Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Należę do osób, którym brakuje pewności siebie. W tym momencie unikam spotkań ze znajomymi gdyż nie mogę patrzeć na siebie. Drastyczny wzrost mojej wagi nastąpił zaledwie w niecałe pół roku z 52kg na 69 kg która od dwóch -trzech miesięcy na szczęście się zatrzymała. Postanowiłam się w tedy ogarnąć i wziąć za siebie , ale mi nie wyszło i w konsekwencji przybyło mi dodatkowo jeszcze 3 kg. Obecnie moja waga wynosi na dzień 17.01.2013 wynosi 72 kg. Powiedziałam sobie dość. Na ten dzień ważę dużo za dużo a przydało by się pomyśleć już o dzieciach.Nawet nie chcę sobie myśleć ile bym wtedy ważyła i jak wyglądała. Dlatego tu jestem. Mam nadzieję, że mi się uda. :) Tak wyglądał mój wpis z 2013r. Nie wyobrażałam sobie w tedy jak bym wyglądała jeszcze więcej niż 72 km. Na dzień dzisiejszy już wiem jak bym wyglądała o jeszcze 10 kg więcej. Moje zdjątko profilowe mnie właśnie taką przedstawia 82 kilogramową kobitkę. Ale teraz to na serio muszę się pozbyć tych kilogramów i dlatego tu jestem. Pozdrawiam wszystkich którzy też się z tym borykają. ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82422
Komentarzy: 1678
Założony: 11 maja 2012
Ostatni wpis: 4 marca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosia288

kobieta, 40 lat, Koluszki

154 cm, 66.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 września 2019 , Skomentuj

Leniwo,leniwo i jeszcze raz leniwo dzisiaj było. Aż zmęczona tym byłam. Miał być dziś dzień resetu ale tak się źle czułam , że wieczorkiem wyskoczylam na biegi.  Przebiegniete 5.5 km. Chociaż moje nogi były ciężkie jak z ołowiu. Jutro chyba zrobię dzień bez ćwiczeń aby się zregenerować. I od razu musze wam powiedzieć, że trasa którą biegnę mąż mi dzisiaj objechał rowerkiem i na liczniku pokazalo mu 5.5 km. Z czego jestem jeszcze bardziej dumna.

Moje menu:

Śniadanie: 1 i 1/2 kanapki z maselkiem z bazylią , mozzarellą oraz pomidorem

Śniadanie2: koktajl ( morele 2szt, jogurt naturalny 100g, banan 1szt , troche soku z cytryny)

Obiad: makaron z krewetkami ( około 120g krewetek, 1 i 1/2 szklanki makaronu surowego, czosnek 2 ząbki, cebula 1/2 szt. dużej, imbir , chilli, trochę soku z cytryny)

Podwieczorek: kawalek ciasta drozdżowego ze śliwką

Kolacji: brak

Aktywność:

- bieg 5.5 km

Dzisiaj dzień podsumowania miesiąca. Tu macie dowod że mimo wagi stojacej w miejscu centymetry poszly w górę. Oczywiscie gdzie ???? W brzuchu + 3 cm z 90 cm zrobiło się 93cm. No ale cóż dwie imprezy sporo ciasta oraz innych dobrodziejstw w tym miesiącu mimo pilnowania mniej wiecej ilosci kalorii spożywanych w ciągu dnia i efekt jest. No i jeszcze ten grill z wczoraj też mógł się troche do tego przyczynić.

Co do wagi pozostaje pomiar z piątku 60.2 kg.

Co do pomiarów bez zmian:

Waga 60.2             - 0.7          

Szyja - 31                  0

Biceps - 30                0

Piersi - 96            -2 cm

Talia- 86               0

Brzuch - 93          +3cm

Biodra - 94            0

Udo - 56                 0

Łydka - 36             0

Od początku pozbyłam sie - 107 cm  i wagi ubylo -21.8 kg.

