Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18277
Komentarzy: 807
Założony: 2 września 2015
Ostatni wpis: 19 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sadpotato

mężczyzna, 34 lat, Kraków

182 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 września 2015 , Komentarze (18)

Dzisiaj wstałem super wyspany i odświeżony, po dość typowym poranku ruszyłem na trening po 13. Rowerków miejskich na stacji nie było więc wsiadłem w tramwaj i pojechałem. Na miejscu było trochę mokro więc przydała się ścierka którą przyniosłem ze sobą. Zbyt wielu ludzi nie było... taka pogoda, czarne chmury nie wiadomo kiedy zacznie lać. Ja się później okazało nie spadła ani kropla deszczu więc szczęście po mojej stronie. Dzisiaj na treningu skupiłem się na brzuchu i tricepsach, pomijając inne partię ponieważ czułem, że plecy i bicepsy potrzebują jeszcze odpoczynku.

Tak więc przez 2,5h wykonałem w sumie:

- 130 dipsów

- 60 dipsów na barierce poziomej

- 60 wzniosów nóg w zwisie 

- 20 wzniosów nóg do świecy w pozycji leżącej

- 40 "wycieraczek" (ćwiczenie na brzuch - leżysz na ziemi, ręce trzymają drabinkę za głową, nogi do góry i niczym wycieraczka powolnym ruchem z jednego boku na drugi przenosimy wyprostowane nogi) 

- trening w staniu na rękach 

- trening do flagi podpartej 

- bardzo dużo skakanki (zaczynam się bawić z przeplatanką i podwójnymi obrotami)

Przez większość czasu spływałem potem bo gdy tylko czuję, że stygnę to hop na skakankę i kilka interwałów, aż mam dość i powrót do zwykłych ćwiczeń :) 

Naszedł mnie dzisiaj olbrzymi smak na pięknego czerwonego steka z polędwicy wołowej... muszę się wybrać koniecznie na zakupy do mięsnego... No ale to może jutro^^  

Wieczorem wybrałem się na z dziewczyną na spacer nad zalew nowohucki. Zajeżdżając na parking musieliśmy chwile postać i poblokować przejazd za sprawą grubego jeża który postanowił sobie powolutku przejść przez jezdnię. Podczas samego spaceru na jeże natrafiliśmy jeszcze 3 razy. 2 razy na pojedyncze sztuki i raz na cała rodzinkę. A się tego namnożyło ;p 

19 września 2015 , Komentarze (19)

Dzień bez wariacji, pierwszą połowę dnia spędziłem naprawiając laptopa znajomego, a po obiadku o 16 wyszedłem spotkać się z dziewczyną. Plątaliśmy się po rynku dość długo i kolo 21 mój brzuch dostał skrętu i zażądał posiłku pod groźbą wykończenia mnie... Uległem namowom i po 3 tygodniach ścisłej diety zrobiłem sobie jeden cheat meal w postaci pysznego burgera z Moaburger... Łoboże jak ja za tym tęskniłem. no ale cóż... teraz powrót do ścisłej diety i trzeba lecieć na trening spalić to co sie zjadło ;p  

17 września 2015 , Komentarze (32)

No wiem może zacznę od ważenia... tutaj niestety znowu lipa, waga stoi idealnie w miejscu... co więcej nie zapisały mi się pomiary z tamtego tygodnia więc nie wiem czy cm spadły ;p Inną optymistyczną sprawa jest fakt, że wydaje mi się, że widzę poprawę pod względem wizualnym więc podejrzewam, że winny zastoju jest tu przyrost mięśni... No nic, po pierwszym tyg też waga stała, a później poleciało więc nie ma co się przejmować :) 

Dzisiaj było naprawdę upalnie... 35 stopni i duchota. Wyruszyłem z domu na trening o 14:50, wróciłem o 19:20. Na rozgrzewkę 20 minut rowerem do SW parku. Następnie męczenie skakanki na rozgrzewkę. Dzisiaj męczyliśmy plecy i biceps. Tak więc wykonałem:

- 50 podciągnięć szerokim nachwytem 

- 60 podciągnięć bardzo szerokim nachwytem z podparciem nóg

- 60 wiosłowań w zwisie 

- 60 podciągnięć na biceps w zwisie z podparciem nóg.

