Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Jestem Monika, uczennica [jeszcze] liceum. Odchudzam się odkąd tylko pamiętam. Ciągle wierzę, że się uda ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 27811
Komentarzy: 1364
Założony: 10 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 27 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nastel

kobieta, 26 lat, Rzeszów

164 cm, 55.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 listopada 2014 , Komentarze (6)

Moje wyzwanie: Schudnąć do Bożego Narodzenia...  :D 

Zostało nam laski tylko 51 dni... Boję się okrutnie tej diety... Nie wiem właściwie co zrobić, żeby się udało... Po prostu żyć każdym dniem.. przeżywać wszystko z zadowoleniem i traktować dietę jako przygodę, a nie karę... Hm... Klucz do sukcesu.. Ale czy i na dziewczynę z ED zadziała? Przecież są rzeczy nad którymi nie mam kontroli... Czasem zapali się jakaś dziwna lampka i muszę jeść... :(( ( nie tak normalnie, tylko dużo...) Nie chcę o tym myśleć.. W ten sposób tylko utrudniam sobie życie... 

Także tego no... 

Menu:

Śniadanie:

-2 kanapki z serem ż (300)

2 Ś:

-2 kanapki z serem ż (300)

-parę chipsów -.- :D (z50)

Obiad:

-zupa jakaś tam coś alla pomidorowa (300-no pewnie coś takiego)

-3 kanapki (dwie dżem, jedna ser ż) (450)

NAPOJE:

-herbata x3 (będę pić jeszcze ;3) tj. 0,75l (mało!!!)

Suma kalorii:  ok. 1500 kcal

AKTYWNOŚĆ

-killer (Chodakowska)

Ogólnie nie najgorzej... 


Co trzeba poprawić? 

Zamiast dżemu- jabłko, zamiast sera żółtego- biały... wgl zamiast chleba- ciemne pieczywo. Oczywiście więcej płynów... 

To chyba wszystko ;]

Tym oto nudnym akcentem kończę mój nudny wpis :D

Do jutra :D

22 października 2014 , Komentarze (2)

Hej... Dzisiaj będzie zamulający wpis :D Chodzi o Wasze komputery oczywiscie :)

No więc... naszło mnie na słuchanie zespołu, który bez wątpienia jest obecny w moim życiu od bardzo dawna... Jak w temacie: DŻEM. I co w związku z tym... Opinie nt. twórczości tej grupy są podzielone... Ja ją lubię, a ze względu na to, iż UWIELBIAM filozofować, pobawię się w interpretację.. :D

Kocham kocham kocham... Czasem żałuję, ze nie urodziłam się 20 lat wcześniej.. Tęsknię za czymś co jest mi nieznane, za młodością jakiej doznali moi rodzice, za szczęściem jakie dawały im wypady nad Solinę na motorze taty... Wgl to pomimo tej szarej rzeczywistości lat 80. , tej niewoli- młodzi ludzie byli bardziej wolni niż my teraz... Co z tego, ze mamy taki łatwy dostęp do wszystkiego... To nas zniewala... Świat uczy nas komercjalizmu, konsumpcji i pędu... Do przodu... 

O czym śpiewa Riedel? Gdy był dzieckiem to nie wiedział co to życie... A nam? Nam się od początku tak naprawdę wydaje, że wiemy wszystko.. Rysiek  przytacza także słowa swojej mamy: "w życiu piękne są tylko chwile". Możemy sobie to powtarzać... My tego nie rozumiemy.. My nie doceniamy chwil.. Każdą z nich wykorzystujemy do granic możliwości... Nie żyjemy naprawdę...My tylko udajemy...

Może uznacie, że przesadzam, ale no tęskno mi za przeszłością, której nawet nie mogłam doświadczyć... Nie mogłam być na koncercie Riedla... Wtedy byli prawdziwi rockersi... Wtedy wszystko było autentyczne. 

Dzisiaj liczy się tylko komercha... Wychodzisz w glanach na ulicę nie dlatego, że jesteś metalem/ punkiem, ale dlatego, że modne jest się doczepiać do jakichś subkultur... To trochę boli... Bo coś co kiedyś było tylko "nasze" dzisiaj jest powszechnie dostępne. 

Do wieczora jeszcze daleko, ale...  co tam :P

Kolejny utwór, który można rozumieć wielorako. To nie jest piosenka... To dzieło- fakt- może nie tak wielkie, jak utwory Mozarta, czy Wagnera... W tym momencie to nieistotne... "Lunatycy" zdecydowanie przemawiają...  

Ludzie mówią, że Rysiek to ćpun, który zmarnował życie swoje i innych... Ja go nie oceniam, nie mamy prawa wydawać sądów o innych ludziach. Dla mnie był genialnym artystą. Każdy ma prawo do błędów... 

