Pamiętnik odchudzania użytkownika:
crazydaisyy

kobieta, 38 lat, Kielce

168 cm, 93.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2012 , Komentarze (1)

To się nazywa czas pełen stresów i zarywania nocek. Mam sesję, właśnie poprawiam pracę licencjacką bo kazał promotor przynieść na jutro na seminarium. Wychodzi na to że spać dziś nie będę :( bo o 6:30 mam busa a jeszcze sporo mi zostalo do zrobienia. Niestety przeslal mi mailem ze dwa moze 3 dni temu ale że miałam egzamin i inne rzeczy na głowie została praca na ostatnią chwilę. Dziś jedna profesorka mi sama chciała podciagnac ocene o pół sama sie zastanawiała i jedne zawistne dziewuszysko sie wtracilo ze jednej sie podwyzszy to inni beda chcieli  i mi nie podwyzszyła.. Ja pierdziele ale ludzie są zawistni.
Mamuśka ostatnio tez  mocno nadszarpnęła moje nerwy, jeździła po mnie na każdym kroku. Szczerze mówiąc podłamywała mnie dobrze bo jakbym miała mało problemów  i zmartwień ze szkołą to jeszcze demotywuje. Strasznie mi ostatnio smutno a to dlatego że przybyło mi jeszcze jedno zmartwienie. Mianowicie ostatnio wybadałam sobie guzka w piersi, póki co nie wiem co to, u lekarza jeszcze nie bylam. Nie wiem ile tam siedzi albo nie zauwazylam wczesniej albo sie pojawil ze względów hormonalnych po prostu nie wiem przgladam strony internetowe w poszukiwaniu pocieszenia ale jakos nie znajduję i nie przekonuje mnie nawet że większość zmian jest niezłosliwa. Bo kuźwa nic w życiu użyć nie mogę nic się pocieszyć. Na zabawy nie chodziłam zakochać się nie zakochałam, przykrych rzeczy się w życiu nasłuchałam, podróżować nigdzie nie podróżowałam ale ciągle gdzieś miałam nadzieję że się odmieni to wszystko i będzie w końcu dobrze. A teraz co mam powiedzieć kolejne choróbsko się możliwe że chce wpakować we mnie. Co czuję trochę  niepokój trochę i żal do siebie że inaczej nie umiałam pokierować życiem, do losu że zsyła mi ciągle coś co działa destrukcyjnie nie tylko na moj umysł ale i na ciało. Nawet pogadać nie ma z kim. 
trzecia minęła oki wracam do poprawiania :( Boże jak mi smutno. 

23 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Kurdeeeee tyle się upisałam tyle natworzyłam i sie mi vitalia odświeżyła i wszystko straciłam ;/ 
jak pech to pech

no to teraz w skrócie już

przytyłam jak w tytule, objadam się sezonowymi owocami żeby nadrobić braki witaminowe w organizmie, i te owoce właśnie (czereśnie i  truskawki) powodują przybywanie tych nieszczęsnych kilogramów. Wiem mogłabym nie jesć ale problem w tym że jestem troche ograniczona  finansowo i nie zawsze moge sobie pozwolić na wszelkiego rodzaju owoce czy warzywa a wręcz przeciwnie, dlatego gdy mam okazje czyli gdy jest sezon nadrabiam i korzystam.
Jak się skończą to znów będzie co najwyżej jabłko i marchew a to kiepsko i słabo jeśli się chce zdrowo odżywiać.


Dodatkowo ostatnio miałam dużo stresów w domu a to też nie sprzyja diecie, baaa główny demotywator w diecie to stres i przykre emocje.

