Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kora1986

kobieta, 38 lat, Katowice

163 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2013 , Komentarze (8)

Mój Mąż zarezerwował bilety na zwiedzanie browaru w Tychach

Gliwice będą następnym razem - Mąż się chyba wystraszył tego, że dzisiaj otwierają tam nowe centrum handlowe .

1 marca 2013 , Komentarze (5)

Popsuła mi się bańka.... na górze zrobiło się małe pękniecie i przez to już nie jest szczelna.. nie zasysa się dokładnie, więc efekt masażu żaden. Na początku się nie przejęłam, bo pomyślałam, ze przecież kupiłam cały zestaw 4 sztuk, więc wezmę inny rozmiar. I wzięłam największą, ale okazała się strasznie twarda! Nie wiem czy zmięknie - na razie wiem tyle, ze narobiłam sobie takich małych krwiaczków na udach. Mój Mąż mówi, że dobrze, że nie chodzę w krótkich spódnicach i sukienkach, bo  ktoś mógłby pomyśleć, że mnie bije! Przez kilka najbliższych dni muszę się przestawić na masaż manualny...


Jutro ważenie, ale podchodzę do tego bez większego entuzjazmu... Generalnie jakoś straciłam zapał do odchudzania - mam nadzieję, że to przejściowe. Chyba te zdjęcia mnie trochę dobiły. Człowiek czuje, że ciuchy luźniejsze, obwody spadają a wizualnie szału nie ma. Wiem, wiem nie powinnam się poddawać, bo to najgorsze co mogłabym teraz zrobić, ale jakoś siły mnie opuściły. Dalej nie mam @, a dzisiaj mam 31 dzień cyklu, więc w każdej chwili może się pojawić, co niestety jest jednoznaczne z zatrzymywaniem wody. No chyba, ze powiększy mi się rodzina, ale wolałabym jeszcze nie... Z drugiej strony przynajmniej zdążę doprowadzić do końca leczenie po antybiotykoterapii.



Wczorajsze targi przebiegły szybko, za dużo się nie napracowałam. Generalnie uczestnicy to raczej nie ten target, do którego chcielibyśmy uderzać. Za tydzień jedziemy na Politechnikę Śląską i mam nadzieję, że tam będzie lepiej.



Wieczorem podskoczyliśmy tez do Lidla - kupiliśmy sobie skarpety trekkingowe - mieliśmy niestety tylko po dwie pary, a ja dodatkowo kupiłam sobie spodnie trekkingowe. Zawsze chodziłam w jeansach lub dresach. Były niedrogie - 50 zł, więc uznałam, ze warto je mieć. Wzięłam najmniejszy rozmiar - 36. W Lidlu te rozmiarówki są bardzo zawyżone... Trzymają się spoko na kościach biodrowych, więc nawet jak uda mi schudną to będą dobre.



Jadłospis:
7.00 kromka chleba pełnoziarnistego z jajkiem na twardo i pieczoną fasolką (dużo dziewczyn polecało na forach fasolkę z tesco, więc musiałam spróbować)
10.00 grapefruit
13.00 3 wasy z serkiem śmietankowym, papryka, zielony ogórek
16.30 filet z ryby z ziemniakami, surówką z kapusty kiszonej
19.30 duży kefir



Dzisiaj rano nastawiłam zaczyn na chleb. Popołudniu próba pieczenia chleba na zakwasie. Liczę z tym, że może się nie udać. Piotrek stwierdził, ze na rowerze też na pewno kilka razy się przewróciłam, więc zapewne nie będzie to ostatnia próba!



Rozważamy też z Mężem co robić w dniu jutrzejszym. Chcieliśmy jechać do kopalni srebra, ale sztolnie jest zamknięta do końca marca, więc trochę szkoda jechać. W Giudo i Luizie już byliśmy, więc też odpada. Wyczaiłam, że w Gliwicach jest kilka obiektów gdzie zwiedzanie w soboty jest darmowe - m.in. muzeum odlewnictwa, radiostacja. Może byśmy też odwiedzili Palmiarnie. Kojarzy nam się z początkami naszego związku. Pod jej budynkiem rozegrały się ckliwe sceny!