- 40 dociągnięć do drabinki na biceps jedną ręką

- 20 mostków 

- 60 dipsów

- sporo treningu w staniu na rękach 

- bardzo dużo skakanki - nie liczyłem dokładnie 

Co prawda robiłem długie przerwy i dużo gadałem z ludźmi no ale jednak nawet nie zauważyłem kiedy 4h zleciało. Za cały trening wypiłem 2 litry wody + 0,5 l proteinowego shake'a zaraz po... i chyba tyle samo wypociłem... W drodze do domu marzyłem o prysznicu, koszulka przyległa do mnie jak druga skóra... musiałem śmierdzieć niemiłosiernie ;p W każdym razie dałem sobie dzisiaj niezły wycisk. 

Gadałem także z kolegą pracującym w firmie do której kandyduję. Dowiedział się, że mają w planie ustalone jeszcze rozmowy z 2 kandydatami na to miejsce w poniedziałek i wtorek, tak więc decyzja zapadnie najwcześniej w środę więc nie mam co wyczekiwać telefonu i się stresować przed tym terminem:) 

16 września 2015 , Komentarze (50)

Dzisiejszego poranka obudził mnie telefon... patrzę nieznany numer - i tu skok adrenaliny, myślę sobie dzwonią w sprawie pracy... No niestety, jeszcze nie. Odezwała się jakaś kobieta pytając o korki z matematyki i fizyki czy jeszcze daje ;/ 

Po śniadaniu wybrałem się na wycieczkę po sklepach sportowych. Chwiałbym kupić gumę gimnastyczną:

która wspomogłaby w nauce muscle up'a (zdjęcie niżej)

W sumie znalazłem ją nawet ale cena w porównaniu z allegro odwiodła mnie od kupna. Kupiłem za to świetną skakankę. Ciężka... można naprawdę zasuwać, nawet lepiej niż na tej skórzanej na siłowni i do tego dostosowałem ją dokładnie do mojego wzrostu bez wiązania supłów. 

Wieczorkiem zaliczyłem trening z dziewczyną na siłowni. Niestety nie pełny bo bardzo źle się poczuła, do tego nadeszły te dni i się wcześniej zwinęliśmy. Tak więc wykonałem tylko:

- 40 przysiadów na jednej nodze 

- 100 przysiadów klasyczny 

- 30-40 minut na skakance

- trening w staniu na rękach 

Tak więc słabo... ale nadrobię jutro na drążkach 

Dzisiaj posiedziałem też trochę w kuchni i przygotowałem zupę krem z dyni. Jak wspominałem wcześniej uwielbiam kremy i praktycznie innych zup nie robię;p

Przepis:

2 cebule i 2 ząbki czosnku wrzucamy posiekane na patelnie z odrobiną oliwy i podsmażamy do zeszklenia. Do 1 litra bulionu wrzucamy około 750 g kawałków dyni i cebulkę z czosnkiem. Całość doprawiamy odrobiną cynamonu, pół łyżki imbiru, trochę curry, gałki muszkatołowej, słodkiej papryki i tymianku. Oczywiście sól i pieprz do smaku. całość gotujemy aż dynia porządnie zmięknie (u mnie około 15-20 min ale to zależy od dyni). Następnie dodajemy trochę śmietanki 18% dla złagodzenia smaku i blendujemy... No niestety tu miałem pecha, pod koniec blendowania, blendel szlag trafił i trzeba kupić nowy albo pożegnać się z kremami :( 

Kolejnym wymysłem na dzisiaj była tortilla z kurczakiem i warzywami.

Najpierw zajmiemy się warzywkami:

kroimy :

- 2 marchewki

- pół cukinii 

- pół czerwonej i zielonej papryki 

- 2 cebule 

Następnie całość wrzucamy na patelnie z odrobiną oliwy i podsmażamy na małym ogniu. 

Gdy wszystko delikatnie się podsmaży dodajemy do całości puszę pomidorów krojonych, doprawiamy, mieszamy i dusimy kilkanaście minut, po czym odkrywamy i pozwalamy odparować nadmiar wody.

 

Do tego pofiletowana, przyprawiona i ugrillowana pierś z kurczaka.

Naszą warzywną papkę nakładamy na pełnoziarnistej tortilli, kładziemy na pierś liść sałaty  i zawijamy. Naprawdę pyszne ^^ (zdjęcia nie ma bo zapomniałem zrobić przy objedzie ;p 

15 września 2015 , Komentarze (21)

Obudziłem się wcześnie- koło 6,30. Wstałem i wziąłem się za powtarzanie materiałów do rozmowy kwalifikacyjnej. O 9,50 wsiadłem w autobus i pojechałem na miejsce. Byłem 0,5 h wcześniej tak na wszelki wypadek. Rozmowa przebiegła z mojej perspektywy całkiem dobrze, pozostaje czekać do tygodnia czasu na werdykt - nie wiem co tam im w głowie siedzi. Tak więc do tygodnia czasu albo oblewamy nową robotę albo deprecha i dalsze szukanie ;p 

