Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam szczupła, ale przez ostatnie dwa lata nie dbałam o siebie przez co przybyło mi trochę na wadze. Chcę wrócić do dawnej sylwetki i czuć się dobrze sama ze sobą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31555
Komentarzy: 248
Założony: 21 grudnia 2012
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Omega.3

kobieta, 34 lat, Pod Lasem

164 cm, 53.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Usmażyłam dziś na kolację pyszne bananowe placuszki. Dla siebie w wersji light bez tłuszczu i z mniejszą ilością mąki (tylko razowa) a dla reszty rodzinki z dodatkową łyżką zwykłej mąki pszennej na oleju i z sosem czekoladowym. Wszystkim bardzo smakowały i nawet było trochę mało ;] Teraz siedzę i podjadam błonniczek, chociaż dzisiaj pewnie całkiem sporo go wpadło w ciągu dnia (rano musli, później jogurt 7 zbóż z zarodkami pszennymi, 1,5 mojego batonika, otręby pszenne w plackach i maka razowa ;) 
Mam dzisiaj jakieś 70 kcal rezerwy, ale może to dobrze bo po drodze wpadł jakiś orzeszek no i obiad mogłam niedoszacować.

SKALPEL 15/100

18 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Założyłam bloga ciekawie jak długo będę miała ochotę na nim pisać. Póki co możecie na nim znaleźć przepis na batoniki musli. Nad szatą graficzną, zdjęciami i całą resztą muszę jeszcze sporo popracować, ale na razie trudno mi się w tym wszystkim połapać .
Adres: http://lekkitalerz.blogspot.com/

Jeśli chodzi o dietę wszystko w porządku, choć nadal nie chce mi się planować dań. Pomimo, że wciągnęłam dwa batoniki w własnego wypieku udało mi się zmieścić w limicie 1200 kcal (akurat jeszcze mi zostało jakieś 60 na błonnik na mleku ;]). Właśnie jeśli chodzi o błonnik jestem z niego bardzo zadowolona, łyżeczka rozpuszczona w pół szklanki mleka na wieczór skutecznie pomaga mi walczyć z napadami głodu które często miewałam. Dawno już nie czułam się tak najedzona wieczorami jak po tym. 

Dzisiaj dzień ważenia i całkiem miły wynik -0,3 kg. Może nie jest to jakiś spektakularny spadek, ale ważne że coś się rusza po ostatnim zastoju. W tym tempie pewnie nie dojdę do 55 kg w styczniu tak jak planowałam, ale mówi się trudno.

Skalpel 14/100

17 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Ależ mi się dzisiaj nie chciało ćwiczyć! Pomimo tego jednak się przełamałam i jestem z tego powodu dumna . Miałyście racje że w sumie wczorajszy wysiłek nie poszedł na marne i wszystko jest pyszne chociaż nieidealne. Niestety trochę spróbowałam tego i owego i boję się jak to kalorycznie wyszło. Gdyby liczyć to co normalnie zjadłam to mam duuży zapas kalorii na dziś, ale nie mogę tak robić. Zdecydowanie muszę zmienić swoje postępowanie na diecie. Chyba zacznę planować posiłki na przyszły dzień razem z kalorycznością bo albo zostaje mi za wiele na wieczór albo za mało. 

Zastanawiam się nad założeniem bloga z dietetycznymi przepisami, wiem że od groma teraz tego w sieci, ale to by była taka moja mobilizacja żeby bardziej pokombinować w kuchni. Chociaż znając mój słomiany zapał pewnie niewiele z tego wyjdzie .

Skalpel 13/100

16 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Dziś kuchenny koszmar :( Kokosowe kuleczki nie chciały się obtaczać w czekoladzie, beza wyszła gumowata, porzeczki puściły masę soku i ciasto jest fioletowe... Krem wyszedł pyszny. Nawet zwykły omlet wyszedł mi płaski, wcale nie puszysty :( Czyżby omlety nie lubiły razowej mąki? Wyszłam z kuchni po 6 godzinach z okropnym bólem głowy, ale nie powstrzymało mnie to od zrobienia skalpelka  chociaż chwilami odpuszczałam bo tak mnie bolała głowa. Teraz już przeszło po apapie na szczęście.

Kupiłam mąkę żytnią, co prawda ni razową ale chyba nada się na zakwas, oby ni dosięgła go dzisiejsza kuchenne klątwa 

Dieta... kurde nie wiem zostawiłam sobie ponad 100 kcal rezerwy na próbowanie "wypieków" trochę kremu, trochę czekolady... nie mam pojęcia jak to w sumie wyszło ale w 1200 chyba się zmieściłam no bez przesady.