Przez ostatni tydzień prawie nie ćwiczyłam i za dużo jadłam trochę mi szkoda bo gdybym się nie dała to dziś może bym już miała 59 kg a tak znowu 62. No nic mówi się trudno i trzeba wrócić na właściwy tor (jakbym wrocila do 65 to bym się chyba załamała, więc i tak w porę się jeszcze ogarniam :P ) 
Nie ma co rozmyślać nad przeszłością trzeba się brać za teraźniejszość :) 
Od jutra powrót solidny do ćwiczeń
Mniej przesiadywania na forum Vitalii 
Mniej czytania pamięników-od tego się nie schudnie,  zamiast tego lepiej pohulać na hulahoop -od tego wręcz przeciwnie i schudnie i talie wyrzeźbi
Mniej jedzenia 
Więcej motywacji i chęci
Więcej wody

Najwięcej wiary :) 

Powiedzcie mi że dam radę!! Chcę mieć ładne ciało i być dumna  z siebie a nie zakompleksiona i wstydząca się odbicia w lustrze. 
Dam radę!! Muszę!! 


Tegoroczne wakacje będą pełne radości

Ogrzane ciepłem słońca i żarem miłości

nowych emocji i zmysłów sumą

pachnące kwieciem i "jego" perfumą

przepełnione śpiewem i natury dźwiękami 

a w gorące noce cudownymi snami

a ja żyjąc daną chwilą, rozkoszując się letnim czasem

będę kroczyć żwawo, postukując obcasem
 
crazydaisyy :) 


19 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Ostatnio przeglądając pamiętniki trafiłam na wpis dziewczyny która miała problem z nietrzymaniem moczu. Jak wiadomo w takich przypadkach należy ćwiczyć mięśnie Kegla. Oczywiście wzmocnione mięśnie wpływają pozytywnie na wiele aspektów życia np na życie intymne. Nie jedna z dziewczyn mogłaby w tej chwili zapytać "jak je ćwiczyć?"
Dziś buszując po czeluściach internetu natknęłam się na stronkę, która promuje pewne ćwiczenia (technika pelvicore) działające m.in na mięśnie dna miednicy. Jak podają twórcy strony ćwiczenia te angażują mięśnie górnej części przepony, mięśnie brzucha i dna miednicy. Wykonując je brzuch stanie się płaski a ciało silniejsze. 
A dlaczego piszę o tym ? bo na tej stronce  http://www.corewellness.pl/technika-pelvicore/order-free-dvd/ można zamówić płytę z tymi ćwiczeniami. Płyta jest za darmo należy tylko podać adres i odpowiedzieć na pytanie typu gdzie się natknęłaś na informację. Nie chodzi mi o promocję strony bo jak mówię sama ją dziś znalazłam, ale spotkawszy się na vitalii z takim problemem podaję  ją bo być może niektórym dziewczynom ona pomoże :) 
Tak więc kobietki róbmy wszystko co jest dobre dla naszego zdrowia :) 
pozdrowionka i dobrej nocki :)

