Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Florentinaa

kobieta, 59 lat, Warszawa

160 cm, 63.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: nawet jeśli bym zawaliła, to tylko chwilowo, serio!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 grudnia 2014 , Komentarze (6)

moich strachów, lęków etc. Ale tak myślę, ze jak chudnę, to sie uspakajam a moze to bardziej skorelowane  - ja z tych, co zajadali stresy i poczucia "niedo"

Tak sie ciesze, że chudnę, a przy tym sie lepiej czuję, ze chodzę jak zadowolony przedszkolak. Jeszcze wczoraj sie okazało, że byc moze za cenę rehabilitacji (800 zł miesiecznie) jedno z moich dzieci uniknie operacji, więc świat jest śliczny, prawda?

Dziś patrze na to, co mam jeść. Jedną potrawę zmieniłam, reszta super. Jestem ciekawa mojej wagi na weekend. ;-)

Teraz postawię dziecku bańki, ściągnę mu film;-) i wezmę sie za przepisane ćwiczenia. Śmieszą mnie trochę, ja sama wybrałabym inne, ale po co w sumie, skoro chudnę, czuję sie znacznie lepiej, czyli skuteczne.

dobrego dnia wszystkim. i bardzo dzieki! Zróbmy sobie dziś coś miłego!

3 grudnia 2014 , Komentarze (7)

Drodzy i mili, nie pisałam, bo najpierw miałam zapalenie płuc i leżałam kolejne dni z antybiotykiem, po 2 tyg byłam zdechła, etc potem nadrabiałam życiorys. Ale teraz znowu jestem od 8 dni na jedynie słusznej drodze;-) i schudłam w ciagu 8 dni chyba 3, 5 kg. Jak na mnie to duzo - czuje sie tez lepiej, znaczenie lepiej, lżej na duchu i ciele. 

wszystkim dobrej nocy;-):D

2 września 2014 , Komentarze (11)

Mili i cierpliwi,

poległam. Karmiono mnie w kółko wszystkim, częstowano i dolewano, desery imieniny, urodziny itd. all atrakcje by się 'wszyscydobrzeczuli". Potem odbieranie dzieci, powroty, rodzina, imieniny, rodziny, i w rezultacie ledwie cwiczylam brzuszki parę dni, w końcu uznałam, ze nic ze mnie nie będzie -  i wprawdzie nie wróciłam do 75, al3 73,5 - czyli dwa kg ponad  do osiągnięte tak grzecznie wagi...

ściągnęly mnie Wasze maile i zaproszenia - dzieci poutykane w szkole więc od dziś wieczora postanawiam poprawę.

Jestem cięzka, tłusta, ale pełna nadziei, bo w końcu pamietam, ze jak tu zaczynalam , nie bylam w stanie cwiczyc 10 min naraz, a jak wyjezdzalam na imprezę, ćwiczyłam nawet godzinę - na pewno niezbyt doskonale, ale jednak coraz lepiej....

licząc na łaskawe przyjęcie i mając nadzieję na dalsze żerowanie na Waszych poradach, uwagach i osiągnieciach - do jutra

24 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

tak myślałam o tej niedzieli z lekkim niepokojem - bo od czasu jak weszłam na vitalię i wpisałam się lekkomyślnie i z przejęciem na wyzwania, które totalnie zmieniły mój dzień i sposób życia na ostatni miesiąc - żyłam w swoistym akwarium, w rytmie ćwiczeń, robionych najpierw bardzo nieudolnie i ledwie, ledwie, ale - skutecznych od początku. Teraz zaś po dwu wpadkach, powrocie, nawrocie i zejściu o ok. 3 kg poczułam się bezpieczna w tym akwarium regularnego ćwiczenia, spacerowania, oszczędnego jedzenia, sprawdzania wagi. A teraz wyjazd do czwartku - zawodowy, gdzie będą posiłki przy dużych stołach w powodzi znajomych i nieznajomych, wspólne kawa i ciastko, mieszkanie w pokoju z miła znajomą, która jednak nie znosi ćwiczeń gimnastycznych, z niesmakiem kpi z ćwiczeń robionych do video, i będzie chciała rozmawiać. Z ostatnich tego typu wyjazdów wiem, że nie jest się ani chwili samej, a jeśli da się wyjść z kimś na spacer zamiast do kawiarenki by pogadać, będzie sukces. Mogę się zasłaniać dietą pooperacyjną itd., ale tak bardzo, to śmieszne, przyzwyczaiłam się do ćwiczeń z pokrzykującą Mel B, w rytmie 10 minut, a umiem już nawet zrobić 3 po kolei. Tez widzę, jak bardzo mnie podtrzymują te ćwiczenia psychicznie, jak bardzo przyzwyczaiłam się do picia wody w ilości niezwykłej dla wielu osób. Na dziś ciągnę ze sobą 1.5 l wody, jutro trzeba będzie szukać wody - pomiędzy lectures, przy śniadaniu, obiedzie etc.

