Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kora1986

kobieta, 38 lat, Katowice

163 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 kwietnia 2021 , Komentarze (16)

Zostałam wywołana komentarzem Ani i oto kilka słów ode mnie na temat tego co tam z grubsza się dzieje.

Po powrocie do pracy i przy dwójce dzieci w domu brakuje mi czasu, żeby tu zaglądać. Tak po prostu…Po powrocie z macierzyńskiego zmieniłam dział co wiąże się z większą ilością pracy i już nie mam takich możliwości na pisanie przy biurku pracowniczym 😊 I tak dobrze, że mogę wyjść, bo mój Mąż już ponad rok pracuje zdalnie. Po powrocie do domu poświęcamy czas dzieciom, a jak pójdą spać to ogarniamy z Mężem obowiązki domowe i „nasze” przyjemności (np. czytanie, netflix…). I tak się to moje życie jakoś kręci.

Dzieci w porządku. Olek chętnie chodzi do żłobka (nawet po 3 tygodniowej przerwie) i bardzo dużo mówi – bez porównania z siostrą, kiedy była w jego wieku. Ma mega apetyt i niebezpieczne pomysły…. Ostatnio przenieśliśmy go na zwykłe łóżko i trochę lepiej zaczął w nocy sypiać, więc mam coraz więcej nocy przespanych w całości 😊 Michalina chodzi do zerówki, a ostatnio skończyła się rekrutacja do I klasy, więc od września zacznie się prawdziwa nauka 😊 Kiedy to zleciało…..

A oto moje szkraby


Dietetycznie słabo…. Ostatnio miałam już mega kryzys psychiczny… Cały czas się bujam z wagą 65-66kg i za nic nie potrafię tego zbić… Sprawę utrudnia fakt, że od września nie ćwiczę praktycznie w ogóle. Wszystko to zasługa zapalenia gęsiej stopki jeszcze sprzed czasów drugiej ciąży, która nie została właściwie zdiagnozowana… potem w ciąży mówili, że to ścięgna, więzadła i jest to związane z działaniem progesteronu, że to wszystko się rozluźnia. Kiedy po ponad dwóch latach zaczęło się robić coraz gorzej znowu zaczęłam chodzić po ortopedach, a ostatecznie wylądowałam u fizjoterapeuty i od września się rehabilituję. Z tym kolanem jest różnie, generalnie nie mogę kucnąć w ogóle… ostatnio doszły objawy wskazujące na chondromalację rzepki. Więc na razie w odstawce ćwiczenia i moje ukochane buty na obcasie…. Wiem, że spadek wagi na pewno by pomógł całej sprawie, bo zawsze te kolana będą miały mniej do dźwigania (ortopeda też to zasugerował). Tym sposobem klamka zapadła i w sobotę zaczynam dietę Vitalii. Kupiłam ją po raz pierwszy…zobaczymy. Widziałam posiłki u niektórych dziewczyn w pamiętnikach i wyglądają całkiem ok. Mąż obiecał mnie spierać. Będę zachwycona i usatysfakcjonowana jak zejdę do 60 kg.

Na dzisiaj tyle. Postaram się coś chociaż raz na tydzień skrobnąć.

1 marca 2020 , Komentarze (21)

Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Dopiero co Mąż dostał L-4, a tu już jutro wraca do pracy. Gorączki już nie ma, kaszel jeszcze czasem się pojawia, ale to jeszcze pewnie ze 2 tygodnie tak będzie. 

