Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

przyszła, albo niedoszła karierowiczka, poszukująca zmiany, chociażby swojej wagi, popadająca ze skrajności w skrajność, nieustabilizowana w większości aspektów życia, przyszła żona, Matka Teresa dla zwierząt, wegetarianka, osobowość choleryczno - introwertyczna, z bardzo nieciekawą i poplątaną przeszłością. To ja.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8293
Komentarzy: 97
Założony: 27 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 22 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
szararenata

kobieta, 36 lat, Warszawa

164 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 października 2013 , Komentarze (1)

witam,

Poniedziałek był pracowity, nerwowy, ale minął szybko.
Było tak:
owsianka z wiórkami kokosowymi i malinami, otrębami pszennymi, pół jogurtu naturalnego activia z wiórkami kokosowymi,
jabłko x 2
leczo - 400 g
jabłko x 2
serek wiejski z 2 łyżkami jogurtu i wiórkami kokosowymi.
Przesadzam z tymi wiórkami.Są dość kaloryczne.
Wieczorem 45min zasuwałam na rowerze stacjonarnym.

Dziś:
owsianka z otrębami, wiórkami, malinami, pół jogurtu naturalnego, kawa
4 łyżki jogurtu naturalnego, oczywiście z wiórkami.
jabłko, serek wiejski
brzoskwinia
w domu zjem może ser chudy ze szczypiorkiem i jajko na twardo, do tego pomidory koktajlowe.
Znowu pojeżdżę na rowerze.

jednego dnia zjem mniej, drugiego więcej, jakoś się wyrówna bilans.Muszę przestrzegać, żeby niezbyt często przekraczać 1500 kcl.
Teraz przeprosiłam się z rowerem, wiec myślę, ze każdy ruch będzie dobry. Wrócę tez do skalpela 3 razy w tygodniu. Zobaczymy co mi to da, wcześniej zniechęciłam się wzrastająca, albo nie ruszającą się z miejsca wagą.
Jak czytam niektóre pamiętniki, ze zrzucacie kg tygodniowo, ze obwody spadają... a mi się nic nie udało :( i źle mi z tym. Od 1,5 miesiąca odbijam się od ścian jak wariatka, coś robię, coś zaczynam, nie kończę, zniechęcam się i nic nie wychodzi. Motywacji brak...

P.s. pojawiły się problemy z brzuchem, ciągle po każdym jedzeniu jest wzdęty, jakbym była  w ciąży. Coś, nie wiem co dokładnie, boli, uciska, kuje w nerkach chyba (nie wiem czy to po jedzeniu? nie umiem zlokalizować po czym). Mam silne zawroty głowy, uderzenia gorąca, zimne poty, czasem jest mi duszno i jakoś ciężko mi się oddycha (menopauza ???) Muszę to zbadać, podejrzewam, że usg brzucha będzie, morfologia, tarczyca, cukier i mocz. Idę chyba w środę po południu, chcę mieć to z głowy.


Xxxxxxxxxxxxxxx





13 października 2013 , Komentarze (2)

Próbowałam się trzymać w weekend, ale cóż...
Wczoraj zjadłam niestety jakieś beznadziejne 2 małe jogurty naturalne z miodem i ziarnami po 150 kcl, jogurt owocowy - 220 kcl, nie wiem kto to w  ogóle kupił i po co, skoro jak miałam atak głodu to zjadłam to na jeden posiłek, doszła owsianka, 2 nektarynki, jogurt naturalny z kokosem i otrębami, leczo, zupa grzybowa i piwo. Nie wiem, będzie z 2000 kcl. Jedna wielka dupa więc.
Dziś przez cały dzień:
jakieś 7 kromek wasa, 5 jajek (podjadałam kanapki, było to pewnie z 2 posiłki)
kawa, 2 kostki czekolady
kawa
burak gotowany, 2 łyżki kapusty z grzybami, ziemniak gotowany
pomarańcza
ogórki kiszone, grzybki marynowane, burak gotowany
3 łyżki jogurtu naturalnego z wiórkami kokosowymi
łącznie: jakieś 1400 kcl.
Zaraz wsiadam na rower stacjonarny. Coś tam może spalę z tego co pochłonęłam,.Ktoś mnie zmotywował do wykonywania ćwiczeń typu codziennie 50 przysiadów, 50 brzuszków. Ok, to niech tak będzie, podejmuję się, niech ten ktoś nie myśli, ze jestem słaba.
W lodówce nie ma już smakołyków, mama oszczędziła mi ciasta, wiec nie skończyło się to tak źle, jak mogło się skończyć.

xxxxxxxxxxxxxxxx

11 października 2013 , Komentarze (4)

Hello,

Dziewczyny, czytam Was codziennie, sto razy dziennie... Może nie piszę, nie komentuję każdej, ale czytam :) dla mnie to już część mojego świata.

