Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rinnelis

kobieta, 41 lat,

160 cm, 81.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 maja 2015 , Komentarze (2)

Jutro ważenie. W końcu się zważę, zmierzę i będę wiedziała. Wydaje mi się, że tragedii nie ma, ale nie chodzi o to, by było minimalnie źle, tylko maksymalnie dobrze. :) Ale się staram. 

Na twarzy zrobiły mi się takie cosie dziwne, tzn. najpierw był jeden a teraz patrzę a tu już kilka. Mama mówi, ze to z powodu wysokiego cholesterolu. No Jezu! Jeszcze mi wysokiego cholesterolu brakuje. ;/ Chyba faktycznie do jedzenia zostanie tylko trawa na łące :)

I jest mi zimno. Nie w dzień, w dzień jest spokój, ale przychodzi czas iść spać a mnie telepie. Jest koniec maja a ja śpię w skarpetkach (grube, frotowe skarpety zimowe), dwóch bluzkach (w tym jedna na długi rękaw), pod kołdrą i kocem. I przez jakiś czas nie mogę się rozgrzać a w nocy budzę się (albo i nie) i zrzucam te skarpety bo się gotuję. Dzisiaj to już w ogóle było przegięcie, bo mało brakowało i wstałabym po jeszcze jeden koc, ale mi się nie chciało. Czy to już chłód od grobu czuję czy co? :) Bo ja zawsze byłam z tych zimnolubnych, wolałam zmarznąć niż się gotować. Niech tylko poczułam, ze w krytych butach już mi za ciepło, to od razu sandały zakładałam a teraz to ciepło mi nie przeszkadza. Jak to mówią: młodego grzeją lata a starego szmata. :)

25 maja 2015 , Komentarze (1)

co dziś zjadłam:

- owsianka z bananem, jabłkiem, czekoladą i jogurtem

- kawałek drożdżówki z serem - może z 1/10 bułki

- zupa pokrzywowa (woda, marchewka, pietruszka, ziemniaki, oliwa, pokrzywa) - smak specyficzny, ale można się do niego przyzwyczaić, zabielona jogurtem naturalnym

- obiad: pseudo falafele - sama robiłam, nie wyszły chyba tak  jak powinny, ale ogólnie, z dodatkiem sałaty z sosem musztardowo-jogurtowym dało się zjeść - 2 szt i zapychające straszliwie, kawałek gotowanej golonki z indyka

- kolacja - sałata z obiadu i kanapki z serkiem i wędliną - przewiduję 2 szt.

No i kostka czekolady lindt tiramisu. Do tego woda z cytryną, herbata a do kolacji kawa inka.

24 maja 2015 , Komentarze (13)

Człowiek próbuje, walczy ze sobą i jednego dnia się uda a następnego już nie. A wieczory to w ogóle są dramatyczne, bo mam parcie na słodkie. Tak mi się chce słodkiego, że aż to nienormalne ;/ Z planu wychodzi tyle, że planować nie warto i będzie LIPA. Normalnie taka lipa, że wyć się chce. I jeszcze jak patrze na dziewczyny, które potrafią się opanować i mają efekty, to nie pozostaje mi nic, tylko się najeść z żalu. 

Ruch jest, ale przemyślanego, odchudzonego jedzenia już nie. Chyba zacznę dzień wcześniej rozpisywać co mam zjeść następnego dnia, żeby się ogarnąć jakoś, zamiast iść"na żywioł" :)

19 maja 2015 , Skomentuj

Dziś nie było jeszcze dniem "0", ale próbowałam się już przestawiać. A wiadomo, że jak człowiek sobie folgował, to "post" przychodzi ciężko. Może i przekroczyłam limit kalorii, ale wieczorem wsiadłam na rower i 19km zrobiłam. Ja w bluzie, trampkach i dżinsach pocinam na moim zwykłym rowerku a z naprzeciwka jedzie ROWERZYSTA. Taki z prawdziwego zdarzenia, nawet miał okulary (tu akurat zazdrościłam, bo robaczków pełno jest). No i kurcze, jak tu nie mieć kompleksów? Ale przecież  nie kupię sobie stroju dla rowerzysty bo: a) pewnie nie będzie takiego rozmiaru, b) wiadomo, że dziś jeżdżę rowerem a jutro powiedzmy będę chodziła na zumbę (aha, jasne). Może kiedyś, jak już będę miała ustabilizowany rozmiar mniejszy, dużo mniejszy ;) to sobie sprawię taki strój i będę królową szos :D

Zrobiłam dziś młodą kapustkę duszoną z koperkiem i śmietaną i przyznam, ze była pyszna. Bałam się robić z jogurtem, bo mimo wszystko jogurt ma smak inny. Ale jak wspomniałam, dziś tylko przygotowanie a  w środę odliczanie się zaczyna :)

Dam radę? Dam.