A dziewczynki nadal różnie. Ola dochodzi do siebie ledwo co katar jest , ale jeszcze pokasluje mokrym kaszlem. Natomiast u Natali nie mogę się pozbyć kataru , a na dodatek zakasluje się suchym kazałem. W dzień  jest w miarę, ale teraz w nocy, to tak się zakasluje suchym kaszlem,że aż się budzi. Natomiast wizytę mam dopiero we wtorek po poludniu. Zobaczymy co powie. 

Dobranoc.😉

31 sierpnia 2019 , Komentarze (6)

Od rana leniwie i nudnawo. Potem jak mąż wrócił z pracy to wyrwałam na zakupy. Juz na przyszly tydzien zrobiłam zakupy z lity mojego menu. W przyszlym tygodniu wejde tylko do mięsnego kupic wedlin. Wiec jedzeniowo  nic mnie nie bedzie kusić. 😋 

Dziś  było trochę odstepstw od diety. Ale zeby nie było tragedii nie było. 😊

Moje menu:

Śniadanie: 1 i 1/2 kanapki ( maselko z bazylią, mozzarella 1/2 szt., pomidorki koktajlowe)

Śniadanie2: owoce w czekoladzie ( jabłko 1 szt., kiwi 1 szt. , pomarańcza1/2 szt., czekolada gorzka 3 kostki)

Obiad: 1/2szkl. maślanki,1 szt.  banan ok 90g,  1 łyżka rodzynek, otręby 1 łyżka, miód 1 łyżeczka)

Podwieczorek: krajzerka z masłem, z wędliną, sałatą, pomidorem i ogórkiem

Kolacja: szaszłyki 2 szt i  1/3 bagietki z warzywami


Aktywność:

- rowerek stacjonarny - 17 km ( po kolacji)

Zas Oli katar juz prawie zanikł. A Natalka się męczy z katarem. 

I tyle 😋😊

30 sierpnia 2019 , Komentarze (1)

Dziś waga sprawiła mi psikusa, bo mimo cało tygodniowego treningu stanęła w miejscu . Normalnie pokazała tyle samo co w tamtym tygodniu czyli 60.2 kg. 

Ale z drugiej strony w tym tygodniu podniosłam sobie ilość spożywanych kalorii  z przedzialu 1800- 1900 na przedział 2000-2100. A po drugie wstałam dzisiaj napuchnieta i to sporawo aż palec od obrączki mnie bolał a za nic nie mogłam jej zdjąć mimo nasmarowania oliwą. Więc troche się dziś z tym męczyłam.

Mimo to chumor mi dziś dopisywał. Waga nie spadła , ale za to moje samopoczucie się poprawiło dzieki ćwiczeniom 😁 Więc jestem z siebie zadowolona, ze w koncu wróciłam na właściwe tory 😁😁😁😄 a waga jeszcze zdąży spaść. 😊

Ogólnie  dzien pozytywnie zakonczony. 😊

Menu:

Śniadanie: 1 i  1/2 kanapki z : maselkiem , serem pleśniowym, pomidorkiem posypane pieprzem i bazylią.

Śniadanie2: winogronko  od babci ( jedna kiść)

Obiad:  szaleństwo owocowe ( 1/2 saszetki brązowego ryżu , truskawki 150g, kiwi 1 szt. ,1szt. banana, polane syropkiem z : soku cytryny, 1 łyżeczki miodu i cynamonu)

Podwieczorek: dwa kawałki z ćwiartki arbuza

Kolacja; zapiekanka z mielonym  ( zawierała-makaron świderki, mielone, 4 ząbki czosnek , Cebula, śmietanę, ser , cukinię, paprykę zieloną i czerwoną, kukurydzę, pomidory krojone z puszki, galka muszkatulkową, zioła prawnalskie, pieprz, sól. 

Aktywność:

- bieg na okolo 5- 5.5 km po kolacji

A co do dziewczynek. Starszej ropka w gardle prawie znikla ( jeszcze w jednym miejscu minimalnie cos widac) z czego jestem bardzo hepii😁 Niestety mlodszej na wieczor niestety sie pogorszylo katar nadal a teraz jak spi to pomrukuje i czesto slinę głosno przelyka pokaslując przy tym. Wiec ciekawe czy ją angina nie bierze. 😑 Jutro spróbuje jej zajrzec do gardła choc to bedzie wyższa szkoła jazdy. 

