Nie byłam grzeczna w styczniu.
Oj nie.
Jadłam syf: czekolady(oj dużo), pizze i nawet chipsy. Poza tym za duże porcję wszystkiego. Odpuściłam siłownie. Nie ruszałam się za dużo. Najgorsze były 2 ostatnie tygodnie.
Dlatego do końca sesji chcę po prostu wrócić do normalnego żywienia.
Prowadzę już papierowy dziennik jedzonkowy. Ogarnęłam się w miarę.
A plan jest taki:
1. Etap: wracam do normalności
Nie jem słodyczy, fast-foodów, chipsów. Nie obżeram się.
Dużo warzyw, owoców, łatki owsiane, jajka itp. Normalne jedzenie do 1800 kcal.
Ruszam się kiedy tylko mogę, choćby na głupi spacer.
2.Etap: po sesji
Ograniczam kalorii zgodne z CPM, ograniczam chleb i nabiał
Nie jem świńst: słodycze, fast-foody, chipsy
5 dni w tygodniu aktywność fizyczna: basen/siłownia/bieganie
Do 57 kg.
3. Stabilizacja
Normalne jedzenie, bez obżarstw, bez słodyczy
normalna kaloryczność i aktywność fizyczna
1-2 dni w miesiącu bez liczenia kalorii.
PO PROSTU ZDROWY TRYB ŻYCIA.
Ale wiadomo plany planami a życie zweryfikuję. Wiem jedno, chcę to zrobić raz na zawsze :)
Na razie chciałabym zobaczyć na wadzę za tydzień 62 kg byłoby super, a na pewno nie więcej niż 65 :) Ale zobaczymy, ja lubię wyzwania A imwięcej kilogramów, tym większe wyzwanie :D