Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jeszcze nie ma wiosny ale ja już myślę o letnich upałach a co za tym idzie bardziej skąpych ciuszkach i tu niestety pojawia sie problem, na plaży czy w obcisłej bluzce nie ukryje nadprogramowych wałeczków i niezbyt płaskiego brzuszka, żeby tego było mało od pewnego czasu regularnie jem w fast foodach co pogorszyło całą sytuację i już jakiś czas temu patrząc w lustro stwierdziłam, że jest mnie chyba coraz więcej ale niestety nie pomyślałam o diecie czy ćwiczeniach dopóki mój szczery do bólu facet powiedział to drastyczne zdanie "chyba Ci się ostatnio trochę przytyło". Najgorsze jest to, że ma rację i nawet nie miałam odwagi zaprzeczyć, bo dobrze zna moje nawyki żywieniowe. Kocham jeść i spać, zdecydowanie brakuje mi ruchu. Czas to zmienić ale potrzebuję motywacji, dlatego tu jestem :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 30250
Komentarzy: 284
Założony: 6 marca 2013
Ostatni wpis: 29 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nydrea

kobieta, 31 lat, Łódź

170 cm, 58.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 listopada 2013 , Komentarze (1)

Zaczynamy nowy dzień, wczoraj wieczorem dopadła mnie lekka deprecha ale dziś jest już lepiej :)). Od jakiegoś czasu o moje względy ubiega się pewien facet i może nawet jest bardzo w porządku , wygląda na to, że się zadłużył dość ostro we mnie a ja cały czas trzymam ogromny dystans. Nie umiem zacząć czegoś nowego jak w mojej głowie siedzi M. Wiem, że M już nie wróci, nawet na to nie czekam ale strasznie za nim tęsknie. Po prostu nie jestem gotowa na nowy związek. Eeehhh chyba potrzebuje rozmowy z przyjaciółką. Poza tym jestem z siebie zadowolona, bo nie palę już kilka dni i nie zamierzam już. Choć czasem (szczególnie w pracy) mam straszną chęć na dymka to po prostu nie kupuje i nie mam czego palić a prosić od ludzi to mi głupio. 
Teraz mam urlop to może odwiedzę basen albo siłownię do której mam dosłownie kilka kroków :)) 
Jedno jest pewne, nie będę siedziała te dwa tygodnie na tyłku.
Super figura sama się nie zrobi ! :)




31 października 2013 , Komentarze (1)

Ostatnio wiele się działo, wiele złych rzeczy, upadłam bardzo nisko ale podniosłam się i to jest najważniejsze. Dużo pracowałam ale też po pracy dużo imprezowałam co odbiło się nieco na moim zdrowiu i samopoczuciu, brak snu, złe odżywianie i stres spowodowały, że stałam się wrakiem, przy okazji trochę cięższym wrakiem, bo przybyło mi ze 2 kg. Dzisiaj mam akurat wolne, jutro idę jeszcze do pracy a potem dwa tygodnie urlopu, chcę żeby to były najlepsze dwa tygodnie mojego życia, chcę zacząć nowe życie, co prawda sama, rozstanie bardzo mnie bolało i do tej pory czasem bywa ciężko bez M, ale nic już nie mogę zrobić. To była jego decyzja ja nie zamierzam kogoś trzymać na siłę. Teraz chcę być sama, poza tym lubię być sama, muszę skupić się na sobie, popracować nad swoim ciałem. Tak, tego teraz najbardziej potrzebuję. 


6 października 2013 , Komentarze (1)

