Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

...uczę się, tworzę, ćwiczę, próbuję schudnąć...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13863
Komentarzy: 84
Założony: 27 stycznia 2012
Ostatni wpis: 9 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anikfe

kobieta, 30 lat, Opole

160 cm, 74.20 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 września 2012 , Skomentuj

Wielki powrót... 
długo mnie nie było... 3 miechy :/ 
Był koniec roku, trzeba było poprawiać oceny i tak jakoś wyszło, że przestałam tu zaglądać... i starać sie zrzucić zbędne kg.

Co się działo przez te miesiące? 
-Zdałam prawko na motor!
-Rozpoczęłam kolejny rok nauki...
-Mam baaardzo dużo zajęć więc pewnie nie bedę tu zaglądać zbyt często

Ale.
Przez to, że mam tak mało czasu mniej jem, bo nie mam na to czasu... a obiecałam sobie, że nie będę co przerwe latała do szkolnego sklepiku i kupowała batoniki.

I tak oto w ten sposób nie sporzyłam dzisiaj ani jednego słodycza..
Niestety moja słabość -PEPSI ostatnio się nasila... i nie umiem jej sobie odmówić.

Lecz i tak moja waga nieco spadła... a mianowicie: 73 kg... wiem, nie ma się co jeszcze cieszyć. W sumie moja waga lubi sobie skakać... 2 kg w góre, 1 w dół... różnie bywa.
Ale jakoś ostatnio nie widywałam, na szczęście, na tym znienawidzonym, chyba przez wszystkie dziewczyny, urządzeniu liczby 74 i wyższej. A TO DOBRY ZNAK! 
Jednakże zacznę naprawdę się cieszyc i wiwatować, kiedy ujrzę magiczne 70! (jak ja tego pragnę...;()

I może jutro uda mi się siorkę wyciągnąć na mały jogging... chociaż jej to sie tyłka ruszyć nie chce :/ 

No właśnie... sport. Ja naprawdę chcę ćwiczyć! Tylko tak trudno mi się zebrać! (znacie to, nie? ;)) Najsmutniejsze są dwie rzeczy:
1. Nie mam zbytniej możliwości uprawiania moich 2 ulubionych sportów: pływanie, jeżdżenie na rolkach, gdyż poniewać nigdzie w pobliżu nie ma basenu, ani fajnego miejsca do jeżdżenia... tak to jest jak sie mieszka na zadupiu...
2. w tym roku dojeżdżam do szkoły, a nie mieszkam na miejscu i w ten oto sposób co drugi dzień wracam do domu po 19... a rano wstaje 6. Wole nawet nie myśleć jak to będzie, kiedy będę już musiała się więcej uczyć...

No jak widzicie otoczenie moje i sytuacja niezbyt zachęca do cwiczeń... nawet żadnej siłowni w pobliżu nie ma! A dni są teraz coraz krótsze i nawet jeśli będę wracać o 17 to nie będę miała za bardzo jak ćwiczyć na powietrzu... chyba że po ciemku...heh

To się rozpisałam... pewnie nikomu nie będzie się chciało czytać tego użalania się, no, ale cóż... ;)

Pozdrawiam Was wszystkie! ;*
za wszelkie błędy- przepraszam!

11 kwietnia 2012 , Komentarze (4)

Zgubiłam rachubę w liczeniu, a nie mogę znaleźć kartki... i nie  chce mi się zastanawiać...


ćwiczenia wykonane.
Dziewczyny pisałyście, żebym się nie poddawała, żebym myślała o efektach. No i właśnie o to chodzi. Efektów nie ma. Jesem już za półmetkiem. Robię a6w od 3 tygodni i nic! Tylko po pierwszym zeszło mi parę cm. A oprócz samego a6w wykonuje inne ćwiczenia. Czasem wychodziło nawet 1h trenowania razem ze stretchingiem. A tak zazwyczaj to przynajmniej 0,5h.

Nie chce się poddawać. Kontynuuje a6w, miałam tylko jeden dzień załamania. Ale to się robi coraz cięższe, a efektów 0.

To tyle
Branoc
Jutro zaczyna się szkoła, więc będę miała mniej wolnego czasu, a co za tym idzie mniej dołowania się, więcej pozytywnych ludzi wokół, więc również więcej pozytywnego myślenia. Mam nadzieję, że to mi pomoże.

