Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 23 lata, studiuję zaocznie i obecnie nie pracuję. W sierpniu wychodzę za mąż!! na swoim ślubie muszę byc piękna i zgrabna! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11126
Komentarzy: 253
Założony: 29 stycznia 2014
Ostatni wpis: 9 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PannaAgata

kobieta, 34 lat, Warszawa

166 cm, 60.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Dziewczyny, mam dietowego doła. Aż mi się płakać chce no...

Chcę schudnąć, serio. Nie chcę z siebie zrobić wieszadła, bo mi się to nie podoba, ale zawsze miałam problem z nogami i ich wysmuklenie było moim celem... 

Na prawdę się starałam przez ostatnie 2 miesiące. Wiadomo, były gorsze i lepsze dni, ale myślę, że moja dieta jeszcze nigdy nie była tak zdrowa. Jem te 1400 kcal (bo moją jedyną aktywnością są ćwiczenia, nie pracuje, siedzę w domu), nie jem 3 h przed snem, jem dużo ryb, warzyw, jem śniadania, wypijam 2 litry wody codziennie.

NIGDY też tyle nie ćwiczyłam, a obieganiu już w ogóle nie było mowy. Teraz robię 8 km co drugi dzień, wcześniej codziennie, jak ćwiczę w domu, to czuje wszystkie mięśnie.

I co? I zaczynam znowu nie wciskać się w spodnie, które są moim wyznacznikiem dobrej sylwetki. Waga na +, cm na +.

Nie mam już sił na to... Wczoraj i dziś z frustracji zażerałam się słodyczami. 

Przecież i tak moje wysiłki nic nie dają... Czuję, że odpuszczam.

7 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

... a zaczęło się od markizy.

7 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Walczę. I z dietą i z pracą mgr.

Dziś 40 minut dywanówek i godzina marszobiegu, 8km.

Zjedzone:

śniadanie: owsianka na mleku 

2 sniadanie: 2 plasterki szynki, jabłko

obiad: gotowane udko z kurczaka, sałatka, szklanka rosołu

po bieganiu: serek homo naturalny z wiórkami kokosowymi, oshee

podwieczorek: serek wiejski

kolacja: zsiadłe mleko

+ 2 kawy z mlekiem

suma: 1450 kcal 

Wracam do pisania magisterki. Jeszcze z godzinę popiszę, a co.

5 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Właśnie tyle mi zostało do zrobienia wielkiego "WOW", gdy pokażę się znów w mojej rodzinnej miejscowości  ;) Nie byłam od świąt BN. Wiecie jak to jest na wsi... każdy o wszystkich wszystko wie, pewnie spotkam jakieś koleżanki z którymi chodziłam do podstawówki, gimnazjum (a zawsze uchodziłam za osobę "przy kości") i chciałabym dobrze wyglądać :)

Przerzuciłam się jakiś czas temu już na wiosenną skórę i chyba się trochę podziębiłam (mysli) zimno mi, kicham, zdycham itp itd. 

Dziś była godzina dywanówek, ale takich niezbyt intensywnych. I napisałam kolejny podrozdział mojej pracy mgr <brawwwooo>.

jedzonko:

śniadanie: razowiec z serem feta i pomidorem, kawa z mlekiem 350 kcal

obiad: wątróbka drobiowa, ziemniak w mundurku, sos czosnkowy na bazie jogurtu, sałatka 400 kcal

podwieczorek: wątróbka 230

podwieczorek 2 ;) 2 jajka, sałatka, jogurt nat activia 350 kcal

kolacja: kefir 180 kcal

suma: 1510. 