15 czerwca 2012 , Skomentuj

wohooo niech mi normalnie ktoś dogada bo tylko bym jadła. Stresy egzaminy, nie wysypiam się i organizm szaleje. Teraz tez włóczę sie po domu za czymś co bym mogła w ustach przeżuwać a przecież właściwie głodna nie jestem. W desperacji nawet kawałek kiełbaski złapałam. Przeglądam pamiętniki oglądam zdjęcia szczupłych kobietek czytam o dietach wszystko by przywrócić motywacje  ale moj organizm jakby chciał odreagować dotychczasowe stresy i braki, może powinnam się wyspać ponoć brak snu bardzo niekorzystnie wpływa na dietę ale kiedy ja jeszcze dziś muszę jedną pracę napisać :( :( na jutro koniecznie (pozostałe i tak sobie odpuściłam na chwile)  Moja głupia uczelnia tak teraz wykombinowała ze na mojej karcie widnieje 32 pozycji. wiecie ile to zaliczen i ile prac do napisania i jeszcze zeby sobie troche darowali a tu wymagania robią. Ostanio dwa zjazdy odwołali i jakie korzyści z tego ? takie że wykładowcy dorzucili prac do wykonania w ramach tych odwołanych zajęć;/ aż się boję zaglądać na wirtualny dziekanat bo jak ostatnio zajrzałam to 3 dodatkowe prace zostały opublikowane co zabawne ogłoszona informacja 12 a prace np do oddania na 10 :P To wszystko w ostatnim semestrze co ja powinnam się uczyć do egzaminów pisać pracę lic. jak tu się z wszystkim wyrobić... Muszę chyba opracować plan i zapisać sobie co tymczasowo mogę olać :( 
Ale co z dietą dziś po zajęciach bylam tak głodna  brat kupił czekoladę i  w drodze do domu zjedliśmy :( (dobrze że on jest czekoladopożeracz  zjadł więcej, a zjadając ostatnie 3 kostki powiedział"mam nadzieję że Ci nie smakowała"  hehe znaczy nie chciał się już dzielić ) 
Kurdee jak ciężko schudnąć i to jeszcze z tych partii co by się chciało :/ tyłek duży brzuch ciężko, uda łydy, słabe zmiany ale za to cycki to mi poszły w niepamięc ;/ aż mi się szkoda zrobiło :( dziś gadałam ze znajomymi na uczelni  jedna D druga D  a ja co, ledwie B czy moze zaraz to będzie A :(  Co lepsze ta druga jest szczuplutka wazy coś ponad 40 kg. Koścista prawie. Jeszcze mi narzekać zaczęła że ona ma za duże piersi do swojej sylwetki wrrrr Ja tu moje opłakuję ze się kurczą jak rodzynki  a ta narzeka bo duze ech Druga zaczęła podkreślać "no faktycznie schudłaś z nich wcześniej Ci wypychały bluzkę a teraz masz bardzo luźno" oo i jeszcze taki jeden znajomy tez pół zartem pól serio śmieje się że biustu nie mam buuu buu dlaczegooo?? 
dlaczego nie straciłam z tyłka, 
ech załamka... muszę wypełnić jednak czymś brzuch :( głodna się zrobiłam..

Ps dlaczego tyle osób publikuje na vitalii zdjęcia ciast deserow słodkich smakołyków 
piękne kosteczki ciasta ułożone w górkę  z truskawkami i kremem
albo góra ciasteczek
lody 
specjalnie to robią żeby czytające oglądały i się głodne zrobiły ? dzięki temu ich ego się cieszy  "moze kogos skusiłam pojdzie zrobi ciasto albo kupi batona zje i będzie grubszy ode mnie"  
heh może mój tok myślenia jest nie poprawny ale czasem to odnoszę własnie takie wrażenie nie wspominając o odczuwaniu głodu po obejrzeniu całego wpisu na ktorym jest masa smaczności od mięsnych pieczeniowych przez kanapkowe a na słodkich zakończywszy (a czasem i odwrotna kolejność ) 

Dobra śmigam za czymś co wypełni żołądek i do pisania tej pierdzielonej pracy referatu, zwał jak zwał. 
Dobranocka

8 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Znów moja waga zatrzymała się i nie chce drgnąć. Kurcze jak to jest że przytyć to szybko ale schudnąć to prawdziwie pod górkę. Staram się oczywiście jeść racjonalnie w miarę możliwości bo ciężko dobrać manu skoro się je to co aktualnie w domu jest a niekoniecznie to co by się chciało 

Staram się zeby nie było tego za dużo z drugiej strony zebym głodna nie chodziła. Brat nadal mnie czekoladą kusi dzień w dzień i kostka się skuszę. Ćwiczę również dzień w dzień ale spadku nie ma. Albo za dużo jem albo za mało ćwiczę chyba to drugie bo mi się ostatnio zwyczajnie nie chce :( i a to rowerek sobie darowałam a to hulać mi sie nie chce :( spadek energii 
znów potrzebuję kopa i motywacji. :P  Kurdeeee dlaczego tak długo  trzeba czekac na pozytywne efekty :( :( Kiedy ja chcę mieć umięśniony brzuch już teraz :( szczupłe uda już dziś. 
Ech Nie ma lekko :(  Nie ma co narzekać idę pohulać na hoopie 