Mogłabym dodać więcej piosenek... Ale już sobie daruję:) W ogóle większość z Was zacznie się zastanawiać po co taki wpis... Nie wiem ;p O tak z nudów... Czuję, że nie pasuję do tych czasów ...Jasne, mam fb, korzystam z internetu, chodzę po galeriach.To jest fajne, ale potrzebuję odskoczni , jakiegoś powrotu do przeszłości... Trudno mi wytłumaczyć... ;] 

Po prostu ... lubię Dżem :)

19 października 2014 , Komentarze (5)

No więc... Nareszcie... OD 2 miesięcy... Nie ma co ukrywać... Czuję sie w końcu sobą... Taka wolna i niezależna od wszystkiego... Mam wrażenie, że jestem napełniona pozytywną energią..

Mam nadzieję, że to nie tylko krótki zryw.. Oby to było długotrwałe opamiętanie... 

Zaczęłam jeść  w stylu mindful eating... :3 Informacji na ten temat jest co nie miara, ale w skrócie: SKUPIAĆ SIĘ TYLKO NA JEDNEJ CZYNNOŚCI, w tym wypadku jedzeniu... Zastanawiać się nad smakiem, kolorem potrawy... Zobaczymy czy na mnie też zadziała...  Jestem pozytywnie nastawiona na sukces.. Wydaje mi się, że nic więcej nie potrzeba... :)

Ps. W sumie nie interesuje mnie cała ta "filozofia", ale bardzo podoba mi się ta główna zasada... Robić tylko jedną rzecz w danym momencie.. ;D może to faktycznie jakiś klucz do sukcesu? ;D

18 października 2014 , Komentarze (2)

Za gruba jesteś na to... za bardzo widać ci brzuch, masz za szerokie biodra, duży tyłek... Odchudzaj się! Chcesz chyba mieć chłopaka? Czemu nie możesz być jak inne dziewczyny... Ale szczupłe laski widziałam ostatnio, żadna nie była taka jak Ty... JESTEŚ GRUBASEM!! Nie jedz...

Kocham Cię... wcale nie jesteś gruba.. Jesteś normalna... Nie przejmuj się tym tak bardzo.. W sumie to na razie możesz tak wyglądać.

I ogarnij tu moją mamę...Przytyjesz kilogram? Już dramat...  Schudniesz? no... jest dobrze... Jest mamą idealną... okazuje mi dużo miłości... ale jest tak szczera...że aż boli.

17 października 2014 , Komentarze (3)

zakuwam... od 5.35 ; D

15 października 2014 , Komentarze (4)

Hej. Nie poszłam dzisiaj do szkoły, bo w sumie postanowiłam sobie trochę odpocząć od tegi szybkiego tempa... a tak naprawdę to mieliśmy się ubrać w coś z lat 80.  a ja takowych rzeczy nie posiadam, więc nie chciałam się rzucać w oczy.. :D

Ogólnie to mimo wszystko strasznie leniwa jestem... Zero entuzjazmu jeśli chodzi o naukę ;D Mogę robić dosłownie wszystko, ale gdy przyjdzie mi otworzyć książkę? brrr...  Właśnie mi się przypomniało, że muszę wychowawcę powiadomić o tym, że przeszłam na j. włoski (z niemieckiego)... Bardzo się z tego powodu cieszę, bo pomimo, iż znam w miarę dobrze niemiecki, to strasznie mnie denerwuje... 

Więc ogólnie to... nie mam pomysłu o czym pisać...

Czy wiedziałyście, że Marilyn Monroe wcale nie była taka chuda??

Czemu kanony piękna  musiały się zmienić... 

Iii coś prawdziwego: 

12 października 2014 , Komentarze (7)

Hej!! Ile się działo w ciągu ostatniej doby... Jak już wczoraj pisałam: miałam bierzmowanie... Wszystko wyszło bardzo dobrze.. Psalm zaśpiewałam bez tremy :D 

Potem mieliśmy jubileuszowy koncert chóru naszego, który liczy ok 115 osób z orkiestrą (wspominałam już kiedys o tym:P) Wyszło również bardzo dobrze... Ludzie jak zwykle zachwyceni... Co prawda tworzymy muzykę poważną, ale wydaje mi się, że jakoś jednak trafia ona do ludzi... Wrażenia po takim koncercie są naprawdę ogromne :D

Już po tym wszystkim udaliśmy się do domu kultury i tam odbyła się nasza jubileuszowa impreza... Było dużo jedzenia, dużo %, a także trochę miejsca do tańczenia :D Bawiliśmy się znakomicie do godziny 5.00... Potem wróciłam ze znajomymi samochodem, bo mam trochę daleko do domu.. Żeby było jasne alkoholu nie spożywałam :D byłoby to co najmniej dziwne tak parę godzin po bierzmowaniu :P 

Ja osobiście dużo tańczyłam, jadłam mniej, bo nawet nie miałam ochoty i... to chyba tyle :) 

Dobra kończę już, papaatkii:*

11 października 2014 , Komentarze (2)

No więc jak się sprawy przedstawiają...

Wczoraj wróciłam ze szkoły około 17... o 18 musiałam pędzić na Mszę (nowenna przed bierzmo) ... Nabożeństwo trwało około godziny, potem miałam chwilę czasu wolnego to siedziałyśmy z koleżanką gdzieś na oazie... O 20 zaczęła się również w kościele próba chóru... Śpiewaliśmy, rozmawialiśmy itd. do godziny 22.30... Gdy wróciłam do domu byłam pa-dnię-ta, ale jeszcze zdążyłam sobie wszystko przygotować na jutrzejszą uroczystość.

