Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo chciałabym czuć się piękną i seksowną kobietą, wskakiwać w ciuchy rozmiaru 38-40. Przede wszystkim zaś chcę tańczyć, taniec to moja pasja. I dla siebie, a w drugiej kolejności dla niego, chcę schudnąć!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19311
Komentarzy: 378
Założony: 16 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Estysia

kobieta, 44 lat, Wrocław

165 cm, 85.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lipca 2014 , Komentarze (6)

Dziś na wadze 81,1... A więc przysłowiowo: gonię paseczek... Ale go nie zmienię, nie-e-e.. Poczeka sobie. Właśnie wcinam poranną owsiankę z borówką amerykańską. Pycha! 

Wstałam dziś wcześniej, bo o 5.45 - chciałam mieć więcej czasu dla siebie rano.. Dziś w planie siłownia - a na niej: bieżnia. Ciekawe, czy wytrwam też godzinę, jak ostatnio (szybki marsz, a potem już coraz wolniejszy... ;-) Bo w środę (dwa dni temu) ostatnie 15 min. to było już z językiem na brodzie i myślą: Jezuuu, kiedy koniec..?

No, lecę więc do pracy.. Trzymta się! ;)

9 lipca 2014 , Komentarze (1)

Dzień 1 / 72

Właśnie sobie uświadomiłam, że do bardzo ważnego dla mnie wydarzenia mam dokładnie 72 dni, licząc z dzisiejszym.. A tym wydarzeniem jest przyjazd do Polski ważnej dla mnie osoby. Dlatego postanowiłam jeszcze bardziej wziąć się za siebie, aby w połowie września być laska jak marzenie... 

Byłam dziś na siłce - na bieżni przez godzinę.. i szczerze mówiąc, ledwo dałam radę do końca wytrzymać.. pot lał się strumieniami, koszulkę można było wyżymać ;). Ale dobrze, dobrze - oby tak dalej. Woda zaliczona - 3,5 litra; dziś jedzeniowo to tak:

śniadanie - owsianka z truskawkami;

II śniadanie - 2 jaja z jogurtem naturalnym;

obiad: tortilla z kotlecikiem z fasoli;

podwieczorek: botwinka (listki i łodyżki ugotowane w małej ilości wody) + fasolka szparagowa

kolacja: micha sałaty (mix sałat, szpinak..) z bobem, pomidorkami, awokado.. PĘKAM! ;-) Finito na dziś. 

Aaa... No i nie wyczymałam - zważyłam się dziś rano: 80,8 :D. I bardzo mię to cieszy :-) Już niedługo zobaczę 7 z przodu! Kurczę, chyba wycałuję wtedy wagę z każdej strony!

Dobrej, miłej nocki Wam!

7 lipca 2014 , Komentarze (10)

Wagowo na razie bez zmian... Tymczasem wypiłam już ponad 4 litry wody.. To pewno też zasługa tego piekielnego upału.. no czułam się dziś normalnie tak, jakbym przy jakim kotle stała, w trzecim kręgu piekła.. A co ciekawe u nas burzy nie było, a dookoła Wrocławia i owszem.. 

Muszę wam coś pokazać... obiecałam sobie, że jak schudnę do 70 kg, to kupię sobie taką kieckę: (którąś z nich..) Taką...:


albo taką...


albo taką...


albo taką!


Siekło mnie totalnie! Po prostu cudeńka.. firma: desigual (nie ma w PL, trzeba przez eBaya..) ale kompletnie straciłam rozum ;-) Co myślicie??

Jeśli schudnę do 70, to "no matter what", cena nie gra roli. To będzie moja nagroda!

5 lipca 2014 , Komentarze (7)

Obiecuję, warto obejrzeć!: Zachwyciła mnie ta reklama!

