Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał, Więc będzie na wieki i grzeszna, i święta, Zdradliwa i wierna, dobra i zła, I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza, I gołąb i żmija, piołun i miód, I anioł i demon, upiór i cud, I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna, Początek i koniec - kobieta- to ja!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 108276
Komentarzy: 3607
Założony: 20 stycznia 2013
Ostatni wpis: 30 czerwca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tallulah.Bell

kobieta, 36 lat, Warszawa

162 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2013 , Komentarze (5)

Postanowiłam dzisiaj nie ćwiczyć. Muszę zrobić przerwę bo jestem chyba przetrenowana. Od kilku dni strasznie się męczę przy ćwiczeniach, z trudem udaje mi się wytrzymać do końca. Od 5 tygodni nie odpuściłam sobie ani jednego dnia i moje ciało ma już dość, szczególnie kolana. Jak tak dalej pójdzie to tylko się zniechęcę, a do tego nie mogę dopuścić. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Wyraźne latanie za mężczyzną to dyshonor, a nawet zgoła hańba i latająca kobieta wszelką godność traci. Latać niewyraźnie w ostateczności można, ale należy czynić to tak, żeby nikt się nie połapał, a już najmniej zainteresowany."

25 lutego 2013 , Komentarze (2)

Waga pokazała dzisiaj 0,7 kg spadku. Tragedii nie ma, ale zawsze mogło być lepiej, mogłam się bardziej postarać. Martwi mnie to moje tempo chudnięcia. Tyle wyrzeczeń, tyle wylanego potu i tylko 0,7 kg. 
Nikt nie mówił, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie. Widocznie ta walka musi być długa i mozolna. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Tyle wiary ma... a w pustych domach puste twarze. Życzą bólu jej, pragną widzieć ją gdy płacze."

22 lutego 2013 , Komentarze (2)

Doszło do tego, że boję się wagi. W poniedziałek ważenie, a ja już teraz się boję, że spadek będzie minimalny albo nie będzie go wcale. Mam nadzieję, że nie nastąpi powtórka z zeszłego tygodnia. Tak bardzo się staram, wyciskam z siebie siódme poty i jeszcze nigdy tak sumiennie nie przestrzegałam diety. Okropne jest to uczucie zawodu, kiedy nadchodzi dzień ważenia, i takie wielkie rozczarowanie. Wiem, że trzeba dać sobie czas, ale to się tylko tak łatwo mówi. 

Mam dzisiaj gorszy dzień, wczoraj się przetrenowałam, bolą mnie całe uda i brzuch, a tu trzeba 80 minut na orbitreku wytrzymać. Chciałam mojemu Ł. w ćwiczeniach dorównać. Udało mi się, ale jakim kosztem. On schudnął już 7 kg, zlikwidował swój jedyny problem- brzuch. Teraz robi jakieś niewyobrażalne ilości ćwiczeń, żeby zrobić sobie kaloryfer. 
Czuję presję, bo nie chcę wyglądać przy nim jak baleron. Ciężkie jest życie kobiety :(

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Nigdzie nie jesteśmy bardziej samotni, niż leżąc w łóżku z naszymi tajemnicami i wewnętrznym głosem, którym żegnamy lub przeklinamy mijający dzień."

                                                        /Jonathan Carroll/

20 lutego 2013 , Komentarze (5)

Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak teraz, jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze na diecie i nigdy nie byłam tak pewna tego, że się uda. Ja to po prostu wiem! Motywacja mnie nie opuszcza, nie odczuwam ochoty na słodycze ani inne tego typu rzeczy. Bo co mi to da, że zjem czekoladę, ona mnie tylko oddali od celu. Nie warto, tym bardziej, że tyle wysiłku wkładam w ćwiczenia. Tym razem się nie poddam, już dostatecznie długo nie mogę żyć tak jak zawsze chciałam!

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Była jednak za duża na złodziejkę, zbyt uczciwa na skrytobójczynię, zbyt inteligentna na żonę i zbyt dumna, by podjąć jedyną powszechnie dostępną damską profesję. Dlatego została wojowniczką."