Najgorsze już za mną chyba. Ciągle jest mi źle, nieustannie czekam aż zadzwoni, napisze, cokolwiek, to milczenie strasznie boli, zastanawiam się co teraz robi, czy ma inną, czy jest szczęśliwy, czy czasem myśli o mnie i nie ukrywam, że idzie zwariować. Nie mogę zasnąć, bo głowę mam napakowaną pytaniami pozostawionymi bez odpowiedzi już raczej na zawsze. No i strasznie tęsknie, chcę usłyszeć jego głos, poczuć jego zapach i myśl, że to marzenie już nigdy sie nie spełni odbiera mi oddech, czasem jeszcze zdarza mi się płakać, ba, wybuchać dzikim rykiem. Czy on jest tego warty ? Pewnie, że nie. Ale ja nie umiem inaczej. Dzisiaj skasowałam wszystkie smsy od niego i zrobiłam to bardzo wbrew sobie, czułam że nie chce ich usuwać ale zdrowy rozsądek mówił "po co Ci to? chcesz sie na siłe katować tymi wszystkimi słodkimi słowami?" Numeru nie skasuje, nie ma opcji, nie w tym momencie. 
Ciężko mi uwierzyć w to, co powiedział, że to dla mojego dobra, że z nim nie mam przyszłości, że z kimś innym będę szczęśliwsza. 
Prawie dwa lata stawałam na rzęsach, żeby tylko coś do mnie poczuł a teraz okazuje sie, że jestem mu bliska, ale nic poza tym. 
Moja totalna porażka.
Ale każdy kopniak w dupe czegoś uczy i coś mi podpowiada, że to się dzieje nie bez przyczyny. Pewnie dlatego odstawiłam leki i walczę z tym sama. 
Oswajam się z zaistniałą sytuacją i choć nie jest łatwo, to daje z siebie wszystko. Na początku załamałam się tak bardzo, że nie jadłam prawie w ogóle, do tego brak snu, wieczny ból głowy, praca 10 h dziennie i faktycznie schudłam dosyc dużo ale potem zaczęłam jeść aż za dużo i nadrobiłam zaległości w bardzo krótkim czasie, nawet z małym zapasem na przyszłość. 
Jeżeli w takim tempie będę przybierać na wadzę to na święta bożego narodzenia spokojnie zatrudnią mnie jako świętego mikołaja w jednej z galerii handlowych. Staram się zebrać do ćwiczeń, jeść zdrowiej ale po prostu nadchodzi moment kiedy jest mi źle i nic sie nie liczy tylko to, że jestem nieszczęśliwa. A przecież zrobić coś dla siebie trzeba a nie ciągle dla innych. Inni mają to w dupie,a pierwsze efekty zobaczę ja. 
Boże daj mi siłę a ja już ją porządnie wykorzystam. 
Swoją drogą, nie palę już chyba od dwóch dni i zastanawiam się czy kupić jutro paczkę, czy pociągnąć ten niebywały sukces i pokonac nałóg. Przyda się to mojemu zdrowiu i mojej kieszeni. 
Jeju oczy mi sie zamykają same pierwszy raz od x czasu ,więc wykorzystam to i zasnę jak najszybciej. Dobranoc. :) 

4 października 2013 , Komentarze (1)

Jak już pisałam poprzednio, stałam się porzuconą kobietą prawie dwa tygodnie temu. Żyje ale co to za życie, nic nie ma sensu jednak coś nie pozwala mi się poddać, jestem na etapie godzenia się z rzeczywistością co swoją drogą nie jest łatwe gdy co noc śni mi się On. Zaczęłam jeść w miarę normalnie, w pracy robię wszystko żeby nie myśleć o tych wszystkich przykrościach jakie mnie spotykają i cierpliwie czekam aż ten cały koszmar minie.
W głowie czasem mam taką myśl, żeby poćwiczyć ale jakoś dla samej siebie to mi się nie chce. Wiem, tak nie powinno być i mam nadzieje, że to się zmieni. 

29 września 2013 , Skomentuj

Mój największy koszmar stał się rzeczywistością... M mnie zostawił tydzień temu. Powód? Nie wiem czy mam sie śmiać czy płakać jeszcze bardziej. Otóż mój wybranek stwierdził, że ja zasługuje na kogoś kto poświęci mi więcej uwagi i czasu, że niepotrzebnie zawraca mi głowę, że mu za to kiedyś podziękuję. Z dnia na dzień mój świat stracił sens, kompletnie się załamałam a na te słowa zareagowałam... histerycznym płaczem i złością. Byłam gotowa walczyć o ten związek, zrobiłabym wiele, żeby było jak dawniej ale to jego decyzja, nie mogę go do niczego zmusić. Dlatego uczę się żyć, sama. Samotne wieczory i milczenie telefonu to dla mnie dramat. Praca, której nienawidziłam stała się dla mnie ukojeniem. Gdy mam wolne duużo spaceruję, jeżdżę na rowerze, niestety zazwyczaj trafiam w miejsca gdzie razem bywaliśmy i przyznaję szczerze, że mam malutką nadzieję, że spotkam go tam. Wiem, że to minie, wszystko wymaga czasu. Taki prezent urodzinowy dostałam... Nie spotkał się ze mną, nie powiedział mi prosto w oczy tego tylko napisał smsa... to też był cios. Mimo tego ja mam ochotę pojechać do niego i jak gdyby nigdy nic po prostu sie przytulić, tak, myślę że tęsknota najbardziej mi doskwiera. Na siłę wychodzę z domu, spotykam się ze znajomymi, każda rozmowa o tym dodaje mi otuchy ale nie łagodzi bólu. Przez pierwsze dni nie umiałam się z tym pogodzić, on żyje normalnie, nie zrobiło to na nim wrażenia a ja walczę z każdą sekundą. Nie chce się wiązać w najbliższym czasie, po pierwsze chcę tylko jego (mam nadzieję, że to minie) a po drugie nie zniosłabym kolejnego rozstania. Nie mogę jesc, nie moge spac, najgorsze sa ranki i wieczory. Cały czas czekam... i nie wiem ile jeszcze czasu zajmie mi ułożenie sobie nowego życia, bez zbędnych nadziei i bez niego....