Wczoraj było tak:
owsianka (2 łyżki) z połową jabłka,3 plasterkami banana, otrębami pszennymi (3 łyżki), kawa
jogurt mały activia, jabłko, kawa
jabłko
jabłko
serek wiejski lekki z pomidorami koktajlowymi
jabłko
200 g warzyw na patelnie pieczonych z bazylią, kminkiem i rozmarynem
300 ml zupy krem z dyni z jogurtem naturalnym (jakieś 4 łyżki) i 3 kosteczkami sera feta
jakieś 5 herbat zielonych
było jakieś 1300-1350 kcl. Spoko.


Dzisiaj:
owsianka (2 łyżki) z garścią malin, otrębami pszennymi (3 łyżki), 2 łyżki jogurtu naturalnego
jogurt activia, jabłko
300 ml zupy krem z dyni
tyle w pracy, potem w domu:
szklanka zupy z dyni + 100 g serka wiejskiego lekkiego, nektarynka
na kolację pół grejpfruta, pół szklanki jogurtu naturalnego, 100 g sera białego.

Dziś mam sprzątanie, zakupy, trochę załatwiania spraw. Na pewno nie poćwiczę, bo jestem pewna,że będę łaziła dziś do północy minimalnie, ponieważ mam tyle pracy.
to tak na prawdę drugi dzień mojej diety, aleee... mam nadzieje,ze jutro coś już na wadze zobaczę.Mam wielką nadzieje, chociaż 100 g. Pisałam wcześniej,ze po ubraniach zobaczyłam,ze coś mi przybyło, po spodniach głównie. Dzisiaj brzuch mój nie jest już taki "napchany", to spodnie są luźniejsze w pasie, w udach niestety tak to nie działa.
 Nie ręczę za siebie, jak jeszcze ktoś mi powie,ze przytyłam. To moja dupa i nie chcę o niej dyskutować z mama, babcią, siostrą i ludźmi z pracy. Jednak ostatnie obgadywanie mnie na babskim spotkaniu dało mi duzego kopa, stwierdziłam,ze juz ja im pokażę. Poczułam się gorsza, bo wiecie, one wszystkie akurat nie muszą się odchudzać, po prostu zawsze były szczupłe. Łatwo się gada szczupłym z natury kobietom, łatwo się ocenia czyjeś tyłki, a najgorzej, że niektóre mają satysfakcję i uśmiech na twarzy mówiąc z troska, ze tośce się przytyło tu i tam... i jakies inne podtekst, nie wiem, a może mi się wydaje.
włotewer
i tak im pokażę.


XXXXXXXXXXXXXXXXXXXX


10 października 2013 , Komentarze (2)

witam Dziewczęta,
Jak milczę, to dużo więcej robię, w sensie jak nie gadam i nie obiecuję sobie Bóg wie czego, to udaje mi się nie nażreć wieczorem jak prosię.
Wczoraj nie zjadłam kolacji, piłam herbatę zieloną, zjadłam kilka winogronek, od razu lepiej mi.
Dziś śniadanie zjadłam mniejsze niż zwykle, nie podżerałam miliona rzeczy po śniadaniu, sukces.
Nie zjadłam słodyczy, ciasta i czekolady,chociaż było tego jeszcze trochę w moim mieszkaniu,  zjadłam jabłko.
Dobrze, bardzo dobrze, dziś też będzie zielona herbata na kolację. Nie mogę przegrać sama ze sobą. Mam nadzieję,ze juz idę dobrze, ze zaraz nie stoczę się z tym całym ciężarem i nie będę musiała od początku tego tachać na górę jak poczciwy Syzyf.

Jesień, ale za ciepło mi i za mało deszczu. jakby popadało, to miałabym idealny humor na dzień pod kocem z książką.
Kupiłam kolejne książki, jak przeczytam, dam znać czy warto czytać. Książki kupuję na allegro, używane najczęściej, daję im drugie życie. Zaznaczam często ciekawe fragmenty, szczególnie, jeśli czegoś mnie uczą. Wrócę kiedyś do nich.

