Pamiętnik odchudzania użytkownika:
magnolia90

kobieta, 60 lat, Gdańsk

177 cm, 80.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnąć ....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Wczoraj zadzwoniła do mnie. Usłyszałam miły, spokojny głos. Pytała  się o sprawę służbowa, a na zakończenie złożyła życzenia świąteczne, odwzajemniłam jej tym samym. Poczułam niesamowitą ulgę. :)

Waga w miejscu. Menu w porządku, nadal trzymam się planu.

Święta. Na święta jedziemy do mojej mamy - już w czwartek rano, by razem w gronie rodzinnym spędzić Wigilię. Rozpoczęłam przygotowania: produkty do ciast zgromadzone, prezenty zakupione (jutro pakowanie), choinka przystrojona, fryzurka zrobiona. Jutro sprzątanie, przystrojenie mieszkania, pakowanie prezentów, pieczenie keksa. W środę pieczenie dalszych ciast (sernik, cytrynka) - te ciasta zabiorę do mamy. W czwartek dalsza praca, ale już z mamą, pod jej kierownictwem. Ach, ta moja mamusia, niewiele jest w stanie zrobić (z uwagi na stan zdrowia), ale rządzić potrafi na całego. Lubię to: spełniać życzenia mamy.;)

17 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Dietkę trzymam. Właściwie nie do końca, bo za mało - ostatnio nie dobijam do 1300 kcal. Jem 3x dziennie + 2x koktajl (przekąska - bardziej owocowy, kolacja - bardziej warzywny). Waga bez zmian, chociaż czasami +0,5 kg. 

17 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Nie udało mi się z Nią porozmawiać. Z samego rana kolejny atak z jej strony. Taki, by bardzo bolało. "Mam propozycję. Jeżeli za rok nadal nie będziemy chciały siedzieć ze sobą (???), to E* odchodzi na emeryturę i któraś z nas będzie siedziała z G* na miejscu E*". Oooo, a co to? Sekunda, dwie, pięć i słyszę swój głos: "Jak będziesz chciała, to może przenieść się do G*" Koniec rozmowy, moje serduszko oszalało, kołatanie, ból. Wzięłam tabletki na serceszybciej, niż zazwyczaj, pomogło. Praca, praca i jeszcze raz praca - brak czasu na rozmowę. Szok - brak chęci na rozmowę. Później zagadywała mnie grzecznym spokojnym tonem, odpowiadałam jej grzecznym spokojnym tonem. Jaka to jej gra tym razem? Zmieniła taktykę. W co gra? Jeszcze nie wiem. Poza tym, że "dostałam od niej w pysk" uważam po całodniowym mimowolnym myśleniu, że jednak jej propozycja nie jest złą propozycją. Doznałam olśnienia, że tak samo myślę, tylko że nie chcę sama się przed sobą przyznać, że ... marzę o tym, by nie być codziennie tak blisko niej. Chyba mam jej dosyć, tak serdecznie dosyć. Przecież to nienormalne, co mi robi! Nie muszę się na to godzić! 

Dlaczego robi mi to akurat przed świętami? Dlaczego? 

Nie złożyłyśmy sobie życzeń... Jakoś tak umknęła mi przed zakończeniem pracy. Wyszła bez pożegnania, gdy nie było mnie akurat w pokoju... Może to i dobrze... Nie lubię nieszczerych, przymuszonych życzeń. ;(

Wygadałam się, sama przed sobą. Lepiej mi. Lżej mi.

16 grudnia 2015 , Komentarze (8)