Skalpel 12/100

15 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Miałam dzisiaj chwilkę czasu i wybrałam się do Piotra i Pawła na dietetyczne zakupy ;]. Nareszcie mam mąkę pszenną razową typ 2000 więc na pewno będą jakieś razowe naleśniki, racuchy, omlety :) Zaopatrzyłam się też w otręby pszenne i owsiane (skandal - owsiane były 2 razy droższe bo w nazwie mają wysoko błonnikowe a w składzie w rzeczywistości mniej błonnika niż pszenne). Zakupiłam też błonnik i siemię lniane, nie wiem czy któraś z Was używa? Jeśli tak to jakie jest Wasze zdanie? Błonnik już 'zjadłam'. Zalałam go mlekiem 0,5% - pół szklanki na łyżeczkę i dosypałam łyżeczkę siemienia. W smaku był raczej bezsmakowy - nie powiem że zły, dosyć kleisty. Na dole zostało trochę niedokładnie rozmieszanego i ten był niezbyt smaczny. Po otwarciu wydawało mi się że będzie gorzej bo zapach ma taki sobie - raczej niezachęcający. Mam też kaszę jaglaną, widziałam sporo fajnych przepisów w których się ją wykorzystuje no i jest bardzo zdrowa. 

Ostatnio coraz bardziej tęsknię za chlebkiem, stąd też wpadłam na pomysł żeby spróbować go upiec samodzielnie, jako że kupne chlebki nie cieszą się tu najlepszą opinią. Myślałam że ta mąka którą kupiłam wystarczy, ale im więcej czytam przepisów tym większy mam zamęt w głowie. W większości używa się mąki do wypieku chleba (widziałam też i taką, zwykle była mieszana) albo dodaje jeszcze żytniej której nie mam. Nie wiem teraz czy wybrać się do sklepu jeszcze raz czy próbować piec z tej. Nie wiem też czy na początek piec na drożdżach (chyba łatwiej?) Czy robić zakwas. Z zakwasem ponoć lepszy, ale też trzeba trochę się pobawić. Jeśli któraś z Was piekła chlebek to chętnie posłucham rad.

Dieta - ok 1200 kcal, ale nie chce mi się dokładnie liczyć.
Aktywność SKALPEL 11/100

Przy okazji zakupów nabyłam też baton frupp jabłkowy - nie polecam ma konsystencję jak pianka poliuretanowa . Przy jedzeniu odgłos który zawsze przyprawia mnie o ciarki. 

14 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj króciutko :)
Skalpel 10/100
Zjedzone ok 1200 kcal czyli w porządku, tylko, że sporo słodkiego . Odkryłam, że pierniczki mają 'tylko' 37 kcal na sztukę (te bez czekolady). W dodatku sporo na kolację, bo w ciągu dnia wyszło mi zadziwiająco mało kcal (budyń o dziwo wcale nie ma ich aż tak dużo a na obiad kurzy cyc - więc też wyszło bardzo light).

Znalazłam jakieś porady Ewki co i jak jeść i według tamtego artykułu osoby które chcą schudnąć i ćwiczą 5 razy w tyg. powinny jeść aż 1800 kcal! Znów zastanawiam się nad zwiększeniem nieco limitu. Z ciekawości weszłam dziś na wagę - ani drgnęła.

13 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Po kryzysie już lepiej :) Dzisiaj zjedzone około 1100 kcal (wiem miało być 1200 ale jakoś nie chciało mi się dziś jeść) przy czym liczyłam dość rygorystycznie. Kolacja bez węglowodanów - może takie coś wprowadzę ale nie jestem pewna bo nie bardzo mam pomysły na takie dania. Nie chce mi się wypisywać co zjadłam bo nudne to moje menu. Teraz kombinuję co upiec na czwartkową kolędę tzn. maltretuję się zdjęciami różnych ciast na mojewypieki.com i biegam sprawdzać jakie składniki mam w domu. Na pewno będą pralinki a'la bounty a do tego może Pani Walewska z tym że nie mamy w domu dżemu porzeczkowego a jedynie takie zwykłe zaprawione porzeczki (zasypane cukrem i zaprawione) i nie jestem pewna czy się nadadzą. Ostatnio lubię piec tzn. zawsze lubiłam ale ZWŁASZCZA teraz kiedy jestem na diecie. Też was tak ciągnie do kuchni?

Skalpel - zaliczony projekt sto dni z Ewką 9/100

ćwiczenia idą mi już całkiem łatwo, choć nadal nienawidzę nożyc  i trochę mnie boli mnie po nich dola część kręgosłupa. 