Dodaj komentarz

27 lutego 2013 , Komentarze (9)

Zmobilizowałam się i zestawiłam zdjęcia, żeby porównać miesiąc starań. Na wadze nie ma dużej różnicy - jakieś 2,5 kg. Z lewej zdjęcie ze stycznia, z prawej luty.Szału nie ma, ale zawsze to jakiś sukces.







ps. teraz widać ile potrafiła ukryć zielona sukienka, w której byłam na karnawale!!

27 lutego 2013 , Komentarze (7)

Okazało się, że teraz dla odmiany mamy ból gardła wirusowy. Dostała lek przeciwwirusowy, który ma też podnieść odporność, płyn do płukania gardła i mam czekać. Zastanawiam się czy ten tran nie działa, czy po prostu za krótko go biorę, żeby już odczuć efekty jego działania.

Wczoraj spędziliśmy kolejny wieczór na planowaniu naszych wakacji. Chcieliśmy zarezerwowć nocleg w Ljublanie, ale niestety przy rezerwacji konieczne było podanie nr karty kredytowej, której nie mamy. Nie wiem jeszcze co zrobimy.... jak nie będzie innego wyjścia to trzeba będzie ją wyrobić, chociaż jest nam kompletnie niepotrzebna.... Oprócz tego wypełnialiśmy papiery związane z upoważniem na poruszanie się za granicą samochodem, który nie należy do nas. Jedziemy samochodem taty, bo nasz nie ma klimatyzacji, a we Włoszech może się przydać.

Jadłospis na dziś:
7.00 dwie kanapki z chleba pełnoziarnistego z pasztetem i pomidorem
10.00 naturalna activia, duża mandarynka
13.00 dwie wasy z serkiem i wędliną, papryka, ogórek, mała szklanka kefiru, pomarańcza
16.30 łazanki
19.30 twarożek

Jutro jadę na targi pracy - moja firma wystawia się tam jako pracodawca, więc nie wiem jak będzie z wpisem. W razie czego w piątek nadrobię.

Ściskam Was mocno!!

26 lutego 2013 , Komentarze (9)

Wczorajszy dzień zakończył się kiepsko... znowu zaczęło mnie i Męża boleć gardło.... Noż *****! Przecież w niedzielę skończyłam antybiotyk, Piotrek skończył w sobotę, o stanie zapalnym dróg rodnych już nie wspomnę, bo w ogóle się nie skończył. Co jest grane?? Czy załapaliśmy coś poważniejszego? A może nie mamy odporności?? Martwię się tym od wczoraj.... zapisaliśmy się na popołudnie do lekarza. Cały czas gdzieś z tyłu głowy myślę, czy nie zaraziliśmy się czymś poważniejszym w tym szpitalu.... No ale teraz to już i tak po ptakach. Zobaczymy co powie lekarz, może nas skieruje na jakieś badania....



Wczorajszy dzień generalnie był dla mnie ciężki. Po weekendowym obżarstwie byłam non stop głodna - albo tak mi się rozciągnął żołądek, ale therm line tak szybko spala :-) Oczywiście przychylam się ku temu pierwszemu. Wieczorem po kolacji nosiło mnie jak nie wiem co - musiałam pociumkać gumę do żucia, bo bym nie wytrzymała! Kazałam Mężowi mnie związać, bo w końcu ulegnę. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie lepiej.



Pisałam Wam w zeszłym tygodniu, że nie udały mi się naleśniki. Skonsultowałam się z mamą i siostrą w sobotę na urodzinach i stwierdziły, ze może dałam za mało jajka i może za bardzo trzymałam się przepisu biorąc sobie mocno do serca proporcje. Oczywiście nie dawało mi to spokoju i nie byłabym sobą, gdyby rano w niedzielę nie próbował ich usmażyć. I wiecie co?? Udały się!! Mam nadzieję, że to nie tylko szczęście początkującego :-) Muszę jeszcze kiedyś spróbować z tej razowej mąki.



Z kulinarnych przedsięwzięć podjęłam ostatnio jeszcze jedno wyzwanie. Nastawiłam zakwas na chleb. Chcę upiec prawdziwy żytnio-razowy chleb na zakwasie. Ostatnio piekłam z tych mieszanek, a teraz chciałbym taki naturalny. Najgorzej wyhodować pierwszy zakwas, bo jest to najbardziej czasochłonne. Cały proces trwa około 7 dni. Mam nadzieję, że będzie warto. Teraz jeszcze musze poszukać jakiegoś przepisu, żeby zgapić proporcje zakwasu do mąki :-) Pod koniec tego tygodnia powinnam przystąpić do pieczenia.