Wróciłem do domu, zjadłem co nieco i pobiegłem odstresować się na trening. Pomimo okropnej duchoty jaka zapanowała za sprawą przelotnych deszczów i wysokiej temperatury trening wypadł całkiem dobrze. Dzisiaj przycisnąłem klatkę i ramiona :

- 60 pompek z nogami na obniżeniu

- 70 pompek z nogami na podwyższeniu 

- 30 pompek "łuczniczych"

- 28 pompek stojąc na rękach

- 50 podciągnięć szerokim nachwytem

- 48 podciągnięć bardzo szerokim nachwytem z podparciem nóg 

- 48 wzniosów nóg 

- 20 pompek na palcach

Do tego dochodzi trening w staniu na rękach bez podparcia które wychodzą mi coraz lepiej :) 

Wieczorem spotkałem się z dziewczyną i skoczyliśmy razem na kolację na grilla. Mam w pobliżu taki fajny lokal z wielkim paleniskiem do grillowania gdzie za niewielkie pieniądze robią cuda na grillu. Tak więc wzięliśmy sobie wielką porcję pysznej grillowanej piersi z kurczaka i zjedliśmy na pół :D 

14 września 2015 , Komentarze (13)

Dzisiaj ciężki dzień, 10 godzin za barem, a teraz przygotowuję się do rozmowy kwalifikacyjnej (jutro 11 trzymać kciuki za mnie). Pocieszyło mnie dziś tylko to, że skończyły mi się dziurki w pasku i będzie trzeba kupić nowy, mniejszy ;p Musicie wybaczyć, że dzisiaj nie będzie obchodu po waszych dziennikach ale kupa roboty czeka więc do dzieła :) 

13 września 2015 , Komentarze (17)

Dzisiaj w końcu się wyspałem, na szczęście sąsiad odpuścił wiercenie w ten jeden dzień... Jutro czeka mnie cały dzień za barem w pracy więc treningu też nie będzie, no ale dietki przypilnuję. 

Dzisiejszy obiadek był u przyszłych teściów, dziubłem dość małe porcję aby zmieścić się w limicie i nawet odmówiłem deseru który wszyscy zajadali. Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem taki tradycyjny domowy obiadek. Od paru lat praktycznie tylko sam sobie gotuje i nie jest to kuchnia typowo polska :p 

Popołudniu pojechaliśmy na rowerach do krakowskiego parku doświadczeń... na nieszczęście trafiliśmy na dzień otwarty gdzie tysiące krakowskich rodzin z dziećmi wpadło na podobny pomysł co my. Przeraża mnie totalny brak wychowania u dzieciaków. Stoimy w kolejce do jakiejś atrakcji i z każdej strony ryją się małe gnojki deptając po stopach i nie zwracając uwagi na to, że ktoś czeka przed nimi (np. moja dziewczyna wchodzi na pewne urządzenie, a taki mały bezczelny dzieciak wskakuje przed nią spychając ją), a rodzice pchają się zaraz za nimi ciesząc się z tego i reagują świętym oburzeniem na jakiekolwiek upomnienie... dzieciaki wydzierają się w niebogłosy, że głowa chce odpaść i nie patrzą na nic. Bardzo szybko nam się znudziło i postanowiliśmy tam wrócić w bardziej normalny dzień bo zaraz bym nerwowo nie wytrzymał i sprał dupę jakiemuś gówniarzowi, a później jego tatusia za "bezstresowe wychowywanie" swojej pociechy.  

12 września 2015 , Komentarze (21)

Dzisiejszy dzień zaczął się niebyt przyjemnie. Sąsiad obok postanowił równo o 7 rano przystąpić do remontu używając wiertarki. Nie wiem co można wiercić 3 godziny prawie bez przerwy ale ten gość od 7 do 10 prawie bez przerwy nap****alał wiertarką koło mojego ucha. Niewyspany i zły zjadłem śniadanie i wyszedłem na zakupy bo tego si nie dało już wytrzymać. O 12 zebrałem się na trening. Choć nadal męczą mnie zakwasy na tyłku i nogach po czwartku postanowiłem wybrać się na rowerze. Dzisiaj wypadł szczególny dzień dla brzuch i tricepsa więc wykonałem:

- 25 podciągnięć szeroki nachwytem

- 30 podciągnięć bardzo szeroki nachwytem z podparciem nóg

- 30 pompek klasycznych

- 20 pompek na jednej ręce z podporą na drugą

- 30 pompek z nogami na podwyższeniu

- 25 pompek w staniu na rękach przy ścianie

- 64 wzniosy nóg w zwisie 

- 20 wzniosy nóg na leżąco

- 100 dipsów (pompki na poręczach z nogami w zwisie) 

