Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmotywowana i szczęśliwa. Do odchudzania skłonił mnie stan zdrowia i chęć utarcia nosa tym, którzy we mnie nie wierzyli. Chcę dobrze wyglądać i dobrze się czuć we własnej skórze, a robiąc zakupy nie martwić się, że żadne jeansy na mnie nie pasują, że już nie wspomnę o sukience. Marzenie...włożyć kozaki na obcasie, które swobodnie zasunę, które w ogóle zasunę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 72388
Komentarzy: 3290
Założony: 24 lipca 2015
Ostatni wpis: 29 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karaluszyca

kobieta, 44 lat, Warszawa

158 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lutego 2017 , Komentarze (39)

Ktoś mnie kojarzy jeszcze? Wracam. trochę przytyta, ale już notuję spadek. Jestem chyba bardziej napompowana radochą z tego ile pożarłam przez ten czas i ile dni ćwiczyłam albo po łebkach, albo wcale. Z 72 dobiłam do najpierw 82, ale dziś już 78. I liczę, że będzie spadać. Jestem taka głupia, że szkoda słów. Póki był nóż na gardle, to pilnie przestrzegałam diety. Ale kiedy poczuła trochę luzu i przestało boleć, wszystkie moje zapewnienia o tym, jakże to się będę trzymać zaleceń, poszły w ch... (szloch) bo już inaczej tego nie określę. Teraz za mordę pomógł mi się wziąć mąż. On jak zaczął, tak wytrzymał, a ja jak zwykle. Ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że od początku tygodnia trzymam się za tę mordę. Ale, na potrzeby strony liczę od teraz.

Obiad gotuję na kilka dni, więc będzie się powtarzał.

RanoWieczór

-rower stacjonarny (30 min.)

- brzuszki (300 krótkich spięć)

- nogi (wznosy z leżenia 3 x 15 razy 2 na jedną nogę- dwa proste ćwiczenia na wewnętrzną i zewnętrzną stronę ud)

- pompki (3x10) kobiecych ;)
- siłowe  z hantlami ( śmieszna waga 2,5 kg, ale póki co to mój maksymalnyy ciężar, choć powoli przymierzam się do 3 kg na jedną ) 2 obwody tj. 2 razy cały zestaw ( 3x 15 uginanie przedramion, 3x15 rozpiętki, 3x 15 wznos ramiona w górę - każde 3x15, 3x15 francuskie, 3x15 unoszenie przedramion na przemian, 3x15 na pelikany- takie wymachy trochę w tył. I wsio jeszcze raz :D Uwielbiam je wszystkie <3

- rower( 30 min.)

- stepper (300 kroków)

I śniadaniepłatki owsiane ( 2 łyż. stołowe) na szklance mleka
II śniadanie-
III śniadaniesałatka z kurczakiem, miksem sałat w tym lodową, ogórkiem korniszonym i sosem greckim ( trochę ponad 250 ml)
obiadkurczak gotowany na parze w przyprawie curry (ostatni raz, bo jakoś tak sztucznie), z warzywami duszonymi w woku (pieczarki, papryka, por) i w sosie pomidorowym z ryżem białym (2 łyżki stołowe )
kolacja

płatki orkiszowe na mleku.

2 października 2016 , Komentarze (18)

Miałam zastój. Jedna z dziewczyn zasugerowała najprostszą metodę świata na zastój, czyli zweryfikowanie ile wody wypijam i zwiększenie ilości. I rzeczywiście po rachunku sumienia okazało się, że wody wypijałam ostatnio naprawdę kapkę tylko i wystarczyło butlę obalić sumiennie codziennie- a waga ruszyła 8)

Nadal biegam. I lubię to niezmiennie ciągle. Ćwiczę i jem regularnie jak wcześniej. Przywykłam do tego i lubię taki porządek w misce, lubię to, że moje ciało zmienia się bardzo i bardzo nabiera sportowych kształtów. ;)

27 września 2016 , Komentarze (20)

Zastój. Obawiałam się, ale zwalczę :D

8 września 2016 , Komentarze (50)

I kto by pomyślał. Jeszcze pół roku temu nie do końca wierzyłam, że znów uda mi się dobrnąć do tego co zrzuciłam wcześniej, a jednak - udało się.:)Kolejny raz zmieniam na pasku wartość na niższą i wiem, że to nie koniec. Jem lekko, pięć razy tak jak jadłam ostatnio, ćwiczę uczciwie z jednym dniem przerwy. Wystarczyło dorzucić bieganie i choć to nie są jakieś maratony, to idzie. Trochę biegnę, trochę człapię ale codziennie również z jednym dniem przerwy i po pewnym chwilowym postoju, waga znów spada a ja czuję się rewelacyjnie. I kto by pomyślał. Cholera. Jestem jednak uparciuch ]:>

28 sierpnia 2016 , Komentarze (33)

Moja waga waha się z końcówką 3-4. Postanowiłam więc ją nieco poruszyć, a przy okazji wyciągnąć mojego już od roku budującego mięśnie ( a raczej rozbudowującego :D, bo już tam trochę miał z młodszej młodości :D) doooooooo....biegania. Pokonujemy mały dystans, ale stopniowo będziemy go zwiększać. Robimy to wieczorami hahahahahaha ( jakkolwiek to brzmi (smiech)) od dwóch dni. On biegnie cały dystans, ja póki co z przerwami, ale równe odcinki mierzone słupami :D:D. Ale nie ważne. Ważne, że biegamy, ważne, że pokonuję równe dystanse nie wypluwając przy tym płuc i ważne, że każdego dnia ważę troszkę mniej dzięki temu. To są końcówki, setki dag, ale są i ...złapałam bakcyla. Strasznie to lubię, lubię biec, a każdy astmatyk wie, jakie traumatyczne przeżycia może powodować bieganie :D Tak sobie wszystko ustawiłam, żeby biegać zaraz po wzięciu wziewów i się udało. Polecam.