W lodówce mam mało jedzenia, pawie nic. Bardzo dobrze, bo będę jadła te resztki, znaczy nic smakowitego mnie nie podkusi. W weekend odwiedzam mamę, mam nadzieje,ze nie ugotuje nic dobrego, w razie czego będę objadała się jabłkami, lepsze to niż nalesniki, placki, ciasta, makarony, sosy itp.

Miałam sobie coś kupić do ubrania... ale jakoś nie mam nastroju na oglądanie swojego tyłka w lustrach przymierzalni. Poczekam, aż zejdę chociaż do 53, wtedy sobie pójdę coś kupić.
NIENAWIDZĘ  uczucia, kiedy otwieram szafę, nie mam w co się ubrać, coś tam wyciągam, ale nie czuje się w tym komfortowo, cóż, zakładam, bo nie mogę nic innego znaleźć, jakoś nic mi do pogody i dnia nie pasuje...
potem nie czuje się dobrze w tym, nagle włosy mi się nie układają i makijaż nie taki, źle czuję się sama ze sobą. Pomogłaby kąpiel, ten mój głupi kocyk w dżdżownice zielone z wyprzedaży, ten mój różowy termofor, żeby było komu pomarudzić, żeby miał kto podać i tą herbatę. jeeeju, ja, stara krowa, oglądam jeszcze Kubusia Puchatka jak jest ze mną źle na prawdę.
tak niewiele potrzeba do szczęścia zestresowanemu, zirytowanemu człowiekowi, który  w wieku lat 25 przezywa wypalenie zawodowe. Bo chyba tak to nazwę.


jeeeju,łot a bjutiful world

XXXXXXXXXXXXXX

9 października 2013 , Komentarze (2)

no i mam, co mam.
wczoraj usłyszałam :przytyłaś może??
tak, przytyłam, bo spodnie które mi z Tylka spadały właśnie go opinają. wczoraj, wyszłam do toalety na chwile w jednej z knajp i usłyszałam potem, ze przytyłam. Zostałam skomentowana pod moją nieobecność przez stado kobiet.
co do do mojego jedzenia, uważam,ze jem dość dużo, mam problem z ograniczeniem.
Wczoraj jedna laska mi mówi,ze zjadła jogurcik, owocek, pół kanapeczki  i czuje się świetnie, nie jest głodna, chudnie. Wiem, efekt jojo murowany, ale zazdroszczę, ze może sobie odmówić czegoś nadprogramowego, a ja nie mogę, jak wypiję piwo, to już w ogóle nie pamiętam,ze chciałam schudnąć.
Dziś zjadłam owsiankę z jabłkiem, mały jogurt activia i 2 jabłka.
nie pisze co zjem potem, bo to i tak gówno prawda może być, bo mogę zjeść coś innego . Napisze wieczorem, albo jutro.
jestem niecierpliwa, mam słabą silną wolę i irytuje mnie,ze nad sobą nie panuję.
Lekka deprecha jest, nie lubię czuć, ze sama sobą nie mogę zarządzić, bo wtedy jakbym niekontrolowanie spadała w otchłań.
Troszkę poległam, z tymi moimi obietnicami itd.
muszę wstać, ruszyć dupę i coś zrobić, jak będę narzekała, to na pewno nic nie zmienię. I musze to zrobić gwałtownie, tak, żeby zabolało.mnie.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx





7 października 2013 , Komentarze (4)

Cześć Dziewuszki,

Co sądzicie o urządzaniu głośnych domówek w mieszkaniu w bloku?
Ja akurat taką przeżyłam będąc w roli sąsiada.
Szczerze mówiąc słuchając od 21 do 3 w nocy darcia twarzoczaszek tuzina studenciaków (wnioskuję, ze studenci, bo październik się zaczął, także tego...uczyć się trzeba i tak dalej...) :  waka waka jeje, ona tańczy dla mnie o o o (z akcentem na O!) its my life, nannaa, 
tupania (tańce przytupańce) jak jacyś ludzie pierwotni w kieckach z trawy na polanie w lesie, myślałam,ze sufit mi na głowę spadnie,
polewania (polej, nu wacław dawaj!), stukania obcasów, wycia na balkonie,jeżdżenia windą, trzaskania drzwiami...i beznadziejnego, na prawdę psychopatycznego techno (didzeja mieli do d..)
byłam w stanie takiej wściekłości,ze w piżamie chciałam iść i pobić własnymi rękami tych ludzi, chociaż przemocy nie lubię i nie używam.
Wytrzymałam, walnęłam sobie 2 lampki wina, zasnęłam nad ranem, odespałam...nie wszyscy mieli to szczęście, bo niektórzy rano wstawali do pracy o 5.00. Cóż mogą wiedzieć o tym studenci...przynajmniej ci, którzy imprezowali z taką siłą i natarczywością, z okrzykami bojowymi włącznie.
Ja się pytam, gdzie jakiś szacunek do innych? Imprezy na tym poziomie decybeli robi się na mieście, nie w bloku. 
Ciekawa jestem co na to rodziny  z małymi dziećmi, które też tutaj sąsiadują.Ja wszystko rozumiem, ale takiego zachowania nie pojmuję...

