Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bashita

kobieta, 38 lat,

165 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 maja 2015 , Komentarze (12)

Nadszedł dzień, w którym mój model 3D zmienił się na szczuplejszą wersję. Po prawie półrocznym zastoju SUKCES! Zwaliłam prawie 11 kilo w ciągu roku. To niewiele ale dla mnie to ogromny sukces. Zrobiłam to bez większych wyrzeczeń, można powiedzieć, że to była czysta przyjemność i zmieniło mnie to doświadczenie o 180 stopni.

Jestem pewniejsza siebie, chodzę wyprostowana i codziennie noszę krótkie spudniczki. Kiedyś unikałam pokazywania nóg, teraz kocham na nie patrzeć! A to jeszcze nie koniec. Nie zamierzam wrócić do dawnych nawyków...JUZ NIGDY!!! Chcę pozostać szczupłą, sprawną i uśmiechniętą wersją siebie!

Mój klucz do sukcesu – znaleźć w zdrowym stylu życia to co sprawia mi przyjemność i się tego trzymać. Nie katować się jedzeniem, które mi nie smakuje. Nie torturować ćwiczeniami, które są jak kara za wszystkie grzeszki. Jem to, co lubię i ćwiczę tak jak lubię! Nie stoję w miejscu, ciągle próbuję czegoś nowego, zarówno w kuchni jak i na treningu.

 

Jak pokonałam zastój? Zastój zawsze powoduje frustracje. Mnie też nie raz popsuł humor, ale co miałam zrobić? Najeść się ze smutku? Czy by mi to pomogło? NIE! Przeczekać! A jeśli nadal nic się nie dzieje przeanalizować swój plan działania i wyłapać wszystkie błędy jakie mogę popełniać. Moje błędy przez ostatnie pół roku – zbyt często pozwalałam sobie na małe grzeszki, mało intensywnie ćwiczyłam. Uwielbiam ćwiczenia na trampolinie ale po jakimś czasie moje ciało chyba się do nich przyzwyczaiło bo wogóle się nie męczylam. Dwa tygodnie temu zaczęłam ćwiczyć na skakance – REWELACJA – już dawno nie byłam tak spocona a waga zleciała o prawie 2 kilo w ciągu dwóch tygodni (czyli tyle ile gubiłam w dwa miesiące przed zastojem).

 

Podsumowując – nigdy więcej żadnych diet! Dziewczyny uwierzcie mi – wszelkie diety cud są po to by ich twórcy zarabiali pieniądze a nabywcy wracali po kolejne cudowne sposoby na schudnięcie. Nigdy już nie będę marnować pieniędzy na żadne piguły i suplementy – to wszystko to jedna wielka skarbonka, która uszczupli jedynie wasz portfel – najlepsze suplementy to te naturalne, ze sklepu z warzywami.

 

Tak więc walczymy dalej, każda w swoim tempie, każda zdrowo i z przyjemnością! Kto ze mną?

25 kwietnia 2015 , Komentarze (9)

Cześć, 

Tak jak w tytule, pokonałam strach, wstyd i zaczęłam biegać. Dla niektórych wyda się to może dziwne ale jak ktoś całe życie miał nadwagę i do tego chorobliwą nieśmiałość, to boi się wyśmiania. Przyzwyczajeni jesteśmy do widoku zgrabnych, wysportowanych osób biegających to tu to tam, ale spocona, zdyszana osoba z nadwagą narażona jest na wyśmianie i wytykanie palcem. Mój pierwszy bieg zaliczyłam w niedzielę i na szczęście nie spotkały mnie żadne przykrości. Może dlatego, że to Anglia, tu ludzie są troche inni. W Polsce nie raz byłam wyśmiewana, czy to na WFie czy kiedy tak po prostu chciałam zacząć biegać dla zdrowia po parku. Są osoby odporne na takie przytyki ale niestety nie ja i bardzo mnie to zniechęca. Wczoraj zaliczyłam drugi bieg - wstałam o 5 rano i przed 6 byłam już w parku. Pusto, cicho, zielono, śpiew ptaków. Było cudownie. Czułam się wspaniale i chcę to kontynuować i coś czuję że jeszcze kilka takich treningów w parku i zupełnie przestanę się przejmować tym jak ktoś na mnie zareaguje. 