Wczoraj zapomniałam dodać jadłospisu, więc nadrabiam zaległości za dwa dni.

Jadłospis 25.02.2013:

7.00 2 kromki chleba żytnio-razowego z serkiem chrzanowym, wedliną drobiową, papryką, szklanka mąslanki

10.00 szklanka maślanki, jabłko

13.00 jeden naleśnik z serem, jabłko, naturalna Activia

16.30 dwie kluski śląskie, kawałek indyka, sałatka z zielonego ogórka

19.30 serek wiejski z zielonym ogórkiem i papryką

Jadłospis 25.02.2013:

7.00 2 jajka na miękko, dwie kromki pełnoziarnistego chleba z cienką warstwą serka czosnkowego

10.00 naturalna activia, jabłko

13.00 dwa naleśniki z serem, szklanka maślanki

16.30 łazanki (Mąż wczoraj ugotował :-))

18.00 ćwiczenia

19.30 krem grzybowy, dwa ryżowe wafle serowe



Wczoraj zarezerwowaliśmy noclegi w Wiedniu. 24 euro za osobę/noc. Spędzimy tam dwie noce. Niestety nic tańszego i z parkingiem nie udało nam się znaleźć, a niestety auto musimy gdzieś zostawić poruszając się po Wiedniu komunikacją miejską. Kolejnym punktem będzie albo Wenecja, albo Lubljana. Dzisiaj może się nad tym zastanowimy.

Co do TL - nie czuję na razie nic. Nawet tej zawartej kofeiny - wczoraj o 22 byłam już śpiąca, że hej! W ogóle to wczoraj się czułam jakbym znowu miała dostać grypy. Na dodatek dzisiaj rano zauważyłam dzisiaj jakiś biały nalot na języku - pewnie to też ma coś wspólnego z tym gardłem.... ehhh....



Miłego dnia Wam życzę!!

25 lutego 2013 , Komentarze (9)

Zacznę może od pomiarów - waga spadła o 800 g i w sobotę rano wskazywała 56,4. W sobotę miałam 25 dzień cyklu, więc też nie wiem czy to wskazanie jest wiarygodne - potwierdzi się za tydzień. W pomiarach centymetrowych niewielkie spadki, ale zawsze coś. W piątek zgodnie z zapowiedzią robiłam zdjęcia. Powalających różnic nie ma - chociaż zrobiła mi się nad kolanami przerwa między udami, której wcześniej nie było. Ucieszyłabym się gdyby ta przerwa “sięgnęła” wyżej . Musze sobie jeszcze raz zestawić te zdjęcia razem i porównać - może odważę się Wam pokazać. Mam chyba trochę ładniej zarysowany brzuch. W sumie chyba trochę jestem zawiedziona, ale z drugiej strony to nie wiem dlaczego po miesiącu miałabym osiągnąć powalające rezultaty. Ten miesiąc nie był miesiącem trzymania ostrego reżimu, bo było sporo odstępstw, ale w sumie 2,8 kg na minusie to całkiem fajny wynik. Został niecały miesiąc na ostatnie 2,5 kg. Teraz trzeba już się pilnować



Urodziny u taty przebiegły grzesznie. Co przez to rozumiem? Był tort, ciasto, likier chocotella i różowe winogrona. Pomagały mi wypełnić żołądek i tym sposobem mniej zjadłam. Ta impreza zwróciła moją uwagę na jeden fakt. Mój żołądek nie mieści już tyle jedzenia co kiedyś. Nie wydaje mi się, żebym zjadła jakoś super dużo, a byłam pełna “po brzegi”. W niedzielę już było spokojniej - mała porcja barszczu białego na obiad, potem kawałek pieczonego indyka, 2 kluski śląskie i surówka z kapusty pekińskiej. Po obiedzie jeszcze tort i winogrona  Uwielbiam winogrona -  po prostu nie mogą leżeć w zasięgu mojego wzroku!