- 7 pompek klasycznych na palcach dłoni 

Bardzo słabo wypadły dzisiaj plecy, nie miałem totalnie siły przy podciąganiu. Chyba musza jeszcze odpocząć po ostatnim ostrzejszym treningu. Odnotowałem za to znaczący wzrost siły w barkach- udało się zrobić 10 pompek w staniu na rękach pod rząd. Udało mi się także ustać około 5-6 sekund na rękach bez żadnego podparcia:) Kolejny sukces to duże wzmocnienie palców i chwytu. Jeszcze 2 tygodnie temu nie byłem w stanie utrzymać pozycji klasycznej pompki z oparciem na wyprostowanych palcach dłoni, teraz udało się wykonać aż 7 pompek. 

W drodze powrotnej przez park napadała mnie wiewiórka! Idę i patrzę jak skurczybyk skacze, a tu nagle zmienia kierunek i sus w moją stronę, wskoczyła mi na nogę i się patrzy, jakby oczekiwała jakiegoś żarcia :D ja sięgam do kieszeni po telefon żeby zrobić zdjęcie, no ale niestety zeskoczyła i udało mi się ją złapać tylko koło moich nóg.

Popołudniu podczas wizyty u dziewczyny zaliczyłem pierwszy mały grzech... ponadprogramowy koktajl owocowy... Zrobiony specjalnie dla mnie to nie można było odmówić;p No ale dzień pełen ruchu więc i tak deficyt kaloryczny będzie spory :)

Ah zapomniałbym. Przepis na krem ze szpinaku.

Tak więc gotujemy sobie 1,5 bulionu. Na patelnie wrzucamy trochę masła i 3 ząbki czosnku które wyciskamy na masełko i podsmażamy. Do całości dodajemy 0,5 kg mrożonego szpinaku i pokrojoną cebulę. Doprawiamy pieprzem solą i sokiem z cytryny. Wszystko dusimy kilka minut. Następnie wrzucamy do naszego bulionu i dodajemy 100g kremowego serka topionego i mieszamy do rozpuszczenia. Całość musi się trochę pogotować. Następnie blendujemy na krem... jeśli wyszło za rzadkie wrzucamy kromke pieczywa lub przegotowanego ziemniaka i blendujemy znowu. podajemy z grzankami :) 

11 września 2015 , Komentarze (25)

Udało mi się dzisiaj jakimś cudem usiedzieć na tyłku i nie ćwiczyć. Choć było trudno bo energia nie przestaje mnie rozpierać. Już się nie mogę doczekać jutrzejszego treningu. 

Własnie ugotowałem zupkę krem ze szpinaku... pycha :D najadłem się i zaraz ruszam na miasto zobaczyć się ze znajomymi. 


Dzwonili dzisiaj z Hitachi Data Systems i po krótkiej wstępnej rozmowie zaprosili na rozmowę kwalifikacyjną z managerem na stanowisko Install Base Administrator :D Rozmowa we wtorek o 11 więc trzymać za mnie kciuki mocno8)

10 września 2015 , Komentarze (17)

Miałem dziś odpoczywać ale moja M wyciągnęła mnie na siłownie. Postanowiłem całkowicie porzucić ciężary i pomęczyć nogi w tradycyjny kalisteniczny sposób  tak wiec wykonałem:

- 20 minut na skakance (już mnie tak łydki napierniczają od ciągłego skakania, że muszę im dać kilka dni odpocząć(slina))

- 2x50 przysiadów głębokich ze złączonymi nogami 

- 40 wykroków 

- 25 przysiadów głębokich z wyskokiem 

- 20 pompek w staniu na rękach 

- 40 przysiadów na jednej nodze (po 20 na nogę) 

Obiecuję, że jutro już się nie ruszam... nie wolno! Trzeba się zregenerować bo się zajeżdżę :< 

Dzisiaj naszło mnie dziwne zjawisko. Otóż nagle wszystko co słodkie zaczęło wydawać mi się jeszcze słodsze. Ledwo zjadłem poranny jogurt bo wydawał mi się przesłodzony. Makaron z kurczakiem w sosie słodko kwaśnym dużo słodszy niż wczoraj. Przy szejku białkowym, aż ze słodyczy zrobiło mi się niedobrze... Albo ktoś mi złośliwie wszędzie cukier sypie albo moim kubeczkom smakowym odwala.