Olek w piątek rano dostał ostatnią dawkę paracetamolu i ja - matka - szczęśliwa, że przynajmniej jedno dziecko zdrowe. A tu dzisiaj znowu 37,7-37,8 i marud i co chwilę kładł się na drzemkę 30-40 minut. Jutro mamy kontrolę u lekarza. Michalina najgorszy miała piatek - co 4 h 38,5 i paracetamol na zmianę z ibuprofenem. Co chwilę tylko się kładła pod kocem co do dziecka z jej temperamentem kompletnie nie jest podobne! Dzisiejsza noc już była spoko, a tu w porze obiadu znowu 38,5.. Z nią idę do kontroli we wtorek, chyba ze jutro rano coś się zwolni, żebym mogła zabrać i ją i Olka. Aaaaa, mimo choroby Olek przymierza się do raczkowania - robi po 3-4 niepewne kroczki. Czekamy na doskonalenie tej umiejętności :-)

Oczywiście dieta słabo - tu coś skubnę tam coś skubnę i waga w górę. Mam nadzieję, że to przejściowe. Jutro już będzie grzecznie - obiecuję sobie i Wam.

27 lutego 2020 , Komentarze (15)

No to od dzisiaj 75% rodziny chore. Miśka dzisiaj rano wstała z gorączką. Olek dalej w okolicach 38, przynajmniej Mąż już bez gorączki. A ja na razie zdrowa choć niewyspana, bo jak o 3 dawałam Olkowi antybiotyk i paracetamol to potem nie mogłam zasnąć. A jeszcze Michalina zaczęła kaszleć. Obym ją się uchroniła. Może to kwestia tego, że się zaszczepiłam???

Edit:jakby było mi mało to Michalina zwymiotowała mi w samochodzie w drodze od lekarza... Na Olka paracetamol nie działa... Prawie cały czas płacze i marudzi. Boże daj mi siłę!

26 lutego 2020 , Komentarze (14)

Trochę się u nas dzieje, więc nawet nie miałam głowy, żeby pisać. W niedzielę 16.02 mój Mąż też zaczął kaszleć - uznaliśmy, w pewnie złapał coś od Olka. W czwartek skapitulował i poszedł do lekarza. Wirus, osłuchowo czysto. Ale jego stan się pogarszał. W nocy z niedzieli na poniedziałek prawie nie spał, bo tak kaszlał. Leki nie pomagały. Od wczoraj gorączkuje i niestety antybiotyk. Od tego kaszlu wszystkie mięśnie brzucha go bolały. W nocy zaczął też pokasływać Olek... A przed południem dostał temperatury. Od razu pojechałam z nim do lekarza i mamy pierwszy antybiotyk. Powody są 3: za długo to już trwa, bo te jego stany ciągną się od 15.02 (w piątek z nim byłam kontrolnie przed weekendem, ale było czysto mimo kaszlu), osłuchowo już nie jest czysto, czyli coś się zaczyna dziać w oskrzelach, a ostatni powód - błony bębenkowe są lekko zaróżowione i już droga krotka do infekcji. Także jednym słowem szpital w domu. Michalina i ja jakoś się trzymamy.

Po tłustym czwartku miałam spadek 300g mimo zjedzenia 4,5 pączków 😀 Ta połówka nie była potrzebna, ale co tam 😀 Nie żałuję. Moja waga od kilku dni to 66kg. Ale nie oszczędzam się szczególnie, więc i efektów nie ma. Kupiliśmy ostanio kamień do pieczenia pizzy i co sobotę u nas pizza na obiad. Fajny gadżet kuchenny. Pizza wychodzi naprawdę super 😀

Ostatnio spacerując po Lidlu kupiłam sobie sukienkę - trochę w ciemno w starym rozmiarze za - uwaga - 9,90😀 Stwierdziłam, że jak będzie zła to trudno - zawsze mogę zostawić na czas "jak schudnę" 😀 O dziwo jest dobra 😀 Sorry za sportowy stanik, byłam przed treningiem 😀

A propos treningów to ostanio zaprzyjaźniłam się z Sydney Cummings i ćwiczę trochę z hantlami 😀 Miło czasem znowu poczuć zakwasy 😀 Naprzemiennie ćwiczę teraz Kołakowską i Sydney. Wydaje mi się, że zauważam już pierwszą poprawę jędrności ciała. Zobaczymy jak będzie dalej - pociągnę ten system przez jakiś czas.

Pozdrawiam!!!

