Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo chciałabym czuć się piękną i seksowną kobietą, wskakiwać w ciuchy rozmiaru 38-40. Przede wszystkim zaś chcę tańczyć, taniec to moja pasja. I dla siebie, a w drugiej kolejności dla niego, chcę schudnąć!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19291
Komentarzy: 378
Założony: 16 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Estysia

kobieta, 44 lat, Wrocław

165 cm, 85.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Sama nie wiem, dlaczego gdy wchodzę na wagę, jest stały, regularny spadek.. Może dlatego, że nie myślę o jedzeniu.. może dlatego, że nie chce mi się jeść... Poznałam chłopaka, i oboje nas ciągnie do siebie jak muchy do miodu.. Jest przystojnym masażystą, a do tego chyba nie ma siana w głowie, ale to jeszcze dokładniej muszę sprawdzić. 
Natomiast po wielu latach ciężkich zmagań odkryłam sekret chudnięcia: Trzeba zastąpić posiłki seksem! :) Albo przynajmniej wyobrażaniem go sobie.... ;-) 
Naprawdę, nie mam żadnego dietowego spięcia, a waga sama leci w dół. Faktem jest też, że nie jem słodyczy, a w moim repertuarze jest dużo warzyw. Ale faktem jest też, że wcale nie chce mi się jeść, bo chce mi się czegoś innego.. :)  Może też tak spróbujecie..? Pozdrawiam serdecznie

2 maja 2013 , Komentarze (1)

Kurczę... Wystarczy parę dni się zaniedbać w zdrowym jedzeniu (trzy dni dosłownie!), żeby ta małpa jedna - waga - pokazała więcej. Ważyłam już takie piękne 80,5... A tymczasem dziś rano cóż widzę??? 81,9 (!!!) No i, ja się pytam, co to ma być?
Owszem, we wtorek byłam z koleżanką na pogaduchach, i wzięłam sobie talerz owoców, gdyż nic innego nie było dla mojego menu. Ominęłam zgrabnie wszystkie lody, wszystkie puchary lodowe i ciastka... Wypiłam tylko kawę latte (owszem, z cukrem, bo już mnie szlag trafiał, że sobie wszystkiego odmawiam), no i ten talerz owoców... Nie powiem. Talerzysko to było, a nie talerz - 700 gram. No ale obiadu nie jadłam, to musiałam czymś zapchać żołądek, nie?
No i od tego dnia.. cóż. W dniu następnym pojechałam do kolegi razem popracować nad tłumaczeniem. A że zapowiedział mi on, że żadnego tam obiadu gotować nie będzie, to kupiłam w Biedronce tortillę (taką na tacce, pakowaną po 2 sztuki), do zjedzenia na zimno lub ciepło... z kurczakiem. Zanim jeszcze do kolegi dotarłam, to tę tortillę - sztuk dwie - pożarłam, idąc na przystanku, bo okropnie byłam głodna. A potem co??? Ja się patrzę na opakowanie, a tam taka tortilla, taka maleńka tortilleczka ma ok 300 kcal! Myślę sobie - osz w mordę! To ja tak leciutko 600 kcal. wsunęłam?? A wcale nie byłam jakaś super najedzona. Mówię wam, dziewczyny, omijajcie tortille z Biedronki szerokim łukiem! ;-)
Po dotarciu do domu kolegi byłam nadal lekko głodna, a że zakupił on bułki, masło i ser żółty, to oczywiście wsunęłam jeszcze tę bułkę w wiadomy sposób przyozdobioną, po czym poprawiłam sokiem pomarańczowym z kartonika, oraz owocami - takie tam, winogrona, pomarańcze...  dopiero był mój brzuszek mile najedzony... Gorzej na duszy się zrobiło, jak sobie o diecie pomyślałam... No nie powiem,,, lekko mi si zrobiło na tej duszy niepokojąco...
A wczoraj to już poleciałam po bandzie, no! Mama zrobiła takie fajne klopsiki z wołowiny... zjadłam 3... cholera.. a potem poprawiłam kapustą z kaszą pęczak, dwiema kawami... A! No i słodkimi sokami w kinie - bo w kinie byłam wczoraj wieczorem.. 
No i się moja waga zbuntowała dziś rano. Wchodzę, patrzę i oczom nie wierzę.. 81,9 Kuźwa! Czy aby nie a dużo, na to moje jedzenie? Owszem... nie uważałam.. owszem... jadłam głupio, ale toć to nie były same jakieś fastfoody, pizze.. nawet nie słodycze.. Dlatego doznałam szoku. I chyba dlatego dziś rano zaliczyłam stan pod tytułem "wszystko mi jedno".. i idąc do pracy kupiłam sobie obrzydliwie słodką (jak się potem okazało) kawę smakową w Coffee Heaven.. oraz.. uwaga... CIASTKO czekoladowe.. takie okrągłe, płaskie, jak spodek.. z kawałkami białej czekolady... Moja wola gdzieś sobie poszła całkiem na ten moment.. Ale wiecie co?? Wcale mi nie smakowało szczególnie ani to ciastko, ani kawa.. Za słodkie były i w ogóle.. Mój kac moralny sięgnął po tym dna.. Które było baaardzo głębokie.. Więc... pomyślałam.. trza brać tyłek w troki, nie? 
Wypiłam dziś ze 3 litry wody mineralnej i byłam na siłce.. z dobra godzinę.. Mam nadzieję, że chociaż tę słodką kawę i ciastko spaliłam... I już jestem grzeczna.. obiecuję! Poza tym dostałam dziś wypłatę i nakupiłam całą lodówkę zdrowego żarcia! Już jestem na dobrych torach! Buziaki dla was!