Na dziś tyle. Jutro koniec miesiąca wiec w niedziele bedzie podsumowanie miesiaca. Tez na pewno bedzie kiepsciutki . Ale kazdy kg i  cm do przodu zbliza nas do celu. 😁

29 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Dziś kruciutko, bo w koncu chciałabym dotrwać do przeczytania waszych wpisów w pamiętniku. Niby siedzę w domu z dziewczynkami a i tak nie mam czasu do was zajrzeć.😊

Kochane dziś pisiedzenie w domu. Starszej jakby troche katar się uspokoił za to młodszej sie jeszcze bardziej zwiekszył, a na dodatek mnie zaczyna smyrac w gardle i nosa po malu zaczyna mi lecieć woda. Wiec chyba prędko się nie wykurujemy. 😒

Mimo to zaliczyłam dziś bieganie mimo że mąż był na rowerze. Wracałam w ciemnosciach ale zabralam mężowi lampkę z roweru ( taka malutka na gumowych paskach)  i zamontowałam sobie na ramiączku bluzki przy dekoldzie . Leciuchna że wcale jej nie czułam że mam tam coś przypiętego. A musialam skorzysac bo z 1.5 km bieglam poboczem przy glownej drodze gdyz musialam zmienic trasę , bo polami i laskiem w ciemnosciach trochę się trykałam biec. Nic, że jak zapaliłam lampkę to trochę podświetlala mi dekolt 😁 wazne że byłam widoczna i kierowcy zauważali mnie na trasie 😂

No i jak zwykle się rozpisuje, a mialo być krótko. 😊

Menu:

Śniadanie: 1 i 1/2 kanapki z serem pleśnowym, pomidorem pieprzem i bazylią oraz maselkiem

Śniadanie2: koktajl ( jagody 70g, banan 1szt. , mleko  200ml , orzechy włoskie 2 szt) ale nie wypilam calego , bo córcia mi część napoju podwędziła 😁

Obiad: kurczak z malinami i ryżem ( 150g piersi z kurczaka z ziołami prowanalskimi , solą i pieprzem, 70g malin, 2 orzechy włoskie, ryż brązowy pół saszetki )

Podwieczorek: koktajl ( kefir 100ml, 2 szt kiwi, łyżeczka miodu)

Kolacja: kanapka z pastą z oliwek ( oliwki12 szt, 1 ząbek czosnku, zioła prowansalskie, chili).A tu zdjecia brak , bo tym razem młodsza dorwała się do mojego telefonu i wykasowała.

Aktywność:

- gdzieś 4 - 4.5 km biegu w terenie po kolacji

29 sierpnia 2019 , Skomentuj

Dziś miałam wizytę kontroną z dziewczynkami. Nowości doktor mi nie powiedziała. Starsza kolejny antybiotyk , lek grzybiczny, hederasal, hasco sept oraz inhalacja ze stężonej soli. Młoda nadal pelafen i inhalacje ze solli oraz hasco sept. Kolejna wizyta we wtorek. A starszej tak znosa dzisiaj ciekło że co chwila musiala smarkać i wycierać pod nosem. A jak już kichła to gile do brody , dosłownie. Zobaczymy jutro. 

Dziś miało być bieganie,  ale odpadlo z przyczyn pogodowych ( dookola przemieszczające sie burze oraz deszcz) odpuściłam. W deszczu moze jeszcze bym  pobiegła ale w burze definitywnie nie. Dlatego dziś znów był rowerek  stacjonarny 13 km.

Moje menu:

Śniadanie: 1 i 1/2 kanapki z avokado, pomidorem, wędliną , oliwą z oliwek oraz oregano

Śniadanie2: maślanka 1/2 szkl., banan 1 szt, rodzynki 1 łyżeczka, otręby, miód 1 łyżeczka

Obiad: pierś z kurcwzaka z jeżynami i ryżem ( pierś z kurczaka 150g, jeżyny z 150g, zioła prowanalskie, ryż brązowy 1/2 saszetki, orzechy 2 szt.)