18 maja 2015 , Komentarze (2)

waga pokazała 95,7kg, czyli jedz więcej a będzie ci dane. ;/ A ciężko jest wrócić na właściwe tory a muszę, no normalnie muszę. Od środy zaczynam MISJĘ. Misja Wrzesień'19. 120 dni, w czasie których dobrze by było jeszcze coś zrzucić. 120 dni to 17 tygodni i nie ma bata, muszę jeszcze trochę "schuść". :) Misja podyktowana weselem, na które dostałam właśnie zaproszenie. Chciałabym pójść, już tyle wesel opuściłam z powodu wagi, że teraz nie mogę odpuścić. UDA SIĘ! Jeśli oczywiście przestanę żreć a zacznę jeść z głową a nie z zachciankami.

12 maja 2015 , Skomentuj

W poniedziałek nadeszła @, więc ważenie się przesunęłam na przyszły tydzień, bo teraz to raczej sensu by nie miało. Nie dość, że jem, to jeszcze tyję. ;/ Może bez przesady z tym tyciem, ale to zawsze wzrost. Mogłabym obwiniać @, pogodę, brak czasu, spiew ptaków itp, ale tak naprawdę winna jestem ja i to siebie mam obwiniać o brak spadków. Ruszam się. Nie mogę powiedzieć, że nic nie robię tylko jem. Wczoraj był rower i 3h ciężkiej pracy na działce. Dzisiaj wytargałam kosiarkę i skosiłam trawniki a kosiarka to taki mały kombajn, więc umordowałam się, bo ani nie jest zwrotna ani nic. I jeszcze uderzyłam się kablem po twarzy, więc już zupełnie lipa. Po koszeniu przyszedł czas na walkę z chwastami. I jakoś to zleciało. Tylko, że w tym wszystkim nie mam już czasu, żeby pomyśleć o jedzeniu i jem to co pozostali (jak się da, to jednak odchudzam sobie to jedzenie, ale to jednak nie to) i wiem, że nie będzie fajnie. Rok temu schudłam 12 kg i ważyłam 92kg, czyżby to był kres moich możliwości? Max 15 kilo na minusie i okolice 92kg? Proszę, tylko nie to :(

10 maja 2015 , Skomentuj

jutro czas ważenia. Będzie, będzie zabawa, będzie się działo... Ogólnie to czuję, że spuchłam i też z jedzeniem było nietęgo, więc nic mnie nie zdziwi. NIC. Ale po to się potykam, żeby później znów zacisnąć zęby i próbować dalej.

6 maja 2015 , Komentarze (6)

chęci do ćwiczeń: -10

chęć na słodkie: +10

chęć na jedzenie: +10

Poranki są grzeczne, na śniadanie owsianka i jedziemy. Mam zajęcie, więc jest git. Zaczyna się wieczorową porą, gdy nie mogę się pohamować i jem. Wyszło mi, że @ się zbliża, ale no ja proszę, to jeszcze kilka dni a ja już czuję się jak studnia bez dna ;/ Najgorszy jest moment, gdy moja głowa ustępuje chcicy. Jeszcze niby mówię sobie, że nie zjem a ręce już wyciągają się po coś jadalnego ;/

29 kwietnia 2015 , Komentarze (17)

wczoraj zamiast wody piłam herbatę pokrzywową. Pokrzywa jest zdrowa, dobrze działa na organizm itp, to narobiłam sobie dzbanek herbaty i na cały dzień starczyło. I, ku mojemu zaskoczeniu waga pokazała dzisiaj 0,7kg mniej. Pomijam fakt, że chyba dostaję fioła, bo wskakuję na wagę codziennie rano (kontrolnie :>) a to przecież najprostsza metoda do złapania doła. Czy możliwe jest, że herbatka z pokrzywy, już po pierwszym zażyciu pomogła mi w pozbyciu się wody? Bo z czegoś ta różnica się wzięła a jem jak zwykle. Oby tendencja spadkowa się utrzymała, to będzie bosko. :D

Dzisiaj przejechałam 22,5km. Wg endomondo spaliłam 1265 kcal. Czy to możliwe? Vitalia pokazuje 780kcal.  Różnica jest, ale w sumie, najważniejsze jest to, że się ruszyłam i pojechałam :)

27 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Mądry Polak po szkodzie itp itd. 

Dziś przypadł dzień ważenia i mierzenia. W sobotę rano wskoczyłam tak szybko na wagę i pokazała mi 93,9kg a dzisiaj było 94,9kg!! Czyli spadek kijowo mały, ale widziały gały, co do buzi brały ;p Wiedziałam, że pierogi to zła rzecz, ale teraz to już zupełnie postaram się ich nie jeść. Ogólnie weekendy są złe, bo albo mam pełno pracy i jem co podejdzie, albo mam czasu za dużo i myślę co bym jadła i kończy się to lodem albo chrupkami kukurydzianymi. I tak zamiast spektakularnego spadku, jest mini spadeczek. Ale w sumie nie wzrościk. ;p