Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kora1986

kobieta, 38 lat, Katowice

163 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 stycznia 2019 , Komentarze (17)

Sytuacja nie jest dobra. Antybiotyk na 14 dni, a po skończonej kuracji USG nerek, żeby sprawdzić czy nie ma zastojów w nerkach. Na szczęście ponieważ nic mnie nie boli nie trzeba robić drenażu nerek (słowa urologa). W takim razie biorę się do walki! Na szczęście szyjka trzyma ładnie, więc dziecko jest chronione. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.

28 stycznia 2019 , Komentarze (23)

Jest średnio..... ponieważ jutro mam wizytę kontrolną u ginekologa w sobotę pojechałam zrobić badania, które zlecił mi ginekolog. Po południu pojechaliśmy z córką na lodowisko (ja oczywiście jako wierny widz/kibic i dysponent termosu z gorącą herbatą), a tu dzwoni jakiś numer prywatny. Odbieram, a tam Pani z przychodni, że dostali telefon z laboratorium, że mam bardzo złe wyniki moczu i żebym jak najszybciej skontaktowała się z lekarzem.... Oprócz bakterii, z którymi w sumie już się zżyłam pojawiły się świeże czerwone krwinki w dość dużej ilości. Poza tym w morfologii mam przekroczone leukocyty, więc musi się tam dziać coś niedobrego. Od razu telefon do ginekologa co robimy. Zaleciła powtórzenie badania i zrobienie posiewu w przyszpitalnym laboratorium w niedzielę rano i jak tylko oddam próbkę to włączamy furagin, czekając na antybiogram. 

Wynik ogólnego moczu się poprawił, ale myślę że jest to kwestia tego, że w nocy wstawałam sikać, a z piątku na sobotę nie, więc bakterie miały całą noc na szaleństwo. Z jednej strony trochę się uspokoiłam, że ten wynik się poprawił, ale z drugiej martwię się, że to się wszystko pogarsza..... mieliśmy nadzieję, że uda się utrzymać stały poziom wyników conajmniej do marca. Jutro będę się kontaktować się  z urologiem, a w kolejnym tygodniu mam umówioną wizytę. Cały czas jeszcze czekam na wynik posiewu, żeby wiedzieć ile jest tych bakterii. Ja się chyba nigdy ine uwolnię od tych bakterii w moczu..... Najlepsze jest to, że jak nie mam kompletnie żadnych objawów! Żadnych!

A tak prezentuję się po skończeniu 28 tygodnia:

21 stycznia 2019 , Komentarze (20)

Powoli znosimy z piwnicy worki z dziecięcymi ubrankami w poszukiwaniu najmniejszych, które nie są różowe i "dziewczyńskie". Muszę ocenić co mam i czego mi brakuje. Michalina dzielnie towarzyszy w segregowaniu i jest bardzo krytyczna co do tego co może być dla chłopca, a co nie :) Mąż się śmieje, że Miśka wie lepiej ode mnie :) W ogóle to trochę mnie przeraża fakt, że dziecko rodzi się takie malutkie - ja już naprawdę zapomniałam jak to jest!!

Z piwnicy przywędrowały też moje koszule do porodu, karmienia, mój szlafrok - jakaś taka jestem sentymentalna i chyba będę rodzić w tym samym "zestawie". Odgrzebałam też moje 2 śliczne staniki do karmienia.... i wiecie co??!! Teraz są dobre - nie ma szans, żeby włożyć tam wkładkę laktacyjną, nie mówię o tym, że mam do porodu 3 miesiące, więc ten "cyc" jeszcze może skoczyć. No cóż...... a Mąż dawno mówił, że są większe niż w pierwszej ciąży. Na stanikach nie przyoszczędzę. Poczekam do marca/początku kwietnia i wtedy zobaczę czy rozmiar większy niż te stare będzie ok..... ale wychodziło by na to, że muszę kupić 75F.... a przed ciążą nosiłam 70/75C. 

Dzisiaj znowu położna ma mnie odwiedzić. Będziemy rozmawiać o porodzie - o moim pierwszym i o tym, który mnie czeka. Przypomni mi co i jak. 

