jakieś 2500 kalorii, tyle powinnam jeść na utrzymanie wagi. D:
100-30 punktów za słodycze, czyli 70. Jak będę miała na koniec miesiąca więcej niż 500, to w nagrodę kupię sobie jakąś super gazetę za 15 zł, inaczej nie.
Miłego dnia. Nocy.


31 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Właśnie wypiłam herbatę bez cukru i zjadłam dwie mandarynki zamiast wypić colę i zjeść czekoladę. Robię postępy. Chociaż w dzień uraczyłam się wielkim kawałkiem ciasta. Jutro i tak zjem niezdrowo. Ale przynajmniej tyle, że to wszystko odbywa się w normach kalorycznych. Planuję zjeść małe śniadanie a potem wjebać paczkę chipsów i puszkę coli, tak oryginalnie. Aale w nowym roku się ogarnę. Mam zajebisty plan.
Obiecałam sobie, że nie kupię już żadnych spodni w rozmiarze 42, no chyba że te co teraz noszę się rozjebią. I przedstawię Wam, co zamierzam zrobić, by to osiągnąć(nie, nie rozjebać spodnie, a schudnąć) :

·         -Dieta, to chyba oczywiste. Stopniowo zmniejszę ilość kalorii do 1500, regularne posiłki, zdrowe i pełnowartościowe.  Ostatni posiłek najpóźniej 3 godziny przed snem. Ściągnęłam taką wykurwistą aplikację na smartfona, która liczy mi kalorie, piszę co jadłam i mam wgląd na wszystko co pisałam. Praktyczne i darmowe. Co do odstępstw to:

·         -Podpatrzyłam fajną rzecz u użytkowniczek Vitalii, ale nie chcę dołączać się do grupy więc będę robić to na własną rękę. Otóż mam zamiar podliczać punkty ‘’słodyczowe’’. Na starcie dostaję 100 punktów. Każdy dzień bez słodyczy, fast foodów i słodkich napojów to +30 punktów. Dwa dni w miesiącu mogę zjeść coś zakazanego bez odejmowania punktów, ale i bez dodawania. Jeśli uzbieram określoną liczbe punktów do końca miesiąca, jakoś się nagodzę.

·         -Ćwiczenia przede wszystkim, wiadomo. http://www.pieknaiwysportowana.pl/2013/12/nowy-rok-nowa-ty-treningowy-mix.html to mi się bardzo podoba i z chęcią spróbuję. Do tego codziennie chodzę godzinę (ponad 4 km), a okazjonalnie biegam na bieżni, tańczę i ćwicze na schodku. Ale podejrzewam, że po ćwiczeniach z tego linku nie będę chciała słyszeć o żadnych bieżniach.

Cóż, to by było na tyle.
Ave postanowienia noworoczne.

30 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Ale tak potajemnie, w pojedynkę uczyć się układów z youtube. Przemyślę to na trzeźwo. Dzisiaj 2000 kcal, powoli zmniejszam ilość, żeby nie obcinać ilości tak gwałtownie. Już się tak nie rozpisuję, bo w sumie nikt tego nie czyta, a te krótsze i treściwsze niektórzy uraczają spojrzeniem. D;

29 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Hejhej, czuję większą motywację niż kiedykolwiek w moim marnym życiu. Czuję, że chcę zmienić swoją wagę, być zdrowsza i pokazać że umiem. Dam radę. Chujowe menu dziś jezu babciu za dobrze gotujesz. I to w sumie na tyle. Idę dziś szybko spać, o trzeciej.

28 grudnia 2013 , Skomentuj

Siedzę obżarta, jest wpół do piątej. Nie zasnę tej nocy, zarwę ją jak milion razy wcześniej. Bezsenność daje się we znaki. Cholera. Te święta były chujowe pod względem jedzenia. Tak, tak- nawpierdalałam się jak nigdy. Nastrój mam wyjątkowo podły, zresztą jak często. Od dzisiaj piszę co jadłam. Tak, wiem że nikogo to nie interesuje, więc będę dorzucać coś od siebie, żeby nie zniechęcać ludzi od siebie bardziej niż robię to aktualnie.
Przyjechałam do mojego paskudnego śląska, do rodziny, na święta. Na miejscu dowiedziałam się, że należący do mojej babci, lecz ukochany przez całą rodzinę buldog wpadł pod samochód, a potem odszedł poturbowany na rękach kuzyna. Także rodzina przejęta a święta delikatnie zjebane. Bez ave dziś, jest zbyt dziwnie.
Muszę poćwiczyć pisanie. Okropnie kaleczę.