Żeby zrównoważyć szaleństwa weekendowe zarówno w sobotę, jak i w niedzielę zrobiłam pełny plan trenningowy. W sobotę aż się bałam, że się spóźnimy do rodziców bo przez ćwiczenia ledwo zdążyłam pomalować paznokcie i bałam się, że mi nie wyschną. Na szczęście zdążyłam. W niedzielę natomiast dorzuciłam więcej kardio, żeby jak najwięcej nadmiaru spalić. Myślę, ze trochę się zrehabilitowałam.



Pamiętacie jak mówiłam o postanowieniu mojego Męża na Wielki Post? Postanowił nie słodzić i nie jeść słodyczy. Miał dyspensę na urodziny -  w postaci domowego ciasta. Ale żadnej czekolady, cukierków. W domu szafka ze słodkościami prawie pusta. Jak mu idzie? Nieźle - słodycze zastąpił owocami. Schodzą teraz niewyobrażalne ilości jabłek, pomarańczy i bananów. Ledwo nadążam kupować - śmieję się że z czekoladą było łatwiej, bo nie musiałam tyle dźwigać. Owoce to wprawdzie też cukier prosty, ale dodatkowo witaminy, błonnik, więc jestem zadowolona z jego przemiany. W jego przypadku to naprawdę duże osiągnięcie. Kiedyś to w ogóle owoce to jadł od wielkiego dzwonu! Najbardziej zaskoczyło mnie to, że w sobotę na stole stały cukierki, a potem Piotrek mi powiedział, że nawet go nie ciągnęło. Mam nadzieję, że tak mu pozostanie i po Wielkim Poście. Śmieję się tylko, bo ja ostatnio często mam ochotę na domowe ciasto, ale nie upiekę ze względu na niego.



Wczoraj wieczorem zaplanowaliśmy kolejny punkt naszych wakacji - Bratysławę. Stamtąd pojedziemy do Wiednia. I tu zaczęły się schody, bo ceny noclegów już nie są takie korzystne jak np. w Pradze. Wczoraj wieczorem już nie bardzo mieliśmy siłę szukać, więc wrócimy do tematu dzisiaj wieczorem. A może Wy macie jakieś sprawdzone miejsce w Wiedniu bądź okolicach?



Od dzisiaj zaczęłam stosować Therm Line. Śmieję się, że skończyłam antybiotyk to trzeba go zastąpić inną chemią. Oczywiście żartuje - robię test na miesiąc w nadzieji, że przyspieszy to spalanie tłuszczyku na udach. Jak nie no to trudno - będę stratna 50 zł. Opinie ma niezłe, ale jak to suplement - na jednego podziała lepiej na innego gorzej. Dzisiaj generalnie mam dzień bez ćwiczeń, więc trochę się oswoję z jego działaniem, a jutro zobaczymy czy doda powera do ćwiczeń.



POZDRAWIAM!!!


PS. trochę się też wystraszyłam przez weekend. Mój tata jest mistrzem karpia i z okazji swoich urodzin tez postanowił go zrobić. I niestety mojemu Mężowi utkwiła jakaś ość w gardle. Ustawiła się tak niefortunnie, że w niedzielę rano tak go połaskotała, że zwymiotował. Na szczęście wieczorkiem zmieniła położenie i dwa wafle ryżowe pomogły jej przejść dalej! Dzisiaj już jest ok, a już szukałam gdzie w okolicy przyjmuje laryngolog.

22 lutego 2013 , Komentarze (9)

Dłuższy wpis z tego tytułu, że zmieniłam taktykę przygotowywania wpisów. Generalnie przez cały dzień zbieram sobie informacje, które chce Wam przekazać, dopisuję, a potem przekopiowuję wszystko do wpisu. Wcześniej o wielu rzeczach zapominałam.



Zapomniałam Wam np. napisać, że odstawiłam zieloną herbatę. Piłam jej sporo. W pracy tylko zielona, czasem też w domu. Dlaczego ją na razie odstawiłam? Bo cały czas było mi zimno! Niby w pokoju ciepło, a ja nigdy nie siedziałam w krótkim rękawie. Zaczęłam zgłębiać temat i gdzieś trafiłam na informację o tym, że zielona herbata wychładza. Stąd zamieniłam zieloną na roiboos i herbaty owocowe. Nie wiem czy to siła mojej sugestii czy czegokolwiek innego, ale działa. Jest mi cieplej, nawet często ściągam sweter w pracy mimo otwartego okna!





