Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co nakłoniło mnie do zrzucania nadmiernego tonażu? ano zdjęcie sprzed 10 lat gdzie mieściłam zadziszcze w rozmiar 42/44 a teraz ledwo w 50 wchodzę. Strzykające kolana też miały w tym udział. I tak sobie chudnę i tyję, tyję i chudnę i mam już dość... Albo schudnę i tak już zostanie albo.... Nie ma albo. Schudnę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24833
Komentarzy: 275
Założony: 19 lipca 2012
Ostatni wpis: 21 grudnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pokusica

kobieta, 38 lat, Żywiec

173 cm, 81.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Na początek schodzimy do dwucyfrowej wagi.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 listopada 2014 , Komentarze (4)

Napadła mnie Matka Natura. Korzystając z obecnej sytuacji postanowiłam zrobić wreszcie coś z czym nosiłam się od dawna. Otóż kupiłam 4 opakowań różnych podpasek i postanowiłam porównać ich jakość. Zawsze potem stoję i myślę, które to mi pasowały. Jak zapiszę wynik – będę miała ściągę J

W początkowej fazie wypróbowałam Naturellę Maxi  i Bella Maxi Blue. Co wyszło: Naturelle są znacznie grubsze ale krótsze. Jak dla mnie jest to wada jeśli chodzi o użytkowanie. W dzień będą się odznaczać pod spodniami, w nocy mogą nie stanowić pełnej ochrony. Bella są dłuższe i cieńsze. Niby zaleta. Tyle, że przez to są nieco mniej chłonne ale nie odznaczają się pod ubraniem. Oba rodzaje mają fajną, miękką powłoczkę. Ostatecznie zdecydowałam się, że Naturella jest na noc, Bella na dzień.

Potem sprawdziłam Bella Perfecta Ultra Rose i Bella Herbal Tilia. Różowe są ładniejsze J i cieńsze. Ich skrzydełka są szersze i bardziej praktyczne. Tilia jest grubsza ale ma za to lepszą dla mnie powłoczkę. Tu sprawa była prostsza. Na dzień – Bella Herbat Tilia.

Teraz zapamiętam J

 

Wiem, że temat mało wygodny, ale jeśli któraś również ma coś do polecenia przy obfitych miesiączkach – słucham.

18 listopada 2014 , Komentarze (18)

No tragedyja, normalnie no... Albo ja mam jakieś nieświadomki albo ki inszy diabeł? Nie pamiętam żebym wstawała w nocy i żarła, nie jem więcej niż wcześniej, staram się nawet zamieniać niektóre rzeczy - zamiast szprota w oleju (kocham) zjadam wędzonego łososia. Nie całego!!! Tak żarłoczna nie jestem, kawałek. Zamiast śmietany do zupy to już nawet nie jogurt a mleko dodaję. Nawet do pracy zamiast śniadania biorę jabłka. A zamiast ubyć chociaż gram, chociaż centymetr - puchnę i to na potęgę.

Brzuch mam jak z galarety i jeszcze mnie franca pobolewa, okres mi się spóźnia (co u mnie niczym nienormalnym nie jest), przestaję mieścić się w gacie i za chwilę zacznę ubierać się w sklepie z odzież dla kobiet w ciąży (spożywczej) a za sukienkę będę mieć spadochron z demobilu. Dobrze, że mam znajomego w bielskim desancie, może mi się coś dostanie.

Mówiłam, tragedyja, normalnie tragedyja!!!

24 października 2014 , Komentarze (7)

Tekst mojego D. sprzed 2 dni: "Moja babeczka już nie jest płaskodupcem?!" To się nazywa motywacja. Teraz nawet czekając w pracy na przerwie  na zagotowanie się wody w czajniku nie stoję gapiąc się w okno, tylko dawaj przysiady :) Wczoraj 50 rano w pracy (nie mówcie szefowi :) i 120 wieczorem w domku. Dziś 60 w pracy a do domku jeszcze kawałek :) Mój pupsztej jest zdecydowanie wyżej i nawet zrobił się lekko okrągły. Oczywiście patrząc z profilu, bo z tyłu to zawsze był okrągły, i to wielkości dorodnej piłki rehabilitacyjnej :P

I żeby nie było - nie ganiamy po firmie w szpilach. Każdy chodzi jak mu wygodnie  a ja preferuję adidasy, jeansy i takie tam. Krawaty i garsonki zostawiamy korporacjom. Tylko Szefo nosi koszule - najczęściej w średnio oficjalnej tonacji sportowej elegancji. Eh, jak ja lubię swoją pracę :) ale teraz bardziej lubię przysiady i mój już-nie-płaski zadek :)

16 października 2014 , Komentarze (6)

Podjęłam wyzwanie związane z przysiadami. Zaczęłam wcześnie, a co, kto bogatemu zabroni :P No i jadę sobie już 100 przysiadów z lekkimi oporami ale jakoś to idzie. Dodałam sobie jeszcze pompki przy ścianie - codziennie 10 więcej, też 130 na dziś. Że to już 6 dzień pomyślała, - czas się zmierzyć. No i o ile w ramionach o 1cm mniej to w udach 1 cm więcej. Ki diabeł? Sadło spadło z ramion w uda czy jak?