13 sierpnia 2016 , Komentarze (45)

Kolejny kilogram. Już niedługo osiągnę mój rekord z 2013 r. czyli dobrnę do momentu, kiedy zrzucę 36 kg, ale z tego co widzę, będzie ten rekord szybko pokonany. Czasem trudno mi uwierzyć, że mi się udało. W pewnej chwili straciłam nadzieję. Schudłam te 36 kg, a potem przytyłam znowu z 72 do momentami nawet 90. Bardzo łatwo stracić w takich chwilach nadzieję. Pomyślałam wtedy, że drugi raz mi się nie uda, bo pamiętałam ile mnie to kosztowało. Robiłam wiele, ale kg spadały do góra 85 i wahały się między 85-87. Miałam wrażenie, że nie uda mi się tego dokonać po raz drugi. A jednak. Udało się. Uda się, bo został jeszcze kg. Mało tego, że się uda, to przeskoczę ten wynik. A wystarczyło zmienić dietę i przyzwyczajenia. Nic tak nie działa jak widzę, jak dobra, mądra dieta. Najzwyklejsza w świecie dieta lekkostrawna. No i co z tego, że nie jem słodyczy, lodów, nie jem grillowanej kiełbaski, czy czasem kebaba ( którego nie ukrywam, lubiłam raz na jakiś czas w ulubionym miejscu). Słodycze zastąpiłam od czasu do czasu kawałkiem zwykłego ciasta drożdżowego, a jak mam wielką ochotę, to smaruję je marmoladą, zwykłą, najtańszą marmoladą wieloowocową. Nie jem dżemów. Czasem zjem sobie kilka przełożonych marmoladą biszkoptów. I to w zupełności wystarcza. Nie głodzę się. Mam wręcz wrażenie, że jedząc co 3 godz.  jem ciągle w ciągu dnia, że tylko jem :D Nie jem nic co jest ciężkie i zalega w żołądku. I ćwiczę. Teraz miałam tydzień przerwy po zabiegu. Ale dziś zaczynam znowu.

7 sierpnia 2016 , Komentarze (25)

Skłamałabym mówiąc, że mnie to nie cieszy. Jem regularnie. Już mniej płynnie niż po pierwszej operacji, bo jeden posiłek mogę wszamać w postaci stałej. Sporo piję. Piję wodę z cytryną obowiązkowo przed śniadaniem, a potem 2-3 szklanki takiej dziennie, poza tym sporo kawy zbożowej z mlekiem 0% i na śniadanie i kolację coś ciepłego- zwykle manna lub płatki. Już powoli wsiadam na rowerek- raz jeździłam, ale krótko, bo i tak to jeszcze za wcześnie :) ale jakoś tak musiałam :D Tęsknię za dłuższymi ćwiczeniami....

3 sierpnia 2016 , Komentarze (25)

Wszystko udało się, obeszło się bez bólu. Pozbyłam się wszystkiego z brzuszka. A teraz za jakiś czas muszę usunąć pusty już ( jak zresztą wcześniej :D) woreczek. Czuję się bardzo dobrze, a bałam się tych kilku dni zwijania z bólu, a ja już dziś biegam jak dzika :D i .... nadal dieta lekkostrawna, ale już nie tylko płynna, normalna lekka jak ostatnio.

Wiecie co, właśnie kilka minut temu stałam w kolejce, dookoła lustra i weszły dwie dziewczyny...Boże ile mi jeszcze brakuje...tak sobie pomyślałam. No nic- trzeba działać dalej.

I jeszcze coś- nie wiem jak innym, ale mi zawsze trafia się dziwne towarzystwo w szpitalu. Ale pani tym razem przeszła samą siebie w swych dziwactwach :Dchciała ode mnie odkupić koszulkę nocną. Tak. Poważnie. Tę, którą na sobie miałam. Aż bałam się zasnąć w obawie, że mnie rozbierze (smiech)

29 lipca 2016 , Komentarze (34)

We wtorek mam mieć zabieg. Mam nadzieję, że nic nie będzie stało na przeszkodzi i się odbędzie. Po nim znów przez dwa tygodnie płynna dieta. Nie powiem, żebym się specjalnie przejmowała, bo waga znów poleci. :D Kurczę, robię się bardzo fajna jak tak na siebie patrzę. ja za czasów studenckich to jeszcze nie jest, bo czasy studenckie, to mój finał na pasku, ale wierzę, że dobrnę do tego małymi choć momentami nieprzyjemnymi kroczkami. I kocham grapefruity. Nie powinnam jeść zbyt dużo cytrusów, ale momentami nie potrafię się im oprzeć, tym bardziej, że dieta pozwala, tylko astma już mniej. Ale póki nie mam zaostrzenia, mogę sobie czasem ciapnąć :D

17 lipca 2016 , Komentarze (34)

Zmiany w diecie, w stosunku do regularnych posiłków. Bez katowania się ćwiczeniami, a postawienie na ćwiczenia regularne. Bez odstępstw. I waga spada. Równie regularnie :) Dziś już 75. A w garnku pulpeciki z podpowiedzi jednej z Was :* 

Regularność.

1) Regularne posiłki co 3 godz.

2) Regularne picie wody w cytryną rano przed posiłkiem.

3) Regularne ćwiczenia z jednodniową regularną przerwą.

a w związku z tym regularny spadek wagi. I jak mantrę mogę powtarzać, że zdrowa dieta, bez niczego co sztuczne i z konserwantami przynosi efekty. ja te efekty widzę. I już sobie nie umiem wyobrazić, że mogłabym jeść inaczej. Tak mi dobrze.