Trudno byc kobietą ...;) zwłaszcza gdy przeziębienie łączy sie z innymi typowo babskimi przypadlościami obniżającymi samopoczucie....
Wczoraj odbylo się i-lipo, z liposhocka zrezygnowalam, bo kości wystarczajaco bolaly i bez ultradźwięków. Jako że wiedziałam, że do ćwiczeń się nie zabiorę, pół trasy do domu pokonalam na nóżkach coby aktywność 30 - minutową zaliczyć.
Spróbuje odtworzyć wczorajsze menu:
Na śniadanie na pewno znowu było ciastko bellvita ale chyba 3 sztuki jesli pamętam i nieodlączna biała kawa z 1 łyżeczką cukru, ale nie pamiętam co było dalej...
na pewno był banan po wyjściu z zabiegu, na pewno była dodatkowa kawa podczas zabiegu;)
na kolację była pieczona w folii tilapia, a przed snem na przekąskę kalarepa
ale obiad... skleroza rządzi....ale na pewno było COŚ
Więc na szybko napiszę co było dziś, bo pewnie jutro zapomnę;)
śniadanie - uwaga - mleko sojowe, banan, ziarna słonecznika zblendowane na koktail podane z musli i siemieniem lnianym - pieknie prawda?
obiad - tilapia - tyle że smażona bo to zostało z wczorajszego ogólnodostepnego obiadu, a dziś wyjątkowo nie było czasu na nic
wpadka - trochę chipsów- @ ma swoje prawa.
Wiem, że wygląda na bardzo ubogie menu, ale daję sobie uciąć cokolwiek za to, że o czymś zapomniałam...
Wczoraj była też wizyta u Pani dietetyczki - waga niestety troche w górę, ale to na pewno z racji nadchodzącej @ bo tluszcz w dół, mięsnie w górę, a woda jak to woda w tym czasie - baaaardzo w górę;) więc czekam na konsultację za tydzień.
Zaopatrzyłam się w błonnik, choć nie mam problemów z tymi sprawami, postanowilam się trochę oczyścić bo moje jelita nie do końca ze mną wspólpracują.
Za chaotyczność we wpisie przepraszam i obiecuję poprawę;)
Miłej majóweczki