Ale wczoraj mi się oberwało pod wpisem! Kurdę, nawet jak schudnę jeszcze te 3 kg, to nie będę wyglądała jak anorektyczka - serio. Zauważyłam, że postanowiły ocenić to osoby, które nie czytają moich wpisów, nawet nie sprawdziły jakie mam wymiary, ale werdykt był jednoznaczny! Jeszcze trochę i anoreksja jak nic ;) Co lepsze- weszłam na pamiętniki dwóch z nich i co??? Jedna pisze, że jest rozczarowana portalem, bo pamiętniki piszą dziewczyny, które nie mają nadwagi, ani otyłości, tylko "puste panny", które chcą schudnąć z kości na ości. Ja się pytam: czy schudnąć kilka kg, nawet jak ma się BMI w porządku to coś złego??? Jeżeli widzę, że przytyłam 5 kg, to mam czekać na kolejne 15 żeby zacząć coś z tym robić? (kujon) nie rozumiem takiej logiki. Dziewczyna 2- jej celem przy 175 cm wzrostu jest 58 kg. Ale przecież to ja do lata będę wyglądała jak anorektyczka! ;) 

Dziewczyny z którymi "znam się" z vitalii były innego zdania, bo wiedzą co jest grane i jak to ze mną jest ;)

To sobie ulżyłam! ;) 

Trzymajcie się Dziołchy :)

4 kwietnia 2014 , Komentarze (9)

Mój ojciec wczoraj przeprowadził ze mną rozmowę wychowawczą w rodzinnym gronie ;) mam się przestać odchudzać! Mogę ćwiczyć, ale mam "normalnie" jeść. Wg niego zsuszyłam się strasznie, jestem blada, i jak się pochylam to wygladam jak kupka kości. Super :D Oczywiście będę robić swoje, ale będę musiała przy nim jeść bo mi nie da spokoju. On chyba uważa, że ja nic nie jem (pracuje 24/24 więc rzadko mnie widuje w sumie).

Wczorajszy dzień był do bani... Dałam ciała. Luby miał wolne, byliśmy na zakupach i ostatecznie wsunęłam baardzo dużo "zakazanego" jedzenia.

Jestem do wtorku praktycznie całymi dniami sama w domu więc zamierzam trochę podgonić z dietą i ćwiczeniami :) i pisać pracę mgr!!! (pot)

Dziś ok. W sumie spałam do 13ej, ale później zrobiłam 40 minut intensywnych dywanówek, a niedawno wróciłam z biegania. Kurczę, moja forma mnie zadziwia :D jest coraz lepiej. 

Jedzonko dzisiejsze:

śniadanie: razowiec z serem feta light, kawa z mlekiem 350 kcal

obiad: pierś z kurczaka, kuskus, sałatka 350 kcal

podwieczorek: makrela wędzona, sałatka, szklanka mleka 2% 350 kcal

kolacja (za godzinę pewnie) kefir 200 kcal 

suma: 1250. Jutro będzie więcej kcal! 

Miałam ostro ograniczać węglowodany, ale trochę mnie ściągnęłyście na ziemię ;) za co dziękuję! Przy takich ćwiczeniach myślę, że na śniadanie mogę zjeść kromkę chleba i do obiadu coś węglowodanowego, prawda? 

Jestem kobietą skrajności. Jak dietuję i ćwiczę to na 101%, jak już raz w ciągu dnia mi się noga powinie to już po mnie, umarł w butach. Albo jest bardzo dobrze, albo jest bardzo źle.

Jak wczoraj o tym powiedziałam Lubemu to się ze mną zgodził i stwierdził, że w życiu codziennym jest tak samo. Potrafię się do niego tulić, być miła, a za pół godziny diabeł nie kobieta, wydzieram się o byle co, trzaskam drzwiami i jestem obrażona na cały świat. 

Ciężkie on musi mieć ze mną życie ;)

Niech dieta będzie z Wami! baj :D

Edit:

Dla kochanych vitalijek, które martwią się, że jestem już chuda :) przypominam, że mam 59 w udzie,38 w łydce i 99 w biodrach! ;) spokojnie ;)

2 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Ojjj... dzisiaj był wycisk. Było 40 minut ćwiczeń, godzinę tańca z Narzeczonym i 8 km marszobiegu w 1h ( dużo biegłam dziś). Po powrocie do domu moje mięśnie nóg były gorące, co było dla mnie szokiem! ;)