Podwieczorek: staciatella ( kefir 200ml, czekolada gorzka 3 kawaleczki)

Kolacja: kanapka z ( kukurydzy, oliwek, jourtu, pomidor , szczypiorek)

Aktywność:

- rowerek stacjonarny - 13 km

I na dziś tyle.  Pozdrawiam.   😄 

27 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

Dzisiaj też dzień minął bezpłodowo. Nic się nie chce. Ledwo co wstawiłam pralkę a prania juz mi sie troche nazbieralo. Zamiast to poprać o raz dwa by wyschło to mi się tyłka nie chce ruszyć. Sama na siebie jestem zla. Na dodatek mlodej odnowił sie katar i tez co chwila jej wyciagalam oraz starsza od dziś też posmarkuje. Oczywiście kaszel nie ustepuje. A biale naloty w jamie ustnej nadal ma. Jutro kontrol i na pewno dostanie kolejny antybiotyk. 😒  Upał i to co się dzieje z dziewczynkami sprawia że nie mam ochoty za nic się wziąść w domu. Taki mały dołek. 

Myślałam że dziś znów uda mi się wyrwać na biegi aby trochę odreagowac i się dotlenić , ale nic z tego nie wyszło. Mąż wyrobił się troche w pracy i od razu jak wrocił do domu wyrwał na rower. Oczywiscie wrocił jak już zrobiło się ciemno. 

Musiałam się jednak wyżyć i odreagować po całym dniu i odpaliłam rowerek stacjonarny. Niby otworzyłam sobie okno ale mimo to czułam się jak w saunie. Nie bylo czym oddychać, zero wiaterku. Wypociłam się jak .......... i przepedałowałam 13 km w 30 min.  Wiec nie najgorzej biorąc warunki i fakt ze dość dawno juz na nim nie siedziałam.😊

Wlaśnie się wykompałam i od razu lepiej sie poczułam. 

Postanowiłam że będę na przemian probować biegać i pedałować na rowerku. Czyli 3 razy bieg a 2 razy rowerek. Weekend zakładam wolny no chyba że mi się zachce to jeszcze w sobotę albo w niedzielę pobiegam. Ale jeden dzień definitywnie wolny od ćwiczeń. Takie moje zalożenia na przyszly miesiąc. Jeszcze postaram sie wrocić do Abs , bo tez mi sporo daly. 

No konczą się wakacje wiec pora wziąść się porzadnie za siebie. 😊 Ostatecznie do konca roku chciałabym osiągnąć swoj cel . Zwlaszcza że miesiące wakacjne przebimbałam i waga prawie nic nie ruszyła nie mówiąc o centymetrach . Ale powiedzmy że te miesiace poszly na stabilizację wagi. 😁

Koniec użalania sie nad sobą. Wracamy do pilnowania misencji i do ćwiczeń. 

Moje menu:

Śniadanie: 1 i 1/2 grzanki ( oliwa z oliwek 1 łyżeczka, avokado 1/2 sztuki, szynka1 i 1/2 plastra, pomidorki 7 szt., bazylia , sok  z cytryny)

Śniadanie2: koktajl ( maślanka 1 szkl., kiwi 1 szt., 2 kostki gorzkiej czekolady)

Obiad: rybka ( ryż brązowy 1/2 saszetki, ryba ok 120g doprawiona marynatą z łyżki oliwy , chilli, cebuli i czosnkiem oraz sok z cytryny , surówka : pomidorki, szczypiorek, pieprz i cebula sok z cytryny)  .

Podwieczorek: straciatella ( szklanka maślanku i dwie kostki gorzkiej czekolady)

Kolacja: kanapka z pastą z : kukurydzy 1 łyżka, oliwek 7 szt i jogurtu naturalnego 1 łyżka , doprawione pieprzem, na to jeszcze pomidor 2 plastry i szczypiorek

Aktywność:

- 13 km na rowerku stacjonarnym po kolacji.