15 grudnia 2013 , Skomentuj

Idę najebać salto ze śrubą, moja waga pokazuje 84 kilogramy. Cóż, możliwe, że jest zepsuta do tego jestem przed okresem po całym dniu, do tego zawsze dodawała parę kilo. Czyli w sumie chuj wie ile ważę. Dowiem się w święta, będę u babci której waga ma z dziesięć lat i najrzetelniej pokazuje moją wagę.
Nie piszę, bo mam dosyć ciężki czas w szkole. Poprawianie ocen, bo niedługo wystawiają, siedzenie po nocach nad książkami, takie sprawy. Będę miała średnią od 3,6 do 4.0. Jest gorzej niż myślałam. Jezu, zabierzcie mnie ode mnie. Nieważne. Idę się uczyć na wielki test z chemii. Życzcie powodzenia.
Ave poprawianie ocen, jakbym nie mogła zrobić tego cały rok.

9 grudnia 2013 , Skomentuj

Hej, jestem tu krótko a zdążyłam zatęsknić, gdy nie miałam normalnego internetu w domu. Przeprowadzka i te sprawy. Do stolicy, no bo kurwa. Moja mama dostała tu pracę, a jako że w starej zarabiała połowę mniej i nie lubiła współpracowników, jesteśmy tu. Nie tak całkiem w Warszawie. Na przedmieściach. Nie narzekam. Oprócz szkoły jest dobrze, dużo lepiej niż było rok temu. Naprawdę, gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że zetnę włosy na całkiem krótkie, zamieszkam w stolicy naszego kraju i będę miała własnego psa, nie uwierzyłabym. Mieszkanie na razie wynajęte ale jest. Kompletnie bezsensownie ostatnio plotę, ciągle boli mnie głowa. Jem mniej, słodycze itp. ograniczam, pozwalam sobie na coś drobnego raz w tygodniu. Ćwiczę- biegam na bieżni, skaczę na schodku, chodzę do szkoły(30-40 minut piechotą, żadnego autobusu, wielkie miasto Pruszków, siema). Nie mam pojęcia czy są efekty, nie mam wagi w domu. Spodnie chyba są odrobinkę luźniejsze. Stanę na wagę, gdy będę na świętach u babci(oczywiście przed jedzeniem, zawsze potem ważę ze 3 kilogramy więcej). Mam nadzieję, że nie pokaże więcej niż ostatnio, neiodneindow. Ok, straciłam wenę, jestem artystą w depresji. Aż zmienię nazwę posta. Pozdrawiam, następnym razem naskrobię coś, co ma sens.
Ave chuj w sumie wie co ave.

28 października 2013 , Komentarze (1)

Tak, przyznaję się. W sobotę zjadłam kebaba i gofra, bo była jakaś impreza. Najedzona dobrym, tłustym, kalorycznym i niezdrowym żarciem nie miałam motywacji by coś napisać. Ale dzisiaj przeszłam około 4 kilometry(ok. 2 km w jedną stronę do szkoły+ spacery z psem) i zjadłam dwie bułki kajzerki i wypiłam mrożoną herbatę Liptona. I w ogóle mi nie smakowała. Tak jak cola ostatnio. Chyba się odzwyczaiłam od tych napojów na tyle, że nie umiem ich przełknąć. Nie no, zajebiście.
Nienawidzę mojej szkoły i klasy. Chodzę do gimnazjum połączonego z technikum budowlanym i czuję się tam jak w klatce z małpami. I nie, nie czuję się lepsza, nie myślę, że jestem bardziej inteligentna, czy coś. Po prostu jestem zupełnie inną osobą.  Ich bawi mówienie o tym, jak kto się najebał, kogo zgarnęła policja, kto komu wyjebał w ryj, kto więcej pali. Chodzą po szkole z e-papierosami, a wychodząc z niej palą zwykłe. Są osoby które rzadko widzę bez fajki w mordzie. I nie wiem, może jestem jakaś zacofana, ale czy tylko dla mnie nieco dziwne jest, że nawet najmłodsze klasy(czyli 12-13 latkowie) już palą? Ja wiem, że XXI wiek, ale no kurwa, jak będzie wyglądała cera dziewczyn, które już w wieku 12 lat pali, pije, nakłada na twarz tony makijażu? Jak będą wyglądały ich płuca i wątroba? Zresztą. Nie wiem, czy jestem jakaś dziwna i zacofana a inni są tacy nowocześni, czy po prostu normalna a reszcie pojebało się w głowach
Ave niepalenie. Bo palacze śmierdzą. I papierosy też. A alkohol też jebie i jest niedobry.