5 czerwca 2012 , Komentarze (3)

ach ta vitalia całkiem uzależniająca :P czytam fora przeglądam pamiętniki a w moim własnym mi się nie chce nic napisać :P Może dlatego że czytając czyjś pamiętnik mam świadomość że to ktoś zaczął tę "pracę" ja  tylko kontynuuje   a najgorzej jest przecież zacząć :P Ale serio muszę się oduzależnić :P bo czas leci niemiłosiernie a w sumie dużo wpisów trochę denerwujących :P Lubię czytać o czyichś sukcesach typu schudłam 15, -24 etc :) to motywuje pokazuje że jak się naprawdę chce to naprawdę można ale wpisy gdzie szczupłe dziewczyny wstawiają zdjęcia z opisem jak to one są grube  aaaa porażka  że hoho :P może część z nich ma problemy z akceptacją ale częściej wydaje mi się że to metoda na dowartościowanie siebie by posypały się ochy i achy piękna figurka etc :P a więc postanowienie :P ograniczam vitalie hehhe (będzie cięzko :P )
 ajj przypomniałam sobie jutro ma prawie cały dzień prądu u nas nie być :P lol to moze i lepiej :P hehe

co do diety robie jeden błąd a mianowicie ostatnio piję dużo cappuccino  i sama kawa w sobie dobra ale słodka niemiłosiernie i trzeba to sobie powiedzieć wprost. Puste kalorie które powinnam ograniczyć.
poza tym obiadek nowe ziemniaczki z rybką sałatka, jabłko,   paróweczka z chlebem razowym, shake truskawkowy (jogurt troszke smietanki truskawki zmiksowane) budyń  pomarańcza. kanapka moje dzisiejsze (nieco wymieszane bo w innej kolejności jedzone ) menu ale głodna dziś nie chodzę :) 
Ćwiczenia zaliczone 
5 min na uda
20 min hula hoop
15 rowerka 
brzuszki odwrócone 4x50
\

aaaaawwwww chcę tak wyglądać o tak właśnie uufffff :D 

4 czerwca 2012 , Komentarze (1)


Niechciejstwo to straszna choroba współistniejąca z inną dolegliwością jaką jest prokrastynacja czyli oddalanie wszystkiego w czasie. Za godzinę, jutro, za miesiąc tak często zmienia się w "nigdy". Dziś kolejny raz się zastanawiam nad tym wszystkim i odkrywam jaką moc ma zapisywanie celów i planów. Wiadomo jest,że jeśli chcemy osiągnąć jakiś cel najpierw musimy zaprogramować naszą podświadomość. To ona będzie nas utrzymywała w motywacji, podpowiadała w diecie co mogę zjeść czego nie powinnam. Wiecie co, jakiś miesiąc temu postanowiłam zapisywać mój cel  brzmiący
Jestem szczupła, zadbana, ważę 55 kg
Afirmacja w takiej postaci jest zrozumiała dla naszej podświadomości i klarownie do niej dociera w teraźniejszości. Albowiem dla podświadomości nie ma czasu przeszłego lub przyszłego ważne jest to co się dzieje tu i teraz a więc "jestem". (coś jak w zasadzie"udawaj dotąd aż nie zrobisz tego" ) 
Jaki jest efekt mojego zapisanego celu ? W końcu zaczęłam chudnąć, myślę racjonalniej na temat tego co jem, ćwiczę więcej. Wyrobił się taki nawyk u mnie że muszę poćwiczyć choiaż trochę 5 minut, 10 chociaż tyle:) ale podświadomość faktycznie mówi mi "musisz poćwiczyć bo to jest dobre dla Ciebie i tylko w ten sposób osiągniesz swój cel"  
  