Życzę Wam kolorowego tygodnia :)

15 stycznia 2019 , Komentarze (18)

Moje żeberka. Olek się tak rozpycha, że wciska mi wszystko w żebra i codziennie największym problemem są bóle żeber. U Michaliny miałam to samo, ale jakoś później się zaczęło. Zresztą ona chyba też mniej się rozpychała. Olek potrafi mi wypchnąć coś twardego tak mocno, że cała skóra w tym miejscu mnie pali.... a gdzie tu do końca?? Ale cóż.... sama tego chciałam i teraz trzeba się przemęczyć.

Dzisiaj byłam na zajęciach pokazowych w przedszkolu. Skąd te Panie mają takie pomysły na zabawy i zajęcia?? Dzisiaj było o dokarmianiu ptaków, karmnikach - Michalina jako jedyna rozpoznała na obrazku gila i sikorkę - zasługa babci :) Potem wspólnie robiliśmy na kartce karmnik z patyczków po lodach :) W ogóle okazało się, że kolejna mama z naszej grupy w ciąży, więc z wieloma rodzicami jest się szansa spotkać w kolejnych latach :)

Teraz czekam na położą. Przypominam Wam dziewczyny, że w ramach opieki POZ od 21 tygodnia przysługuje Wam opieka położnej - zapytajcie w swojej przychodni. To przywilej każdej ubezpieczonej ciężarnej. To coś na kształt szkoły rodzenie tylko w modelu "Ty i Pani położna", a nie cała grupa. Ja byłam pewna, że wszystko będę pamiętać całe życie, ale jednak pamięć jest baaaaardzo ulotna..... Dzisiaj mamy sobie uporządkować wiedzę na temat pakowania torby do szpitala. Poza rozmową z położną, instruktażem itp na każdym takim spotkaniu słuchamy serduszka. Spotykam się z tą samą położną, która przyjdzie potem na wizyty patronażowe. Naprawdę warto!

9 stycznia 2019 , Komentarze (24)

W Sylwestra dużo myślałam o mijającym roku.... Pamiętałam jak na poprzedniego Sylwestra miałam cały czas łzy w oczach.... w tym patrzyłam jak mój Mąż z córką szaleją "na parkiecie" w salonie, patrzyłam jak Olek szaleje w brzuchu.... Boże, żeby tylko ten rok był dla nas też szczęśliwy.... Zamykam się na problemy - nie chcę o nich nawet słyszeć! Wam też tego życzę!

Na chwilę obecną się rozrastam

Brzuch jest większy niż w pierwszej ciąży na tym samym etapie. Zresztą nie tylko brzuch... biust też. Przez to też gorzej już odczuwam "rozpychanie" się Olka i jego naciski na moje wnętrzności. Najbardziej dokucza mi ból żeber. Często muszę się położyć i "rozciągnąć". Po świętach pogorszyły się wyniki moczu, ale udało nam się opanować to bez antybiotyku... w sensie do poziomu "akceptowalnego" przez urologa i ginekologa, bo wyleczyć nie udaje się mnie od 5 lat....

Z aktywności w sumie nadal tylko spacery, więc szału nie ma..... Poza tym Mąż się śmieje, że mam syndrom wicia gniazda, bo robię porządki :) Prawda jest jednak taka, że przy remoncie musieliśmy "wynieść" cały duży pokój i upchnąć go gdzie indziej, więc teraz doprowadzam wszystko do poprzedniego stanu, a przy okazji pozbywam się rzeczy, którymi obrośliśmy. Niby nie mam duszy zbieracza", ale trochę się przeluźniło w mieszkaniu.:) Nie idzie mi to w zastraszającym tempie, bo do części zadań potrzebuję Męża, ale powoli do celu. Niedługo trzeba będzie myśleć o przeorganizowaniu sypialni... i kiedy tu czas na odpoczynek??

Kiedy już mam dość i chce się położyć wtedy zatapiam się w książkach. Czytam naprawdę dużo.... teraz zaczęłam czytać książkę Bondy - zobaczymy czy mi podpasuje. Mroza już prawie wszystko przeczytałam :)

Postaram się zaglądać częściej - pozdrawiam Was bardzo gorąco!!!!!!!