12 stycznia 2013 , Komentarze (1)

No i dopadł także i mnie :/ kryzys a raczej chęć na podjadanie. Czegokolwiek, najlepiej żeby było słodkie :D ale niekoniecznie. O ile dzisiejsze menu wygląda ładnie:

Śniadanie: Granola 335 kcal

II śniadanie: Kawa kopiko java 90 kcal

Obiad: Pierś z kurczaka, mieszanka warzyw (marchewka, zielona fasolka szparagowa, brukselka, kalafior, groszek) 200 kcal

Przekąska: Pomarańcza, pół jabłka 75 kcal

Podwieczorek: Kaszka z syropem truskawkowym Smakija, ciastko hit, pół jabłka 210 kcal

Kolacja 3 kawałki chrupkiego pieczywa z camembertem, ogórkiem i pomidorem, twarożkiem i szczypiorkiem oraz z szynką, twarożek grani ze szczypiorkiem i ogórkiem 250 kcal


Razem 1160 kcal


To później własnie wziął mnie ten ciąg na podjadanie i wciągnęłam pół paczki rodzynek i 2 suszone śliwki. Gdybym miała coś jeszcze pod ręką to pewnie by się na tym nie skończyło. Co dziwne wcale nie jestem głodna, za karę zrobiłam ćwiczenia z SHAPE i teraz mi autentycznie niedobrze 

Przyjdź głupia @ bo zwariuję.


SKALPEL zaliczony.

11 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Weszłam dziś rano na wagę i jest 57,2  ale pomimo to stopniowo zwiększam ilość kcal, na razie chyba do 1200 chociaż jeszcze się zobaczy. Codziennie będę jeść 50 kcal więcej. 
Dzisiejsze menu:

Śniadanie: Granola z mlekiem 2% 335 kcal

II śniadanie: Czerwony grapefruit 82 kcal

Obiad: Karp i warzywa azjatyckie na parze 295 kcal

Podwieczorek: Kawa z mlekiem i cukrem, jogurt truskawkowy, rodzynki 250 kcal

Kolacja: 2 kawałki chrupkiego pieczywa z camembertem i pomidorem oraz z twarożkiem 150 kcal

Razem: 1112 kcal 

Projekt 100 dni z Ewą ---> 7/100

Dodatkowa aktywność dzisiaj - basen 40 długości czyli cały 1 km 

Na basenie był straszny tłok i źle mi się dzisiaj pływało, miałam wrażenie że mój tor jest zawsze najbardziej oblegany . Po 30 długości jak z 3 osób zrobiło się mi 6 na jednym torze miałam ochotę wyjść ale jakość dotrwałam do 40. Znacie może jakieś kalkulatory ile kcal spala się podczas pływania? Chciałam sobie tak z ciekawości policzyć. 

Jeszcze kilka słów o moim dzisiejszym menu - uwielbiam Granolę  chrupki + prażone migdały są świetnym połączeniem. Już nie mogę się doczekać kolejnego śniadania . Szkoda tylko, że ma całkiem sporo kcal, jednak tak w miarę zwiększania spożycia mogę sobie na nią pozwolić. 

10 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Nie wiem co, ale chyba coś robię źle . Weszłam dziś na wagę i pokazała 57,4 czyli tylko 0,1 kg mniej w tydzień . Zważę się jeszcze jutro i uaktualnię pasek, ale wątpię żeby była jakaś większa zmiana. Możliwości jest kilka:
- zbliżająca się @, chociaż nie czuję się jakoś bardzo nabrzmiała
- jem za mało kcal dziennie i złapał mnie jakiś zastój metabolizmu...
- jem węglowodany na kolację (tzn. tylko chrupkie pieczywo zwykle w ilości 2 kawałki, ale może w ogóle je wykluczyć na kolacje?)
- jem słodycze w niewielkich ilościach

Przez ten tydzień codziennie ćwiczyłam i przestrzegałam diety, przynajmniej dwa razy dziennie piłam czerwoną herbatę... Nie wiem co jest, brak efektów zaczyna mnie zniechęcać  Nie bardzo też wiem co zmienić, zwiększyć kalorie? Jak myślicie? Jeśli tak to chyba najlepiej bardzo powoli i stopniowo?

Dzisiaj zaliczyłam kolejny skalpel, jako ze uczestniczę w wyzwaniu 100 dni z Ewą Chodakowską to będzie 6/100  .  Zaczynam chyba widzieć pierwsze małe efekty na brzuchu, chociaż na tym najmniej mi zależało bo kaloryferek mnie nie kręci ;) Tak sobie myślę, że skoro efekty mają być już widoczne po 4 tygodniach ćwiczeń min. 3 razy w tygodniu to ćwicząc codziennie powinnam już je widzieć za tydzień, nie? ^^

Dieta na dziś: 
Śniadanie: Jajecznica z 1 jajka z awokado i szczypiorkiem, actimel 310 kcal
II śniadanie: pieczone jabłko, mandarynka 60 kcal
Obiad: Mięso mielone na parze, brokuł, marchewka: 380 kcal
Podwieczorek: kawa z mlekiem i cukrem, czekoladka merci, kawałek gruszki, pół kiwi 210 kcal
Kolacja: 2 kawałki chrupkiego pieczywa z twarożkiem, ogórkiem i pomidorem 80 kcal

Razem: 1040 kcal