                                                 /Terry Pratchett- "Blask Fantastyczny"/

18 lutego 2013 , Komentarze (15)

Mam tak ustalony plan dnia, że jestem w stanie jeść o tych samych porach. 
7.00- Śniadanie(opcjonalnie):
- Owsianka (pół szklanki płatków owsianych na szklankę mleka 1,5%) bez cukru, ale dodaję do niej albo banana albo łyżkę wiórków kokosowych.
- Jogurt naturalny z musli (około 150g), dwa wafle ryżowe lub 2 kromki chlebka razowego i banan.
- Serek wiejski (200g) + rzodkiewka (3-4 szt), ogórek kiszony (1 szt), dwie kromki chlebka razowego i banan.

11.00- II Śniadanie (opcjonalnie):
- Banan i 3 mandarynki.
- Jabłko i banan.
- Jabłko i 3 mandarynki.

14.00- Obiad (na przykład):
- Gotowana pierś z kurczaka, 2 łyżeczki ryżu, marchewka z groszkiem.
- Jajko po szwedzku, kapusta z marchewką.
- Ryba pieczona w piekarniku, ziemniaki z wody (2 małe), czerwona kapusta.
17.00- Podwieczorek (na przykład):
- Sałatka z kiełkami słonecznika i różnymi warzywami (zależnie od tego co akurat kupię), czasami dodaję tuńczyka albo łososia.

19:00- Kolacja (zwykle ta sama sałatka co na podwieczorek, tylko mniejsza porcja)

Do tego wypijam butelkę wody i 2 lub 3 zielone herbaty z cytryną, oczywiście bez cukru.
Od 4 tygodni nie tknęłam niczego słodkiego.

Ćwiczenia- codziennie:
- 80 minut na orbitreku ze zmiennym obciążeniem i średnią prędkością 19,5 km/h, 
- Godzinne ćwiczenia Callanetics lub Skalpel Ewy Chodakowskiej.

Strasznie mnie denerwuje jak ktoś mi mówi, że tak mało chudnę, bo się źle odżywiam. Mój mąż je to co ja i chudnie bardzo szybko.

Ewentualne rady mile widziane.

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Pamięć serca unicestwia złe wspomnienia wyolbrzymiając dobre i dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości."

                                                         /Gabriel Garcia Marquez/

18 lutego 2013 , Komentarze (4)

Okres znowu mi się spóźnia i to już tydzień. Jak tylko się pojawi, a mam nadzieję że się pojawi, zaczynam znowu brać tabletki. Odstawiłam je ponieważ chciałam sprawdzić czy to one utrudniają mi odchudzanie. Jednak to nie tu leży problem, bo dalej bardzo wolno mi ubywa tego wszystkiego. Brzuch mam jakiś taki dziwnie spuchnięty, w zeszłym tygodniu był bardziej płaski. Pomimo diety i szalonych ilości ćwiczeń co tygodniowe ważenie mnie załamało, tylko -0.2 kg. 

Ile mam jeszcze czekać? Oby tylko nie ziścił się mój najgorszy koszmar!

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Bóg stworzył człowieka, ponieważ rozczarował się małpą. Z dalszych eksperymentów zrezygnował."

                                                                   /Mark Twain/

14 lutego 2013 , Komentarze (8)

Nie wiem co zrobić żeby polubić ćwiczenia. Trzymam się dzielnie i codziennie spędzam 80 minut na orbitreku, a dodatkowo ćwiczę callanetics i już prawie wytrzymuję całą godzinę. Wiem, że nie mogę odpuszczać ale strasznie mnie to męczy, nie tyle fizycznie co psychicznie. Płakać mi się chce jak sobie pomyśle, że chcąc "jako tako" wyglądać, będę skazana na ćwiczenia, i to coraz więcej i więcej. 

