Ten tydzień bez spadku wagi. Pewnie przez to, że nie liczyłam kalorii. Zero grzeszków, kroki bardziej niż ok, ale najwidoczniej jadłam więcej niż te moje 1500kcal. No trudno, przyszły tydzień postaram się bardziej. Czas ucieka, a ja nadal gruba. Aczkolwiek brzuch mniejszy i chyba się przyzwyczaiłam do obecnego wyglądu, bo nie razi. Za ciasna kurtka wisi w szafie, bo ciepła pogoda wymusiła noszenie cieńszej, luźniejszej. Wkurzają mnie jednak cyferki na wadze. Dziś 76,9kg, a było tydzień temu 76,7kg.
Wczoraj pogoda zmieniła się na zimową i cały dzień przesiedziałam w domu. Tyle co po bułki wyskoczyłam, do sklepu pod domem. No i wjechała kurtka zimowa:) stosownie luźna. Tak się śmieję, ale jakbym nie miała wyboru i nosiła przyciasną kurteczkę, to miałabym większą motywacje, żeby schudnąć w mig.
Znalazłam fajny kanał z ćwiczeniami na YT i bardzo do mnie przemawia, choć nie postrzegam siebie za aż tak grubą
Jutro mam urodziny... ostatnie pięćdziesiąte... szok. Nie planuje, klasycznie, żadnego tortu. Sobie nigdy nie robię, choć nie powiem, chodzi za mną coś zakazanego. Jakieś mega ciacho, ummm... już długo jestem grzeczna i organizm dopomina się mega dawki cukru.