26 sierpnia 2019 , Komentarze (8)

Skwar z nieba się leje,  a my kwasimy się w domu. Normalnie żal pupe ściska. No ale wszystkie musimy to przeboleć. Dziś ewidentnie było widać,  że dziewczynki nosi i im się nudzi. Ja jeszcze niedospana to już wogole żadnej weny na zabawy z  nimi nie miałam. Po prostu dzisiaj kiepski dzień miałam.  

Młodsza już odżyła. Apetyt wzrósł  choc i tak nie był mały. Kataru jest już ledwo co tylko jeszcze meczy ją rozwolnienie co za tym idzie , że już ma pupe odparzoną. Jakoś strasznie szybko ją bszczypuje. No ale musi to przeżyć. Do środy i moze doktorowa jej coś przepisze. 

Natomiast ze starszą jeszcze bardziej źle. Kaszel się coraz bardziej wzmaga i juz w nocy ją męczy. A w gardle naloty jakoś slabo schodzą. Zobaczymy jutro. 😒

Ja już tak dzis zmeczona byłam że po obiedzie z młodą poszyłam w kimono. Chcialam starszą jeszcze położyć ale twardo nie chciała i bawiła się u siebie w pokoju. Oczywiście nie zdrzemłam się tyle co mloda ( bo starsza a to przyszła bo piciu, a to do toalety) ale z jakąś moze na niecałą godzinkę udało mi się przymknąć oko. Zawsze to coś.  

Ogólnie  dzień był bezproduktywny ,bo nic mi sie nie chciało i źle się czułam przez ten upał. Jednak po 17 wyskoczyłam na bieg, bo mąż wrocił wczesniej z pracy, gdyż znajomy namowił go na rower.  Dotleniłam się troche i od razu lepiej się poczułam mimo tego upału z nieba, ktory jeszcze się lał. 😊

Dziś jest moj pierwszy dzień gdzie udało mi się sfotografować wszystkie dania jakie zjadlam dzisiaj. 

Moje menu:

Śniadanie: 1 i 1/2 kanapki  z serem pleśniowym , ogorkiem i orzechami.

Śniadanie2: koktajl ( mleko 1 szkl, banan 1szt, truskawki ok. 70 g, ogórek ok 120g)

Obiad: ryż brązowy z szaszłykiem ( ananas i pierś z kurczaka doprawione ziołami prawanalskimi)

Podwieczorek: koktajl ( maślanka 1szkl., kiwi 1 szt., czekolada gorzka 2 tafelki)

Kolcja: kuskus z warzywami ( kuskus -5 łyżek, papryka cała ok 240g, pomidorki koktajlowe 4 szt., kukurydza  3 łyżki, pieprz,trochę soku z cytryny i 1 łyżka oliwy z oliwek)

Aktywność:

- bieg na oko około 4 - 4.5 km przed kolacją

25 sierpnia 2019 , Komentarze (3)

Dzień 236 (sobota)

Nocka kiepsko przespana bo młoda co chwila się budziła i płakała. A od rana zaczął się jej totalny wyciek z nosa. Co chwila chodzilam za nią i jej oczyszczałam nos bo od razu chodziła zagilana do brody. Oczywiscie caly dzień była marudna i płaczliwa oraz okasływała na sucho. Natomiast starsza bez zmian po prostu od czasu do czasu sobie tylko przykasłała. Jak by ktos ją zobaczył i usłyszał jak pokasluje w życiu by nie przypuszczałby,  że ma anginę.  

Moje samopoczucie po drugiej nieprzespanej nocy kipskie oraz non stop chodziłam rozdrażniona. Na dodatek na wieczór odwiedzili nas znajomi ( nie przestraszyli się anginy) i posiedzieli do 23. 

Menu obejmowało:

Śniadanie: granolii ( 6szt orzechów włoskich, jogurt naturalny 150g, kakao2 łyżeczki, płatki owsiane 4 łyżki, miód 2 łyżeczki)

Śniadanie2: koktajl bananowy z otrębami( banan 1 szt, szklanka mleka, otręby 1 łyżka i wszystko miks)

Obiad : ryż z rybą i surówką  ( ryż brązowy 5 łyżek, duszony filet dorsza ok 120g doprawiony solą, pieprzem i skórką z cytryny ,a na niego pasta z avokado ( 1/2 szt avokado, pieprz, łyżeczka oliwy z oliwek) surówka ( miks sałat, papryka1/4 szt , cebula 1/4szt, sok z cytryny , oliwa z oliwek)

Podwieczorek: borówki

Kolacja: kawałek ciasta ( kruche z przesmażonymi jabłkami i śliwką, pianką i kruszonką.