21 grudnia 2018 , Komentarze (12)

Kochane moje!!!!

Życzę Wam zdrowych, spokojnych i rodzinnych świąt! Niech nie

zabraknie czasu na delektowanie się tymi wyjątkowymi świątecznymi potrawami, spędzanie czasu z rodziną, ale także odpoczynek od tego codziennego wariactwa. Niech choinka rozświetla Wasze domy i serduszka!! 

ps. u nas rzutem na taśmę zakończy się remont. Pisze do Was z naszego nowego miejsca do "pracy". Jestem zmęczona, ale i zadowolona z efektu remontu. Po nowym roku możemy spokojnie przygotowywać się do powitania Aleksandra - tak, tak. Będę mieć synka. Jutro wyjeżdżamy do Teściów. Napiszę więcej po powrocie.

21 listopada 2018 , Komentarze (9)

Za mną kolejna wizyta u ginekologa. Na razie wszystko nadal jest ok - serduszko bije, ja już czuję ruchy i nawet Piotrkowi już się udało poczuć 2 razy. Szukaliśmy wczoraj płci, ale dziecko złośliwie siadło pupą na samym dnie macicy i nic a nic nie dało podejrzeć.... no nic. Musimy czekać do 3.12 do prenatalnych. Mówili mi, że jak pierwsze dziecko ruchliwe to drugie będzie spokojne. Stwierdzam jednoznacznie - ta zasada to bzdura :-) Moje drugie dziecko też się wierci tak jak i pierwsze. Generalnie czuję się dobrze, choć pojawiły się pewne niedogodności, których nie było w pierwszej ciąży (zaparcia i problemy ze snem w nocy - jak się obudzę to potem nie mogę zasnąć...czasem przez 2-3h). Mało się ruszam - wiem o tym..... Co chwilę odzywa się kolano.... muszę z tym zrobić porządek w końcu, chodzę też mało, bo zrobiło się mega zimno.... W domu nie mam teraz jak ćwiczyć, bo po prostu nie mam miejsca.... Moja kondycja dramat.... Wagowo do przodu jakieś 4 kg.

Z rzeczy poza-ciążowych remont trwa w najlepsze. Mój Mąż cały zeszły tydzień miał wolne i udało im się z moim tatą wyrównać ściany płytami, a było co równać..... i powiesić sufit. W tym tygodniu robią łączenia płyt. Tata przychodzi w ciągu dnia, Piotrek dłubie po pracy. Jakoś się to posuwa do przodu. Ja codziennie latam z mopem i szmatką do kurzu, żeby zetrzeć to wszystko, ale to syzyfowa praca.... Część mebli stoi u nas w sypialnie (nie sądziłam, że jest taka pojemna), część u Miśki, a sofę rozebraliśmy i przewieźliśmy do rodziców. Co niepotrzebne i się dało to owinęliśmy w stretch (poszły prawie 3 rolki) wsadziliśmy do dużej szafy, a szafę obkleiliśmy. Wczoraj Piotrek coś tam wczoraj wyciągał i powiem Ci, że nawet się to nie zakurzyło. Ubrania i rzeczy "potrzebne" też poupychaliśmy w sypialni. Logistycznie nawet to jakoś funkcjonuje. Śmieję się, że może do Sylwestra zdążymy i wtedy zrobimy imprezkę i kupimy czerwonego szampana :-) Mój wujek kiedyś tak zrobił i szampan wystrzelił na świeżo pomalowane ściany - cóż trzeba było znowu malować :)

A propos Miśka to byłam ostatnio na konsultacjach i Pani powiedziała, że Miśka bardzo się zmieniła od zeszłego roku. Że trochę się uspokoiła, zrobiła się taka bardziej otwarta na grupę. Generalnie jest mądra i mamy jej podnosić poprzeczkę. Uczyć literek itp. Jest zawsze pogodna, nie robi fochów, z jedzeniem różnie, ale przynajmniej jak ją Pani poprosi to spróbuje. Są dzieci, które  nie spróbują i jeszcze będą wyły cały obiad z tego powodu :) Także pozytywnie i Pani mnie zaskoczyła, bo powiedziała, że w wakacje będziemy decydować czy chcemy ją wysłać do szkoły jako 6-latkę czy 7-latkę. Chyba się już w tym zmianach pogubiłam, bo byłam pewna, że ja już nie mam wyboru i musi iść jako 7-latka. Zobaczymy jak się będzie rozwijać, mamy jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji. Matko, ale to zleciało.... już myślę o szkole dla dziecka......
Pozdrawiam Was gorąco i zmykam do świata Allegro - kompletujemy świąteczne prezenty, żeby rozłożyć koszty :)