13 września 2013 , Skomentuj

Tak jak w tytule, ale spokojnie to jest tylko kilogram (no dobra, dwa) staram się nie panikować. Nie podoba mi się jak jem i co jem. Teraz pracuje na 3/4 etatu i albo jestem w pracy albo w szkole i wszystkie rzeczy typu instant goszczą w moim menu a wieczorami się opycham pierogami albo krokietami, oczywiście kupnymi, odgrzanymi w mikrofali i tak oto łażę od kilku dni z brzuchem jak balon i czuje jakbym w żołądku miała kamień. Poza tym humor mi nie dopisuje, przetyrana jestem psychicznie w pracy i wszystko przynoszę do domu niestety. Czas się ogarnąć, zacząć zdrowo jeść, ĆWICZYĆ i budzić się z uśmiechem. Jutro idę ze znajomymi do knajpy na piwko urodzinowe a w niedziele przyjeżdża M i będzie tort od mamy. Ani z mamą ani z M mi się ostatnio nie układa ale mam nadzieje, że niedziela będzie jakimś przełomowym dniem i uda nam sie miło spędzić czas. Taki mam stres w pracy, że przeklinam jak szewc w domu i ciągle chodzę poddenerwowana. Jestem co najmniej niemiła dla wszystkich i wiem, że musze to zmienić. Albo zmienić pracę, bo dłużej tak nie pociągnę. 

23 sierpnia 2013 , Skomentuj

W życiu każdy ma wzloty i upadki, czytam swój pamiętnik z początku sierpnia i nie mogę uwierzyć, że było tak dobrze, każdy dzień był udany, miałam mnóstwo motywacji, energii w sobie a teraz kompletny dół. I myśle, że to przez pracę, której nienawidzę z całego serca ale potrzebuję $ jak nie wiem co, więc nie mam wyjścia. 

Codziennie rano budzę się podirytowana faktem że znowu musze TAM iść do tych ludzi wypełnionych po czubek głowy próżnią.
Codziennie rano popijam kawę i popalam papierosa ciesząc się ostatnimi chwilami spokoju.
Codziennie rano aż mnie skręca jak pomyśle o tym, że dziś znów będę pomiatana, traktowana jak rzecz.

Kiedyś pracowałam 3 dni w tygodniu i to było okej, bo miałam 4 dni wolnego, mogłam ćwiczyć, kontynuować zdrowe żywienie itd.
Teraz kiedy masa ludzi nie wytrzymała napięcia i po prostu się zwolniła jest duże zapotrzebowanie na mnie niestety i muszę przychodzić do pracy w dni kiedy nie mam dyspozycyjności. To znaczy nie muszę ale jak już wspomniałam wcześniej potrzebuje pieniędzy, bo jest krucho teraz.

Dzień w dzień przeglądam ogłoszenia z nadzieją, że uda mi się wyrwać z tego obozu ale nic nie znajduje.
Nie mam czasu na nic kompletnie, no dobra czasem czas jest ale siły mi brakuje
mój pokój wygląda okropnie 
klasyczne powiedzenie mojej mamy 
"jeszcze tylko nasrać na środku"
pasuje idealnie

dieta ? phi zapomniałam co to jest
jak wracam często po 12 godzinach pracy to pożeram co popadnie. 

Czasem jest mi słabo, kręci mi się w głowie 
wszystko przez nerwy
ja muszę ciężko pracować na to co inni mają bez większego wysiłku i denerwuje mnie ta wieczna pogoń za pieniądzem, ale cholera nie da sie żyć bez tych marnych papierków. 

ja nawet nie mam komu tego wszystkiego powiedzieć 
nie spotykam sie ze znajomymi, bo NIESPODZIANKA
pracuje.