Miłego dnia Piękne! :-)

5 lipca 2014 , Komentarze (3)

Dziś rano (6:00) było na wadze 81,60. Wlazłam jeszcze raz.. było 81,80. Wrrr.. Wlazłam kolejny raz... było 81,50.. Więc za oficjalny uznaję pierwszy pomiar! :-) Hurra! Jednak może nie osunę się w otyłość! Jako że moje bmi wreszcie wskazało, że mam nadwagę, ale już nie otyłość... Jednak nadwagę przy najgórniejszych jej granicach. Ale i to dobre.. bo półtora tygodnia temu już nawet w tunikach czułam się źle, bo spod nich wylewała się kaskadą fala tłuszczu na brzuszku..... Idziemy więc powoli w dobrą stronę.... 

A cały ranek jakaś śpiąca jestem.. wstałam o 6.00, zrobiłam sobie śniadanie ok 7.00. Jak zwykle owsianka - tym razem taka:


Mmm, pyszniusia była - ze słodkimi truskawami... 

Wolicie taką, czy taką: ???


Bo tę - z poziomkami z własnego ogródka - miałam parę dni temu, tylko nie wstawiłam zdjęcia. 

A do tego jeszcze była sałata - rewelacyjna, też z truskawkami i szpinakiem: Taka o:


Uwielbiam wiosnę i lato - właśnie za te wszystkie pachnące owoce i warzywa!

No, ale nie dokończyłam.. wstałam o 6.00, o 7.00 śniadanie, potem pouczyłam się do 8.00, a o tej ósmej, wyobraźcie sobie, padłam! Położyłam się na chwilę, i obudziłam się o 11.00... Nosz kurza melodia! I takie ładne 3 h zmarnowane.. Ale może to przez to ciśnienie.. jakoś dziś chmur więcej.. i ciążą mi na głowę i na powieki ;-). A że kawy nie piję ostatnio, to nie mam czym sobie tych powiek podnieść.. chyba, że zapałki.. 

Dziś jeszcze mam w planie popełnić kotleta ze słodkiego ziemniaka i z masła migdałowego. (zakochany) Potem wstawię fotę. 

3mta się i bądźcie grzeczne! (jedzeniowo! w inne nie wnikam!) (smiech) Ja letę kupić 3 litry wody!

Ps. A, i zmieniłam wagę startową jednak z 84,00 na 83,6 bo jednak tak chyba będzie uczciwiej.. W sensie, chyba zdążyłam się doprowadzić do większej wagi, niż 83,6, ale ta waga była ostatnią, którą widziałam WŁASNYMI OCZYMA. Bo potem się już bałam ważyć, i od razu zaczęłam się odchudzać.. Niech tam! Nie będę zawyżać swojego spadku i tak ładnego, bo 2-kilowego :-)

3 lipca 2014 , Komentarze (4)

Jak na razie, plan idzie dobrze. Dziś i jutro wzięłam urlop z pracy, żeby pouczyć się na egzamin, który mam w niedzielę. Nauki trochę było, ale teraz mi się nie chceeeeee... Właśnie gotuję fasolę na jutrzejszą zupę, a takie oto zrobiłam dziś zakupy (pochwalę się, a co!):


No więc się STARAM. Żeby nie było.. :-)

Zaś na śniadanie miałam:

owsiankę z malinami z własnego ogródka :-) Nie wiem, czy były z mięskiem, nie sprawdzałam! A nawet jeśli, to co, dodatkowe białko przecież nie zaszkodzi ;)


Zaś na obiad:

Tortilla z burgerem z soczewicy (którego nie widać, bo jest pod pomidorkami) i z jogurtem naturalnym, oraz - uwaga! - wspaniałym domowym sosem z nerkowców, awokado i chrzanu japońskiego wasabi. 


No po prostu palce lizać - co też uczyniłam na zakończenie jedzenia :-). Jak ktoś chce przepis, mogę podać następnym razem.

