Dzień 25 - nigdy wiecej wf
Boże, ja nie wytrzymam, 2h wf pod rząd jako ostatnie lekcje w piątek...
Czyli każdy tydzień będzie się kończył burzą.
Tak w ogóle to przegięłam dzisiaj w dzień czekolady D:
Nie pytajcie, to straszne..
Hmm... jestem zazdrosna o mojego przyjaciela... Jestem straszna, ale pewnie tylko dla tego, ze po prostu boje się, ze mi ktoś go zabierze... :( Jejku... jejkuu... jejkuuuu...!
Jestem okropna.
Mówiłam już, że chcę sobotę? Chyba nie.. :D
Dzień 25 - ja chcę sobotę!
Grr... Sobotę chcę! Jestem napalona jak jakaś nastolatka! Ups.. ja jestem nastolatką. A to moja pierwsza miłość z której może coś być.
Uwaga liczyłam godziny:
- sobota: 12h rozmowy w tym 1h rozmawiania przez telefon/skype
- niedziela: 18h rozmowy w tym 4h telefon/skype
- poniedziałek: 11h rozmowy w tym 10 min telefon
Poniedziałek kiepsko, bo rozpoczęcie wiadomo roku... Ale co ja mówię, kiepsko.. Wspaniale! Każda minuta mnie cieszy.. A ja mam ochotę zapaść w śpiączkę i obudzić się w piątek ;( W piątek bym zdążyła się wyszykować...
Kurcze ja z najlepszymi przyjaciółkami nie mam takich tematów jak z nim... Rozmawiamy o wszystkim!
Ale powiem wam.. nasz ulubiony temat to jedzenie :D
A dieta... Boję się. Niby się pilnuję, ale jednak jakoś się inaczej czuje. Moja głowa nie o tym myśli. Zobaczymy w piątek czy udało mi się coś zrzucić...
Ale chyba wezmę się za bieganie. A niech mnie licho... Może by tak -1,5 kg przed sobotą, kochana wago? Na pocieszenie powiem, że nafaszeruje cie w sobotę kebabem, więc postaraj się... (ps: nie mówcie mojej wadze, że prócz kebaba zje o wiele mniej niż zawsze, bo jeszcze się zniechęci..;) )
Dzień 23 kłótnie, kłótnie, kłótnie...
A więc..
Jego była dziewczyna do mnie piszę i mnie od najgorszych su... i dzi... wyzywa. Brawo, nic nie zrobiłam. Nawet się słowem nie odezwę, z głupolami nie warto gadać, prawda :)
Dziewczyna jest tak pusta, że mi jej szkoda. Co 10 minut popełnia samobójstwo, mimo, że już przecież nic nie czuje. Nienormalne to to teraz jest... Boże, dziękuję, że ja jestem jeszcze w miarę normalna!
Jejku kochani, dosyć mam tego. Moja najlepsza przyjaciółka zostawiła mnie dla naszego wspólnego wroga. Tak, to ta przyjaciółka, która zapoznała mnie z nim...
A sobota się szykuję na naprawdę udaną :) Po wczorajszej kłótni już jak zaczęło się pocieszanie, wspieranie i bycie aniołem stróżem kazał mi przysiąść, że w sobotę złamię dietę ;) Oczywiście, że to zrobię, ale jednak będę pilnować ^^ Niom... Taka okazja nie często się zdarza :)
A dietka jak na razie idzie znakomicie! Nie czuję się głodna, ale przyznam się wam szczerze, że wczoraj ze stresu jadłam chrupki kukurydziane do 1:00 w nocy... Ale w dzień mało jadłam, a zasnęłam o 3:00, może mi Bóg wybaczy. Przepraszam, to mój jedyny grzech ostatnio.
Dzień 22 - termin spotkania :)
A więc już się z przyjacielem umówiłam!
Przyszła sobota :D Miało być dzisiaj, ale obaj stwierdziliśmy, że nam się nie chce D:
Dwa leniuszki :P
Dietka idzie jak idzie, ważne że chudnę ^^ Piąteczka !
Chyba nic z tego nie będzie...
Heh, rozmawiałam z moim przyjacielem. Dostałam jasno do zrozumienia, że nie.
Na pytanie: Szukam królewicza z bajki, zapisujesz się na listę oczekujących..? ;>
Odpowiedział: Teraz i w najbliższym czasie nie szukam dziewczyny. Ale przyjaźń jak najbardziej ^^ !
Ale nie poddamy się, prawda dziewczynki? Będziemy próbować, rok, dwa a nawet osiem lat. Moje ostatnie zakochanie trwało 5 lat.. Czy jakoś tak. Jest mi tak smutno, ale jednocześnie wiem, że przez najbliższy czas będzie sam, co poprawia mi humor. Miałam ochotę się popłakać, ale nie jestem sama w pokoju :) W nocy popłaczemy, kochana poduszko, jesteś gotowa?
PS: Dzięki serce, znowu mi to robisz...
Tydzień 3 - @, cukier i pani waga
Tydzień 3, rano się ważyłam.
