Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Florentinaa

kobieta, 59 lat, Warszawa

160 cm, 63.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: nawet jeśli bym zawaliła, to tylko chwilowo, serio!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

Zwiekszyłam gimnastykę i spacery z psem - spadła waga. W sumie niewiele, widać w lustrze jakies milimetry na twarzy, ale ja sama czuję się o wiele, wiele lepiej i luźniej psychicznie - nawet jeśli to tylko w sumie maly ubytek. Chyba nie byłam swiadoma i dalej nie jestem, jak bardzo mnie waga osłabia, przygniata, otępia, zniechęca. Jestem naprawdę ciekawa siebie schudniętej z nowymi nawykami i nowymi sposobami na życie, irytację, zniechęcenie....

13 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

... do poprawiania humoru, do akcyjnego pocieszania się, gdy pan mąż nie ma humoru, jako przerywnik, gdy nie wiadomo, co zrobić, a nie chce się dalej sprzątać albo pracować (trochę jak papieros, przypuszczam), jako legalna przerwa (jakby się położyć na 10 min, to mniej elegancko, a jeść to trzeba), jako rytuał bycia razem w rodzinie, jako podniesienie - coś słodkiego zamiast kawy, jako uspakajacz, jeśli zjeść szybko w nerwach, jako chwila da siebie, jako ucieczka przed myśleniem...

co zamiast:

woda mineralna na tarasie w ramach odpoczynku, zwłaszcza jeśli się ją zmienia (można podejść do siebie pedagogicznie, smakowo etc.)

spacer z psem (nowy nabytek - trzeba o niego zadbać etc., za duży, by mało chodził)

kawa, jeśli już potrzebna, bo prawie nie mam już anemii

herbata zielona

rzeczywiście się położyć, skoro trzeba się odpocząć

10 min z Mel B, bo to krótkie odstresowanie

siedzieć przy jedzącej rodzinie haftując lub szydełkując - ręce zajęte i towarzyszy się z uśmiechem i zajęciem

cdn

10 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Nie pisałam, ale dzielnie się starałam i dzięki codziennym ćwiczeniom i staraniom wróciłam (...............) do wagi sprzed wizyty u rodziny, a jednocześnie (to bonus) mam -10 cm w talii. Co za ulga, jednocześnie zanim wróciłam do wagi (o wiele za dużej, no ale już osiągniętej dopiero co) poczułam, ze nawet mimo skoku wagi poprzez codzienne ćwiczenia czuje się naprawdę lepiej, lżej psychicznie i duchowo bo się ruszam, wprawdzie nieudolnie, niewprawnie, ale jednak codziennie.

i serio mam poczucie, ze zaczelam nowe zycie - dzięki tutejszemu towarzystwu - i jednocześnie nie boje się już wyjazdu za parę dni do rodziny.;-)

3 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Dzieki  zrozumienie i wsparcie. A może to socjologiczne poczucie wykluczenia? z grupy razem celebrującej ten sam sposób jedzenia? Wyłamałam się ze spontanicznego kupowania croisssanta na pół - akurat bez ascetycznopoświęcenowego drylu, croissanty mnie nie kuszą, na szczęście.

Jestem po dniu sałatek, z oliwą, po warzywach z wołowiną w kawałkach i czuje się objedzona. Jutro poniedziałek, wiec mniej osob na pokładzie, i mam nadzieje, ze wrócę do siebie;_)

Najwyrazniej trzeba być szczupłym, ale nie wolno się odchudzać. Za dwa tygodnie będę znowu na rodziny łonie, uroczystość z obżarstwem 4 daniowym w restauracji _ oraz tort itd., itp.