Takie czasem mam wrażenie, że nie pasuję do tego świata. Mam wielki szacunek do innych ludzi, doceniam odmienność każdego człowieka, ciesze się gdy wszystko im się układa, a jest mi smutno, gdy coś idzie nie tak. Nie dla mnie plotki, ploteczki o innych, zaczepki, intrygi, kłamstewka, obmowy. Wolę nic nie mówić, niż powiedzieć coś, co zrani kogoś. Zasady, które wpoiła mi babcia są dla mnie nie do złamania. Czy coś zyskuję dzięki temu? Każdego dnia mogę spojrzeć w lustro nie czując odrazy do swojego odbicia. Każdego dnia spotykam się z uśmiechem innych ludzi, gdy patrzą na mnie... Tylko Ona jedna nie może znieść mojego spokoju, opanowania i obojętności. Prowokacja każdego dnia z jej strony, jak nie to - to co innego, jak nie to - to tamto. Nie reaguję zazwyczaj, nawet na co dzień nie jest mi przykro z tego powodu. Robię swoje, nie zwracając uwagi na te incydenty zaczepki. Oj, pozwala sobie, pozwala! Czasami spokojnie poinformuję ją, że nie podoba mi się to, że nie życzę sobie takich "tere-fere". Dociera? Chyba tak, bo milknie naburmuszona - na dzień, na dwa. A dzisiaj..., no przeholowała i to tak, że ho, ho. Zaatakowała mnie krzykiem, gdy zadałam jej krótkie, mało znaczące pytanie, tak z grzeczności, tak by cokolwiek powiedzieć, gdy widziałam ją tak zdenerwowaną, przejętą. Nie chciałam być obojętna wobec jej kłopotów... Gdy mnie tak zaatakowała, wycofałam się, mówiąc, że nie musi odpowiadać, ze nie zależy mi na odpowiedzi, że tylko tak się zapytałam. Wtedy popłynęła: "Jak Ty do mnie się odzywasz! Posłuchaj siebie i to przemyśl! Nie atakuj mnie bez przerwy! Wszystko co powiem, negujesz! nic Ci się nie podoba!..." Na moment zamilkłam. Co? Jak to? Że jak? Że ja....? Zamurowało mnie, tak dosłownie. Dobrze, że na chwilę. Zaprzeczyłam, powiedziałam, że ja czuje się atakowana przez nią, że jest mi przykro z tego powodu. Nie chciała porozmawiać, a ja nie widziałam sens tego wszystkiego. Nie ma mocnych, nie da sobie powiedzieć, nie chce rozmawiać. Zamknęłam się w mojej skorupce spokoju, obojętności, ignorancji. Co mnie utwierdza w przekonaniu, że nie ma w tym mojej winy - to opinia innych koleżanek. "Daj spokój, nie przejmuj się. N* ma znowu te swoje fanaberie, ja jej też nie rozumiem. Czasami jest w porządku, a czasami coś ją napadnie. Wczoraj pokłóciła się ze mną". 

W pracy zwyczajnie nie miałam czasu, by o tym myśleć zbyt dużo. Tu, w zaciszu domowym, boli mnie ta cała sytuacja... Jeszcze jutro zobaczymy się, a potem dopiero po świętach. Następnie 2 tygodnie wspólnej pracy, a potem Ona idzie na urlop i się rozminiemy, gdyż ja na początku lutego będę na L4 z uwagi na rehabilitację - zobaczymy się w drugiej połowie lutego... Dam radę... Przykra wyliczanka... Łudzę się, że coś przemyśli, zmieni swoje zachowanie w relacji ze mną... 

12 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Ważę mniej... o 0,1 kg. Spadek po 3 tygodniach - pozostawię to bez komentarza. Obecna waga 81,8 kg. Ale nic to, spadek jest? Jest! Trochę pobolewa mnie w podbrzuszu. Czyżby zbliżała się @ (chyba po 2 albo 3 miesiącach - już nie liczę kiedy ostatnio była)? 

Sobota jak to sobota, nic nowego, zwykła rutyna. I tak kocham soboty i niedziele, gdy moge odpocząć po pięciu dniach w pracy. Wczoraj było trudno, nie zdążyłam zjeść II śniadania o zwykłej porze (11-ta), zjadłam je dopiero po 14-ej, w sumie na siłę, bo nie czułam głodu i nie miałam na nie ochotę. Wypiłam pożywny koktajl owocowy z płatkami owsianymi i zjadłam kawałek chleba z pasztetem sojowym i sałatą lodową. Na obiad 2naleśniki pełnoziarniste z mąki orkiszowej, z serkiem homo naturalnym posłodzonym stewią. Na kolację koktajl warzywny z małą ilością owoców (bez nich nie mogę przełknąć zielone koktajle): 1/2 jabłka, 1/4 pomarańczy, 1/2 kiwi. Nie dobiłam do 1300 kcal. 

