Tak więc od dzisiaj zaczęłam dietę z Vitalią Jestem zadowolona jak na razie, mimo że to pierwszy dzień. Podoba mi się możliwość zamiany składników i lista zakupów Jedzonko bardzo dobre.
Zobaczymy jak to będzie.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (82)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 25048 |
Komentarzy: | 779 |
Założony: | 10 marca 2015 |
Ostatni wpis: | 15 listopada 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Tak więc od dzisiaj zaczęłam dietę z Vitalią Jestem zadowolona jak na razie, mimo że to pierwszy dzień. Podoba mi się możliwość zamiany składników i lista zakupów Jedzonko bardzo dobre.
Zobaczymy jak to będzie.
Tak więc w końcu się skusiłam. Bardziej mi się to opłaca niż jeżdżenie do Wawy i płacenie 100 za wizytę. Zaczynam od soboty, mam nadzieję, że nie będę tego żałować. Szczerze same ustawienia diety już mi się spodobały Wszystko można idealnie dopasować, no cudownie.
Ktoś z was stosuje dietę od Vitalii? Jakie wasze opinie?
Dobra, trochę mi się plany pomieszały co do diety xD Tak na prawdę nie miałam szans się tego trzymać, zwłaszcza jeżeli chodzi o jedzenie podczas dnia, bo rano były śniadania tam gdzie jedliśmy, a później jechaliśmy i trzeba było sobie samemu coś kupić. Ale wiecie co? Nie mam wyrzutów sumienia. Bawiłam się jak nigdy, zwłaszcza nocą Było po prostu przecudownie i chciałabym zostać tam jeszcze kilka dni, ale żeby był tam mój miś A nauczycielki? Totalnie inne niż w szkole i bardzo dobrze Nawet kierowca autobusu był zajebisty, dostał oklaski, śpiewaliśmy mu, on z nami przez mikrofon, aż się chciało wczoraj tylko jechać i jechać, a nie wracać do domu
1 dzień Kraków. Nawet nie mam zdjęć. no chyba ze 30*C było w cieniu może więcej, prawie zemdlałam przez tą pogodę. Chodziliśmy 4 godziny po Wawelu w słońcu. Przez to w nocy do nas karetka przyjechała, bo dużo osób słabo się czuło, 1 dostała kroplówkę.
2 dnia wjechałam kolejką linową na Kasprowy Wierch. Czemu nie weszłam? 5 godzin włażenia pod górę, nie na moją kondycję, padłabym po drodze. Dużo osób nie poszło i nawet po drodze niektórzy musieli wracać na dół, bo by nie dali rady wejść dalej.
Jakie widoki na górze?
Nie, to nie niebo. To po prostu chmura. Ale jak trochę przewiało to były jakieś tam widoczki.
Jak widać leżało troszkę śniegu, ale to w niczym nie przeszkadzało, żeby sobie leżeć na leżakach w krótkich spodenkach
Ale i tak nasza grupa chodziła tam na szczycie gdzie się dało.
Zjechaliśmy, jeszcze przeszliśmy z jakieś 2 km do autobusu i od razu pojechaliśmy do siebie na obiadokolację.
3 dzień i ostatni pojechaliśmy na Gubałówkę. Nikt nie byłby w stanie wejść o własnych siłach, więc nauczycielki stwierdziły, że po prostu wjedziemy sobie. No to wjechaliśmy, przeszliśmy się trochę ok 1 km może trochę więcej i zjechaliśmy.
Potem 2 godziny na chodzenie po stoiskach, kupiłam kilka prezentów i wróciłam do autobusu. Boże... mimo że się nie wspinałam tak po górach to i tak coś sobie zrobiłam. Chyba lekko nadciągnęłam coś w łydce. Nie mogę normalnie chodzić, wszystko mnie boli. Jeszcze tak się spiekłam... i to tego ostatniego dnia! Ledwo zasnęłam przez ten ból wczoraj, ale misiu mnie jakoś przytulił i dałam radę. Gorzej było wstać... tak cudownie mieć pobudkę przez wiertarkę ... Ale mniejsza.
