Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się muzyką, literaturą i psychologią. Chcę czuć się lepiej ze sobą i być zdrowsza.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14735
Komentarzy: 324
Założony: 20 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
szukajmnie

kobieta, 32 lat, Warszawa

162 cm, 58.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 września 2013 , Komentarze (6)

  Może nie do końca. Od 7.30 do 15.40 poza domem, praca od 8 do 14, co mnie ogromnie cieszy. Jutro niestety tylko 3 godziny pracy.. Mam nadzieję, że może coś się jeszcze nagle pojawi. Obiad nie był zbyt lekki, ale chciałam wykorzystać co mam, od jutra będę robić przemyślane zakupy i jeść coraz mniej. Wpadły też lody i ciastka.. Wiem, że mogę się od nich odzwyczaić, trzeba trochę czasu.
W dalszym ciągu nie wiem czym zastąpić słodycze.
Bardzo chce zgubić te nadprogramowe kilogramy. Poćwiczę dziś chociaż 30 minut. Wczoraj zjadłam jednak ponad 2000 kcal, ale też ćwiczyłam, co dało mi ogromną satysfakcję. Chyba jednak przestanę liczyć kalorie, a będę po prostu jadła mniej. Muszę wybierać produkty, które dadzą mi uczucie sytości, ale są niskokaloryczne. Pocieszam się dziś tym, że mam na koncie wysiłek fizyczny.


Nie bardzo mogę na siebie patrzeć, nogi znowu zrobiły się masywne. Na pewno pierwsze co zrzucę to i tak już mikroskopijne piersi.. Żebym to ja miała chociaż szersze biodra i wcięcie w tali, a tu jakaś taka dziwna budowa..


Nie wyspałam się dziś, sąsiedzi zrobili głośną imprezę, zaraz zasnę mimo wypicia kawy. Muszę tylko zebrać resztki sił na ćwiczenia.
Obawiam się jednak, że z moją budową nie da się zrobić nic fajnego.

23 września 2013 , Komentarze (5)

Dzień dobry Pamiętniku.
Poszłam do pracy, ale z powodu warunków atmosferycznych musiałam ją przerwać.. (Mam nadzieję, że wkrótce znajdę coś normalnego.) Zrobiłam więc małe zakupy i wróciłam pełna nadziei, że dziś uda mi się nie przekroczyć 1400 kcal. Wczoraj niestety nie było tak jak chciałam, ale to początki, nie spodziewałam się od razu, że się tak ładnie podporządkuję.
Dziś zaczęłam dość dobrze: śniadanie 350  kcal, II śniadanie: 340 kcal, obiad przewiduję na 420 kcal, przekąskę od 70 do 140 kcal i kolacja: 150 kcal, co w sumie daje 1350-1400 kcal, pewnie nie wytrzymam bez małej kawy z mlekiem (około 50 kcal). Oprócz tego będę starała się ograniczać jeszcze, bo a nuż coś wpadnie. Mam zamiar stopniowo zacząć układać dietę na 1250-1300 kcal, na wypadek jakiejś wpadki. Ale dziś uwzględniłam kilka ciastek, żeby się nie męczyć.

Zrobione:
- 5 km spaceru - spalone 120 kcal
- 20 minut ćwiczeń

Nie wytrzymałam i jadłam. Ale i tak wiem, że zaczynam jeść mniej, więc będę się wdrażać stopniowo. Cały czas szukam jakiejś pracy i bardzo się tym denerwuję, przez to budzi się we mnie potrzeba jedzenia.. Ale wygram z tym.

22 września 2013 , Komentarze (4)

Czuję, że dam radę. Zdecydowałam się na ponowne liczenie kalorii, gdyż nie stać mnie na jakieś wyrafinowane diety, jednym słowem jem co mam, tylko w mniejszych ilościach. Jestem teraz baaardzo najedzona po obiedzie. Wg obliczeń pochłonęłam około 550 kcal (mam nadzieję, że nie więcej). A na śniadanie około 460 kcal, na II 40 kcal.. Czyli za mną już 1150 kcal. Na kolację tylko kawa z mlekiem (przyjdą znajomi, a ja nawet nie mam czym ich poczęstować, a kupienie ciastek to zły pomysł).. Może zjem jeszcze resztę obiadu, pewnie jakieś 250 kcal. Powinnam zmieścić się w 1400. Czuje się najedzona i obawy, że zjadłam za dużo i przez to nie zacznę chudnąć. Zawsze miałam takie odczucia.. Wieczorkiem ćwiczenia i podsumowanie, które to wrzucę tak jak swego czasu to robiłam.   Chcę być z siebie dumna i czuć się atrakcyjna. Zaraz zacznę szykować się na przyjście znajomych, mam nadzieję, że dadzą wcześniej znać.

