Wykonałam pomiary i przybyło trochę tu i ówdzie, najwięcej na brzuchu ale nie będę płakać z tego powodu, ponieważ już jutro od samego rana rozpoczynam walkę o lepsze ciało.
Do pracy cały tydzień na 12, więc nie ma wymówek typu "nie mam czasu".
Od dwóch dni przyglądając się mojemu brzuchowi zauważyłam powiększającą się fałdkę tłuszczu, pomachałam jej i powiedziałam "cześć fastfoody"
mam nadzieję, że nie zdążyła się rozgościć, bo zaraz będziemy się żegnać.
Dzisiaj jadłam ROZSĄDNIE
już od jakiegoś czasu miałam ochotę na brokuły
mniam mniam
Wyzwanie, o którym pisałam poprzednio to 42 wspaniałych dni, w których pokonam wszystkie swoje lenie i leniuszki
Po pierwsze ćwiczenia
Po drugie ćwiczenia
Po trzecie ćwiczenia
Po czwarte ZERO fastfoodów
Rzucenie palenia na dobre to po piąte
Po szóste, przymierzyć się do biegania ( w kwietniu w moim miasteczku jest maraton i obiecałam sobie, że go przebiegnę choćby nie wiem co, to będzie mój pierwszy maraton)
Po siódme basen, kilka kroków mam a nie korzystam, czas to zmienić !
Po ósme, nie wpierniczać wieczorami, czyli coś co mi nie wychodziło ostatnio - ostatni posiłek 3 godziny przed snem!
No to był taki regulamin mojego wyzwania, patrze na niego i powtarzam
dam radę dam radę dam radę
liczę się z tym że będą kryzysy i narzekanie (ostatnio to moja specjalność)
ale robie to dla siebie, zawsze podziwiałam ludzi, którzy potrafili się wyrzec tych wszystkich rzeczy dla sportu czy dla swojego zdrowia i ciała
czas stać się jednym z nich
Poniedziałek - dzień pierwszy, nie zamierzam za bardzo szaleć, bo i moje możliwości słabe jak żarty Strasburgera.
Jutro jestem i melduję wszystko skrupulatnie co i jak
a teraz kilka moich fotek z przyszłości
OOO A TU BIEGNĘ SOBIE HE HE