30 października 2018 , Komentarze (13)

Prawie bite dwa tygodnie trwała choroba. Naprawdę tylko 3 dni były ciężkie, a potem każdy kolejny dzień był coraz lepszy. Cały czas jeszcze gdzieś w zatokach zalega mi gęsta wydzielina i z jej powodu też kaszlę. Byłam wczoraj u lekarza rodzinnego, ale na szczęście w oskrzelach czysto. Pozostało tylko oczyszczać zatoki i czekać. Na dodatek w zeszłym tygodniu Miśka też była chora, więc sobie razem siedziałyśmy. Urozmaicałyśmy sobie czas pieczeniem ciasteczek i cebularzy U nas cebularze ciężko je dostać, a jak już się trafi to jednak nie smakują tak jak na lubelszczyźnie, więc podjęłyśmy próbę z Miśką  i okazała się całkiem udana. Piotrek już pyta kiedy znowu upiekę. :)

A propos Mąż - on przywiózł katar z imprezy integracyjnej, niby był zdrowy, a od wczoraj antybiotyk bo zaczęła się angina. Powiem Wam, że te wirusy i bakterie są teraz naprawdę zmutowane. Nigdy nie męczyłam się tyle z katarem co teraz. Zazwyczaj się kończył po 5 dniach i koniec - a nie tu jakieś kaszle, zaleganie wydzieliny. Dobrze, że nie muszę chodzić do pracy. zresztą z tego co wiem to tam większość też "zadżumiona".

Wielkimi krokami zbliża się początek remontu w naszym salonie..... Musimy się wyrobić do końca roku, bo potem musimy zająć się innymi rzeczami.... Zaczęłam już pakowanie naszych rzeczy w pudła, przenoszenie ich do innych szaf.... Mąż wszystko planuje, a ja zajmuje się logistyką pakowania i przeorganizowania naszej przestrzeni.

A dla ciekawych jak się prezentuję - oto ja u progu 16 tygodnia. Przestaję mieścić się w ostatnie spodnie "sprzed" ciąży, ale lidl jakby czytał w moich myślach i jutro mają być spodnie za 50 zł :) Mam kilka "lidlowych" par, więc może i te się sprawdzą. Obczaję jutro.

Dzisiaj mam wizytę u lekarza - zobaczymy co tam słychać u Malucha :)

Pozdrawiam!!!!

19 października 2018 , Komentarze (13)

Tydzień temu przeziębiony Piotrek i Miśka, a od wczoraj ja..... Długo się broniłam. Męczy mnie katar, mało spałam w nocy.... Czuję się fatalnie..... Miód, imbir, sok z malin,cytryna.... Jakoś efektów brak. Ehhhh te wirusy

17 października 2018 , Komentarze (18)

Zaszalałam, a co tam! Sprawiłam sobie poduszkę dla kobiet w ciąży :) W pierwszej ciąży takiej nie miałam, ale tyle fajnych rzeczy się naczytałam na jej temat, że stwierdziłam, że skoro teraz więcej jestem w domu, więcej leżę, śpię, odpoczywam to spróbuję. Mam taki model:

Poduszka wczoraj do mnie dotarła, więc mam pierwszą noc za sobą. Muszę się do niej przyzwyczaić, ale powiem Wam, że w sumie pierwszy raz wstałam bez bólu pleców rano. Poduszka fajnie stabilizuje. Mąż tylko narzeka, że nie ma się jak do mnie dobrać :) Ani nawet przytulić i przez to rano było mu zimno :) Fajnie też się na niej czyta książki i sprawdziłam jej "przydatność" do późniejszego karmienia i zapowiada się nieźle. Miałyście taką poduszkę?? Jakie są Wasze odczucia??