8 marca 2013 , Komentarze (5)

Właśnie niedawno wróciłam od dietetyczki. Narzekałam u niej, że coś wolno chudnę, i że generalnie stoję w miejscu z wagą. Na co ona kazała mi wejść na swoje urządzenie pomiarowe - ma w gabinecie takie cud-urządzonko, które mierzy poziom tłuszczu w organizmie, poziom mięśni, ilość wody, bmi, i takie różne - i okazało się, że wcale nie mam się co martwić. Bo waga wprawdzie zmalała tylko o 0,7 kg od ostatniego ważenia, ale za to tłuszczu ubyło 3 kg, a wzrosła masa mięśni. Uff, już mi lżej po takich wieściach ;-) Poza tym pomierzyła mnie centymetrem, i faktycznie, centymetry lecą, na razie najbardziej na biodrach i w udach, czyli tam, gdzie chcę najbardziej schudnąć ;-)

Tak więc jest całkiem nieźle! No i weekend!!! Ja mam wolne, i chciałabym iść na siłownię, ale nie wiem, czy dam radę, bo miałam szczepienie wczoraj i ramię dość mocno mnie boli, zwłaszcza przy poruszaniu nim... Jak będzie lepiej, to pójdę. 

Pozdrawiam Was cieplutko, i życzę również ubytku w centymetrach. Okazuje się, że wagą nie ma co się tak przejmować, bo nie jest najważniejsza, tylko centymetry właśnie :-)

Dobrego wieczorku!!! (właśnie po raz pierwszy testuję różne kolory tła. To naprawdę fajnie wygląda ;-)

24 lutego 2013 , Komentarze (4)

Długo mnie tu nie było... Bo po prostu dałam ciała, i żarłam znów niekontrolowanie. Jakieś tam słodycze, a to tosty z serkiem żółtym zapiekanym, a to jeszcze jakieś batoniki czy sewendejsy... Ale KONIEC! z tym. Mam dosyć tej mojej nadwgi, a raczej póki co, otyłości. No. Zaktualizowałam dziś informacje na pasku. Bo cóż.. od września, to wstyd się przyznać, ale z całkiem fajnej już wagi 81,70 przytyłam znów parę ładnych kilosów, i w styczniu ważyłam znów 87,10 kg. Ale zapisałam się do dietetyczki, i od tego czasu schudłam już 3 kg. Cóż, może 84 kg to nie jest jakaś rewelacja, tym bardziej, że mój cel jeszcze daleeeeeeeko.. ale Hm, cóś tam do przodu. Także pozdrowionka, i trzymajmy się mocno, dziewczyny!