Mimo, ze już gotowa byłam alarmować służby specjalne o tym co się dzieje nade mną, to jednak się wahałam, dzwonić, czy nie dzwonić... Stwierdziłam,ze jak mi tak będą umilać jedyne wieczory, noce w które ja chce się wyspać,to będę zmuszona informować odpowiednie służby. Niech sobie studenci imprezują w akademikach i na mieście. Ja tez byłam studentka, ale są granice jakieś, niee?

Dieta idzie mi tak sobie...zjadam te zapasy jedzenia, które przygotowałam w piątek. Dziś: 2 łyżki płatków owsianych, 3 łyżki otrębów, 2 łyżki jogurtu naturalnego, ćwierć jabłka, 2 ciasteczka owsiane domowej roboty (bez cukru), kawa
II śniadanie: 3 ciasteczka owsiane, 3 kulki z kaszy jaglanej i wiórków kokosowych
obiad: szklanka kaszy gryczanej z warzywami
podwieczorek: mała papryka faszerowana serem chudym
kolacja: frytki pieczone z selera, zupa pomidorowa
Czuje się przejedzona, chyba za sprawą tych ciasteczek i kaszy gryczanej. Ciasteczka zawierają otręby pszenne,zjadam przez to dużo błonnika, może za dużo i przez to czuje się taka wypchana. Piję dość dużo herbaty zielonej do tego.
 Plan na jutro:
owsianka, kawa
2 kulki z kaszy jaglanej, pół jabłka
naleśnik ze szpinakiem, papryka faszerowana serem chudym
podwieczorek i kolację zamierzam zjeść na mieście, być może,ze wypije piwo,bo akurat idę z koleżankami. Wtedy nic jeść nie będę.
Ruchu nie miałam praktycznie żadnego, nie miałam siły po 10 godzinach pracy. Jutro może już  w końcu zrobię. Potrzebuję motywacji.


XXXXXXXXXXXXXXXx

5 października 2013 , Komentarze (5)

Hej Kochane,

Znowu nie miałam czasu pisać... wczoraj miałam niby wolne wyjątkowo, ale najpierw 6 godzin gotowałam, potem 6 godzin sprzątałam, poszłam spać o 1 w nocy.Tak wygląda mój dzień wolny, jak pracuję, to na nic poza praca czasu nie ma, jak wolne, nadrabiam zaległości w domu. Dzizys, a jakby mi doszły do tego dzieci???? Ja z własnym królikiem ledwo daję radę, bo ciągle gdzieś biegam, a co dopiero jakbym miała zajmować się jeszcze dzieckiem.
Kucharzyłam więc i...
mam naleśniki pełnoziarniste ze szpinakiem, mam kasze gryczaną z warzywami, mam frytki z selera, szarlotkę na cieście twarogowym bez cukru, mam zupę pomidorową, mam też kulki z kaszy jaglanej z wiórkami kokosowymi, kulki z płatków owsianych z kakao oraz kulki z otrębów z kakao i mlekiem w proszku. Bosko. Nie będę żarła słodkości niezdrowych, jak mam zdrowe :)

Dziś na śniadanie kawałek szarlotki, na II śniadanie też szarlotka plus 2 kulki jaglane, 2 z owsianki, 2 z otrębów.
Obiad: naleśnik ze szpinakiem z surówka z marchewki, deser znowu kawałek szarlotki i po jednej kulce z każdego rodzaju. Na kolację będzie nadziewana serem chudym papryka pieczona. Będzie dziś 1400 kcl, ale ok, bo znowu dziś miałam 3 godziny zakupów, mam jeszcze zrobienie ciasta dla koleżanki i ciasteczek owsianych.

