Wg opaski spaliłam 400kcal. W końcu zrobiłam trening, który nie miał w nazwie słowa "początkujący"
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (64)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 337175 |
Komentarzy: | 8446 |
Założony: | 21 stycznia 2013 |
Ostatni wpis: | 22 lipca 2021 |
kobieta, 38 lat, Katowice
163 cm, 63.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Nowy trening Kołakowskiej zaliczony
Wg opaski spaliłam 400kcal. W końcu zrobiłam trening, który nie miał w nazwie słowa "początkujący"
Mąż poszedł biegać, Miska śpi, Olek usypia...
.... a ja piszę co u mnie Waga cały czas waha się +/- 0,5kg... Co se schudnę to se przytyję... ale najlepsze jest to, że cm spadają. Obwody się zmniejszają! Myślałam, ze najszybciej poleci z brzucha, ale jednak nie... brzuch praktycznie ani drgnął, a biodra i uda tracą na obwodzie. Zastanawiam się czy od września nie skusić się na dietę vitalii. Mam jeszcze trochę czasu na zastanowienie.
.
Teraz strzał w kolano - kupiliśmy gofrownicę. Oczywiście głównie z myślą o Michalinie, ale jak z jednej porcji ciasta wychodzi 6-8 gofrów to oczywistym jest, że ona wszystkiego nie zje Na razie mamy za sobą pierwszy wypiek, drugi planuję na jutrzejsze śniadanie. No i jak tu schudnąć??
.
Na koniec prośba - trzymajcie kciuki. Po ponad 10 latach starań i 2 in-vitro moja przyjaciółka zadzwoniła do mnie z wiadomością, że jest w ciąży. Przeżywam jej ciążę jak swoją! Trzymajcie kciuki, żeby w końcu im się udało, bo naprawdę na to zasługują!
.
Wieczór pod znakiem chillout - piwko 0% i micha popcornu No jak nic kolejny tydzień będę mieć w plecy z wagą
wypad do Zakopanego był naprawdę super Byliśmy tam 6 dni, ale naprawdę dobrze, że się zdecydowaliśmy. Mieliśmy trochę czasu, żeby pobyć razem całą rodziną. Jednego dnia zrobiliśmy ponad 26 tyś kroków. Olek oczywiście w wózku, ale Miśka dzielnie dała radę nie marudząc nawet zbytnio. Najpierw rano wjechaliśmy na Gubałówkę, potem tam trochę pospacerowaliśmy, a potem wybraliśmy się do Doliny Kościeliskiej i udało nam się dojść do schroniska i wrócić. Ale Miśka cieszyła się z pieczątki zdobytej w schronisku Po tym wypadzie następnego dnia należał nam się relaks w termach bania. Najwięcej frajdy miała oczywiście Michalina, ale trochę wszyscy się odmoczyli. Olkowi najbardziej odpowiadał leżak, na którym trochę drzemał. Mieliśmy też podejście do Chochołowskiej, ale zaczęło mżyć i baliśmy się iść z dziećmi, więc zawróciliśmy. Byliśmy też w papugarni - nawet całkiem fajne miejsce, choć ja generalnie boję się wszystkich zwierząt. Można karmić papugi, czasem siadają na ręce na ramieniu. Wyjazd zakończyliśmy w Międzybrodziu Żywieckim na Górze Żar, gdzie Mąż leciał paralotnią w tandemie - realizował swój zeszłoroczny prezent urodzinowy. Powiedział, że naprawdę fajna sprawa. W pensjonacie gdzie byliśmy mieliśmy śniadania i obiadokolacje (porcje jak dla drwala ) - wg mnie i Męża smaczne, a dla Miśki.... jesteśmy na etapie, że nic jej nie smakuje i niczego nie chce próbować. Na coś co miesiąc temu jadła bez problemu teraz kręci nosem i twier)dzi, że jej nie smakuje. Chyba taki etap.... nic nie poradzimy...
.
W międzyczasie doszła do nas kolejka jeśli chodzi o gimnastykę korekcyjną. Miśka zachwycona ćwiczeniami z Panią, Piotrek nie wierzy z jakim zadowoleniem ona tam idzie... A ćwiczenia w domu idą jak po grudzie jak za karę. Na szczęście okazało się, że zmiany które ma nie są tak poważne jak początkowo sądziliśmy. Ma tendencję do pleców okrągłych i koślawe kości piętowe. Będziemy ćwiczyć i powinno się poprawić. Pewnie ja do tego czasu osiwieję, ale co tam - nie ja tu jestem najważniejsza.
.
Olek coraz więcej gaworzy, rośnie... nie mamy większych problemów. No może ze spaniem w ciągu dnia, ale nawet jak mało śpi to nie jest potem marudny, więc jest git. Mieliśmy problem z ciemieniuchą, ale chyba wychodzimy na prostą (niestety olejki nie zdały egzaminu). I jak tak patrzymy na te nasze dzieci to coraz częściej rozmawiamy z Mężem o trzecim dziecku.... chociaż przy czujnym śnie Olka ciężko to będzie zrealizować Czas pokaże. Myślę, że ostateczną decyzję podejmiemy za 1,5-2lata.
.
A ja?? Staram się ćwiczyć co drugi dzień jak uśpimy dzieciaki (Mąż biega co drugi dzień - taki podział). Na wadze szału nie ma, ale cm trochę spadają - czuję to po ubraniach. Wybieram różne zestawy - a to Codziennie fit, a to Kołakowska, Gymbreak czy co mi tam wpadnie w oko. Na razie wybieram zestawy raczej dla początkujących (po treningu z żyrafami nie mogłam dwa dni normalnie chodzić ). Może do jesieni coś tam się uda osiągnąć.
POZDRAWIAM
Ze spontanicznego wyjazdu do Zakopanego :-) Wracamy we wtorek :-) Widok z Doliny Strążyskiej
... Więc dzisiaj trening z żyrafami. I pomyśleć, że kiedyś robiłam go bez problemu, a dzisiaj niektóre ćwiczenia mnie pokonały.... Ale cóż kondycja i siła mięśni sama się nie odbuduje.
PS. W tym tygodniu spadek tylko o 0,3kg, ale niektóre wymiary też się poprawiły, więc nie jest najgorzej.
Ja właśnie chodzę na stepie, w pokoju 28 stopni. Mam wyrzuty sumienia za ciągłe podjadanie dzisiaj. Upał mi nie przeszkodził - chyba to kwestia niewyspania.
Znowu zaczyna mi się katar!! 1,5 tygodnia przerwy i znowu powtórka z rozrywki.... I znowu upały za pasem....
Chyba w górach halny... Moje dzieci od wczoraj są nie do wytrzymania... Olek nie chce spać, ma problemy z jedzeniem... A Miśka.... To już temat rzeka... Problemy z jedzeniem, pyskowanie, histrie..... Ehhhh. Dobrze że weekend i tata w domu.
69.2. Do wagi z początku ciąży brakuje 6.2 kg. Do wagi przy której czułam się najlepiej? 11.2kg. Jakbym do 60 doszła to by było super. Do kiedy chce to osiągnąć?? Nie wiem. Czas pokaże, ale dzisiaj na razie grzecznie. Teraz się chłodzimy na placu wodnym