2 września 2012 , Skomentuj

Obiecałam Wam ostatnio, że podam kilka fajnych przepisów, więc dobrze - dziś będzie przepis na sałatkę. Ta sałatka jest genialna i bardzo zdrowa. W jej skład wchodzą głównie wszelkie ciemnozielone liście, choć z braku takowych można też użyć innych. Ja jednak polecam wszelkie sałaty i ciemnolistne rośliny, ponieważ im ciemniejszy zielony kolor, tym więcej składników odżywczych w liściu. 
I tak na przykład, sałata lodowa i masłowa nie ma w sobie prawie żadnych wartości odżywczych, a tymczasem sałata rzymska oraz takie sałaty, jak roszponka, rukola, młody szpinak baby, sałata lollo rosso, i inne ciemnolistne mają ich mnóstwo. 
Ogólnie chodzi o to, by w tym, co jemy, było mnóstwo składników odżywczych, a mało kalorii. Wtedy będziemy chudły :-)

Oto przepis:
- Mix różnych sałat o ciemnych liściach - 
(ja używam takiego mixu z Biedronki za 4,50, czy cóś.. - jest do wyboru z rukolą lub z roszponką, wrzucam do michy mniej więcej połowę torebki)
- trochę szpinaku baby (surowy)
+ różne warzywa:
- pół marchewki pokrojonej w plasterki
- pół papryki czerwonej lub żółtej
- trochę pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół
(lub zwykły pomidor obrany ze skórki i pokrojony)
- pół awokado 
(ja daję całe, bo je uwielbiam, poza tym jest b. zdrowe)
- można dać trochę rzodkiewki pokrojonej
- trochę kiełków, np. brokuła lub słonecznika
- łyżkę nasion słonecznika (surowe, niesolone)
- łyżkę nasion dyni (surowe, niesolone)
- łyżkę łuskanych nasion konopii (tzw. pęczak konopny)
(peczak konopny jest niezwykle odżywczy i bogaty w białko, można go dostać np. na stronie internetowej www.bogutynmlyn.pl)
Oczywiście bez nasion konopii sałatka też będzie pyszna!)
No i sos (przepis na więcej porcji):
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 2 łyżki oleju sezamowego 
(polecam ten z Tesco, w ciemniej, pękatej butelce - jest b. aromatyczny)
- 2 łyżki octu jabłkowego,
- 2 łyżki sosu sojowego.
Wlewamy to wszystko do słoiczka, zakręcamy go i potrząsamy. Sos gotowy
Do tej porcji sałatki, którą tu opisałam, używamy nie więcej, jak 2-3 łyżki stołowe. 
Smacznego i dużo zdrówka!
Moja wygląda tak:

A tymczasem waże już 83,7! TADA! 
Idę coś wszamać (ugotowałam sobie wczoraj barszcz z fasolką Jaś) 
i uciekam na siłownię (a potem sauna, mrrrr!)

30 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Miałam dziś MEEEEGA ochotę na słodycze! To wszystko przez okres! Już 2-3 dni temu czułam się jakaś osłabiona, a dziś to po prostu wsunęłabym GŁADKO! taką czekoladę 300 gram. Mówię: -"BYM"! gdyż nie wsunęłam. Niczego w sumie niezdrowego nie zjadłam. I tu proszę mi bić gromkie brawa, coby je było słychać jak stąd do Krakowa! 
W sumie to tylko zasługa mamy, że nie zjadłam. Bo chciałam ją namówić na jakieś wyjście na ciacho, ale nie miała czasu. I tak oto poszłam po rozum do głowy. 
Ale ćwiczenia to leżą odłogiem od 3 dni. Od tych trzech dni, co to już mi się okres zbliżał. Po prostu nie miałam siły ruszyć ręką ani nogą, no i w sumie dalej nie mam. 
Jednakowoż!!! Dostałam już kartę na siłownię od września i na basen i na taniec, więc!! Jak tylko mi moje kobiece dni miną (na co liczę z początkiem września, więc wkrótce), wyruszam w te wszystkie miłe i obiecujące miejsca. A dzisiaj? Dzisiaj jeszcze sobie ćwiczenia odpuszczę... Uff... Jestem dzisiaj niagarą!!

25 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Zaktualizowałam też pasek - teraz jest tak, jak powinno to być, czyli 88,8 kg na początku. Jak już pisałam, jak ustawiałam pasek na samym początku, byłam przekonana, ze ważę 87 kg, i tak go zapisałam. A potem weszłam na wagę, a tam - UPSS!!! 88,8 kg! (Fakt, że ważę się ostatnio wieczorem, lub po południu, jak bywam u mamy - u siebie w domu nie mam wagi), ale robię to konsekwentnie już w ciągu dnia, nigdy rano na pusty żołądek, bo po prostu nie mam takiej możliwości. Ale faktem jest, że dziś koło obiadu ważyłam właśnie 85,5. 
Dodatkowo pocieszam się, że pewnie rano - na czczo - ważyłabym jeszcze odrobinkę mniej. :-) Ale na poranne ważenie będę musiała trochę poczekać, dopóki nie przywiozę wagi  do siebie. Więc teraz jest już tak, jak było naprawdę. 