Lubie eksperymenty w kuchni :) Ciekawe, kiedy ja to wszystko zjem, co nagotowałam :)
Oprócz tego wczoraj rano na wadze było 56, 5... czyli coś tam się rusza w dół. czekamy, zobaczymy co dalej. Na razie zlikwidowałam mój główny problem, a mianowicie ciągłe uczucie głodu na wcześniejszej diecie, jaką prowadziłam. Zjadam więcej węgli tym razem, ale złożonych, w postaci kaszy. Czuję się o niebo lepiej, trawienie mam zarąbiaszcze, głodna nie chodzę, nie mam ochoty podjadać, jest fajnie. Do tego tak jakby poprawiły mi się włosy i paznokcie, które na diecie bogatej w białko dosłownie dzieliły się na pół!Lakier z paznokci odchodził mi wraz z wierzchnią warstwą paznokci!Nie pomagały odzywki,kremy za kilkadziesiąt złotych, wystarczyło troszkę zmienić sobie jedzonko.

XXXXXXXXXXX

2 października 2013 , Komentarze (1)

cześć laski,
dzień kiepski, spałam niecałe 3 godziny.
Wczoraj byłam na beznadziejnej gali rozdania pewnych nagród, która trwała 3 godziny, misz masz koncertów, bez ładu i składu, co jeden to lepszy...całkowicie do d... organizator powinien wylecieć z pracy. Człowieka tyłek tylko bolał po 3 godzinach siedzenia. wiało nudą, niestrawne to było. Ot tyle.
Czy kultura może męczyć??? moze. Nawet bardzo.
Nigdy już w czymś takim nie wezmę udziału. Never po prostu.
Wróciłam w nocy.

Jedzeniowo: zjadłam wczoraj znowu za dużo, bo byłam głodna po prostu, wpadła bułka pełnoziarnista ze szpinakiem, i 3 kanapki z chlebem razowym i jajkiem.
A najgorsze,ze w nocy było piwo grzane.Musiałam. Po koncertach miałam mysli samobójcze, tak zadziałała na mnie dawka plątaniny gatunków, tematów oraz irytujący brak organizacji, byłam zmęczona życiem po obejrzeniu i wysluchaniu tegoż.
Porażka.
na wagę nie wchodzę, idę dalej, może coś tam naprawię.
Dziś: 3 łyżki płatków owsianych, 2 łyżki żytnich, 2 łyżki otrębów, małe jabłko, mały banan, 2 łyżeczki dżemu, 2 łyżki jogurtu naturalnego 0% , kawa
jabłko, kawa inka
serek wiejski light, pól papryki, jajko
szklanka kaszy gryczanej, sos szpinakowy, surówka z marchewki
3 kulki szpinakowo-twarogowe z przyprawami, zupa kalafiorowa
będzie jakieś 1300 kcl.

Mam dziś gotowanie na następne kilka dni w planach, sprzątanie małe i może dziś steper dosiądę.
Trzeba troszkę się zmobilizować. Dziewczyny, gdybym ja Was tu nie miała, to nikt by mnie nie wysłuchał, nawet mój facet nie chce już słuchać o moim odchudzaniu, diecie, jedzeniu, ćwiczeniach i mojego narzekania na grubą dupę....

Jestem zmęczona i mam nadzieję, ze dziś uda mi się wszystko szybko załatwić i iść wcześniej spać. brak snu do odchudzania mi się raczej nie przysłuży.

XXXXXXXXXX



1 października 2013 , Komentarze (5)

dzizys, zeżarłam czekoladę, którą sama kupiłam mojemu facetowi na dzień chłopaka.

Szczyt osiągnięty. Jakby codziennie był dzien chłopaka, moja dupa żyłaby własnym życiem, mogłaby załozyc własne państwo nawet, rozrastałaby się w takim tempie, ze mogłaby konkurować z Rosja.
 Na szczęście to było 6 kosteczek czekolady z nadzieniem jogurtowym milka, 200 kcl. Swoją drogą pyyyyszota, słodkie bardzo, moze za bardzo, ale warto było.
Stwierdziłam,ze dobrze,ze zrobiłam to rano, to spalę to w ciągu dnia.
Otóż specjalnie głodna nie jestem, czasem mam ochotę na czekoladę,co jest dziwne, bo ja tak na prawdę jej nigdy nie lubiłam aż tak, nie ciągnęło mnie.