Aktywność

- 4.5 km biegu ( przed kolacją)

Dzień 237 ( niedziela)

Oczywiście noc nieprzespana przez nocne wyciąganie noska  młodszej. A teraz co rano o 7.15 pobudka aby starszej podać antybiotyk o 8.  Muszę ją budzić troche wczesniej aby sie ocknęla i byla wstanie zjeść śniadanie. Dziś młoda dużooo lepiej. Ciągłe smarkanie sie uspokoilo i juz dzisiaj humorek jej sie poprawił. Niestety zimne konczyny przez caly dzień i rozwolnienie troche mnie niepokoją. Teraz pod wieczor ( tak od 17- 20) trzy razy się załatwiła ale tak ją odparzyło że jak zrobila siku to plakala z bólu. Oczywiscie zrobilam jej kąpiel w kalii  i trochę posiedziała w twj wodzie i mam nadzieje że jutro znow nie bedzie latać przez to z gilem do pasa. 

Natomiast starszej kaszel się pogorszył na wieczor. Czesto nie kaszle ale bardzo zrobil sie taaki "ostry". No i przez sen też zaczęła brzydko pokasływać. Osiwieje przez te moje słonka😫

Myślałam że po południu troszkę odpocznę bo z rana mąż wyrwał na rower. Zas po obiedzie odwiedzili nas  babcia z dziadekiem i prababcia. Również posiedzieli do późna. Wiec z regeneracji nici. Jutro bedę strasznie nietomna. 

Menu obejmowało:

Śniadanie  : granolii tak jak wczoraj

Śniadanie2: kanapa ( avokado 1/4 szt, 2plasterki wędliny, papryka czerwona 1/4 szt)

Obiad: wątróbka drobiowa z cebulką, ziemniaczki i surowka ta co wczoraj)

Podwieczorek: maliny i jeżyny oraz borówki

Kolacja: kawalek ciasta i kawa z mlekiem

Aktywność zerowa tytułu zmęczenia.

To tyle w skrócie idę  spać bo padam. Jutro przeczytam wpisy , bo już dziś nie mam sił. 😉

23 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

Dzień normalnie pięknie się zaczął. Ja niewyspana , bo mloda sie budziła i płakała. Prawdopodobnie gardło ją bolało bo "głośno" i tak nietypowo ślinę w tym czasie przełykała. No i z rana oraz przez cały dzień z chrypką już chodziła. Oczywiscie z rana już obie zapisałam na wizytę ( 14.15h) Obecnie młoda wydawała się bardziej chora niż starsza, bo ta tylko pokaslywała od czasu do czasu i już dziś chrypki nie miała. Jednak na wizycie wyszło zupelnie coś innego. Starsza ma anginę  a młoda niby nie. Młoda mimo suchego kaszlu chrypki i pojawiającego się kataru dostała tylko pelafen oraz aby zrobić inhalacje z samej soli 2 razy dziennie. Ja niestety nie wytrzymałam i na noc podałam jej jeszcze acodin junior 2.5 ml na kaszel, bo na wieczór juz tak zachrypnieta była i tak pokaslywała, że nie wytrzymałam. 

Natomiast starszej przepisała antybiotyk, cos antygrzybicznego i też syrop na kaszel oraz inhalacje z soli 3 razy dziennie. Mam tylko nadzieje że obie szybko z tego wyjdą i starsza w ciągu niecałych dwóch tygodni zaprzestanie brać antybiotyk. Bo inaczej zabieg przepadnie. 😣

Więc jak zwykle zamiast sie cieszyć z koncowki lata w plenerze bedziemy sie dusić w domu. 