Nie mo

10 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Jednodniowe oczyszczanie wcieliłam dzisiaj w życie. Rano zrobiłam sobie koktajl: gruby plaster świeżego ananasa, jabłko, 1/2 pomarańczy, 6 winogron, 2 łyżki płatków owsianych, 2 łyżki namoczonych nasion chia, 1 łyżka mielonych migdałów, ok. szklanka chudego mleka - w sumie 0,75 l - wypiłam to 3 porcjach do 12 - ej. Potem zjadłam (po 14-ej) kaszę jaglaną (100g suchej) z jogurtem naturalnym i gruszką. Planuję wypić kolejny koktajl, tym razem z warzywami (ok. 0,75 - 1 litr) w 2 porcjach: o ok. 17-ej i 19.30/20-ej. Na razie nie czuję żadnego głodu, chociaż przed zjedzeniem kaszy trochę burczało mi w brzuszku. Dużo piję wody i herbatek ziołowych (pokrzywa, koper, mięta). Tak do końca nie przestrzegam zasad oczyszczania, bo wypiłam dwie kawy, no i palę papierosy!!! Teraz od godziny korzystam z wolnego dnia, wyleguję się pod cieplutkim kocem, bo trochę odczuwam zimno. Zmarzłam w drodze do lekarza, od przystanku autobusowego do poradni ok. 2,5 km w jedną stronę, a wiało paskudnym zimnym wietrzyskiem. Spacerek (w szybkim tempie, bo spieszyłam sie na wizytę w jedną stronę, a na autobus w drugą) zaliczony. 

10 grudnia 2015 , Skomentuj

Ekg wskazuje, że mam nadal arytmię. Na to wychodzi, że tabsy średnio pomagają. Pod koniec stycznia czeka mnie holter Ekg i próba wysiłkowa, a potem dalsze leczenie. Lekarz okazał się całkiem OK. Może tak myślę, bo pochwalił mnie (nie ważąc), że nie dopuszczam do nadwagi. Przyznałam się, że trochę jej mam, a on to skwitował, że nie ma żadnej tragedii, moge to zgubić, ale nie ma alarmu.

9 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Wizyta u kardiologa. Nie byłam jeszcze u tego lekarza, ale słyszałam, że jest "nie taki". Trzeba samemu przekonać się o tym, gdyż lekarz rodzinny nalega, bym skorzystała z wizyty państwowej (do tej pory chodziłam prywatnie). Nie wiem dlaczego i po co, ale pójdę. 

Marzy mi się taki koktajlowy detox, na początek 1- dniowy. Poszukuje w necie wskazówek, przepisów. Przymierzam się do realizacji jeszcze w grudniu.

8 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Od wczoraj mam odpowiedni sprzęt i dzięki temu świeże koktajle. Szkoda, że nie można przesadzać z owocami...., no muszę się pilnować. Dzisiaj na kolację więcej warzyw (2 garście szpinaku, 2 łodyżki seler naciowy, 1/2 świeżego ogórka, 3 rzodkiewki), a minimalnie owoców (1/2 banana, 1/4 pomarańczy, 1/2 plastra świeżego ananasa). Syte i przepyszne.

6 grudnia 2015 , Komentarze (7)

Co ciekawsze nawet o 0,3 kg więcej. Planowanej diety trzymam się. Nie ćwiczę - zwyczajnie nie chce mi się, zwyczajnie nie ma czasu, zwyczajnie padam z nóg wieczorem. Zajęć co niemiara, nawet dzisiaj: śniadanie - sprzątanie po nim, gotowanie obiadu na dzisiaj i grochówki na jutro i pojutrze - sprzątanie, złożenie prania, prasowanie na jutro, no i jest prawie 18-ta. Nie odpoczęłam fizycznie w ten weekend, psychicznie - owszem, te prace domowe relaksują mnie. 

Mikołaj był! Syn dostał nowy budzik, który tuż po północy zaczął dzwonić, tak sam od siebie.(noc) Spaliśmy już wszyscy, gdy zaczął dzwonić budzik - prezent (zegar) w bucie syna (wypastowanym, lśniącym jak nigdy, jak tylko w tym dniu, w dniu Św. Mikołaja). Dziwne - to nie ja tym razem byłam Mikołajem, ON tu naprawdę był. Chcę w to wierzyć, tak jak wierzyłam będąc dzieckiem...