24 października 2013 , Komentarze (6)

Witam wszystkich czytających. Jeśli jacyś są.
Dobra, przejdę do sedna. Bardzo się zaniepokoiłam, że większość dzisiejszych nastolatek myśli, że wychudzona sylwetka=idealna sylwetka. I nie mówię tu o anorektyczkach, bulimiczkach, bo to są osoby chore. Ale chodzi mi o zwyczajne, szczupłe dziewczyny, które myślą, że są nie wiadomo jak spasłe, bo nie sterczą im kości biodrowe, ich nogi nie przypominają patyków i nie mają przerwy między udami. I to może prowadzić do zaburzeń odżywiania. Przecież to nie bierze się znikąd. Ale skąd się wzięło przekonanie, że chude=piękne?
Z pewnością media mieszają młodym dziewczynom w głowach. Pokazują modelki z nogami do nieba, chudymi jak patyki, wystającymi obojczykami i idealnie płaskimi brzuchami ze sterczącymi kościami biodrowymi, zapominając przekazać odbiorcom, że zdjęcia te są wyretuszowane do granic możliwości, światło, makijaż, ubrania są starannie przygotowane. A to wszystko po to, by owa kobieta wyglądała atrakcyjniej i korzystniej.
Czemu wnioskuję, że dla większości dziewczyn wychudzone ciało=idealne ciało?
Przede wszystkim Tumblr. Na co drugim Tumblrze należącym do moich rówieśniczek bądź dziewczyn w podobnym wieku można znaleźć setki tego typu zdjęć:






Wszystkie zdjęcia wkleiłam tu z różnych Tumbl..rów? ri? Mniejsza o to. Ze strony Tumblr.com.
Długo by jeszcze wklejać. Tego typu blogów są setki, tysiące.
To w sumie smutne.
Dlatego nawołuję do wszystkich: kochajmy siebie takich jacy jesteśmy. Jeśli chcemy coś zmienić w sobie, to oczywiście, jak najbardziej, ale byleby nam to w żaden sposób nie zaszkodziło.
Ludzie lubią popadać w przesadę. Albo modelki w rozmiarach 50+, albo dziewczyny tak chude, że ledwo mogą założyć nogę na nogę. Znaczy nie każda modelka XL jest gruba.


Nie wiem co za zazdrosne szmaty uznają tej postury kobiety za grube.
Dobra, zaczynam chrzanić.
Mam nadzieję, że ktoś zrozumiał, co chciałam przekazać.

Co do mnie, to jest ok. Jem niedużo, ale praktycznie nie wstaję z łóżka, źle się czuję. Jutro idę już do szkoły, więc napisze też coś o swoim dniu. Bo teraz to łóżko+komputer+kubek zielonej herbatki+kot leżący mi w nogach.
Pozdrawiam.
Ave umiar.


22 października 2013 , Skomentuj

Wczoraj siedziałam całą godzinę nad telefonem rodząc nowy wpis w bólach. A gdy chciałam go opublikować, wszystko pierdolnęło i wróciłam na stronę główną Vitalii. Tak więc szybko opiszę wczorajszy dzień. Przeszłam około 5 km(do szkoły i ze szkoły i na angielski). Na śniadanie zjadłam ciastka Belvita z mlekiem, a na obiad kluski z kurczakiem. To było tak chujowe że zjadłam drugą porcję ciastek. A na kolację serek wiejski, dwie kanapkk z szynką i parówki z szynki. Wiem, za mało warzyw i owoców. Znaczy, żadnych nie jadłam. Ale to za mało. Nieważne. Po nocnym spacerze z psem położyłam się spać. Niemal natychmiast wylądowałam w objęciach Morfeusza. Ale nie na długo. O 3 nad ranem obudziłam się zlana potem, z bolącym gardłem i ciężko mi się oddychało. Zrzuciłam z siebie kołdrę i znów zasnęłam. Śniła mi się torba pełna słodyczy. Najpierw pochłonęłam paczkę M&M'sów w rozmiarze XXL, potem zabrałam się za wielkie herbatniki z czekoladą. Po którejś paczce słodyczy wyjętej z mojej torby obudziłam się o 5 rano. Było mi kurewsko niedobrze. To pewnie przez te słodycze. Moja kochana rodzicielka wyjątkowo nie kazała mi iść do szkoły gdy źle się czułam więc leżę przytulając mojego psa. Zjadłam dwie kanapki z jabłkowo-gruszkowym Almette. Całą sobą próbuję powstrzymać się od polecenia do sklepu pod blokiem i kupienia tony słodyczy i litrów słodkich napojów. Życzcie powodzenia. Oczywiście, jeśli znajdą się ludzie na tyle zdesperowani by czytać to, co piszę. Ponownie przepraszam za pierdolenie od rzeczy, błędy i literówki. Nie mogę się doczekać kiedy naprawią internet i będę mogła napisać coś wygodniejszym sposobem. Gdy poczuję się lepiej, wskakuję na bieżnię. Mama kupiła ją tydzień temu, też jest otyła i wstydzi się biegać na dworze. Zresztą pogoda nie dopisuje.