Co do wagi... nic mi nie przybyło, a szczerze troszkę ubyło. jak przed wyjazdem było 87,2 to dziś 87. Ale to jeszcze zobaczymy, bo może przybyć
Dzisiaj dzień nauki mnie czeka... ech dobrze, że to już koniec będzie. W weekend jadę do Kozienic się odstresować.
Wczoraj bawiłam się z serniczkiem tęczowym na zimno. Jednej osobie obiecałam wrzucić zdjęcia :* i może cudownie nie wygląda, ale przynajmniej się starałam i innym smakuje
Czy spróbowałam? Jasne, że tak, ale bardzo mały kawałek
A tak poza tym minął 1 tydzień na II fazie diety. I jak? Cóż, pół kg mniej. Zadowala mnie każdy spadek, zobaczymy co będzie dalej, mam nadzieję, że będzie normalnie waga spadać, bo już mam dość takich huśtawek...
Jak na razie takie zmiany przez 14 tygodni
A mimo właśnie tych huśtawek, lub zatrzymania wagi to i tak średnio ubywa 0,6 kg na tydzień. Więc myślę, że chyba jest dobrze
Dziś na obiad to co wczoraj, oczywiście mniejsza porcja, bo znowu nie dałabym rady Teraz idę się smażyć, a ok 14 na zakupy. Może wpadnie jakiś nowy ciuszek i buciki
Boże dzisiaj o 10 jazda, jeździłam po mieście z 10 minut i prawie miałam zawał Czemu? Bo jadę sobie spokojnie jak zwykle, chcę skręcić to redukuję do 2 a tu się urywa drążek od biegów Zatrzymałam się szybko, koleś tak patrzy, patrzy, wsadza to i mówi "jedź dalej nie przejmuj się, to nie pierwszy raz" no kurwa bałam się zmieniać biegi. Resztę czasu ćwiczyłam parkowanie na różne sposoby, cud że nie uszkodziłam innych samochodów ale coraz lepiej mi wychodzi Może czas na Radom? W środę pogadam z kolesiem i się może zapiszę ja taką jazdę. Boże 3 godziny jeżdżenia.
Jedzonko dzisiaj nowe co do obiadu. Pierś kurczaka w sezamie + sos z pieczarek, cebuli i kukurydzy (ale dziś zapomniałam wrzucić kukurydzę xD) + 2 ogórki kiszone. Robiłam to pierwszy raz i szczerze mówiąc jest tego dla mnie za dużo. Tak wygląda cała porcja
Przepis daję dzisiaj, bo jutro nie będę miała czasu.
Pół piersi kurczaka pokroić, przyprawić solą, pieprzem, czosnkiem i papryką słodką, zalać łyżką jogurtu. Pieczarki i cebulę obrać, pokroić i podsmażyć, dolać odrobinę wody, zagęścić jogurtem i odrobiną mąki, dodać sól, pieprz, czosnek i na koniec dodać 2 łyżki kukurydzy. Kurczaka obtoczyć w sezamie i usmażyć na złoty kolor.
Łatwe i szybkie do zrobienia, dobre, ale taka ilość to dla mnie za dużo Na szczęście się nie zmarnowało.
Robiłam zgodnie z przepisem, ale następnym razem cebulę i pieczarki podduszę bez oleju w wodzie, albo ewentualnie dam jedną łyżkę oleju i dam mniej sezamu do kurczaka, po prostu wrzucę kilka łyżeczek, wymieszam i usmażę.
Wiem że cudownie na zdjęciu to nie wygląda, ale serio jest dobre
Szykowanie na wycieczkę, powoli się pakuję. Jutro zakupy, może jakiś ciuszek i buty i oczywiście 6 soczków na wycieczkę. Żadnych słodyczy, fast-foodów, gazowanych napojów itp. Podejrzewam, że na śniadania i kolacje tam to będzie biały chlebek, chociaż mam nadzieję, że ciemny też będzie. Jakoś przeżyję
Dzisiaj albo jutro robię sernik tęczowy na zimno. Akurat dla mojego misia, bo jutro przyjeżdża mam nadzieję, że mi wyjdzie.