3 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

jak miło.

wróciłam do domu.

koniec białego chleba na śniadanie (oj, naprawdę? nie wydziwiaj, zjedz porządnie śniadanie) koniec namawiania na ser żółty, wafelki, jagodzianki, ciasto, koniec słodzonej herbaty (bez sensu ta twoja woda nic w niej nie ma), słodzonej kawy (lepiej ci pomoże), słodzonej zupy, słodzonych naleśników, słodzonych wafli przekładanych dżemem, croissantów tak dla smaku,  słodkiego likieru... nawet jeśli części odmawiałam, budząc zgorszenie (no pół gofra z bitą smietaną ci naprawdę nie zaszkodzi)

głupio mi, bo wszyscy starali się być mili, nawet jak mi tłumaczyli, ze tk to już jest ze z wiekiem tyjemy a przecież, no zobacz ile ludzi ma nadwagę i co, nic, żyją.

wróciłam do domu. wzięłam prysznic i zrobiłam gimnastykę z mel b i tiffany - i poczułam się znacznie lepiej. A jutro jakas wersja diety.

czuje się jak nastolatka, która ucieka z domu lub planuje oglądanie zakazanych filmów.

już zapomniałam, jaka irytujaca jest a może bywa dieta dla otoczenia....

31 lipca 2014 , Komentarze (10)

Oj nie jest łatwe odchudzanie.  A może jagodzianka? a może jeszcze jagodzianka>.. a może jeszcze ziemniaczek... czekoladka?  no my robimy herbate z cukrem w dzbanku od razu dla wszystkich... no zrób dla nas wyjątek!

oooo. Wiec teraz gimnastykę robie nie tajnie, po czym mówię ze wlasnie się bardzo staram, i ze bardzo mi wstyd, ze waze najwięcej w moim zyciu wliczając w to ciązę itd. itd. Jak powtarzac jak zdarta płyta to pomaga bo się im nudzi - żadne nowe argumenty wiec nie da się polemizować.

ale już nawet doszło do uwag, ze skoro mam prawie 50 lat, to po prostu normalne, ze się tyje!!!!!!!

wiec zaczęłam szukac vitalijek w wieku moim dla wsparcia duchowego. Rozumiem, ze mam być już staruszką ale jakos tak się nie czuje ... uuuuu 

28 lipca 2014 , Komentarze (2)

Cicho siedziałam, bo  waga stanęła, a potem wróciła. Dopatrywałam się czy to z powodu jednej rurki czy innych nad-jedzeń, ale ćwiczyłam dalej. No i dziś spadła ciut nawet niżej niż te dwa dni temu. co za ulga, wiec pochlebiona dalej cwicze, dalej pije wode, i z przyjemnością mysle ze jutro się zważę;)

tym sposobem doszłam do odkryć:

1. proste zaznaczanie wyzwania ze wypiłam  1,5 l wody uskrzydla do dalszych cwiczen, może na zasadzie, ze "cos już zrobiłam".-  drobiazg a cieszy;-) Samo wybieranie wody, bo kupuję ciągle coś nowego stało się nowym zajęciem. Uznałam, że podchodzę do siebie jak do dziecka, Byłoby prościej kupić od razu zgrzewkę, ale codzienne prawie wybieranie wody jakos bawi.

2. przyzwyczaiłam się jak hobbysta do zaznaczania codziennie min 20 min ruchu, ilosci brzuszków (tu robie codziennie coraz solidniej brzuszki 10 min z mel b) i reszty wyzwan. Może przyzwyczajenia drugą naturą i łatwiej w grupie;-)

3. Vitalię traktuję razem z całym towarzystwem jako wspozmożenie i wzmocnienie'-)

wiec dzieki 

25 lipca 2014 , Komentarze (4)

i co znaczy matematyka!! odkryłam dzięki paskowi  ze schudłam nie baaaaaaaaaaaaaaaardzo mało, jak m się wydawało, ale az ponad 1 %. Zabawne, ale pomocne, a mnie zależy na pomocy, bo w dołowaniu się jestem dobra.

wiec naprawdę super, ze to już cos.

,,,, bo w realu niewiele widać, ale fakt, czuje się lepiej z tymi wyzwaniami regularnie stosowanymi i wodą wypijaną;-)

23 lipca 2014 , Skomentuj

Wczoraj kiepsko -  zjadłam jakies wafelki w ilości 5. Ale ćwiczyłam 10 min z Mel b, małą y, no i wypiłam ponad 1,5 l wody. w sumie nieżle. Waze 73,3.

21 lipca 2014 , Skomentuj

skoro mam niedługo mieć 50 lat postanowiłam bardzo dobrze wyglądać. Serio.