Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bashita

kobieta, 38 lat,

165 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2015 , Komentarze (7)

No cholera jasna…miało być więcej kalorii a to co przygotowałam na dziś po podliczeniu ma mniej kalorii niż wczoraj...co jest???? Nie zawarłam tylko kolacji...muszę się ogarnąć...

26 lutego 2015 , Komentarze (4)

Menu na jutro już gotowe, póki co tylko obiad i przekąska...resztę dopiszę jutro...muszę się pilnować

A poniżej kilka moich propozycji:

1. Na śniadanie płatki owsiane duszone w truskawkach, połowie śliwki i połowie banana, posypane gorzką czekoladą, do tego druga połówka banana pokrojona w plasterki i twaróg

2. a to moja dzisiejsza kolacja, 2 pomidory nadziewane jajkiem, posypane odrobiną mozzarelli i zapiekane w piecu. Do tego tuńczyk

To do jutra ;)

26 lutego 2015 , Komentarze (4)

Od miesiąca waga się nie rusza…do tej pory raz na miesiąc prezentowała mi kilogramowy spadek a teraz się chyba rozleniwiła. Muszę przyjrzeć się chyba jednak moim posiłkom. Poniżej wszystko co zjadłam do tej pory i zjem do końca dnia w pracy. Kolację zazwyczaj mam lekką, jakiś tuńczyk z warzywami, dodam póżniej ewentualnie. Czegoś tu chyba jest za dużo. Z góry dziękuję za sugestie (niestety nie wszystko znalazłam w kalkulatorze, na drugie śniadanie zjadłam 3 ciasteczka których nie było na liście więc dałam coś podobnego, a poniżej faktyczne wartości odżywcze ciasteczek:

I moje posilki:




EDIT:

kolacja:

Pozdrawiam :)

9 lutego 2015 , Komentarze (26)

Poprosiłam mojego chłopaka by dał sobie z tym narazie spokój. Mam mętlik w głowie i bardziej mnie to przeraża niż rajcuje. Myślalam o tym by mu to powiedzieć już od dłuższego czasu i wczoraj odbyliśmy rozmowę. Przyznam się że popchnęła mnie do tego nasza kłótnia, mniejsza o co się kłóciliśmy...krzyknęłam mu prosto w twarz, że nie chcę ślubu i niech sobie da spokój z pierścionkiem bo ja tego nie potrzebuję.

 

Mam tyle wątpliwości a wszystkie związane ze złymi doświadczeniami. W całym moim życiu każda taka wielka impreza była katastrofą...na moją osiemnastkę prawie nikt nie przyszedł, większość odwołała w ostatniej chwili, gdy już wszystko bylo gotowe. Mój starszy brat mnie wtedy uratował zapraszając swoich kolegów...ale i tak czulam się podle. Studniówka też nie była lepsza. Większość dziewczyn pięknie wystrojona, wyfryzowana jak gwiazdy i prawie każda ze swoim chłopakiem...a ja...w sukience pożyczonej od cioci bo w tych durnych sklepach nic na mnie nie wchodziło...i oczywiście sama. Czułam się jak jakiś potwór z bagien. Pół nocy przepłakałam w kiblu, rodzice o niczym nie wiedzieli, do dziś myślą że świetnie się bawiłam bo dopiero o 6 rano po mnie tata przyjechał. A ja w tym przeklętym kiblu odliczałam minuty, nikt nawet nie zauważył, że mnie nie ma.

Wszystkie te przykre doświadczenia spowodowane były ogromną samotnością. Zawsze pragnęłam z kimś być, odkąd pamiętam modliłam się o to by ta samotność się szybko skończyła...skończyła się...po 25 latach...to właśnie mając 25 lat pierwszy raz związałam się z mężczyzną...i to z nim jestem do dziś...tak...jest moim pierwszym...a wiecie co mówią o pierwszej miłości...jest jak pierwszy naleśnik – nigdy nie jest udana. To nie tylko przesąd, ja to widzę na codzień. Widzę jak pierwsze miłości się rozpadają albo jak ludzie się męczą w związku z osobą, której już nie kochają. Nie chcę tego, chcę by było tak jak teraz. Kochamy się i nie chcę tego psuć. Ślub nam nie pomoże w utrzymaniu związku a boję się że wiele może popsuć...

31 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Dziś od rana próbuję nowe potrawy.

Tydzień temu byłam na kolacji w restauracji indyjskiej i pierwszy raz spróbowałam czatnej z plackami poppadoms. Bardzo mi smakowało więc chciałam przyrządzić w domu. Niestety czatnej ze słoika, który dziś znalazłam w sklepie na pierwszym miejscu miał cukier...kupiłam więc mango, imbir i papryczki chilli i oto co mi wyszło:

Mój czatnej w 100g ma 84 kalorie. Zamiast cukru użyłam ksylitol. Nie jest to może stu procentowy czatnej bo jak patrzyłam na przepisy w necie to dodać należało jeszcze czosnek, ocet i rodzynki, ale mnie smakuje. Mango było mi do tej pory obce więc to świetna okazja by je wprowadzić do menu :D


Jakiś czas temu natknęłam się na świetny przepis na sernik bez cukru na waflach ryżowych. Bardzo szybki i lekki przepis. Z wyglądu nie wyszedł najlepszy a co do smaku to powiem szczerze, że d...y nie urywa ale jak się ma ochotę na słodkie to świetna alternatywa. 100g mojej wersji ma 122kcal. Zjadłam kawałek który miał 110g i mnie zatkało.