Po wizycie u lekarza i dwóch dniach stosowania globulek nie zauważam na razie poprawy. Miejmy nadzieję, że juto już będzie trochę lepiej. Siedzenie w pracy bywa uciążliwe, ale na szczęście dzisiaj wychodzę o 15, więc mam godzinkę weekendu ekstra. Raz w miesiącu mogę wybrać godzinę za dyżur, który polega na tym, że muszę zostać 15 min dłużej, a następnego dnia otworzyć firmę pół godziny wcześniej.



Jeszcze mała dygresja o nowych koleżankach z pracy. Codziennie przynoszą jakieś przegryzki - bake rolls’y, czekoladę, żelki. Ja się nigdy nie częstuję - chyba je to dziwi. Zaczynam się czuć jak dziwoląg - bo jem o określonych porach i nie podjadam. Ciężko z nimi - w poprzednim pokoju prawie każdy na diecie, wiec nikogo nie dziwiło, że się nie je czekolady!



Dzisiaj wieczorem planuję tradycyjnie porządki, a potem zdjęcia kontrolne. Zobaczymy jak zmieniło się moje ciało w przebiegu ostatniego miesiąca. Zauważyłam, że patrząc na zdjęcia lepiej się oceniam. Chyba faktycznie odbicie w lustrze jest mniej wiarygodne, ale z drugiej strony w ubraniach więcej mankamanetów można ukryć niż w kostiumie kąpielowym. Jak efekty będą spektakularne to wstawię zdjęcia. Na wadze nie liczę na duże spadki, bo jestem przed @ - Bóg jeden raczy wiedzieć kiedy się pojawi, ale już na pewno bliżej niż dalej. Zobaczymy jeszcze jak centymetry - może coś się poprawiło. Generalnie piję od wczoraj pokrzywę, żeby trochę tej nadprogramowej wody zeszło.



Jutro idziemy na imprezę urodzinową mojego taty. Będzie tort - jakieś domowe ciasto chodzi za mną od tygodnia. Postaram się kontrolować na tej imprezie, ale nie obiecuję! Nie samą dietą żyje człowiek, a poza tym rzadko się spotykamy w tym gronie. Zobaczymy jak to będzie. Gratis mamy zaproszenie na niedzielny obiad, bo siostra zostaje u rodziców na noc, a my piechotką do siebie na noc i w porze obiadowej zpowrotem. Z jednej strony fajnie, bo nie będę musiała gotować, ale z drugiej nie wiem na ile obiad będzie dietetyczny. No cóż - postaram się pilnować. Boję się tylko, że jak się okaże, że rano odnotuję kolejne spadki to hamulce mi puszczą. Najwyżej powiem mojemu Piotrkowi, żeby mnie szturchał i patrzył wzrokiem “Wystarczy Ci Kochanie” - i to wydaje się być rozsądnym wyjściem.





Jutro mam też zamiar ćwiczyć swój zestawik na uda, pośladki, brzuch i jakieś krótkie cardio, a potem mam zamiar farbować włosy - trzeba trochę odświeżyć kolorek. Wczoraj byłam bardzo zaskoczona jak koleżanka zapytała czy to mój naturalny kolor! Kocham tą farbę!



Jadłospis:
7.00 3 małe pełnoziarniste kromki z twarogiem i powidłami śliwkowymi,
10.00 naturalna activia, gruszka
13.00 3 wasy z serkiem śmietnakowym, prapryka, zielony ogórek
16.30 placki z cukinii z jogurtem naturalnym
19.30 zupa-krem z grzybów, 2 serowe wafle ryżowe
20.30 stepper 40-50 min.



Nie wiem jak będzie z wstawianiem wpisu przez weekend - mogę nie mieć kiedy, ale w razie czego pełna relacja w poniedziałek! Ten wpis i tak już przydługawy - gratuluję tym co dobrnęły do końca!!

21 lutego 2013 , Komentarze (9)

Tak jak przypuszczałam skończyło się na globulkach. Na razie poprawy nie ma, ale mam nadzieję, ze do weekendu siedzenie nie będzie dyskomfortowe, bo nie usiedze na tych taty urodzinach. Z drugiej strony może to i byłoby dobre.