25 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Waga idzie w dół - jakże się cieszę! To zasługa mojej fajnej diety oraz super umięśnionego trenera z internetu, w rytm głosu którego ćwiczę :-) 
Dzisiaj był naprawdę udany dzień. Taka jakaś lekka się czuję! (Ja wiem, że waga 85 kg to jeszcze nie motylek, ale mimo wszystko - 3 kg lżej! Jakby tak przywiązać sobie po torebce cukru do każdej nogi i jeszcze trzecią położyć na głowę - na pewno byłoby dużo ciężej! A przecież było mi o tyle ciężej jeszcze tydzień temu. Ja nie wiem, czemu ta waga tak szybko poszła? Czy to mogła być woda? (Aż 3 litry??) 
Ale też bardzo dbam o siebie i jem spalacze tłuszczu, tzn. białko chude oraz głównie warzywa. I piję, jak zwykle dużo wody. 
Przepiękny wieczór = kontynuacja równie pięknego dnia. Jestem dziś optymistycznie nastawiona do świata i mam ochotę Was wszystkie uściskać!!! Będzie dobrze, zobaczycie! Wierzę w to. Dobrej nocki.

23 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Właśnie zajadam kolację - serek biały z rzodkiewką i pomidorkami koktajlowymi z łyżką jogurtu naturaln. I to będzie na dzisiaj wszystko - postanowiłam, że nie jem po 18:00.. Cóż, a jest już 18:16... Ale to się nie liczy. Jest 18 z przodu? - Jest. No!
Dziękuję kochane dziewczyny za miłe wpisy - to naprawdę pomaga = motywuje do dalszych starań. 
Z takich ciekawszych rzeczy jadłam dzisiaj dużą michę szpinaku baby (malutki, surowy) z pokrojoną papryką, pomidorem i ogórkiem + sosik z oliwy z oliwek i octu jabłkowego + sos sojowy i olej sezamowy. Polecam! Bardzo, bardzo zdrowe i pyszne. Można wcinać w dużych ilościach bez poczucia winy :-) Jednak docelowego sosu do sałatki nie więcej, niż 2 łyżki, bo to jednak oleje. (kłopot w tym, że ja mam bardzo duże łyżki w domu, ha ha! Muszę kupić mniejsze ;-). Do tej sałatki powinno być jeszcze awokado, ale nigdzie ostatnio nie mogę dostać... jeszcze w Tesco nie byłam, ale tam mi za daleko..
Postaram się tu co jakiś czas jakieś dobrze przepisy umieszczać, bo mam parę naprawdę świetnych. Rzeczy zdrowe i bardzo odżywcze - dają naszemu organizmowi tego, co on potrzebuje do dobrego funkcjonowania, a przy tym niskokaloryczne = chudnie się! 
A w pracy do d... właśnie.. Bardzo dużo do zrobienia zleceń, i jakby się człowiek nie starał, to d.. zawsze z tyłu... Spieszyłam się bardzo, żeby wszystkie wykonać, a tu ciągle nowych dokładali, i na końcu niezadowoleni byli, że nie zdążyłam! No jak tu wszystkim dogodzić??? Chyba sobie dam spokój z dogadzaniem, i po prostu będę robić swoje - tyle, ile zdołam - o!  Pozdrówka dla was, kochane, i trzymajcie się, buziole!

22 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Waga ruszyła! Tak naprawdę miałam nieco więcej do spalenia, niż 0,3 - po prostu zważyłam się kontrolnie już po tym, gdy wpisałam tu wagę początkową. Tak naprawdę startowałam z 88 kg. Więc już za mną 1,3 kg!

Nadal piję duuuuużo wody, a wieczorem i rano po szklance wody z octem jabłkowym organicznym. Poza tym ćwiczę na razie tyle, ile mogę - czyli w domu, i jeżdżę na rowerze. 
Już nie mogę doczekać się karty na siłownię - we wrześniu. Ale to już niedługo. 
Jestem z siebie zadowolona. 
Zobaczymy, czy utrzymam tę motywację przez długi czas, potrzebny do osiągnięcia docelowej wagi... mam nadzieję! Nie, co ja mówię... mam pewność! Dobrej nocki wszystkim.