Oto moje gorzkie żale 
nie chce tak życ
muszę coś zmienić 
trzymajcie za mnie kciuki mocno, żebym nie wysadziła w powietrze tego całego syfu. 

13 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Właśnie wróciłam z pracy, w te cztery dni pracujące przytyję chyba ze sto kilo, bo od rana nic nie jem a jak tylko wracam do domu to rzucam sie na jedzenie, niestety, mam taką pracę, że przez cały dzień przysługuje mi tylko pół godziny przerwy, poza tym moje posiłki są do bani, same śmieciowe jedzenie :(
Ale już w środę wracam do życia
ćwiczonka 
 zdrowa dietka
i będzie miodzio.

Jak przytyje kilogram czy dwa to nic sie takiego nie stanie ale przecież tak długo pracowałam na tę wagę, będą wyrzuty sumienia, oj będą. 

No nic, dałam rade zrzucić 6 kilo to teraz będzie dla mnie pikuś pozbyć się tej nadwyżki niewielkiej.

Zamówiłam wagę, niedługo przyjdzie, mam nadzieję, że się nie przerażę jak na nią wejdę ;p
 Z drugiej strony nie wolno tak wariować, kilogramy to nie wszystko liczy sie charakter, większość osób, które lubie i które mają to coś, ma nadwagę i nikomu to nie przeszkadza a wiele takich chudzinek to zwykłe ....są ;p 

Idę spać bo zaczynam głupoty pisać troche
bez ładu i składu
dobranoc



11 sierpnia 2013 , Komentarze (5)




Znów udany dzień :) Poćwiczyłam trochę i byłam z mamą na zakuuupaaach !  Kupiłam sobie spodnie UWAGA rozmiar 36 

Chyba pierwszy raz w życiu się zmieściłam w ten rozmiar

Farbę do włosów też kupiłam także w przyszłym tygodniu na pewno się pochwalę nowym kolorkiem :) 

Po 18 starałam się już nie jeść ale przyznaję, skusiłam się na dwa plasterki wędlinki i nie mam wyrzutów sumienia 

Potem zrobiłam skalpel, myju myju i tak oto teraz jestem tu.

Nie wierze, że to mówię ale boję się utraty wagi

serio

schudłam tyle ile chciałam i pokochałam moje 54 kg, teraz chce ujędrnić i wysmuklić ciało ćwiczeniami 
a z drugiej strony panicznie boję się, że znowu będę pulpet 

Można ćwiczyć i utrzymać wagę ?
Dlatego nie robię killera ani turbo, bo to są takie jakby "spalacze" a skalpel według mnie jest idealny pomimo, że i tak sie pocę jak smok

Może powinnam więcej jeść ? Nie wiem ile kcal dziennie spożywam, nigdy nie miałam do tego głowy ale może powinnam zacząć to liczyć wszystko, podobno moja całkowita przemiana materii wynosi 2000 kcal z kawałkiem ale tyle to na pewno nie jem. Muszę nad tym pomyśleć jutro. Teraz idę spać, bo rano do pracy, zarabiać pieniążki 

Edit: moje dzisiejsze ćwiczonka to:







10 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Moje pierwsza wolna sobota od dawien dawna postanowiłam to uczcić :

-Skalpel
-2 razy po 10 minut Mel B pośladki
-2 razy Mel B abs

A wieczorkiem jak mama pójdzie sobie to jeszcze coś pocisnę 
nie lubie przy niej ćwiczyć
bo według niej "wydziwiam"
sama faszerowała mnie tym niezdrowym jedzeniem, bo jej sie nie chce obiadów gotować to lepiej kupić coś do podgrzania albo zamówić pizze no i w końcu przytyłam ale ogarnęłam się 
na szczęście
ona nadal tak je, mówiłam że to dla niej nie jest dobre 
ciągle tylko narzeka, że ją żołądek boli i łyka te tabletki na trawienie
ale do głowy jej nie przyszło, żeby sie zdrowo odżywiać
bo to przecież "wydziwianie" 
no przecież jej nie zmuszę

Z kolei moja dietka idzie dobrze po wczorajszym cheat dayu 
jutro na 8 do pracy i pewnie znowu nie będzie czasu ani siły na ćwiczenia ale obiecuję, że postaram się rano wstać i zrobić chociaż skalpel

no dobra to ja spadam robić obiadek :)