I tak wgl 1 dzień opalania zaliczony. Problem w tym, że co bym nie robiła zawsze się spalę i tak było też tym razem. Ale dobra, jeszcze mam czas przez całe wakacje
Tak, dzisiaj zrobiłam sobie wolne. Miałam dzisiaj tylko 3 lekcje (2 przedmioty) z których i tak mam już 5 na koniec roku wystawione. Zawodowe
Przedwczoraj miałam jazdę, wczoraj wykłady, dzisiaj jazda, jutro wolne i w piątek znowu jazda W przyszłym tygodniu jadę już na Radom, dość jeżdżenia u mnie, nie będę godzin marnować. Muszę trochę nadrobić, bo mam przejechane najmniej godzin z całej grupy. Raz mnie na wykładach nie było i się nie mogłam zapisać na jazdy, więc ponad tydzień nie jeździłam ostatnio.
W niedzielę wyjeżdżam na wycieczkę o 7. Szkolna, jedziemy w góry na 3 dni i zapowiada się bardzo ciekawie Z dietą przez ten czas będzie troszkę gorzej, bo nie będę się wszystkiego trzymać. Tak dokładniej to będę się trzymać II śniadań i podwieczorków, a reszta to po prostu muszę przestrzegać zasad od dietetyczki. Ciężko nie będzie, chociaż szkoda, że nie będę mieć na obiadki mojego dobrego jedzonka. Ale to tylko 3 dni
Jedzonko dzisiaj i jutro:
I śniadanie - 2 kromki pieczywa chrupkiego+sałata+2 rzodkiewki+6 plasterków żywieckiej
II śniadanie - soczek
Obiad - garść makaronu pełnoziarnistego+kilka różyczek brokuła+2 plasterki szynki+3 łyżki kukurydzy+ sos z 1 łyżki majonezu, 2 łyżek jogurtu i 1 ketchupu+przyprawy
Podwieczorek - 2 banany, chociaż może zrobię sobie placuszki bananowe
Kolacja - 2 kromki pieczywa chrupkiego+ser żółty light+pomidor
Więc tak jak obiecałam daję wam przepis na mój dzisiejszy obiadek, czyli kotlety ryżowe
350 g ryżu białego ugotować w mleku (1 szklanka) i wodzie (ok 2, można więcej). Po ugotowaniu jak ostygnie dodać przyprawy, starty ser żółty z małą zawartością tłuszczu 100 g i dodać 3 surowe jajka. Wymieszać, uformować kotleciki, obtoczyć w bułce tartej i usmażyć albo upiec. Do tego surówka
Z tego wszystkiego wychodzi z kilkanaście kotletów, no zależy jakiej wielkości robicie
Na zdjęciu jest jedna porcja, ale powiem szczerze, że są zapychające i bardzo dobre, przynajmniej dla mnie. Myślę, że dwa takie kotlety i surówka nie tylko mnie by napełniła. Polecam
Kolejny przepis za tydzień
Tak więc dzień zaczęłam od ważenia i mierzenia się. Przez cały ostatni miesiąc nie ubyło mi z wagi nic... leciały mi tylko centymetry. A dziś? 1 kg na minusie od zeszłej soboty. Dobrze, zobaczymy jak to będzie. Niby nic z wagi nie ubywało, a jednak zmianę jakąś widać zwłaszcza po brzuszku Przynajmniej tak mi się wydaje. Mimo wagi, ubyło mi 4 cm w talii i 5 w biodrach przez ten czas.
Dobra ale do sedna Zaczęłam dziś pierwszą fazę i jestem dziś po śniadanku. Nic nadzwyczajnego, zwykłe jedzenie.
3 jajka, gałązka lubczyku, pęczek szczypiorku, sól pieprz 4 łyżki jogurtu naturalnego. Powinnam zrobić z tego pastę, ale mi się już nie chciało, więc po prostu pokroiłam drobno ugotowane jajka + do tego dwie kromeczki ciemnego chleba. Bardzo lubię takie rzeczy
Jak obiecałam dzisiaj dam przepis na kotleciki ryżowe, które dzisiaj zrobię na obiad, ale to dopiero później, jak ten obiadek sobie zrobię
Tak więc zakupy się udały, poprawiły mi humor 2 pary spodni, 1 bluzka, 2 staniki i torba. Tak wyglądają 2 rozmiary mniej jeżeli chodzi o spodnie.