Jedzenie dzisiaj ok, chociaż założeń BTW nie zrealizowałam. Chyba jeszcze jutro poczytam na ten temat, bo chyba to co wyliczyłam, to założenia jakiejś diety niskowęglowodanowej. Bardzo się dzisiaj pilnowałam, a mimo to węgli i tak za dużo wyszło. Dzisiaj (chociaż to pierwszy dzień) produkty białkowe wychodziły mi już uszami :p wspominałam kiedyś, że nie najlepiej się czuję przy takiej diecie... ale do świąt dam radę :) Muszę dać radę! W końcu te 5 kg zrzucam już 2 miesiące i końca nie widać :p

Jutro może w końcu wyjdzie ten rower. I jedziemy na zakupy na drugi koniec miasta, więc pewnie wrócę wyczerpana. A wieczorem taniec.

Jedzonko: 

śniadanie: serek wiejski, pół kajzerki, kawa z mlekiem, plaster szynki 300 kcal

2 śniadanie: 50 gram orzechów włoskich 323 kcal

obiad: zupa brokułowa, pierś z kurczaka 300 kcal

podwieczorek: plaster szynki, trochę twarogu półtłustego, maślanka 300 kcal

kolacja: 2 jajka, sałata z oliwą 250 kcal

suma: 1473.

B: 118 g

T: 75 g

W: 81 g

Bajooo ;*

2 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Tak oto przedstawia się mój bilans po marcu. Wiem, że to tylko moja wina. Podjadanie, za dużo węglowodanów, weekendowe obżarstwo, trochę mniej ruchu i takie są efekty.

waga: 60,5 cm (+1kg)

łydka: 38 cm

nad kolanem 39 cm (+1cm)

udo: 57cm (+1 cm)

biodra 99 cm (+1,5 cm)

brzuch: 83 cm

talia: 70 cm (+1 cm)

piersi: 90 cm (+3 cm)

szyja: 34 cm

ramię 24 cm

Od jutra wracam do częstego ważenia, bo widzę, że to mnie jednak trochę trzyma w ryzach. Będę się też starała wyliczać mniej więcej BTW, aby nie wchrzaniać tyle węglowodanów (jak np dzisiaj!!!).

Ruchu dziś nie było. Wieczorem miał być rower, ale mnie narzeczony zrobił w konia i nie wyszło (szloch) 

Zjedzone:

śniadanie: razowiec z szynką i pesto  350 kcal

2 śniadanie: jabłko, tost 150 kcal

obiad: zupa krem z brokuła i szpinaku, 3 tosty z pesto 350 kcal

podwieczorek: makrela wędzona, sałatka 250 kcal

kolacja kefir, wafel ryżowy 250 kcal

suma: 1350 kcal. Ilewazy pokazuje ponad 1500 kcal :p prawie 3 razy więcej weglowodanów niż podobno powinno być, za mało białka i tłuszczu. Pięknie.

B                                                          T                                                   W

61,963,6177,3

Do świąt chcę iść wg schematu wyliczonego na podstawie jakiegoś artykułu, a więc:

B: 105g

T: 105g

W: 62g

I oczywiście ruch.

Do świąt chcę też skończyć pisać pracę mgr. Chcieć to móc... podobno.

Do tego mi dzisiaj nerka napieprza. (?)

31 marca 2014 , Komentarze (3)

Cześć Piękne!

Niedziela była do bani jeżeli chodzi o dietę. Ale już dziś się poprawiłam i "za karę" zrobiłam więcej ćwiczeń niż zwykle.

Dzień miałam dzisiaj baaardzo aktywny. Od rana, aż po M jak Miłość ;)

Zjadłam dziś:

śniadanie: razowiec z serem feta i pesto, kawa z mlekiem 300 kcal

obiad: pierś z kurczaka z warzywami w chińskim sosie curry, ziemniak gotowany w mundurku, surówka z marchewki z jogurtem naturalnym 400 kcal

podwieczorek? ;) szklanka piwa wypita z Lubym ;) 250 kcal

kolacja: wędzona makrela+ sałatka 300 kcal

suma: 1250.

Mało jedzenia dziś wyszło, ale po wczorajszym szaleństwie nie byłam głodna. 