Kolejną nowością w mojej kuchni jest papryka duszona z sosem sojowym i miodem. Jadłam kiedyś w japońskiej restauracji wołowinę w takim sosie i się zakochałam. Nie policzyłam ile to ma dokładnie kalorii ale na jedną łyżkę sosu (8kcal) dałam łyżeczkę miodu (40kcal) - wymieszałam i zalałam warzywa podsmażane na 10g masła (ok 70kcal) - taka porcja wystarczyła mi na dwa razy. Podaję ją z ryżem wymieszanym z curry:



Tutaj z ryżem i buraczkami - miałam lenia i nie chciało mi się robić jakiejś ciekawej sałatki do tego, nie wiem czy to wszystko pasuje do siebie ale mi smakowało. Jutro chcę spróbować pesto z orzechów - przepis od jednej z Vitalijek ;) 


A teraz zabieram się za pierogi dla mojego chłopa. Wczoraj miał zabieg usuwania korzeni zębowych i teraz tylko miękkie potrawy go interesują. Życzę wam miłego popołudnia i udanego weekendu :)



28 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Zwiększanie liczby kalorii trwa, doszłam do tego że wolne spadki spowodowane są małą ilością kalorii, tak więc wracam do ćwiczeń i zwiększam kaloryczność...a poniżej moje codzienne smakołyki zabierane do pracy:

2 przekąski - ogórek z twarogiem ze śmietaną i czosnkiem, surówka z marchewki jabłka i granatu, polana sokiem z pomarańczy.

Obiad - ryż z gulaszem wołowym do tego rukola (obecnie w biurowej lodówce) i mozzarella.

Deser - pomarańcza

Gorąco polecam ogórka z twarogiem - przekrawam go na małe łódki i wydrążam pestki, żeby przekąska nie była wodnista:

SMACZNEGO!


W tym tygodniu pierwszy raz w życiu zrobiłam sobie tipsy! Przykleiłam je wieczorem przed spaniem i przez to pół nocy nie spałam. NIGDY WIĘCEJ! Rano musiałam je zdjąć :) To nie dla mnie...czułam się jak kaleka

26 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Tak się zastanawiam nad swoją dietą i dochodzę do wniosku że coś robię nie tak.

Nie żebym narzekała, grunt że chudnę i jakoś do tej pory cierpliwie to znosiłam i robiłam swoje. Z drugiej jednak strony chudnę tylko kilo na miesiąc, czasami to trochę deprymujące.

Myślałam na początku, że to przez to, że sobie czasem odpuszczam i ugryzę coś mniej zdrowego, ale nie. Przez ostatni miesiąc pilnowalam się z tym bardzo, chociaż przyznam, że szczególnie nawet mnie nie ciągnęło do tych malych grzeszków. Piłam dużo wody – około 2 litry na dzień. Zaczęłam nawet liczyć kalorie bo do tej pory tego nie robiłam. Myślałam, ok, może za dużo jem...zdrowo, bo chudnę...ale za dużo bo tylko kilo miesięcznie...i wiecie co mi wyszło? Jem około 1200 – 1400 kcal na dzień a w weekendy czasami nawet mniej bo nie mam czasu! To trochę mało chyba?

Tyle że ja nie odczuwam głodu, najadam się tymi porcjami i nie czuję, że jestem na diecie bo wszystko mi smakuje. Ćwiczyć przestałam jakiś czas temu...może to też swoje daje...ale jak ćwiczyłam 3-4 razy w tygodniu to chudłam tak samo! Ni cholery nie mogę tego rozgryźć...Poeksperymentuję trochę na sobie...spróbuję zwiększyć ilość kalorii i wrócić do ćwiczeń...może to coś da...


20 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Postanowiłam z tym skończyć. Zaczęłam od usunięcia wczorajszego wpisu, w ktorym narzekałam na moją mamę. Mam wiele żalu do niej i wiele mnie boli ale ani ona ani ja już czasu nie cofniemy. Ona też miała w życiu ciężko, jeszcze gorzej niż ja. Ojciec tyran, nieczuła matka, to też na nią jakoś wpłynęło i  potem obiło się też na mnie. Muszę pozbyć się złych emocji bo do niczego mnie nie doprowadzą. Jestem zakochana, chcę wyjść za mąż. Nie wiem czy nasze małżeństwo będzie udane czy nie, ale tego nikt nigdy nie wie. Nie chcę z tego rezygnować ze strachu przed przyszłością a już na pewno nie ze strachu przed tym co powie mama. Postanowiłam jej to po prostu powiedzieć i nie przejmować się jej reakcją. Sami zapłacimy za wszystko, sami zorganizujemy ślub i przyjęcie. Będę szczęśliwa jeśli będzie przy mnie tego dnia ale jeśli będzie to dla niej zbyt wiele, pogodzę się z tym. Nie ja pierwsza i nie ostatnia mam problem z najbliższą rodziną. Ludzie mają większe problemy.