10 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Mam mega kryzys. Kg przybyło, cm też :( jestem zrezygnowana. W niedzielę było najgorzej i nie zrobiłam a6w. Dziś cudem się do tego zmusiłam. I w sumie wyszło lepiej, że opuściłam, bo dziś mi się lepiej robiło... moje mięśnie chyba odpoczęły.

Ten tydzień zaliczam stanowczo do nieudanych. Te dni wolne minęły stanowczo zbyt szybko. A ja nic nie zrobiłam. A do zrobienia było wiele rzeczy. Cała ja: wszystko na ostatnią chwilę. Ehhh...

Jutro przejrzę pamiętniki, dziś już nie mam siły. Idę spać.

Branc

8 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Ten tydzień będzie chyba kryzysowy. Jestem niemal pewna że w cm nic nie zgubiłam, a nawet mi przybyło :(
Jestem zrezygnowana :(
Jutro... znaczy już dziś, ale później mierzenie i ważenie. Jak co niedzielę.
Ten tydzień był złyy. Bardzo. A jeszcze mnie czeka świąteczne śniadanie.
Chciałabym pstryknąć palcami i być chudsza :/
Branoc

6 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Chciałam zacząć od tego ze strasznie się rozleniwiłam :( strasznie mało ćwiczyłam w tym tygodniu (wszystko zwalam na 3-dniową wycieczkę na której nie było czasu ćwiczyć, naprawdę) i STRASZNIE DUŻE JEM. Nie pamiętam już takiego tygodniu w którym bym aż tyle jadła.


A dzisiejszy dzień przechodzi sam siebie. Fakt faktem późno wstałam i nic nie jadłam do obiadu, ale po obiedzie... ufff. cały czas coś wcinałam. Pod wieczór już czułam się taka ociężała, że masakra. No i miałam pewne problemy pewnie związane z przeżarciem. Mam nauczkę. Ale postanowiłam za karę dłużej poćwiczyć. W sumie wyszła tego około godzinka.

Nie potrafię sobie odmówić jedzenia i to mnie martwi. Może mam coś z głową. Jakieś rozdwojenie jaźni czy coś. Tu jedna, dobra, odchudzająca się ja mówi: nie zjesz dziś czekolady. A za godzine co robię jem tą czekoladę :( Nie potrafię się powstrzymać. Dobre JA krzyczy NIE RÓB TEGO ale to złe... a co mi tam, poźniej to spale, albo i nie, ale jak raz zjem to nic się nie stanie. Problem w tym że to nie raz. A aż do wtorku siędzę w domu. Mam tak tylko w domu. Nie wiem dlaczego i nie wiem jak to powstrzymać...
Paskudna pogoda na dworze nie poprawia mojego nastroju :/
Jak Wy to robicie, że potraficie sobie odmówić tego co zabronione?
Grrrr... jestem zła na siebie. Zawsze przychodzi złość po fakcie. I co mi po tym? No, ale przynajmniej jakąś małą cząstkę tego spaliłam... -.-


Jednak moje sumienie nie zostało zaspokojone. Muszę to sobie jutro odbić i się poprawić.

A6W wykonane, ale coraz cieższe. Ale daje rade.

Dobra, żeby nie było, trzeba napisać o jakiś pozytywach, żeby się nie dołować. No więc, rozpoczynam kurs na prawo jazdy na motor! :D
Trochę się boje. Tak troszke. No i na kurs idę razem z tatą, bo on też chciał zdawać. I w sumie to bardziej się o niego martwię. Nie żeby mój tata był nierozgarnięty czy coś, ale już tak mam, ze cały czas się martwię o bliskich.

Ufff... rozpisałam się.
Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie lepszy.
Branoc!

6 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

A6W tradycyjnie wykonane.
Wolne, siedzenie w domu, brzydka pogoda. nie wpływa to na mnie najlepiej :/
Obijam się, cały czas mam ochotę żreć :/
A a6w wydaje mi się coraz bardziej monotonne. Jest coraz ciężej. Ehh... A jutro u mnie ma być 0 stopni! ;(
Nie chce mi się pisać.
Idę spać. Jutro może coś więcej napiszę... jak będzie o czym.
Branoc

4 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Znów źle policzyłam i mam dwa razy dzień 15, więc dziś jest 17. Zakręcona jestem.

A6W wykonane, ale wczorajszego nie odrobiłam. Zamiast 3 dodatkowe serie zrobiłam jedną. Ale to dlatego że jestem padnięta. Nie wiem czy mnie jakaś choroba nie bierze albo coś, bo od 3 dni czuje sie przeżuta i wypluta.