 Generalnie nie jestem zwolenniczką diet w których trzeba sobie odmawiać tego na co mam ochotę w danej chwili. Tak, tak słodycze to coś z czym  nie wolno przesadzać i zdaję sobie sprawę iż nie trawię ich szybko a odkładają mi się bardzo chętnie na tyłku, ale :) jedna czy dwie kostki do kawki gdy mam na to wielką ochotę nie zniweczy moich planów. Zawsze można zwiększyć ilość ćwiczeń. :) I właśnie na ćwiczenia kładę większy nacisk. Marzy mi się sportowa sylwetka. Zawsze byłam osobą z nadmiernymi kilogramami, szerokie biodra pokryte obficie warstwą tłuszczu, masywne uda i łydy. Ramiona, które brat mi powtarzał rodzinnie mam grube Patrząc na Mamuskę i siostrę stwierdzam ja nie chcę tak wyglądać. Nie chcę przez całe życie chodzić w jeansach wstydząc się swego ciała, okrywając brzuch długimi bluzkami. Marzy mi się umięśniony brzuszek,  choć moze nie tak jak u fitnesek ale delikatnie zarysowane mięśnie. Z nogami problem bo ciężko zrzucić te kilogramy tłuszczu ale wolę mieć umięśnione  nogi niż otłuszczone to samo z ramionami. 
Dziś rano  na wadze ujrzałam 60.2 kg. Startowałam z 65 więc jest spadek i wiem, że powinnam się cieszyć. Czasem mi brakuje kogoś kto by mnie wsparł, bo w sumie ta moja walka z kg jest moją samotną walką, baa w domu brat wie no i nie licząc kuszenia czekoladą to nawet powie od czasu do czasu ze widzi zmiane ale  mamusce ani mru mru zaraz zbombarduje, skrytykuje i wpadne jak to bywało już nie raz w złudnie pocieszające  napady objadania.W dużej mierze dziś broni mnie przed tymi napadami właśnie podświadomość mówiąc "to nic nie da, a jak się najesz to musisz więcej ćwiczyć by wyrównać bilans a jakbyś nie zjadła to twoje ćwiczenia mogłyby iść na rzeźbienie sylwetki" hehehe tak właśnie mi mówi mój wewnętrzny głos i na ogół staram się go słuchać:) 
Nasza podświadomość to nasz sprzymierzeniec tylko musimy mieć duużo cierpliwości  i samozaparcia byśmy się umieli z nią zaprzyjaźnić i nauczyć ją spełniania naszych celów.  Do tego potrzeba czasu ale z drugiej strony to czas zainwestowany w nas samych więc warto.
Warto wsłuchać się w siebie i stać się swoim własnym przyjacielem. 




2 czerwca 2012 , Skomentuj

Znów zerwana masa kartek z kalendarza
i działo się to co zazwyczaj zdarza
Zwyczajne dni, niepogodne i chmury się kłócą
Minęły, nie wrócą

Choć chciałam krzyczeć w gardle grzęzły słowa
Zamknąć całą przeszłość i zacząć od nowa
Tak wiele rzeczy by się zrobić chciało
Zawsze czasu mało

Czas na zmiany, na cele nowe i świeże 
Więc powtarzam sobie od dziś WIERZĘ
Niech w duszy rozkwitną pragnienia świata
Mądrzej płyną lata

Wierzę szczerze, pragnę gorąco i niecierpliwie oczekuję 
Spełnienia tego co w głowie i na kartce planuję
To ja  jestem odpowiedzialna, to ja decyduję
Dla siebie pracuję

I znów zrywam kartkę z kalendarza inna data widnieje
Niech w moim życiu dobrego się wiele dzieje
Uda mi się, wzbudzam w sobie siłę, energię i  motywację
Wierzę więc mam rację.|
crazydaisyy