Dlatego, kiedy już naprawdę nie daję rady, a wiem, że muszę, wściekam się sama na siebie, że jestem takim mięczakiem i ćwiczę dalej. Wtedy właśnie mam furię w oczach. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Na sztalugach wspomnień rozpinam Twoją twarz, szukając wiersza, który nie byłby o Tobie."

        

11 lutego 2013 , Komentarze (4)

Z jednej strony ciesze się, że odchudza się razem ze mną, nie je paczki chipsów dziennie i nie pije tych słodkich, gazowanych świństw. Jednak jest mi trochę przykro, kiedy przychodzi dzień ważenia i okazuje się, że chudnie 2 kg tygodniowo. Tym bardziej, że ja o wiele więcej ćwiczę i o wiele lepiej jem. 
Wiem, wiem, jest facetem. A oni już z natury mają łatwiej - więcej mięśni, mniej hormonów. 
Dobija mnie to, że tak łatwo mu to wszystko przychodzi, że wcale nie musi sobie odmawiać wszystkiego.

Przykład: W sobotę byliśmy na takiej małej imprezie rodzinnej. I jak to na takich eventach bywa- jedzenie i picie niekoniecznie dietetyczne, czyli golonka w kapuście i pieczone ziemniaczki. I nie dość, że mój Ukochany papu sobie nie żałował, to jeszcze mocniejszy alkohol w ilości znacznej spożywał. Ja wypiłam jedną herbatę bez cukru i jedną szklankę soku pomarańczowego, a jedzenie sobie darowałam, bo było już późno.
Mnie na pewno takie obżarstwo nie uszłoby na sucho (na wadze), a on i tak miał 2 kg mniej. 

Nie ma na tym świecie sprawiedliwości...

Oczywiście cieszę się z jego sukcesów, ale jakoś tak mi smutno...

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Aby ukarać mnie za moją pogardę dla autorytetów, los sprawił, że sam stałem się autorytetem."
                                                                
                                                                 /Albert Einstein/


6 lutego 2013 , Komentarze (2)

Wczoraj prawie się poddałam. Tak strasznie nie chciało mi się ćwiczyć, że już zaczynałam wynajdywać wymówki, żeby tylko sobie odpuścić. Wtedy wpadłam na genialny pomysł i obejrzałam sobie film ze studniówki. Właśnie takiego kopa potrzebowałam! Musiałam zobaczyć siebie z wąziutką talią, szczupłymi ramionami, w sukience rozmiar 34, żeby na nowo uwierzyć, że jednak mogę tak wyglądać. I tym właśnie sposobem swój codzienny trening wykonałam dwa razy!

----------------------------------------------------------------------------------------------

"Czasami zastanawiam się, kim jest dla mnie przyjaciel? Wtedy odpowiadam sobie: Przyjaciel to osoba, z którą dzielę się ostatnim ciasteczkiem."
                                                                      /Ciasteczkowy Potwór/

31 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Postanowiłam wreszcie to przeczytać i naprawdę nie wiem, czym tak się zachwycali w mediach. Historia przerysowana, zupełnie nierealna, prawdę mówiąc czułam się tak, jakbym czytała Zmierzch w wersji dla dorosłych. Denerwowała mnie główna bohaterka, sama nie wie, czego chce i jest strasznie niepewna siebie. Grey powinien odprawić ją z kwitkiem już na samym początku, skoro nie chciała się zgodzić na jego warunki.

Opisy seksu nie powalają i są bardziej śmieszne niż podniecające. Ana traci z Greyem dziewictwo i już podczas pierwszego razu ma orgazm. No śmiech na sali! Albo facet jest cudotwórcą, albo autorka ma takie niesamowite doświadczenia i przelała je na papier. Później babki to czytają i też chcą ochów i achów, a takie rzeczy po prostu się nie zdarzają.

Ta książka jest dobra dla znudzonych mężatek z długim stażem starych panien i tych, których dawno nikt nie przeleciał. Czytałam o wiele lepsze powieści erotyczne.


-------------------------------------------------------------------------------------------

"Czasami mnie diabeł kusi, by uwierzyć w Boga."

                                         /Stanisław Jerzy Lec/