16 lutego 2020 , Komentarze (8)

Olek od wczoraj gorączka 38 i wzwyż. Był dzisiaj lekarz - ma lekko rozpulchnione gardło, więc pewnie jakoś wirus. On jak pójdzie do żłobka to dzięki siostrze będzie miał już całkiem niezłą odporność 😀Podobno w przedszkolu pustki,, a Miśka zdrowa. Myślę, że to ona coś przyniosła. Grunt, że nie wygląda to na nic poważnego. 

14 lutego 2020 , Komentarze (16)

Nie ważne czy ktoś uznaje to święto czy nie, ale te wszech obecne serduszka są po prostu takim radosnym elementem 😀 Jak bombki czy choinki przez świętami 😀 Ja tam jestem za każdym radosnym świętem!.

Waga dzisiaj 66,2. Pewnie byłoby 66 gdybym wczoraj była w toalecie 😋 Ostatnio mierzyłam przed ciążowe ubrania. Mierze taka dość dopasowaną koszulę i rozchodzi się na guzikach... Ale wiecie gdzie?? Nie na cyckach... Na brzuchu!!! Pierwszy raz coś jest za ciasne brzuchu... Pierwszy raz chudnę w biodrach a ciążowy nawis brzuszny zostaje... Ehhhh. 

Siedzę pod gabinetem lekarza z wynikami moczu. Ja walczę z e. Coli od 2013r. Od 2017 pod okiem dobrego urologa. Jestem po tonie antybiotyków, szczepionce komercyjnej, autoszczepionce, leczeniu d-mannozą, probiotykami urologicznymi.... Nikt nie wie skąd te nawroty... Urolog mówi, że one już tak się wgryzły w moją błonę śluzową pęcherza, w wystarczy spadek odporności, żeby się aktywowały. Teraz miałam rok spokoju po 25 dniowym leczeniu antybiotykiem w ciąży bo już miałam krew w moczu. A najlepsze jest to, że te moje zakażenia są bezobjawowe... Jedynie zapach moczu coś sugeruje. 

I tym co świętują i tym co nie życzę wesołych Walentynek :-)

13 lutego 2020 , Komentarze (18)

W zeszłym tygodniu zaniepokoił mnie zapach mojego moczu... Te co trochę mnie znają wiedzą ile przeszłam w tej kwestii. Cały czas myślałam, że mi się zdaje i w końcu dziś oddałam próbkę do badania. I co?? Liczne bakterie, leukocyty 20-25... Miałam rok spokoju.... Płakać mi się chce ☹️

12 lutego 2020 , Komentarze (11)

U mnie różnie. Dietowo raz lepsze raz gorsze dni, ale treningi idą mi całkiem nieźle. Jestem konsekwentna. Nieśmiało pokazało się na wadze równe 66kg. Oj chciałabym żeby to nie był omam 😁

Olek wczoraj był nieodkładalny. Na dodatek poszłam z Miśką do biblioteki na tzw czytanie na dywanie i został z nim Mąż - nie miał lekko. Nie wiem co mu wczoraj dolegało. Przespał całą noc, dzisiaj wstał z humorem, jedyne co to jak zazwyczaj miał pierwszą drzemkę o 9 tak dzisiaj dopiero poszedł spać o 12 i spał całe 50 minut... Zdezorganizował mój cały dzień. Ciekawe czy tak mu zostanie czy to jakiś wybryk. Zobaczymy jakie będzie późne popołudnie - najwyżej będziemy się nosić, bo Piotrek idzie dzisiaj na zebranie do przedszkola. Ja jestem teraz z Miśką na tańcach - szłyśmy w taką śnieżycę, że szok!! W ogóle to dzisiaj miało nie być wiatru, ale oczywiście wieje jak nie wiem co!