Dodatkowo kopa dostałam po udostępnieniu mojego wpisu z endomondo na facebooku. To były marne 2 kilometry a tyle ciepłych słów dostałam od osób, które biegają w maratonach! Zmotywowało mnie to podwójnie i poczułam, ze mogę wszystko! Daleko mi jeszcze do maratonu ale wiem, że jak zechcę to mogę to osiągnąć! 


Podoba mi się, że teraz w Polsce ludzie coraz bardziej zaczynają dbać o swoje zdrowie. BA! Robią to bardzo mądrze. W Anglii mam wrażenie, że kobiety ciągle jeszcze są daleko w tyle - ciągle kręcą je bezsensowne, monoproduktowe, niskokaloryczne diety, które skutkują jedynie efektem jojo. Dobrym przykładem jest moja team leaderka. Rozmawiam z nią często o treningach, o żywieniu. Poradziłam jej, żeby po treningu zjadła coś białkowego bo popali mięśnie (ma zwyczaj głodzić się cały dzień i trenować jak wariatka, po czym oczywiście nadrabia wszystko w weekend śmieciowym jedzeniem i alkoholem). Jej odpowiedź brzmiała: "chcę spalić mięśnie by moje ciało było mniejsze".  Ręce opadają. One wszystkie w biurze myślą nadal, że je tracę na wadze TYLKO I WYŁĄCZNIE dlatego, że tyle wody piję i same teraz piją jak szalone...ALE ALE...piją wodę słodzoną słodkimi syropami! Nie mieści im się w głowie jak można na diecie jeść miód, bakalie, banany i pić półtłuste mleko! 

Mieliśmy w tym tygodniu pożegnanie koleżanki, której skończył się kontrakt. Z tej okazji zamówiliśmy pizzę. Ja postanowiłam zjeść dwa kawałki. Moje odchudzające się koleżanki stwierdziły, że one nie mogą, bo są na diecie. Jedna powiedziała, że zje jeden malutki kawałek, druga w ogóle nie chciała. Ja zjadłam dwa bez wyrzutów sumienia, zamiast lunchu. Po czym moje odchudzające się koleżanki rzuciły się na jedzenie...i...zjadły dużo więcej niż dwa kawałki. Wczoraj usłyszałam mądre stwierdzenie w tv...ciasko zjedzone bez wyrzutów sumienia waży mniej niż to zjedzone z wyrzutami...przykład pizzowego dnia jest tu idealny. Zauważyłam, nie tylko na Vitalii, że Polki pod tym względem są dużo mądrzejsze. 


Tak trzymać! 


A oto moje jedzonko:

Na cały dzień do prace: mango z marchewką (przekąska), 2 kanapki z serkiem, szynką i pomidorem (drugie śniadanie), makaron z warzywami i sosem sojowym (obiad), sok z buraków...

Ulubiona przekąska: marchew, rzodkiewka i gruszka/śliwka

A na deser - gruszka zapiekana z gorzką czekoladą

Dzisiejsze zakupy na cały tydzień czyli naturalne skittlesy:

Miłego weekendu ;)



18 kwietnia 2015, Skomentuj
krokomierz,7475,64,449,3233,4934,1429372254
Dodaj komentarz

2 kwietnia 2015 , Komentarze (11)

Przez ostatnie tygodnie płakać mi się chciało jak stawałam co tydzień na wadze...waga rosła, potem się zatrzymała na długo a jak zaczęłam ćwiczyć to znowu wzrosła o kilogram. 