15 maja 2012 , Komentarze (3)

oj kobitki kobitki ostatnio sobie miejsca znalezc nie mogę i motywacji brakuje. Generalnie nie umiem sobie radzić ze stresem i dziś miałam tego druzgocący przykład. Nauczona przez lata zajadania smutkow,  z przyzwyczajen domowych zakodowane że jedzenie jest dobre zwlaszcza slodkie jest dobre a swiat jest zly wiec jesli chcesz poprawic swoj żywot nędzny zjedz cos dobrego by poprawil ci sie humor.. tak tak tego mamusia mnie nauczyla a ze stresow jest duzo sama mi tych stresow mamusia dorzuca swoimi negatywnymi myslami, narzekaniami, oskarzeniami, swoją paplaniną "swiat jest zly, nie warto życ, wszystko jest bezwartosciowe, nic nie ma sensu etc etc. po kilku dniach takich tekstow powiadam Wam czlowiek nerwowo wysiada i nie ma sil na nic, faktycznie kazdy dzien wydaje mu sie bezsensowny. Bo i z czego się cieszyć pracy nie mam co za tym idzie kasy nie mam co za tym z kolei idzie nie mam za co wyrwać się z domu. Faceta tez nie mam, każde moje wyjscie z domu jest obarczone narzekaniem mamuski. Powiecie mi że to smieszne ? kobita 27 lat i boi sie powiedziec matce ze jedzie do miasta by spotkac sie z chocby z kolezanka! cha! to cos Wam powiem to jest żenujące i cięzko to czasami znoszę ;/ nie ufam mojej mamusce wiem ze co powiem bedzie uzyte przeciwko mnie. Gdy jade do miasta kombinuję by mieć wtedy "wyzszy" cel o ktorym mogę jej powiedzieć. Dlaczego ? bo jak powiem ze chce sie z kims spotkac to pierwsze primo przeprowadzi wywiad z kim po co dlaczego pozniej odradzi zbombarduje bo po co marnujesz pieniadze, siedz w domu jesli sie uprę bedzie męczyła a jak wroce ze spotkania bedzie sie boczyla szantażowała wyzywała płakała  a jak jej po kilku dniach przejdzie to jeszcze wywiad kolejny przeprowadzi czy czasem sie z facetem nie spotkalam ;/ tak czy inaczej skwituje ze sie gónić pojechalam bo wcale jechac nie musialam.
kuzwa tak sobie mysle ona czesciowo  sie boi zebym kogos nie znalazla ;/ poki jestem sama czuje sie pewnie ze z nia zostane ze ona nie zostanie sama ;/ a ona sie boi samotnosci. Poza tym jak juz wspominalam jest niepelnosprawna, nie ugotuje sobie, nie upierze, nie posprząta. Jest lepiej niz bylo ale nadal nie jest samodzielna. Więc powiedzmy jestem w pewnym sensie slugusem  I powiem Wam że jak mało kto potrafi mnie zranić, wykorzystujac wszelkie dostepne srodki sprawic bym poczula się zle, bym poczula sie nic  nie warta. słowa: nikt cie nie chce, jestes wredna nikt sie z toba nie bedzie uganiał, i wiele g orszych. Czy to wina choroby ?? Nie ona taka zawsze była pamiętam na drugim roku studiow umowilam sie z kolezanka na wspolne robienie projektow w akademiku, mialam przyjechac w sb. Wyszlam na przystanek z bratem czekalam na autobus, chociaz w domu byla tylko naburmuszona to pozniej potrafila przyjsc za nami i na przystanek wyzwac mnie "ty dziwko gónić się jedziesz"  albo jeszcze z czaasow liceum pamietam przyszla raz rano przed 8 do mojego pokoju podleciala do parapetu sprawdzila kwiatki i tekst do mnie "suko tobie nie dac pic"  Kurde jak bardzo chcialabym wymazać wiele rzeczy z mojej pamieci wybaczyć zapomnieć ale nie potrafię bo czuje ze to wszystko ciagle trwa nic sie nie zmienilo. Ciągle krzyki, narzekania, ciagle to ja jestm winna, ciagle oskarzana, bo jej zycie zmarnowalam. Jak? samo to ze sie urodzilam.. tak tak to tez uslyszalam ze niepotrzebnie dzieci miala. Często milczę  próbuję sie nie odzywać bo jak się odezwe probuje tlumaczyc to tym wiekszy atak na mnie bo ona wie swoje zawsze. ale czasam nie wytrzymuję a wiecie czego hipokryzji i niesprawiedliwosci. Bo wiecie internet to swietne narzedzie i ona tez je poznala a dzieki internetowi przyjaciela  poznala i juz ja dwa razy odwiedzil (zgadnijdzie kto musial sprzatac szykowac na czyje barki to splynelo)  i często dzwonią do siebie znaczy ostatnio troche mniej  i wlasnie to jest tak krzyczy placze wyzywa i wystarczy ze kolega zadzwoni i ona zmienia sie w aniola, glos jak słowika tiu tiu tiu milutka do niego ze klekajcie narody ;/ I wnerwia mnie to ze jak jest dobrze z panem to "jestes wredna glupia zebys miala za swoje i inne gorsze rzczy" a jak jest z panem zle to "mam zly humor, jestem zdołowana porozmawiaj ze mna przetlumacz mi daj mi nadzieje" i ja gadam z nia tlumacze bedzie dobrze nie przejmuj sie etc i kolejnego dnia gdy znow jest dobrze z panem co dostaje ?? Ja ci nic nie wierzę ty jestes wredna mojej smierci wyczekujesz ty bys mnie w lyzce wody utopila" Bosheeee słowa są jak trucizna i to taka ktora niszczy pomału od wewnątrz a organizm mimo że walczy nie moze się jej pozbyc. 
Czy życie jest po to by  cały czas znosic upokorzenia, nie miec mozliwosci sie cieszyc bo cieszyc sie mozna gdy ona ma dobry humor, gdy ma zly to sie smiac juz nie wolno by kurde zyc z dnia na dzien bez celu bez sily bez ochoty. wstac zjesc sprzatnac ugotowac pocwiczyc z nia, pocwiczyc swoje, przesiedziec przed kompem  Czy to jeszcze jest kurde zycie czy juz zwykla egzystencja. 

