Witajcie Kochane....
Jestem po prostu ledwo żywa.
Od 8:00 w US na praktykach do 13:30, bo musialam wyjsc poł godziny wczesniej.
A tam dobre 3 godziny biegania po schodcah z dokumentami.
I migrena gratis.
No ale lubię to miejsce, nie licząc stażyski, z ktora jestem w pokoju.
Wszystkiego miec nie mozna.
Pożniej szybko do szpitala do siostry, a potem na 14:40 na rehabilitacji do 17.00
miałam:
masaz podwodny (wspaniala rzecz!)
cwiczenia na kręgosłup
zabieg z ultradzwiekami
i zabieg z pradem na kregoslup.
Rano zdazylam zjesc platki ryzowe o 5.40, w US kanapke z jajkiem i serem, czekajac na pks po 17 dwa amoniaczki i w domu jogurt z musli.
Nie mam po prostu kiedy jesc.
W pracy nawal, pozniej tez nie ma kiedy, a wieczorem to juz nawet glodna nie jestem....
A wracajac do rehabilitacji to naprawde ten masaz podwody jest cudowny....
Po paru minutach moje cialo bylo tak przyjemnie odprezone i mialam ochoty tylko spac:)
Ponadto dowiedzialam sie, ze dziala on zbawiennie nie tylko na kręgosłup
ale tez
przy cellulicie
nadwadze
zwiaotczalej skórze
oraz zaburzeniach nerwowych!
Mam łącznie 10 zabiagów, przez 2 tyg:)
Zobaczymy czy cos pomoze przy okazji :)
Po calym dniu nie mam sily, zaraz prysznic i spac. No i torbe spakowac na jutrzejszy dzien.
Dziwnie sie w Skarbówce na mnie patrza i na moja wypchana torbe.
Macie moze sposoby na relaks przed snem???
Jesli bede sie nie odzywac kilka dni to wybaczcie Kochane...