W pracy znowu trochę zostałam zarzucona tematami po innych, bo inni się nie wyrabiają.... no cóż niestety zdążyłam już pokazać, że potrafię się sprężyć i teraz się to wykorzystuje..... Ale proszę Was o trzymanie kciuków - kombinuję przeniesienie do innego działu. Wszystko zalezy od tego jak koleżanka podejdzie Dyrektora. Wszystko ma się wyjaśnić w pierwszym tygodniu marca. Oby się udało.....



A teraz z innej beczki. Nie wiem czy wiecie, ale generalnie jestem węglowodanowa dusza i bynajmniej nie chodzi tu o słodycze. Bez nich mogę się spokojnie obejść. Gorzej z makaronami, bułeczkami, kaszą... Kolacja jest dla mnie posiłkiem, gdzie staram się ich unikać. Wczoraj poczytałam sobie trochę o żywieniu w przypadku treningów (mój Mąż zawsze się śmieje, że mam za dużo czasu na czytanie) i doczytałam się, że po treningu oprócz białka dobrze jest zjeść coś węglowodanowego, bo trzeba uzupełnić zużyty glikogen w mięśniach. Muszę jeszcze zgłębić ten temat, ale jeśli znajdę jeszcze potwierdzenie to od przyszłego tygodnia w dni treningowe dołączę na kolację jakieś węglowodany - oczywiście zdrowe, pełnoziarniste. Chce też spróbować therm line na poprawę proporcji na udach... czuję, że pod warstwą tłuszczu są już fajne mięśnie, więc liczę że TL pomoże mi trochę przyśpieszyć jego eliminację. Spróbuję na miesiąc - koszt tabletek nie był taki duży, więc zobaczymy. Jakby działanie było za mocne to zmniejszę dawkę lub przerwę całkowicie. Najwyżej Mąż popracuje nad brzuszkiem!



Jadłospis:
7.00 dwie kromki chleba pełnoziarnistego, jedna z odtłuszczonym masłem orzechowym, druga z serkiem śmietankowym, wędliną drobiową, papryką, kawa zbożowa z mlekiem 1,5%
10.00 szklanka kefiru, banan
13.00 szklanka kefiru, kasza z warzywami (zostały może ze 2-3 łyżki), jabłko
16.30 obiad - hmm  albo pulpeciki, albo filet z kurczaka na jabłkach (dojadamy resztki)
19.30 zupa-krem z grzybów bez dodatków ugotowana na udkach z kurczaka.

Pozdrawiam



20 lutego 2013 , Komentarze (11)

Wczoraj postanowiłam skrócić swoje czarne spodnie. Niestety nogawki zawsze były na tyle długie, że mam tylko jedne buty, w którym nie szoruję nimi po ziemi. Płaskie buty kompletnie nie wchodzą w grę. Ostatnio nie chodziłam w tych spodniach, bo były przyciasne i było mi  w nich niewygodnie. Pamiętam, że ostatnio jak były na mnie dobre to ważyłam 55 kg i podpisywałam u notariusza akt w związku z zakupem mieszkania. Ale było moje zaskoczenie, gdy je zaprasowałam żeby zmierzyć długość, wkładam… a one luźne! Luźniejsze niż wtedy gdy ważyłam 55 kg. Chyba oleję wskazania wagi – ten system ćwiczeń który przyjęłam naprawdę działa. Jednym słowem słusznym było zwiększenie udziału ćwiczeń bardziej siłowych. Waga spada mało, ale obwody super. Życzę każdej z Was takiego odkrycia w swojej szafie!

Prosto po pracy znowu idę do lekarza rodzinnego. Niestety antybiotyki (mimo stosowania prebiotyku, picia kefiru) wypłukały za dużo bakterii także tych pożytecznych. Generalnie powinnam iść do ginekologa, ale nie tak łatwo się dostać, a na dodatek moja przyjmuje dopiero jutro i nie sądzę, żebym wytrzymała. Zazwyczaj po antybiotykoterapii leczenie wskazane przez rodzinnego pomaga, więc idę. Niestety jestem pod tym względem wrażliwa, a antybiotyk biorę na tyle rzadko, że zapominam mówić lekarzowi, ze potrzebuję coś ekstra osłonowego na tamte strefy.