Dzisiaj pierwszy raz od dwóch miesięcy zobaczyłam spadek. Mam nadzieję, że to tylko początek spadków. Przyznam się, że ostatnimi tygodniami trochę poszalałam z jedzeniem, znowu łapały mnie smutki i chęć najedzenia się. W tygodniu trzymałam dietę a w weekend rzucałam się na słodycze. Dzisiaj zaczynam długi weekend, wzięłam wolne w pracy...tak więc pokusa na słodkie może się pojawić. Aby temu zapobiec od tygodnia wróciłam do jedzenia owsianki z owocami i odczuwam mniejszy głód na słodycze, oby tak dalej. Jest dosyć kaloryczna ale daje mi energię na długo i nie mam ochoty na słodycze. Polecam wszystkim. Poniżej krok po kroku jak ją przygotowuję:


1. Pół jabłka duszę z garścią mrożonych truskawek i cynamonem:


2. Na talerzyku przygotowuję banana, twaróg i gorzką czekoladę: 

3. Pół banana dorzucam do garnuszka z jabłkiem i truskawkami:

4. Dodaję 25g płatków żytnich i 20g mieszanki studenckiej:

5. Dusze to chwilkę podlewając wodą w razie konieczności:

6. Dodaję czekoladę:

7. Wykładam na talerzyk i zajadam z drugą połówką banana i twarogiem 


Uwielbiam ją...wiem, że jest kaloryczna ale daje mi kopa na długo, zmniejsza apetyt na słodycze a odkąd ćwiczę przynajmniej 3 razy w tygodniu potrzebuję z rana takiego kopa energii.


Poniżej kaloryczność:




To tyle na dzisiaj...pozdrowienia od Stefci ;)

22 marca 2015 , Komentarze (8)

W weekendy potrzeuję większego śniadania, które dałoby mi kopa na dłużej. Obliczyłam że ma około 600 cal - o 200 kcal więcej niż w tygodniu, ale w tygodniu siedzę godzinami na tyłku więc aż tyle mi nie potrzeba.


Jakiś mam dziś z rana podły humor, nie wiem czemu. Obudziłam się o 5 rano i 3 godziny leżałam w łóżku zastanawiając się czy iść pobiegać...miałam straszną ochotę ale strach wziął górę. 

A co w tym strasznego? Będąc jeszcze dzieckiem dzieciaki śmiały się ze mnie, że biegam jak kaczka. Na studiach jak raz wyszłam pobiegać to też ktoś ze mnie drwił...wiem, to głupie, ale to zostaje w człowieku, zwłaszcza jak ma się tak mało pewności siebie jak ja. To moje leżenie i rozmyślanie zakończyłam o 8 rano wielkim wk...wem...na mojego boguducha winnego chłopa...bo jak by on był zafiksowany na punkcie zdrowego stylu życia to byłoby mi łatwiej, trenowalibyśmy razem...a tak...mam chłopa co pali jak smok, je same syfy i lubi wylegiwać się przed telewizorem...no szlag mnie zaraz trafi...

19 marca 2015 , Komentarze (9)

Cześć Dziewczyny! Mój chłop złapał ospę...a przynajmniej tak twierdzi lekarz. Przechodził ją w dzieciństwie więc troszkę nas to zszokowało. Czy to możliwe? Mam zamiar zasięgnąć opinii innego lekarza bo to trochę niewiarygodne a słyszałam już legendy na temat wykształcenia i poziomu wiedzy angielskich lekarzy...sama byłam też kiedyś świadkiem jak doświadczona pielęgniarka z długim stażem zakłada temblak znajomej ze złamaną ręką (dosłownie z instrukcją obsługi pod nosem a zajęło jej to pół godziny, przy czym 2 razy wychodziła żeby się kogoś dopytać czy aby na pewno to dobrze robi).