Może to przez wycieczkę. Dziś z niej wróciłam. W sumie spałam tyle co zawsze... może z wyjątkiem w niedzieli na poniedziałek... a i tak czułam się cały czas śpiąca. Jeszcze się odzywa moje wiosenne uczulenie na bliżej nieokreślone coś (mój tat uważa, że badania odczulające są bezsensowne bo i tak sie wówczas wykrywa 10 różnych innych składników na które się jest uczulonym). No więc, pieką mnie oczy, momentami łzawią. Tylko nie wiem czy to z uczulenia czy niewyspania. Chyba z obu. No i jeszcze nadmiernie kicham. Ale tak poza tym to git.

W końcu wolne. Jutro będę mogła pospać dłużej <3

Nie chce mi się bardziej rozpisywać, jestem zbyt zmęczona...
Jutro poczytam i skomentuję Wasze pamiętniki.
Dobranoc!

3 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

A6W NIE WYKONANE :((
Jestem na wycieczce klasowej. No i dziś CAŁY dzień chodziliśmy zwiedzać zabytki itp. itd.
Wróciłam dosłownie 10 min temu, bo byliśmy klasą na spektaklu, który zresztą był BEZNADZIEJNY. Zmarnowany czas i pieniądze. A mogliśmy wrócić 3 godz temu i bym spokojnie zdążyła zrobić to A6W.  Aczkolwiek nie wiem, czy bym miała siły. Jestem padnieta. Masakra. Chce mi się spaaaać. A muszę czekać aż się zwolni łazienka... jedna na siedem osób... heh. Coś czuje że przed 12 się nie położę :( chyba że uda mi się wbić przed kogoś.

Obiecałam sobie że nadrobię A6W. Po prostu zrobię jutro x2. Jeden dzień to podobno jeszcze nie tragedia i nie trzeba zaczynać od nowa.

Oczy mi się same zamykają, noo ;(

Ale! Nie jadłam dziś McDonaldzie :) Jeden plus.

Branoc

2 kwietnia 2012 , Komentarze (3)

Dziś rano przed wyjazdem A6W wykonane.
McDonald zaliczony. Żałuję. Czułam się po nim strasznie ciężko i wgl. Ale myślę, że spaliłam to wszystko, kiedy biegaliśmy od zabytku do zabytku. W sumie chodziliśmy jakieś 3 h z postojami na opowiedzenie historii zabytku itp. itd.

Jestem padnięta. Od rana wyjazd był tragedią. 4 h w pociągu... samo to nie jest złe, ale krótko spałam w nocy, bo nie mogłam zasnąć, więc chciałam to nadrobić w podróży. Ale dwie 'bardzo miłe' koleżanki CAŁĄ podróż gadały i nie dawały nikomu spać (nie tylko ja chciałam spać) a jak poprosiłam żeby przynajmniej ściszyły głos (mówiły normalnym tonem cały czas, a czasem towarzyszyły wybuchy śmiechu) to mnie po prostu olały.

Tak więc teraz padam na twarz. Potem samo zwiedzanie nie było aż takie złe jak myślałam, że będzie, ale nie było też dobrze. Jednak zobaczyłam piękne kościoły <3 więc jakiś plus jest.

Teraz czas na odpoczynek i relaks przed jutrzejszym dniem, który prawdopodobnie będzie jeszcze bardziej męczący i być może wkurzający </3

See ya!

Podziękowania dla:
ameelkaa
MagdalenaCornelia
dzięki dziewczyny za wsparcie ;*
Miło, że ktoś się interesuje i próbuje pomóc, czy doradzić. :)


2 kwietnia 2012 , Komentarze (3)

Zawiodłam się :(
Nic nie ubyło. NIC! Ani w obwodzie ani na wadze. W sumie na wadze niby 0,3 ale takiej ilości nie liczę, bo moja waga cały czas skacze w góre i w dół mniej więcej właśnie o tyle... Załamka. Cały tydzień ćwiczyłam. Jadłam mniej. Zmieniłam na dobre ciemne pieczywo na jasne. Prawie w ogóle nie jadłam słodyczy. A tu NIC. ;(


Ah, rezygnacja totalna. Wagą aż tak się nie przejmuje, ale nawet 1 cm nie ubył :(


Jutro wycieczka do Krakowa. Nie wiem jak to będzie z jedzeniem. Bo trzeba będzie zjeść szybko w biegu i na mieście więc pewnie wyląduje w Mcu bo nigdzie szybciej żarcia nie dostanę...

Nie wiem co myśleć. Idę spać.
Branoc