13 października 2014 , Komentarze (2)

że ja to jednak, mimo wszystko szczęśliwa jestem. Mam faceta, który mnie kocha, pracę - może nie zarabiam kroci ale mam stały dochód, szef jest ok, zdrowa - prawie - jestem, mam mamę - czasem okropną, ale mam, mam siostry, mam siostrzeńca jak malowanie, który na sam mój widok ma uśmiech taki, że ciotka sprzedana :). To czego ja, u diabła, miewam czasem wszystkiego dość? Macie tak czasem - byle co wytrąca z równowagi i chce się wyć do księżyca. A jak sama siebie się pytam: Ej, stara, ale o co kaman? odpowiedź jest: o całokształt. A całokształt nie jest najgorszy. I nawet mały sukces, miłe słowo nie zmienia nastroju. Dopiero następny dzień przychodzi z lepszą myślą. Macie tak czasem? Taki dół z niczego? 

8 października 2014 , Skomentuj

Ten kocur nie znosił poniedziałków. Ja też. Wiecie co jest najgorsze? Że w poniedziałek jest poniedziałek, we wtorek podnoszę się z kolan po poniedziałku, w środę zaczynam odpoczywać, w czwartek jest już ok, piątek to już myślenie o kolejnym poniedziałku, sobota - taki poniedziałek, tylko w domu a nie w pracy - kupa zaległej roboty, niedziela to już prawie poniedziałek, żal i smutek a poniedziałek - to już poniedziałek... I tak w koło Macieju.

Ale co tam, dziś środa - ta minie i tydzień zginie :)

Czy któraś próbowała ekstraktu z jagód Acai? Dostałam ostatnio i nie wiem ani za bardzo z czym to się je i jak? No i na jakiej zasadzie działa? Czy aby nie szkodliwe, bo jak mam sobie zryć wątrobę/trzustkę/nerki to podziękuję.

Help?!

2 października 2014 , Komentarze (4)

Wczoraj napadła mnie Matka Natura i ciężko raniła. Goić się będzie jeszcze kilka dni. I jak to co miesiąc, dziś musiałam zbierać się z pracy w stanie ciężkim. Wezwałam na pomoc D. bo w takim stanie nie mogę prowadzić. No i przyjechał mój Książe, zabrał mnie do domku, położył do łóżka, zrobił herbatę, pojechał po No-spę do apteki i poszedł grzebać w garażu. A po 2 godzinach przyszedł' obudził mnie i mówi, że czeka na mnie obiad. Idę do kuchni, a on na to, że obiad gotował przyczepie kampingowej, którą postawiliśmy na zimę za domem. Nie chciał mnie budzić strzelając szafkami i tłukąc się po kuchni. No i jak go nie kochać?

1 października 2014 , Komentarze (2)

Mamy w firmie taką fajną szafkę, gdzie co tydzień szef umieszcza sporo słodyczy. Ot, tak do kawy. Dostępne dla każdego i bez ograniczeń. Jak się skończą kupuje znów i chula dusza, piekła nie ma. 

No właśnie, że jest. Sama już nie kupuję słodyczy do domu. Raczej jak już to idę w owoce. Oboje lubimy brzoskwinie, winogrona czy kiwi i problem kuszącej czekoladki do podusi się rozwiązał. Ale jak w robocie piję kawę i wiem, że w szafce po prawej mam ciasteczka i czekoladki... Oj, nie raz, nie dwa mnie złamało i zjadłam sobie ciasteczko czy nawet 2 :( Dzisiaj normalnie myślałam, że zwątpię, ale się opanowałam. Na dłuższą metę, jak znam siebie, nie dam rady.

Nie mogę się "zablokować" na słodycze. D. śmieje się ze mnie, że się zrobię kwadratowa. Co ja mogę? On co by nie jadł i w jakiej ilości to ma non stop wagę 75-79kg. A ja to chyba nawet od powietrza tyję!

30 września 2014 , Skomentuj

O tym, że nienawidzę swojego cellulitu już Wam mówiłam? Nienawidzę swojego cellulitu! Dziś zaopatrzyłam się w serum ujędrniające i antycellulitowe Eveline Cosmetcs. Obiecują 3 cm mniej w udach w 4 tygodnie i efekt chłodzenia. Pierwsza aplikacja za mną i dupsztel faktycznie zimny :-)  znaczy wrażenie takie, bo w dotyku normalny. Co z cm - się okaże. Chwilę po nałożeniu skóra wydaje się być lekko napięta, choć równie dobrze to może być autosugestia, więc poczekam do drugiej aplikacji z potwierdzeniem. 

27 września 2014 , Komentarze (4)

Myśli człowiek -syoss dobra marka, to ich farba na dłużej siwiznę schowa. Tak mam 28 lat i od 12 ukrywam siwe włosy. Nic przyjemnego ale sorry, takie mamy geny. No to zaszalałam - kupiłam 3 opakowania ( tyle potrzebuję na całe włosy) koloru 4-8 czekoladowy brąz. Szwagierka pięknie nałozyła. To było tydzień temu. Dziś po kąpieli patrzę i oczom nie wierzę. Dałam prawie 70 zł za farbę i co? Siwa kupa. D. pojechał kupić starą, dobrą joannę. Połowę tańsza a lepsza.

Droga furmo Gold Care i marko Syoss - strzelam focha, i to z przytuoem, ot co.

A po rozładowaniu nerwów wracam do regulowania brwi a potem się potreninżę :-)