Co do diety, nie wiem czy idzie dorze czy nie...jem nie więcej niż 1700kcal...waga nie rośnie, stoi w miejscu, czekam tylko aż ruszy, mam chwile, kiedy zastanawiam się czy to ma sens, tak bardzo się staram a tu dupa. Zdaję sobie jednak sprawę, że dużo w tym mojej winy...trzeba było od początku liczyć kalorie, przynajmniej na samym początku odchudzania, żeby zorientować się co i ile jeść...nie liczyłam i prawdopodonie przez większość czasu mój jadłospis nie przekraczał 1400 kcal. Waga leciała na początku, potem coraz wolniej, coraz wolniej...aż powiedziała STOP. 

Ale ale, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba ruszyć doopsko i zrobić coś z tym fantem. 

Dzisiaj zdałam soie sprawę, że nie palę już ponad miesiąc. Tak bardzo się cieszę! Mam chwile, kiedy mi się chce palić ale pojawiają się coraz rzadziej i coraz łatwiej mi je zdusić...oy tak dalej!


Poniżej jedzonko tak jak obiecałam:

Grillowany indyk, sałatka i ryż


kasza gryczana z grillowaną cukinią i ceulą, ser mozzarella light a do tego grillowany kurczak

kolacyjne danie: filet z makreli w sosie pomidorowym, rukola, pomidorki, jajko, ceula, grzanka posmarowana avokado

śniadanie - to po prawej to pasta z avokado, banana i kakao, do tego maliny

Drugie śniadanie do pracy - rukola, oliwki, feta, pomidorki, jajko, pół bułki podpieczonej na patelni grillowej


Kolacja: tuńczyk, fasolka, pomidorki, jogurt naturalny z czosnkiem, grzanki, pestki

DOBRANOC :)


19 marca 2015 , Komentarze (6)

CześćDziewczyny!

Jakiś czas temu pisalam w swoim pamiętniku, że waga stanęła i nie chce ruszyć. Okazało się, że jadlam za mało (nie liczyłam kalorii, jadlam „na oko”). Obecnie pracuję nad przeorganizowaniem swojego jadłospisu – staram sięjeść więcej białka i pilnuję kalorii by nie było ich za mało. Moje PPM to 1409 a CPM 2114. Zazwyczaj dziennie spożywam okolo 1600-1700 kalorii.

Waga trochę wzrosła (2 kilo) ale na całe szczęście na tym chyba się skończyło bo teraz stoi...czekam aż ruszy...i już mnie to trochę frustruje, zastanawiam się czy wszystko dobrze robie. Czuję się dobrze, jak patrzę w lustro to wydaję się sobie mniejsza ale waga mówi co innego. Zazdroszczę dziewczynom, które mówią, że chudną pół kilo na tydzień. Boję się, że przez nieuwagę mogłam zepsuć sobie metabolizm. Siedzenie i płakanie tutaj nic nie zmieni, muszę działać. Czytam gdzie się da jak to naprawić i pilnuję skrupulatnie tego co jem by znowu nie jeść za mało...no i czekam cierpliwie, może się szklana franca w końcu zlituje...

Wczoraj:

Dzisiaj (kolacja niedopracowana, cos jeszcze dorzuce)


Trzymajcie sie cieplutko! ;)

17 marca 2015 , Skomentuj

Cześć Dziewczyny! Nadal pracuję nad swoim menu. Staram się pilnować BTW i koniecznie błonnika, duża ilość białka nie działałaby korzystnie na mój układ trawienny więc muszę dorzucić do tego blonnik.

 

Na początku waga wystrzeliła w gorę (prawie 2 kilo!!!!) ale teraz się zatrzymała i pomalutku chyba zaczyna spadać, mam nadzieję, że wkrótce ruszy. Muszę się zabrać też za ćwiczenia bo w zeszlym tygodniu się obijałam.