Zrobiłam dzisiaj 40 minut dywanówek i 8 km marszobiegu w 1 h. Po dywanówkach strzeliłam sobie parę fotek ;) Moje mięśnie brzucha rosną w siłę! Na nogach, pod tłuszczem tez już czuję i czasami nawet widzę (!) mięśnie. 

Tadaaaam! czy tak jak ja widzicie początki słodkich dołeczków?! :D jestem z siebie dumna, bo przed dietą na moim brzuchu wisiała fałdka! nie jakaś wielka, ale jednak. Może efekt nie jest jakiś mega powalający, ale jak dla mnie wystarczający, żeby się cieszyć.

Ciuchów może nie mam tu jakichś z wybiegu, ale dzisiaj w takich srajtkach ćwiczyłam, a zaraz później obfociłam! ;) 

jakość zdjęć też nie powala, ale tak to jest jak się strzela samocyki marnym telefonem!

Do jutra ;*

29 marca 2014 , Komentarze (3)

Czerwony desperados był moim dzisiejszym grzechem ;p w przerwie między zajęciami, z koleżankami na zielonej trawce przy pięknym słoneczku wszedł świetnie :D ale nie żałuję! Mało mam takich momentów i chcę z nich korzystać.

Aktywności fizycznej dziś nie było, bo do wieczora siedziałam na uczelni.

Jedzonko:

śniadanie: razowiec z szynką, banan, kawa z mlekiem 350 kcal

2 śniadanie: jabłko, chipsy błonnikowe, piwko 450 kcal

obiad: makaron ze szpinakiem i fetą 400 kcal

podwieczorek: serek wiejski 170 kcal

kolacja: zupa krem z brokuła i innych warzyw, zabielana jogurtem naturalnym 200 kcal

suma: 1570 

:)

28 marca 2014 , Skomentuj

Niby nic wielkiego taki ból piszczeli, ale trzeba bardzo uważać. poczytałam trochę wczoraj o tym i się poważnie przestraszyłam! 

Nie można tego bagatelizować, bo w efekcie można dostać zapalenia okostnej a w wersji ostatecznej- złamanie zmęczeniowe. Czytałam wypowiedzi "prawdziwych biegaczy", którzy musieli przez to odpuścić nawet 10 tygodni biegania! 

Dlatego też dzisiaj zrobiłam godzinę dywanówek, a na noc zamierzam wysmarować piszczele maścią. 

Zamierzam też biegać/maszerować nie więcej jak 3 razy w tygodniu i starać się więcej biegać po miękkiej nawierzchni. Jednak 6 dni po 8 km jak na początek, to chyba nie był do końca dobry pomysł. Będę marszobiegi przeplatać z ćwiczeniami domowymi i rowerem. 

Przynajmniej taki mam plan do świąt, bo później to nie wiem jak będzie... po majówce wracam do domu, a później może na miesiąc uda mi się wyskoczyć za granicę do pracy. A tam to ćwiczeń na pewno nie będzie tylko harówka po 10-12 h dziennie.

Dzisiaj zrobiłam sporo jak na mnie ćwiczeń na brzuch i jak już skończyłam, to stanęłam przed lustrem, podniosłam koszulkę a tam co??? pięknie napięte mięśnie i zarys tych takich "dołeczków" pod żebrami :D mam nadzieję, że wiecie o czym mówię ;) jakie to było piękne i motywujące! Aż się mojemu pochwaliłam! :D

Jedzonko:

śniadanie: razowiec z serem żółtym, ketchupem, kawa z mlekiem 250 kcal

obiad: POLECAM makaron razowy ze szpinakiem i serem feta (smażycie szpinak, doprawiacie czosnkiem, gałką muszkatołową i innymi dobrociami, dodajecie trochę jogurtu greckiego pod koniec i troszkę sera, mieszacie to z makaronem i posypujecie serem pokrojonym w kosteczkę) Przepyszne. 500 kcal

podwieczorek:jabłko, "deser z koroną" 250 kcal

kolacja: standardowa sałatka+ 30 gram łososia wędzonego, 50 gram makreli wędzonej 250 kcal

suma: 1250. Jutro będzie więcej :)

jutro szkoła!!!(martwy)

Dobrej nocki!