Fajnie jest zaakceptować siebie, mimo wszystko (ja naprawdę mam sporo tych MIMO) i przejść do samodoskonalenia dla własnej satysfakcji, nie dla otoczenia czy partnera. Najpierw należy odnaleźć szczęście w samym sobie, a później je pomnażać z drugą osobą.




Pozdrawiam pełna wad, które wbrew moim wątpliwością okazują się być do zaakceptowania!

21 września 2013 , Komentarze (3)

Dawno nie pisałam. Właściwie to nie wiem od czego zacząć pisać i od czego zacząć powrót do wypracowanej wagi. Przez stres wiele zaprzepaściłam, chociaż na początku jadłam niewiele. Od kilku dni mam ogromny apetyt, nie jestem przed okresem, wręcz przeciwnie - po. Dziś zjadłam tyle, że aż wstyd się przyznać i strach liczyć kalorie. Od jakiegoś czasu zapowiadam sobie powrót do przestrzegania diety i ćwiczeń. Na szczęście nadal dużo się ruszam: chodzę, mam stojącą pracę.

Proszę serdecznie o motywacje, chcę się sobie podobać. Moją zmorą są permanentnie nogi i małe wcięcie w talii.. Dodam, że od ponad 3 miesięcy jestem w szczęśliwym związku, w którym jestem akceptowana i dowartościowana. Ale chcę nad sobą pracować. Najgorsze, że ja lubię jeść! Przynajmniej w tym momencie jestem co do tego przekonana. Chyba czegoś mi brakuje, bo jem, jem, a nie czuję sytości, nie czuję, że to jest to.. Ubrania stają się obciślejsze, ale są to ubrania z czasów 57-58, a było już przecież 54. Nie chcę się na razie ważyć, bo to może mnie jeszcze bardziej zdołować.. Chciałabym od jutra wrócić do regularnych wpisów na Vitalii i przede wszystkim do diety, ale powinnam
dziś teraz już.. Ciągle coś za mną chodzi, nie jadłam dziś obiadu - może tego mi brakuje.

Dziewczyny pomóżcie. Chciałam potańczyć, ale niedawno jadłam, poza tym chyba się przeziębiłam, głowa bolała mnie nie do zniesienia. 

27 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Znowu się zasiedziałam. Powinnam teraz, właśnie w tym momencie ćwiczyć, a siedzę przed laptopem poszukując bezowocnie z resztą pracy.. Ważyłam się w niedzielę i na szczęście nie przytyłam, ale też nic nie spadło. Ten tydzień miał być lepszy, a jest już czwartek i większej poprawy nie wprowadziłam. Chyba muszę jeszcze na jakiś miesiąc wrócić do liczenia kalorii. Chyba wprowadzę 1300-1400 dziennie na pierwszy tydzień, a później max 1300. Po 4 tygodniach przejdę na 1500-1600 i chyba tak zostanę, bo wydaje mi się, że tyle mi spokojnie wystarczy. Jakieś ostatni 2 tygodnie to było cofanie się, bo stałam w miejscu. Brakuje mi ćwiczeń, ale jestem taka zaspana i stresuję się trochę sesją, w dodatku wiem, że muszę znaleźć pracę, najlepiej za granicą, a czas nagli...

Plan:

- 1300 kcal
- powrót do spacerów (4-8km)
- ćwiczenia na uda i nogi (15 min)
- powrót do wyzwań, których nie skończyłam
- ostateczne kupno hula hop i kręcenie się kręcenie się kręcenie się
- jechać zarejestrować się do neurologa!!!
- zaliczyć pięknie sesje
- taniec taniec taniec
- być szczęśliwą

16 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Tak, udało mi się. Nie tyję chociaż nie ćwiczyłam ostatnio jakoś dużo, ale ogólnie się ruszałam, raz tanczyłam,innym razem chodziłam, jeszcze innym stresowałam się przed spotkaniem. Wczoraj wieczorem było 54,3, więc zaraz zmienie na pasku na 54. Ale to tylko waga, a przecież najważniejsze są centymetry, fakt poleciały trochę, ale nie tak jak bym chciała.. Oczywiście chodzi o mój newralgiczny punkt czyli nogi.. Cieszę się z tego jak jest i jestem z siebie dumna, bo udowodniłam sobie, że potrafię walczyć i wygrywać, że jednak coś zależy ode mnie.
Mama właśnie woła mnie na kotlecika mielonego (z mięsa drobiowego) i zjem sobie jednego, bo nie będę miała już dziś okazji jeść kolacji. 
Wracając do nóg, nie martwią mnie tak uda co łydki, które bardzo opornie spadają, nie wiem jakie są właściwe proporcje, żebym mogła sobie porównać. Może jutro porobię jakieś zdjęcia. Ostatnio staram się sobie tak nie przyglądać, wiem, że nie wszystko jest ok, ale doceniam to co wygląda fajnie. :)  Teraz to już muszę kupić sobie hula hop, ktoś mi tu kiedyś polecił twistera, co o nim wiecej powiecie? Czy działa tak jak hula?? :)