Jakoś szybko leci ten czas. Dopiero były Walentynki, a tu niedługo już dzień kobiet, potem moje urodziny… A propos Dnia Kobiet. Szkoda, ze jest w piątek. Jakby był w sobotę to od rana czekałabym na śniadanie do łóżka…. A tak kiszka. Ale wymyśliłam sobie prezent od Męża. Chce, żeby zrobił dla mnie kolację – bardzo rzadko dla mnie gotuje, a ja bardzo to lubię. Podchwycił. Teraz ostro myśli co by tu zrobić.

Jadłospis:

7.00 dwie kromki pełnoziarnistego chleba z pasztetem, pół pomidora

10.00 naturalna acivia, pomarańcza

13.00 kasza gryczana z warzywami

16.30 leczo

18.00 ćwiczenia na uda, pośladki, brzuch, (40 min) step (30 minut)

19.30 serek wiejski ze szczypiorkiem.


Miłego dnia!!

19 lutego 2013 , Komentarze (10)

Ciężka noc za mną, ale za to miły wieczór. Wczoraj zrobiliśmy sobie wieczór bez TV. Leżeliśmy w sypialni, słuchaliśmy muzyki i byłam mniej śpiąca niż jak siedzimy wieczorek przed TV. Nawet miałam masaż pleców gratis  Co do nocy to mój Mąż strasznie kaszlał. Gardło już go nie boli, ale ten kaszel jest okropny. Dzisiaj chyba już weźmie thiocodin, bo kolejną noc się męczy.

A propos chorowania – to postanowiłam podnieść swoją odporność. To nie jest normalne, żeby chorować w miesięcznych odstępach. Grypa i Angina to nie okres! Codziennie wieczorem łykam tran. Nie chcę tego robić rano, bo potem cały dzień odbija się rybą  Tran oprócz poprawy odporności ma szereg innych właściwości, więc czekam czy zadziała  Oto niektóre z nich:

  • Suplement diety dostarczający witamin A i D naturalnego pochodzenia.
  • Ułatwia wapnienie kości.
  • Wzmacnia system nerwowy.
  • Pozytywnie wpływa na wzrok (dzięki witaminie A).
  • Działa ochronnie na skórę (dzięki witaminie A).
  • Poprawia stan błony śluzowej wewnętrznej i zewnętrznej.
  • Pozytywnie wpływa na enzymy wątrobowe.
  • Uczestniczy w produkcji progesteronu (witamina A).
  • Ułatwia przyswajanie wapnia i fosforu (witamina D).
  • Zmniejsza ryzyko raka piersi, jajników i jelit (według badań przeprowadzonych w 2005 roku przez naukowców z Uniwersytetu w Kalifornii).

Tran dostarcza nienasyconych kwasów tłuszczowych w dużych ilościach oraz wspomnianych witamin A i D, które wspomagają wzrost oraz odżywiają włosy, skórę i paznokcie. Ze względu na swoje niezaprzeczalne wartości, tran jest bardzo dobrym suplementem diety, szczególnie dla dzieci i kobiet po menopauzie. Tran jest przydatny w okresie wytężonej pracy umysłowej i fizycznej, jak również w tych porach roku, gdy jesteśmy szczególnie narażeni na ataki chorobotwórczych bakterii i wirusów. Zwiększone zapotrzebowanie na tran wykazują dzieci i młodzież w okresie dojrzewania, ludzie chorzy, zestresowani, osłabieni, nadużywający alkoholu i palący papierosy. Tran należy spożywać w czasie niedużego nasłonecznienia – profilaktycznie dwie kapsułki dziennie przez miesiąc, aby wzmocnić odporność.

Tak więc – tylko stosować.

Jadłospis:

7.00 dwie kromki pełnoziarnistego chleba z pastą z oliwek i sera feta, kawa z mlekiem 1,5%

10.00 activia naturalna, gruszka

13.00 kasza gryczana z warzywami

16.30 ryż brązowy, filet z kurczaka na jabłkach, sałatka  z ogórka konserwowego

19.30 twarożek ze szczypiorkiem.

Po obiedzie jedziemy na szybkie zakupy, bo mam w planie zrobienie leczo, a skończyły mi się pomidory i papryka. Oprócz tego na pewno coś mi jeszcze wpadnie w oko.  


POZDRAWIAM!