W piątek mój Małż ma wolne bo musi załatwić nowy dowód rejestracyjny, a przy okazji ogarniemy paszport dla Olka. Śmiałam się, że wszyscy w pracy pomyślą, że na urlop bo szykuje mi niespodziankę walentynkową 😁 Choć nie powiem... Kolację obiecał zrobić 😀 I będzie wzrost na wadze 😁 Mój Mąż dobrze gotuje, ale za rzadko 😋

Jutro kolejna wizyta u fizjo. Ćwiczymy już prawie 3 miesiące. Widzę efekty, ale mam też ostatnio chwile kryzysu. Wszystko muszę dostosowywać do tych ćwiczeń, żeby o odpowiednich godzinach być w domu, Olek już jest coraz silniejszy, sprytniejszy, nie zawsze chce ćwiczyć. Wyrywa się wtedy, krzyczy i przyjmuje taka pozycję, że nijak nie mogę go ułożyć. U fizjo oczywiście ćwiczy idealnie 😀 Mam nadzieję, że niedługo będzie koniec. Fizjo mówił, że już blisko do tego żeby ruszył na czterech. No to się pożaliłam.... 

8 lutego 2020 , Komentarze (14)

Mamy za sobą pierwszą noc bez smoczka 😀 Nie było źle. Ja zakładałam że będzie sajgon przez kilka dni i nocy. Tu mnie Olek pozytywnie zaskoczył 😀 Może że żłobkiem też nie będzie tak źle??

Wczoraj też zarezerwowaliśmy apartament w Chorwacji na wakacje 😀 Mamy już spokojną głowę 😀 Jedziemy w 8 osób. My i moja siostra z dziećmi. No cóż... To teraz trzeba działać - ciało na plażę samo się nie zrobi 😀 Choć nie będzie bardzo leżenia przy 2 dzieci 😀

7 lutego 2020 , Komentarze (19)

Dzisiejsze ważenie przyniosło 66,3kg. Nie ma szału, ale dobrze ze sukcesywnie spada. Ćwiczyłam prawie codziennie. Raz był to dam brzuch, ale coś było. Kroków za dużo nie robię, bo pogoda do 4 liter...

Chyba udzieliło się też Michalinie.... Wolałabym zapomnieć o wczorajszym wieczorze..... Był tydzień spokoju, a wczoraj histeria 1h 10 min. Zrozumieć to może tylko ktoś kto ma też takie uparte dziecko. Koło godziny 17 Miśka mówi, że przez spaniem chciałaby żeby ktoś jej poczytał, więc w związku z tym czy mogła by sobie obejrzeć było sobie życie? Generalnie Miśka ogląda bardzo mało tv i zgodziliśmy się. Ok-umowa stoi. Teraz bajka w tv, po kolacji książka. Po kolacji Olek już spał, a Miśka przychodzi, że chce bajkę w TV, że ona tylko żartowała wcześniej. Powiedzieliśmy, że umowa to umowa i będzie czytanie. No to wpadła w szał.... Na przemian darła się i płakała przez ponad godzinę, popychał ambit, uderzyła Piotrka. Potem miała się uspokoić w pokoju to zaczęła krzyczeć ała, ratunku.... Tylko czekałam aż któryś sąsiad zadzwoni na policję. Oczywiście dzień zakończył się bez żadnej bajki.... Zmienialiśmy się przy niej, bo puszczały nam nerwy... Olek też się budził co chwilę i płakał. Nie krzyczeliśmy... Postawiliśmy na spokój i konsekwencje, ale było baaaardzo ciężko. Dzisiaj będziemy z nią rozmawiać, bo wczoraj chyba nic do niej nie dotarło. W środę ma iść do psychologa przedszkolnego. 

Ale mamy też wczoraj  w sukces. Pół nocy bez smoczka i dzisiaj drzemka też 😀 I od dwóch dni mamy 8 ząb. Potrzebujemy Z Mężem relaksu po tym tygodniu. Dał nam w kość. Jutro jedziemy do Wrocławia do hydropolis, a potem do Szwagierki. Może waga skoczyć.... Ale co tam - mam gorsze zmartwienia. 

Miłego weekendu.