Ogółem trudno, zjem mniej później.

Dziś:
3 łyżki płatków owsianych, 2 łyżki żytnich,. 2 łyżki otrębów pszennych, garść malin, mały banan, 150 g jogurtu naturalnego 0%, kawa i czekoladaaa

jabłko,

150 g szpinaku, serek wiejski lekki

kanapka z chleba razowego i jajka, z sałatą, pomidorem, papryka, ogórki kwaszone do tego obowiązkowo

50 g twarogu chudego, 100 g jogurtu naturalnego 0%, garść malin. lub warzywa na patelnię 200 g lub 100 g jogurtu z małą pomarańczą.
będzie 1300, może 1350, zależy co zjem na kolację.

Dzisiaj na wadze 57, znaczy się, woda wróciła.
A to dobre.. ale zejdzie, zejdzie, teraz jem w miarę spokojnie, nie napadam lodówki, nie mam napadów głodu i kompulsów. Jakoś próbuję panować, z lepszym lub gorszym skutkiem.

Czytam niektóre pamiętniki, patrzę na jadłospis, wydaje mi się, ze to duuzo jedzenia, liczę i wychodzi mi, ze to 1800 kcl, a ktoś pisze, ze 1200 albo 1000, dlatego zastanawiam się, czy korzystacie z jakiegoś przelicznika, jakiejś strony z tabelami, kalkulatorami czy tak na czuja liczycie? Ja to liczę na ilewazy.pl. i właśnie tak mi jakoś wychodzi.

Z drugiej strony powiem Wam, ze podziwiam dziewczyny, które mogą zadowolić się takim małym jedzonkiem, małe porcje, połóweczki, ćwiarteczki, ociupinki. Tez bym chciała tak, że zjem tyle i już nie spoglądam na lodówkę, a na razie nie umiem. Kiedyś oczywiście umiałam, ale byłam dość młoda i doprowadziło mnie to najdalej do ruchu proana i tym podobnym. Bardziej cieszyło mnie niejedzenie, niż jedzenie, a  im mniej zjadłam, tym czułam się lepsza. Nie było to mądre.

Zawsze się zastanawiam, ile powinno się jeść tych płatków owsianych na śniadanie?? ja jem zazwyczaj 3 łyżki, czasem do tego 2 łyżki żytnich płatków. Ale szczerze, jakby było mniej kalorii to bym wciągnęła i 10. Uwielbiam owsiankę... a moja ulubiona, to z jabłkiem, bananem, rodzynkami, lnem, płatkami pełnoziarnistymi, otrębami i ciepłym chudym mlekiem. Nie jem, nie mam składników.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXX


30 września 2013 , Komentarze (3)

hej dziewczęta,
wczoraj, jakby to ująć, przesadziłam z alko.

okazuje się, że dwa piwa grzane, to dla mnie już stanowczo za dużo.
potem w domu bełkot, gadanie dużo i nie na temat i potykanie się o swój własny cień. Chodzące nieszczęście.
Nie jadłam wieczorem nic.Piłam jedynie. I to był błąd.
Odwodniłam się.
pewnie dlatego rano na wadze 56. Waga spadła, bo woda zeszła.
Ciesze się nawet z tego. Postanowiłam nie zepsuć  tego i ostrożnie sobie jeść, Tak tez jem, mało, zdrowo, wieczorem okruszki jakieś zjem. Marzę, żeby było już 53, potem będzie już mi się chudło łatwo i przyjemnie :)
dziś:
owsianka z otrębami, polową jabłka, garścią malin, serek 0% (150 g), 2 kromki wasy, kawa
jabłko, kawa inka
szpinak, filet z morszczuka pieczony
serek wiejski light, pomidory, sałata
kolacja: budyń???mam ochotę ale nie wiem... moze zjem cos w green wayu, jakąś zupkę.
Nie wiem, czy mam kaca, czy właśnie bierze mnie choroba, dreszcze, osłabienie, zimno, ból kości... nie umiem odróżnić co to. Jak choroba to nawet ok, chętnie poleżę w domu trochę.
dodam,ze w pracy zeżarłam trochę czekolady z jeżyków, nie mogłam się oprzeć. oceniam,ze to było 100 kcl. Kolacja będzie jeszcze skromniejsza niż myślałam.


XXXXXXXXXXXXX