Oczywiscie przez te diagnozy i samopoczucie najmlodszej ( non stop marudna) dzisiejszy dzien nie byl owocny pod żadnym wzgledem. 

Aktywność zerowa.

Menu:

Śniadanie: 1 i 1/2 szt kanapki z miodem i orzechami 

Śniadanie2: jogurt (150g) z gruszką (1szt) i orzechami (2 szt)

Obiad: salatka grecka ( mix sałat, ser feta, oliwki, pomidorek koktajlowy, czrwona cebulka i oliwa z oliwek)

Podwieczorek: dwa kawalki ciasta drożdżowego , kawa z mlekiem

Kolacja: grill: 2szt skrzydełek, jeden kawalek żeberka i pół bagietki z maslem czosnkowym. Miałam ochotę jeszcze to wszystko zapić piwem , ale na moje szczęście piwa nie było w domu

A, bym zapomniała z tego wszystkiego. Dziś byl moj dzień wagi.Melduję wiec że na dzień dzisiejszy moja waga wynosi 60.2 kg czyli spadek o - 0.2 kg. Nie dużo ale jak na te moje obrzarstwa w tym tygodniu to i tak dobrze. 😊 Chociaż tu pozytywnie  wyszło. A oto fota 

Dzis też noc jednak będzie nieprzespana , bo młoda gluty wciąga. Wiec dyżór i wyciąganie co jakis czas.

22 sierpnia 2019 , Komentarze (6)

Dziś zapowiadał sie piekny dzień. Młoda wstała bez gorączki i żadna wysypka się nie pokazała. Niestety wraz z pobudką starszej córy dobry nastrój prysł. Obudziła się z lekką chrypą no i zaczęła pokasływać. I oczywiście z rana coś z nosa również wyciągłam. W ruch poszedł hasko sept. Mimo to puściłam ją na działkę z dziadkami ( na zrywanie borówek)leki również zapakowałam i babcię poinstrułowałam. 

Ja na tomiast z młodą wybrałyśmy się na spacer. Młoda zasnęła,  a ja przedeptałam z nią w wózku 10km. Do domu akurat wróciłyśmy na obiad. 😊  A potem nic mi się nie chciało i caly czas poswięciłam młodej. Dopuki dziadkowie nie przywieźli starszej ( ok. 18) . Ta nadal kasłała i z ciekawości zajrzałam jej do gardła czy już jest bardzo czerwone. A tam zobaczyłam białe regularne krostki , czopy nawet nie wiem jak to nazwac. Obie boczne ścianki gardła są nimi obsypane.  Jutro wypad do lekarza. Z ciekawosci zerknełam tez u siebie w gardlo. Okazalo się że ja też już jedną sztukę w gardle mam. Wiec jutro z samego rana wypad do lekarza całą trójką. Jesli w ruch pojdzie antybiotyk wyciecie migdala u starszej pujdzie w zapomnienie i termin 19 września przepadnie. A jak w tym terminie zabieg sie nie dokona to później nie bedzie szans aby była zdrowa przez dluższy czas. Więc mój nastrój  pod koniec dnia juz calkowicie się zepsuł.  Niebawem mąż wrocil z pracy a ja wyszłam z domu pobiegać aby zrzucić z siebie te negatywne emocje i frustrację z siebie. 

Moje menu:

Śniadanie: 1 i 1/2 szt kanapki z miodem i orzechami

Śniadanie2: jogurt naturalny z bananem i orzechami

Obiad: ziemniaczki pierś z kurczaka z orzechami i maslem czosnkowym, surówka z pekińskiej i papryki

Ppdwieczorek: dwa male kawalki pleśniaka

Kolacja : troche winogrona i bulka z parowką i ogórkiem

Wiec juz dzisiaj moje menu w miare wyglądało

Aktywność:

Spacer z wózkiem i młodą - 10 km ( przed obiadem

Bieganie: około 4- 4.5 km (po kolacji) jutro postaram sie zmierzyc ten odcinek trasy. 😊

Jutro ważenie . Grzeczna nie byłam więc jesli na wadze pojawi się ta sama waga co miałam wczesniej bede zadowolona 😁