A jaki stres, ludzie... Bo jadłam lody nad morzem o 21:00, mimo, że prawie cały środek mamie oddałam, a ja wafelek zjadłam jej i mój. Jadłam ostatnio jakieś ala pączki z inter marche, jeden dziennie, po jednym tym pasku kinder czekolady dziennie... Mój rozwód jednak nie nastał ;(
Myślałam sobie - no to teraz, będzie przechlapane.. A co to? @ ? No to brawo, załamie się na maxa...
Wchodzę, do łazienki, z niechęcią wyciągam wagę, kładę na ziemie,czekam... czekam aż się włączy. Działa. Wytarowała się. Wchodzę, nie patrze na cyferki. Pamiętając, by odjąć od wagi 1,2 kg, bo przecież źle chodzi...
96,4 kg.
Podskoczyłam. To nie możliwe! Czy ja doprowadziłam do tego, ze jedząc cukru nie produkuję insuliny? Spadło mi 0,8 kg. Szok, szok, szok.
Jeszcze mój ukochany najlepszy przyjaciel mi pogratulował, bo jako jeden z nielicznych znajomych o tym wie ;)
Życie jest jednak piękne :)
Dzień 20 - zakochałam się w najlepszym
przyjacielu....
Jaki ten los jest śmieszny :)
Przez 4 lata moje serce wyrywało się dla chłopaka, który był jednym z powodów wzięcia się za swoją wagę... A teraz? Zakochałam się w kimś innym, w moim najbliższym przyjacielu...
Dziewczyny, ratujcie mnie, to jest straszne! Błagam was, moje serce biję dla osoby której nie powinna... Popsuję tylko nasze dotychczasowe relację...
Chcecie się dowiedzieć dlaczego się zakochałam? Przeczytajcie ten czerwony tekst, jeżeli nie macie czasu, lub nie obchodzi itd. itp. to go omińcie ;)
Poznałam go rok temu dzięki mojej najlepszej przyjaciółce. Chłopak miał dziewczynę przez kilka lat. Widzieliśmy się może 2 razy, ale cały czas utrzymujemy kontakt. No właśnie..
Dziękuje Bogu i ludziom, którzy wymyślili telefony, komputery, internet i wszystkie te rzeczy!
Wracając... Zawsze rozmawialiśmy ze sobą od chwili poznania. Kiedyś była sprzeczka i chyba przez 4 msc straciliśmy kontakt, a później na nowo, jakoś nie mogliśmy o sobie zapomnieć :)
On niedawna, parę tygodni temu, zerwał ze swoją dziewczyną. Okazało się, że straszna z niej intrygantka i go oszukiwała jak tylko mogła. Do tego zabraniała robienia czegokolwiek, spotykania się z kimkolwiek itp. Nie mogłam słuchać jak płacze, żal mi się go robiło, miałam ochotę go przytulić... Rozmawiałam z nim po 9-10h dziennie, po nocach go pocieszałam, starałam się jak mogłam. Poznaliśmy się jeszcze bardziej niż wcześniej, otworzyliśmy się przed sobą, znamy się lepiej niż własne matki nas znają. Wyjawiamy najskrytsze tajemnicę i rozmawiamy o problemach rodzinnych. Obaj dla siebie jesteśmy spowiedzią.
Tylko w tym problem, ze moje głupiutkie serduszko zakochało się.. Bije mocniej na każdą myśl o wiadomości od niego i płaczę jak po godzinie 3:00 kończymy rozmowę, bo mimo zmęczenia ma ochotę przegadać z nim całe życie.... Bierze sobie do siebie każdy tekst piosenki jaką on tylko słucha...
Ah ty głupia dziewczyno, jeszcze zniszczysz to co między wami i będziesz płakać. Już miałaś taką sytuację, pamiętasz? - kłóci się mózg z sercem....
Niedługo się spotkamy, ale jeszcze nie wiem kiedy, póki co ma termin zajęty poprzez pilnowanie młodszej siostry.
A ja was moje kochane proszę... Pomocy. Doradźcie mi, ja wiem że wy to tak pięknie potraficie. Błagam...
A jutro dzień ważenia.. boję się. Nawet jak zawaliłam nie poddam się! A zawaliłam tylko przez to moje biedne serducho ;) Mam nadzieję, że się nie przerażę, a jak się przerażę, to jeszcze bardziej się wezmę za siebie, że kurczę za tydzień będzie 3 kg mniej! Tak ma być!
Dzień 18 - Już po dietetyku
Jestem nadzwyczaj szczęśliwa... :)
Okazało się, że moja waga dodaje 1,2 kg...
Dzisiaj u dietetyczki waga wskazała mi 96,00 kg *.*
A to również oznacza, że nigdy nie ważyłam 100 kg...
Czy to nie słodkie <3 *.*
A jeżeli chodzi o cukier, i jak ktoś napisał, mój toksyczny związek...
Mam jeść tłuste potrawy. Straszne. Ale nie mogę nic a nic z mym kochankiem związane. I tak jem... Jeszcze dokładnej diety nie mam spisanej ;3 mam tylko co tydzień zwiększać swój jadłospis o 50 kcal, aż dojdę z moich 1200 do 1600. A to oznacza więcej jedzonka ^^
Damy radę? Tak, damy radę !!!
2 raz dzisiaj :)
Znowu napiszę.Przypomniało mi się, że jednak dietetyk jest na 16:40.To oznacza, że jeszcze jutrzejszy dzień będzie po mojemu.... Wiwat!!!!!!!