Swoją drogą - jak bardzo w odczuciu wielu ludzi agresywne są upodobania i zwyczaje jedzenia inne niż typowe.  W czasie studiów budziliśmy szok jako weganie czy wegetarianie, czytając maniakalnie książki typu Ohsawy, teraz widzę, jak trudno odmówić czegokolwiek w sytuacji "ależ, chyba się nie odchudzasz! przecież i tak dobrze wyglądasz! rozejrzyj się po ulicy, ilu grubszych od ciebie!"

Tymczasem, tak jak i kiedyś, widzę, jak bardzo nie chodzi tu tylko o wygląd, choć i to przecież naprawdę ważne, ale o samopoczucie, o ile łatwiej mi żyć sensownie, pijąc codziennie wodę, jedząc mniej, ruszając się więcej.

To zabawne - zobaczymy jak będzie. Czuję się jak w eksperymencie;-)

23 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Bardzo dzięki za wsparcie chwiejnej łakomej niekonsekwentnej osoby:-)

dzielnie ćwiczyłam, sprzątałam, byłam na długim spacerze z psem, i jakos się pozbierałam. To prawda, że trudno być konsekwentnym. Z drugiej strony - nawet tak niezbyt udolnie robione ćwiczenia bardzo mnie wspomagają. Poprawiają mi humor, trzymają w pionie. Właściwie nie ogarniam tego wszystkiego logicznie - nieraz mimo tych samych ćwiczeń nic nie spada na wadze, czasem - spada pół kg, Dietę będę mogła stosować dopiero od początku roku szkolnego - w tej chwili to byłby za duży raban.

Ale i tak widzę pocieszające, choć może nie duże, ale znaczące postępy - 3kg przez ten miesiąc to mniej niż chciałam, ale widoczna zmiana w spódnicy, na twarzy i zwłaszcza w poczuciu lekkości, choć dalej jestem dużym ślimakiem. Mam ciągle nadzieje, że to dopiero początek, choć od paru dni waga się nie rusza. Z drugiej strony, jak pisała jedna z miłych komentatorek, może waga tez nieraz pokazuje lekkomyślnie mniej, niż wazę>? więc jak pisała druga, mierze się a przede wszystkim ćwiczę dalej. Skoro Pira uważa, że cardio pomaga, ćwicze cardio z Mel B, choć te ostatnie momenty sa nie do zrobienia, no ale przecież innych cwiczeń tez nie umiałam tak wykonać w całości, a teraz jest coraz lepiej. Przyzwyczaiłam się do tego stopnia do picia wody, że mi jej brak, jak jej nie ma;-)

Mam więc nadzieje na dalsze postępy własne i wchodzenie w nową wersję siebie.... dzięki!  

22 sierpnia 2014 , Komentarze (10)

No i po wczorajszych akcjach paskudnie. Zaspałam, a normalnie wstawałam, grzecznie robiłam zgodnie z wyzwaniem małą gimnastykę lub Mel B i zajmowałam się życiem, w jakiś czas po śniadaniu znowu ćwicząc. Tym razem zaspałam, obudziłam się, głodna, z bólem głowy i rzuciłam się otwartą czekoladę...

uuu. Teraz już widze, ze podobnie jak wiele osób na vitalii powinnam ustalać, co jem na śniadanie juz wieczorem, no i przede wszystkim wrócić do rytmu dnia. Teraz musze się trzymać, by reszte dnia przywrócić do porządku.

Głupio mi. Takim sposobem jednak nie schudnę tylko zostanę wielkim grubym ślimakiem

21 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Czuję się uwolniona od wirusa, z zadowoleniem patrze na meldunek, ze nod 32 odrzuca findright, a ja mogę sobie zeglowac po vitalii, zmieniając strony. Niestety, brzuch zaczął meldować się pooperacyjnie, w miejscach wiadomych, wiec wieczorem z cwiczen się zwolniłam z niechecia, zresztą, pan mąż doniósł ponad 3 kg szczupaka od znajomych z Mazur wiec obieranie czyszczenie, przy tym wspierałam się jakimś winem, by nie bolało, i niestety zżarłam pesto paprykowe, pesto dyniowe, pesto oliwkowe w stylu tapenada, z dodatkami i trochę się boję, ze jak ta ilość wina i pesto rano osiądzie na niebieskiej szklanej przyjaciółce, to będzie niemiło. Cwiczyc się nie da, bo jednak  brzuch uznaje, ze przesadziłam. No nic. Uznaję, ze cokolwiek niebieska szklana pokaze ze zgorszeniem rano, cwiczymy dalej, a teraz spać! Wszystkim podziękowania za wsparcie - jestem zdumiona, ze tyle przetrwałam dzięki towarzystwu...