 

Chcę spróbować jogę – myślę, że byłaby idealna na moje skołatane nerwy i ostatnie wahania nastrojów. W ostatnim miesiącu działo się ze mną coś niedobrego, ataki paniki i płaczu. Pewnej niedzieli chłopak zastał mnie jak płaczę przy gotowaniu, pytał sto razy co mi jest, co się dzieje a ja nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Nie jestem w ciąży, może to było wyjątkowo ostre napięcie przedmiesiączkowe. W każdym razie muszę coś z tym zrobić bo nie radzę sobie. Szukałam nawet psychologa, z jedną kobietą byłam w kontakcie ale jak przyszlo do ustalenia daty konsultacji przestała się odzywać – dziwne. Mam namiar na inną babkę ale nie wiem czy zgodzi się na terapię przez skype’a. Muszę się w końcu zebrać i napisać do niej.

A oto moje dzisiejsze menu (do kolacji dorzuce jeszcze jakies warzywka):

Buziaki :*

3 marca 2015 , Komentarze (6)

Obliczyłam swoje zapotrzebowanie na BWT, wyszło mi pi razy oko:

B: 120

W: 160

T: 53

Problem tkwi w tym, że jak jem dużo białka to mam (pardon za wyrażenie) zaparcia...więc staram się jeść też dużo błonnika - ale produkty wysoko-błonnikowe mają też dużo węgli...i bądź tu człowieku mądry. Może dobrym wyjściem jest przeplatać dni "wysoko błonnikowe" z "umiarkowanie-błonnikowymi"? Od wczoraj też wróciłam do ćwiczeń, myślę że i to mi dopomoże...czas pokaże...









I śniadanie
B
T
W

Cal

Muesli z orzechami i owocami g3,7 g4 g27,4 g3,3 g147 kcal
Banan g0,9 g0,3 g21,2 g1,5 g86 kcal
Jogurt naturalny g6 g2,8 g8,7 g0 g84 kcal
Twaróg półtłusty g9,4 g2,4 g1,9 g0 g67 kcal
Borówki amerykańskie g0,3 g0 g4,5 g0,6 g18 kcal
II śniadanie






Suszony pomidor g2 g5,6 g9,2 g2,4 g85 kcal
Sałata g0,4 g0,1 g0,7 g0,4 g4 kcal
Nasiona soi ugotowane g7,9 g4,5 g3,9 g3,6 g88 kcal
Papryka słodka spiczasta g0,7 g0,3 g3,6 g1,1 g15 kcal
Kawa zbożowa inka g0,2 g0 g3,7 g0,8 g17 kcal
Mleko 2 % g0,7 g0,4 g1 g0 g10 kcal
Przekąska






Jabłko suszone g0,3 g0,3 g9,3 g1,5 g36 kcal
Morele suszone g2,2 g0,5 g28,9 g4,1 g114 kcal
Obiad






Makaron świderki ugotowany g6,4 g0,5 g28,3 g2,6 g143 kcal
Pieczarki g2,7 g0,4 g2,6 g2 g17 kcal
Filety z piersi indyka g28,8 g1,1 g0 g0 g126 kcal
Zottarella light g9,5 g4,3 g0,5 g0 g79 kcal
Ser typu Feta g7,7 g10,9 g0,1 g0 g130 kcal
Kolacja






Jajo gotowane g6,3 g5,3 g0,6 g0 g78 kcal
Chleb razowy g1,9 g0,5 g16,4 g2,7 g68 kcal
Pieczony schab g8,4 g5,1 g0,2 g0,1 g80 kcal
Jabłko g0,5 g0,4 g24,8 g4,3 g94 kcal
Podsumowanie zawartości kalkulatora:1377 g106,9 g49,7 g197,5 g31 g1586 kcal

28 lutego 2015 , Komentarze (4)

Dziękuję wszystkim za cenne rady. Chyba faktycznie za dużo tych owoców a za mało warzyw. Dziś podczas porannych zakupów wstąpiłam do warzywniaka i wyszłam obładowana po pachy: cukinia, czerwona kapusta, sałata, jarmuż, marchewka, pieczarki, cebula, czosnek, papryka, pomidory, ogórki...zaczynam kombinacje warzywne :) Na dobry początek bogate śniadanie bo czeka mnie aktywny dzień:

;)

Reszta pózniej...