Jutro bowiem mam bierzmowanie + jubileusz naszego chóru... (pisałam o nim już kiedyś :)) ) . To będzie ciężki dzień... o 14.30 mam być w kościele, bo prób chóru... potem o 15.30 próba ustawienia przed bierzmo, o 17.00 zaczyna się Msza św, a potem 20minut przerwy i chór leci z koncertem... Bite 2h to nam zajmie czasu... Więc uśredniając wszystko to skończy się około godziny 21.00... Potem mamy kolację i 'świętujemy' nasz jubileusz... Pewnie trochę to potrwa... ;p 

Boję się tego dnia trochę, bo sama nie wiem jak to wszystko będzie wyglądać jeszcze... Ja mam śpiewać psalm- życzcie mi powodzenia :D Ale ogólnie lubię, więc nie ma dramatu ;D... tylko śmieją się ze mnie, że mam dziecinny głos.. :D No cóż... Lubię go, ale trochę go muszę podrasować, żeby efektywnie śpiewać w zespole metalowym. ;d

To chyba by było na tyle... Mam nadzieję, że wszystko się JAKOŚ uda.  Relację z dzisiaj zdam Wam jutro... Tymczasem pasowałoby się trochę ogarnąć.... ppapaapappapa :* 

9 października 2014 , Komentarze (2)

Hej ! No idealnie nie jest w ciągu dalszym... 0 aktywności z powodu totalnego braku czasu i chyba za dużo kalorii... Ale to wszystko przez obiad mojej mamy.... Dała mi taką porcje, ze zasyciłaby ona spokojnie dwie osoby...a wiadomo... jak ja już mam coś na talerzu to muszę to pochłonąć w całości... ;/ W tym wypadku było to leczo.... ale nie narzekam, bo... bywało gorzej :D

Powinnam wrócić do jakichś treningów... ale kompletnie nie wiem co wykonywać... Co w moim przypadku będzie najlepsze... Może warto by było pobiegać? Pogoda jeszcze dopisuje... ale no nie wiem jak z tym będzie... Dodatkowo zaczyna się nauka... Przez to wszystko do niczego nie mogę się zmobilizować... Najwygodniejszą opcją byłoby siedzenie przez tv i wpieprzanie co popadnie... ale wiem, że tak nie mogę... Trzeba się starać ze wszystkich sił żyć w taki sposób, żeby nie mieć do siebie wyrzutów... Nigdy i o nic... Pieprzenie... spontan do niczego dobrego nie prowadzi... (kiedyś UBÓSTWIAŁAM taki styl życia...) Prawda jest taka, że spontanicznie to możemy podjąć też "przypadkiem" złe decyzje... których później będziemy żałować....

Chociażby takie napady... Są spontaniczne... Nagłe... Wynikają z tego, że większość z nas nie jest nauczona dyscypliny, samokontroli... +oczywiście dochodzą do tego skutki niewłaściwych diet itp... Wydaje mi się, że dziewczyny bardziej zorganizowane są mniej podatne np. na kompulsy.... Nie należę do nich... Już samo to, ze tworzę ten wpis o tym świadczy... Zamiast zakuwać na jutro (!) :P bo mam tam coś, ja sobie piiiszę... Ale z drugiej strony dopiero wróciłam...  Trochę relaxu, chociażby na wirtualnych "przestworzach" Vitalii mi się na-le-ży.... Tak see mojego lenia tłumaczę... NO nic.... Kończę więc... Papa <3

8 października 2014 , Komentarze (2)

Hej :D Jak w temacie... Jest mi z tym wszystkim dość ciężko... Wieczorami mam bardzo wielką ochotę na jedzenie i trudno jest mi zachować powściągliwość w tej kwestii... Zmęczona po całym dniu- najchętniej rzuciłabym się na żarcie... Wmawiam sobie, że początki są zawsze trudne i że muszę przetrwać ten pierwszy tydzień, a potem będzie już dobrze...

Zazwyczaj tak jest, że się poddajemy w takim momencie, że gdybyśmy wytrzymali jeszcze trochę to wszystko inaczej by się potoczyło... To jest bardzo trudne... przełamać się i wytrwać... Dają radę tylko najsilniejsi, najlepsi...  Nikt nam nie stoi na przeszkodzie, żeby wliczać siebie do tych najtwardszych... Jedynie my sami czasem tworzymy sobie sztuczne ograniczenia... ;/ Możemy to porzucić.

Żeby nie było nudno trochę "motywacji":          

Zdecydowanie najprawdziwsza prawda... 

 

TAAAAK!!! Właśnie tak ! <3

Tym pozytywnym akcentem kończę wpis... 

PS.. nie myślcie, że nagle postanowiłam być super extra motywatorem nr 1 Vitalii... Jaki dzień taki wpis... Jak będzie bardziej negatywnie, to będzie i pesymistycznie... Ale... "carpe diem"- grunt, że dzisiaj wszystko dobrze....

TRZYMAJCIE SIĘ LASECZKI KOCHANE!!! :*