20 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Teraz, jak mi działa oby już na dobre net (bardzo dzięki za rady!), chciałam zameldować, że jesteście cudowni. Dzięki Wam pozbierałam się już naprawdę sporo po tych szpitalach i zaczynam odnajdywać siebie - coraz bardziej. Co prawda stoi nade mną jeszcze Kapelusznik z Alicji w Krainie Czarów (Kiedy Cię ostatni raz widziałem, byłaś bardziej. Teraz jesteś mniej bardziej), ale zaczynam czuć przyjemnosc ruszania się, chodzenia, ćwiczenia, nie jedzenia lub jedzenia tylko niektórych rzeczy, itd. Naprawde swiat wygląda lepiej. Ja niewiele lepiej, choć cieszy mnie szalenie waga, co za uroczy przedmiot. Ile przyjemności w ważeniu się. Nawet jeśli po ekscesach rodzinnych jak opisałam, brr, przytyję prawie kg to już wiem, ze zaraz wrócę. No i wracam po czym schodzę niżej. Ok, wiem, że powoli, ale wzmacnia mnie myśl, ze to trwalej.

Czuję się więc o wiele lepiej, ćwiczę już prawie godzinę dziennie lub godzinę, najczęściej nie naraz, bo kondycyjnie słabo, ale dziś np. 45 min z tego naraz. Wprawdzie byłam jak mokra do wyżęcia, no i wiadomo, że niektóre ćwiczenia średnio, ale i tak to cieszy.

W sumie to nawet zabawne - mimo, że niektórych ćwiczeń do dziś nie jestem w stanie zrobić w pełni, a niektóre dopiero teraz zaczynam robić prawie jak należy, i tak podziałały.

tak więc z serca podziękowania wszystkim, którzy odzywają się do mnie, którzy też cwiczą i są, dzięki temu coraz lepiej żyję. I ciekawa jestem siebie w nowej wersji;-)

niech Wam tez będzie dobrze;-)

20 sierpnia 2014 , Komentarze (12)

Zagladam tu chętnie i to niezwykle inspirujące miejsce, Vitalia i towarzystwo - już wiele wszystkim tu zawdzięczam. Ale od paru dni zaraz wyskakuje mi powered findright i nie wiem co z tym paskudztwem zrobić. Schudłam, jesteście bardzo wspierającym miejscem i osobami;-) i parę osób chciałabym poznać bliżej i czytać, ale co zrobić z tym paskudztwem? jednocześnie, pewnie sprawka tego stwora, ciagle wylogowuje się z Vitalii, wiec wpisuje, ze bohatersko schudłam 0,1, wiec musze się jeszcze raz zalogowac, by wejść na następne wyzwanie, kolejny raz zalogować, by wejść w pamiętnik, kolejny raz, by wejść w czyjs pamiętnik... uu

jeśli ktoś łaskawie pomoze, będę wdzieczna - bo lubie tu być i tp mi bardzo pomaga.

ten findright wchodzi mi tylko na vitalii - wolałabym by mi wchodził w cos innego... co robię źle?help!   

15 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Rzeczywiscie, staję na nią  z ciekawością, mówiąc sobie: nawet jeśli nie zeszła w dół, będę ćwiczyć. I tak robię, a waga grzecznie idzie w dół, codziennie może niewiele, ale te ćwierć czy pół kg to dla mnie naprawdę uskrzydlające, choć bez wagi nie za bardzo bym zauważyła. Więc z zadowoleniem maniaka ważę się co rano.

Teraz wróciłam z rodzinnego świątecznego obżarstwa, życzenia i restauracja z jedzeniem dobrym, ale tak obfitym, uu. Ale udało mi się nie jeść słodyczy w ogóle, mimo obrazy gospodarzy, i choć czuję się obżarta niesamowicie, jak wąż boa, który połknął słonia, myślę sobie - no dobrze, - poćwiczę z pół godziny więcej jutro - nie zjem kolacji i będzie lepiej;-)

w sumie widzę też, jak dziś rano, .że początkowo choć ćwiczyłam naprawdę nędznie choć szczerze dzielnie, i tak czułam się coraz lepiej, choć z wagą najpiew nic się nie działo. Teraz te same ćwiczenia idą mi lepiej, i jestem w stanie ćwiczyć dłużej. U mnie jest tak, że najlepsze efekty daje ćwiczenie więcej niż 30 min dziennie (wcale nie naraz) i jak najmniej wieczorem. Od jutra nie ma dzieci, więc mogę zacząc jakąś dietę - o.