16 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Oj długo mnie nie było. Zdrowe odżywianie idzie dobrze. Weszło mi to już w krew do tego stopnia, że jak raz zjadłam placka tłustego ziemniaczanego to potem całą noc czułam go na żołądku. Nie czuję, że to dieta a mimo to chudnę. Bardzo powoli, bo około kilograma na miesiąc ale lepsze to niż nic a przy okazji i samopoczucie lepsze. Pozbyłam się kompulsów, poprawiła mi się cera i czuję się świetnie...każdemu polecam taką "dietę". Mogę śmiało powiedzieć że zmieniłam swoje życie o 180 stopni. Spełnia się marzenie małej zakompleksionej dziewczynki :)

A poniżej kilka moich propozycji.


śniadanko: kanapka z twarogiem i wędliną, jabłko, gorzka czekolada

kolacja: tost z jajkiem, parówki, sałata, pomidorki, ogórek i sos czosnkowy domowej roboty

obiad: ryż z curry, gulasz, ogórek kiszony

obiad - druga opcja: ryż, pieczony indyk w panierce, sałata, pomidorki


Indyka panierowałam w zmielonych płatkach kukurydzianych (bezglutenowych), spryskałam olejem (zdjęcie poniżej) i zapiekłam w piecu.


A na przekąskę (tym razem do pracy) - jabłko z marchewką i granatem - polane sokiem z pomarańczy


Smacznego :)


Miłego wieczoru wszystkim życzę i udanego weekendu! ;)

27 grudnia 2014 , Komentarze (2)

Oboje od czwartku zdychamy, kichamy, prychamy i mało nas kaszel nie udusi. Z domu nawet nosa nie wystawiamy...a miało być tak pięknie, mieliśmy jechać na wycieczkę do Liverpoolu a tu takie cuś...trudno.


Nie lubię Świąt, za dużo hałasu, za dużo jedzenia...męczące to wszystko. Uległam jednak mojemu ukochanemu i zgodziłam się na spędzenie wigilii u znajomych. Wróciliśmy wymęczeni i cały następny dzień przespaliśmy. Mój chłopak to zadowolony, bo sobie z kolegą mógł spokojnie posiedzieć, pogadać...ale ja jako samica skazana byłam na towarzystwo drugiej samicy i jej młodych...nie bawi mnie towarzyszenie jej w kąpaniu, przebieraniu i wycieraniu smarków. W dodatku te jej młode mają chyba owsiki w tyłku bo na 5 minut nie potrafią zatrzymać się w miejscu, dlatego po każdej wizycie u tych znajomych wyglądam jak wyprana na wysokich obrotach. To nie to że nie lubię dzieci bo sama chciałabym mieć kiedyś swoje...chodzi o to, że niektórzy rodzice na zbyt wiele pozwalają swoim pociechom i potem te nie tylko im włażą na głowę ale i gościom, którzy przychodzą z wizytą. 


Gdy ja byłam mała, nie było mowy by siedzieć cały wieczór mamie na kolanach i jęczeć podczas gdy ta rozmawia z kimś. Gdy przychodzili goście, dzieci szły do pokoju i zajmowały się sobą a dorośli mogli spokojnie rozmawiać...taka dobra stara tradycja...chyba już się o niej trochę zapomniało...a szkoda bo może dzięki niej rodzice byli by chętniej odwiedzani przez innych znajomych...takich jak my...bezdzietnych póki co :)

A dietowo dziś jest ok, Świąteczne obżarstwo poszło w niepamięć i można zacząć od nowa...a raczej kontynuować to, co się zaczęło już dawno.

Na obiad dziś ryż i zapiekanka z indyka, cukinii, pieczarek i nisko-tłuszczowego sera:


A na kolację serek z jajkiem i ogórkiem:

Muszę się wam jeszcze pochwalić. Mój chłopak mnie ogromnie zaskoczył na święta. W zeszłym roku kupił mi pod choinkę płaszcz wiosenny, w dodatku za mały...no nie ma chłopak głowy do kupna prezentów więc w tym roku nie liczyłam na nic, sama mu też nic nie kupiłam, żeby mu głupio nie było...a on mi wyparował z takim prezentem:

...a jeszcze jakbyście widziały jak pięknie zapakował...szczena mi opadła. Pamiętał nawet o kartce świątecznej. Do teraz jestem w ciężkim szoku. Teraz muszę się nauczyć to obsługiwać. Znacie jakieś fajne przepisy na chleb z maszyny? Z góry dziękuję :)


Będę kończyć, właśnie gotuję bigos na jutro dla mojego chłopa. Miłego wieczoru wszystkim życzę (noc)