ps to ze ma przyjaciela ma tez plusy musze przyznac.. zajmie sie nim to jest spokoj, jak sie dobrze uklada to czesciej jest zadowolona no i ma zajecie  

12 maja 2012 , Skomentuj

buuu nie chudnę, mam przeogromny apetyt, nic mi się nie chce i nie mogę sobie miejsca znalezc :((( dziś ach wiem że za dużo zjadłam i to słodkiego czekoladki :( a teraz mam czesciowo wyrzuty sumienia  a częściowo obojętne mi to :P  Muszę wcześniej wstawać i kłaść się spać najpózniej o 22  bo jak ostatnio zasypiałam koło północy to się budziłam niewypoczęta i cały dzień się włóczyłam po domu bez życia. Jutro już tak nie mogę muszę się wziąć w garść. A że jutro to dość odległe słowo to ja już dziś wykonałam ćwiczenia na nogi, uda i pośladki. Krótkie ale wydają się fajnie. Od jutra muszę zacząć stosować masaże z użyciem Elancylu cellu slim  i systematycznie wykonywać ćwiczenia, żeby znów  waga ruszyła w dół. Obecnie na liczniku pokazuje 63 (buuu) ale wiem że to woda i pewnie hormonalne zachwiania. Mimo wszystko waga demotywuje :( 
ale  grunt to nie poddawać się prawda ? chociaż ciężko.. ale trzeba walczyć no kurde trzeba walczyć!!! tylko systematyczna praca daje widoczne efekty. Więc wdech wydech wdech wydech i będzie dobrze, kryzys minie i  znów wrócę na właściwy tor.. muszę, chcę bo to dla mnie, dla mojego dobra, dla mojego samopoczucia, czysty akt egoizmu, chcę dobrze wyglądać i czuć się świetnie.!! 
heh przydałby się jakiś optymistyczny dopalacz :) jakiś pozytyw, dobra wiadomość, uśmiech, dobre słowo.. cokolwiek..