11 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Dziś zrobiłam jedynie wyzwania i pospacerowałam trochę, ale w sumie mało.. Jutro powinno być lepiej i tak z dnia na dzień przewiduję postęp.  Z kaloriami raczej ok. Chyba schudłam i chyba zaczynam to zauważać. Muszę wymienić garderobę, bo np. spodnie bardzo źle się układają.. Muszę się jeszcze zmierzyć, ale wydaje mi się, że tłuszcz spalił się z brzucha i wąziutkich i tak bioder, również z tyłka.., z  ud chyba nie za wiele, najgorzej wg mnie z łydkami. Zrobiłam sobie dziś kilka zdjęć, ale z jakiejś dziwnej perspektywy..zostawiłam więc tylko jedno, ale nie wrzucę go. Mam dla własnego porównania. Wstawię jakieś może za 2 tygodnie.

Proszę pomóżcie..

Jak schudnąć z nóg, ale tylko z nich? Nie z tyłka, brzucha, bioder?

10 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Nie popisałam się w ubiegłym tygodniu. Muszę wyznaczyć sobie jakieś plany na przyszły. Nie miałam teraz za bardzo jak ćwiczyć, ale trochę imprezowałam. Oczywiście było trochę alkoholu, ale też sporo ruchu, więc nie mam sobie jakoś szczególnie tego za złe. Z ćwiczeniami nieciekawie. Zaniedbałam je, czego żałuję. Ale zaczęłam mieć wrażenie, że łydki mi hmmm napuchły? W udach jakby mniej centymetrów (może źle mierzyłam?), a w łydce może jakieś 0,5 cm mniej, co i tak mnie cieszy, ale liczę na większy efekt. :) 

Plan na tydzień 10.06-16.06.2013 (na każdy dzień):

- systematyczne wyzwania!
- 1300 kcal
- ograniczyć słodycze!
- spacery 4-6km
- 7 minut na uda
- znaleźć ćwiczenia na nogi i wykonywać je
- 30mniut-90 minut tańca
- w końcu zakręcić się na dobrym hula hop, by sprawdzić czy potrafię
- zarejestrować się u neurologa
- nauczyć na koło i moduł z angielskiego
- uczyć się angielskiego dodatkowo
- wysłać zdjęcia dr Jochan
- znaleźć pracę
- uczyć się!

8 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Ostatnio podchodzę chyba zbyt emocjonalnie do pewnych spraw, a powinnam skupić się na tym co przybliży mnie do celu. Nie liczę też kalorii i chyba mi to nie pomaga, więc znowu zacznę, pozwala mi to kontrolować dietę i ograniczać grzechy żywieniowe.
Dziś zjadłam już około 840 kcal.

6 czerwca 2013 , Komentarze (7)

W taki sposób to ja nigdy nie schudnę. Już kilka dni nie wybierałam się na spacery.. Wkrótce pewnie dowiem się czy będzie kolejna operacja.. Zaczynam tracić złudzenia. Poćwiczyłam dziś, nie jadłam dużo, ale nie jestem z siebie zadowolona..

Ale Wam tu strasznie marudzę. Ale łzy mi się cisną do oczu.. Chcę by nie było widać, że mam problemy zdrowotne. Chcę by nie traktowano mnie jak człowieka drugiej kategorii.


Powinnam tu pisać tylko o diecie i aktywności, ale nie mogę się na tym skoncentrować.
Ktoś mi się przyśnił, w krótkim czasie 2 razy, a później miałam okazje z tą osobą rozmawiać. Ciekawość mnie zżerała, sprawdzałam, wydawało mi się, że nikogo nie ma. Po 2 dniach znów sprawdzałam i..jednak ma. To nie powinno być istotne, nie robiłam sobie żadnych nadziei. Ale teraz myślę, że jestem beznadziejna, że zawsze coś nie tak. I miałabym to gdzieś, gdybym wyglądała normalnie.. Byłoby mi łatwiej, ale nie.....

Jeśli ktoś mnie przeczyta to może uznać, że coś ze mną nie tak.. Aż mi głupio. Wkrótce usunę ten wpis. Przez takie użalanie czuję się jeszcze gorzej, jeszcze bardziej upodlona.

Włosy mi się nie układają, zawsze takie cienkie..