Niby nie powalająca różnica, ale mnie cieszy, czuję się o wiele lepiej w nowych ubrankach, jakby dodawały mi pewności siebie I szczerze, w tych spodniach mój tyłek lepiej wygląda Nadal są za duże, ale zmienię to, będę nad tym pracować cały czas.
Dzisiejszy dzień ogólnie zleciał na lataniu, kilka sklepów przez cały dzień, jeszcze praca mamy i wizyta u cioci. Wróciłam dopiero ok 20. Teraz leżę w bluzie mojego kochanego i odpoczywam. Tak dobrze leżeć już i mieć spokój.
W sobotę II faza diety się zaczyna i dam przepis na kotlety ryżowe. Akurat wtedy robię je pierwszy raz więc może dam zdjęcia Jestem ciekawa czy teraz będą efekty z dietą, mam całkowicie inne jedzenie, warzywa, może nie jest ich dużo (chociaż zależy od dnia) ale zawsze jakieś warzywo jest, codziennie soki i owoce. Jasne że to wszystko było w I fazie, ale teraz jest tego więcej. Aż nie mogę się doczekać Trzymajcie kciuki, żeby były efekty
Więc tak... W weekend zaczynam II fazę diety, dużo warzyw i owoców będzie, akurat na lato Od miesiąca nie ubyło mi nic z wagi. Ale to nie tak, że się zatrzymałam, bo cm to mi lecą cały czas tyle że wolniej, ale ubywają! Na I fazie jestem już 12 tygodni. Długo, biorąc pod uwagę to, że jak byłam wcześniej na tej diecie to I faza miała trwać ze 2 miesiące, jednak chciałam sobie przedłużyć. Ale dość, bo już mi się humor psuje jak nie widzę postępu w wadze. Przynajmniej te cm mnie pocieszają
I bardzo mi się te zmiany podobają mam nadzieję, że na II fazie ruszy normalnie.
Jedzonko na weekend:
I śniadanie - pasta jajeczna z 3 jajek z lubczykiem, szczypiorkiem, jogurtem i co mnie zaskoczyło z majonezem, chociaż nie wiem czy będę go używać. Do tego 2 kromki pieczywa ciemnego
II śniadanie - sok
Obiad - kotlety z ryżu gotowanego na mleku, z sera żółtego i z jajek + surówka
Podwieczorek - jakiś owoc
Kolacja - pieczywo chrupkie, sałata, szynka chuda, papryka.
Ogólnie to każdego dnia mam na II śniadanie sok, a na podwieczorek jakiś owoc, więc w późniejszych wpisach nie będę tego pisać. Szczerze, mam ciekawe rzeczy w tej diecie.
-Pasta na kanapki z soczewicy,
-kurczak smażony w sezamie z sosem z pieczarek, cebuli, kukurydzy,
-surówka z kapusty włoskiej z grejpfrutem i granatem,
-sałatka z granatem, pomidorem, truskawkami, miodem, sałatą i mozzarellą
-sałatka - sałata z serem camembert, orzechami, nasionami dyni, pomidorkami koktajlowymi z sosem z dżemu porzeczkowego, miodu i przypraw
To są takie dla mnie najciekawsze rzeczy z tej diety. Jeżeli będziecie chcieli, to będę pisać przepisy na takie jedzonko
Nie mogę się doczekać, chcę chudnąć dalej, nie poddam się. W wakacje odwiedzę moją dietetyczkę, będę mieć jadłospis na III fazę. Zobaczymy jak oceni moje postępy, czy trzeba będzie przedłużyć dietę czy jakoś ją zmienić... zobaczymy. Na razie jest dobrze, efekty są.
W środę na zakupy. Miałam jechać wcześniej, ale rodzicom wypadł wyjazd no i niestety nie pojechaliśmy razem. Spodnie strasznie mnie wkurzają, co chwila je podciągać, bo chwilę pochodzę i już muszę... wkurza ale cieszy Tak miło jak zaczynają być na ciebie dobre rzeczy z przed ponad roku, kilku lat... Tak fajnie zobaczyć w lustrze efekty, mimo że nie wygląda się idealnie. Jak podnosi się samoocena, poprawia się humor przez to, że widzi się te efekty i inni je widzą.
Powoli, ale do przodu.