Pozdrówka Kochane, i miłego wieczoru! No i - to dla pracujących - już jutro... piąteczek! :-)

1 lipca 2014 , Komentarze (5)

A co tam, pokażę Wam jeszcze pozostałe dwa moje cuda: Oto one: 

Silva:

oraz Nikita (chłop! Jak Nikita Chruszczow!):

Więcej grzechów nie pamiętam... ;-)

1 lipca 2014 , Komentarze (4)

Dziś króciutko. Muszę lecieć się uczyć. Co u mnie?? Jak w temacie.. Waga coś tam drgnęła, ale tak niewiele, że boję się uwierzyć na razie w ten "spadek".. Poza tym z dietką się trzymam, zaraz Wam pokażę, jakie cudo jadłam dzisiaj na śniadanie:

Jest to owsianka z jagodami. W środku oprócz płatków owsianych: łyżka kaszy jaglanej, siemię lniane, łyżka nasion chia, pół łyżeczki miodu lipowego, pół łyżeczki cynamonu, trochę ziaren słonecznika, suszone jagody Goji (te pomarańczowe), i mleko migdałowe. A smakuje bossssssko!

A to moje drugie cudo, ale go nie zjadłam :-) :

Ma na imię Matrix :-) No, czy ten wzrok nie jest hipnotyzujący?? 

Ps. Sorry za te ciuchy w tle... nie zwracajcie uwagi.. (tajemnica)

Słonecznego wtorku! U nas wychodzi SŁOŃCE!

29 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Witajcie wieczorową porą!

Dziś będzie krótko. Jedzeniowo ok. Wodowo też ok - było ok. 3 litrów. Sama się sobie dziwię, gdzie ja to mieszczę?? No i prawda jest taka, że w moich spodniach (w okolicach brzuszka) nie czułam się już jak w gipsie.. jak to było dwa dni temu. Picie wody i jedzenie zdrowych rzeczy czyni cuda! Nawet w tak krótkim okresie, jak 2 dni!

Dziś zjadłam:

Na śniadanie owsiankę z mlekiem migdałowym i jajecznicę (moje stałe śniadaniowe menu ostatnio.

Drugie śniadanie - micha zielonej sałaty z papryką i awokado.. z oliwą z oliwek.

Obiad: Macie tu - o!


To bardzo pyszne było: botwinka z cebulą na ciepło, przygotowana na aromatycznym oleju kokosowym, a to żółte obok to soczewica czerwona z kurkumą, imbirem i rozmarynem. No pycha, mówię wam! 

- Uprzedzając pytania: Nie, nie jadłam na obrusie :-) Talerz był przezroczysty, dlatego go nie widać.

Na kolację 3 laski selera naciowego z hummusem, który też przyrządziłam własnoręcznie :-)

Ruchu zero... poprawię się, obiecuję!

Miłego wieczoru czytaczkom, i nie dajmy się poniedziałkowemu dołkowi!

28 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Powracam po długiej nieobecności - ja, córka marnotrawna.. Wstydziłam się napisać wcześniej, bo niestety ale:

Niestety, przybyło mnie znów.. I co najgorsze - biorę hormony (jeszcze przez 2 miesiące muszę brać), więc, że tak powiem, nie mam do końca kontroli nad moim tyciem... Ale od dziś koniec z użalaniem się nad sobą z tego powodu..

Ważę ok. 84 kg. Mówię "około", bo nie chcę się teraz ważyć. Ważyłam się jakiś tydzień temu, i było 83 kg. Ale brzuch mi wywaliło. i niestety czuję, że może być nawet i o ten 1 kg więcej jeszcze.. W sumie to nie mam co narzekać - bo sama jestem sobie winna.. Fakt, że nie obżeram się może jak świnia, ale przy tym moim metabolizmie przy hormonach niewiele trzeba, żeby waga szła w górę. Czy ktoś wie, dlaczego w ogóle hormony powodują tycie??? O co tu w ogóle chodzi???

Ale dziś było wzorowo. 3 litry wody, do tego:

- rano owsianka i jajecznica, na obiad burger domowej roboty z soczewicy i zmielonych orzechów włoskich zamiast mąki, a na kolację załata z papryką, pomidorkami i awokado... 

Ale czuję się obrzydliwie.. Po prostu czuję się jak maciora. Psychicznie też do dupy, No i uda ocierają się o siebie, jak chodzę,. Cholera, a już jakiś czas temu zapomniałam, jakie to uczucie... Nie mogę patrzeć na swoje odbicie w  wystawach sklepowych. Definitywnie coś z tym trzeba zrobić! Dobry początek już jest :-) Miłego weekendu jeszcze, lasencje! :-)