No normalnie miałam swoją małą depresję w związku z niezadowoleniem z własnego ciała, już miałam opuścić trening. Troszkę się jednak łamałam w tej kwestii. Miałam się podnosić, nie podnosiłam się, miałam się podnosić, nie podnosiłam się. Leżałam dalej. W pewnym momencie postanowiłam zaufać ślepemu losowi. Rzucam monetą. Reszka- odpoczywam dalej, orzeł- ćwiczę. Prawie się modliłam o tę Reszkę, coby mieć usprawiedliwienie dla siebie, mimo że jakaś część mnie chciała zobaczyć Orła. Moneta spadła na podłogę. Patrzę - Orzeł. Ubieram się i ćwiczę. Przeszła mi depresja. Moim jedynym celem było-WYTRZYMAĆ!
Tym sposobem Killer dzisiaj zaliczony, a dzień był prawie spisany na straty.