Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro? Wy­korzys­taj ten dzień dzi­siej­szy. Obiema ręko­ma obej­mij go. Przyj­mij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, po­wiet­rze i życie, je­go uśmiech, płacz, i cały cud te­go dnia. Wyjdź mu nap­rze­ciw. /Phil Bosmans/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 299769
Komentarzy: 3562
Założony: 22 lutego 2006
Ostatni wpis: 18 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
krakusia

kobieta, 58 lat, Kraków

164 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2007 , Komentarze (13)



I ja tak robię:-0
gdzie chcę z kim chcę i kiedy chcę....
brzuszki oczywiście moje kochanieńkie:-)
Na nowo poczułam że mam tam jakieś mięsnie
a to dopiero trzeci dzień.:-))
Moja motywacja na nowo pojawiła się na horyzoncie,
powraca z dalekiej eskapady...
powraca , powraca bo jeszcze tak do końca nie dotarła na swoje miejsce
Gorzej natomiast z silna wolą,
ta strasznie oporna
ale damy rade...:-)

Siedzę sobie dzisiaj na działeczce i nie chce mi sie wracać.
Cisza , spokój świeże powietrze,
orzeźwiający wiaterek....
Żyć nie umierać...
ale ta sielanka niestety sie kończy..
pora wracać...
czas laby się kończy...

25 maja 2007 , Komentarze (14)



Ponownie zaczynam....
Który to juz raz???????
Nie ma się co  oszukiwać i czekac aż wskazówka wagi pokaże to co slimaczek..
nie ma na co czekać trzeba przesunąć slimaka ..
i to daleko, daleko w tył :-(
Z kazdym dniem jestem coraz wieksza i szersza,
a miało być odwrotnie...
Gdzieś po drodze zgubiłam motywacje i silną wolę....
Nie wiem gdzie ich szukać...
wyruszyły gdzieś w Polske ...
Jak je spotkacie przyślijcie je do mnie , bo ich bardzo potrzebuje...
Dobra, dobra .....koniec z lamentowaniem
teraz kolej na konkretne działania...
kiedyś się udało, to teraz też może sie powiedzie...

   9:45
  ZACZYNAM  A6W!!!!:-)  ....po raz trzeci...moze tym razem uda mi się skończyć
  10:00
Pierwszy dzień zaliczony....teraz kolej na nastepne:-)

16 maja 2007 , Komentarze (13)

Tak, tak to już 20 lat jak powiedzieliśmy sobie sakramentalne TAK.
Aż trudno uwierzyć ,że to tak szybko zleciało.
Jakie były te lata???

Tak jak u wszystkich , były chwile dobre i te trudne,
był czas na śmiech i czas na łzy...
Ale nie zamieniłabym tych lat  na  żadne inne,
Szliśmy przez te lata, zawsze razem,  pewni swoich uczuć,
pewni tego, że zawsze na siebie możemy liczyć...
Czasami było bardzo pod górke, ale żadna góra nie jest straszna,
gdy przy swoim boku masz ukochaną osobę...
Mam nadzieje że kolejne t
eż takie będą:)
 


15 maja 2007 , Komentarze (3)

"Na tapczanie siedzi leń,
nic nie robi cały dzień".
Lecz nie tylko na kanapie,
on w twym sercu śpi i chrapie,
śniąc sen o NICNIEROBIENIU
o LEŻENIU i JEDZENIU.
Śpiąc przeżuwa coś wytrwale,
lecz to nie jest guma wcale,
ale czas twój drogocenny,
który znika wciąż bez przerwy,
raz na zawsze utracony
w brzuchu lenia upasionym.

Radzę dobrze, zbudzić lenia.
Nie ma chwili do stracenia!
Leń apetyt ma nad miarę,
może połknąć życie całe.?



Ja wczoraj się nie leniłam.Poganiałam tego lenia:)
Po południu wykosiłam całą działkę, a jest tego ho ho ho...
Odchorowałam to jednak bardzo.
Myslałam ,że już koniec ze mną....głowa mnie tak potwornie bolała a wymiotowałam dalej niż widzę...Nie wiem co mi tak zaszkodziło, bo chyba nie praca:)))...Najdziwniejsze jest to ,że ja nawet przy zatruciach bardzo rzadko wymiotuję ,a tu leciało ze mnie jak z kranu...
Najbardziej odpowiadała mni pozycja embriona...i to w łazience na dywaniku ....ale znalazłam sobie miejsce he he he
Niestety  trzeba było wracać do Krakowa.
Już na sama myśl że mam wsiaść do samochodu dostawałam  dreszczy, jak ja tę drogę przetrwałam to nie wiem..
A dzisiaj jest już wszystko OK...nawet waga okazała sie łaskawsza...ale po wczorajszym to nic dziwnego...choć do stanu z paseczka to jeszcze trochę brakuje...

13 maja 2007 , Komentarze (7)




Ach.... gdybym tak miała
choć trochę tej wytrwałosci strumienia....
i jego konsekwenicji..
 Zaczeły sie wyjazdy na działeczkę
i jak było to do przewidzenia
skonczyło sie przestrzegania  dietki
a raczej zasad zdrowego odżywiania...:(
Grilowanko , ciasteczka , cukiereczki i czekoladeczki
oraz wszelkiej maści gazowane słodkie napoje
na szczęście piwa nie lubie, dlatego bez trudu sobie odmawiam...
Gorzej z resztą....
Ojojoj .....ratunku....niech ktoś da mi kopa na opamiętanie......

11 maja 2007 , Komentarze (9)


 


Jak tu realizować swoje marzenia

O idealnej sylwetce

 kiedy chodzi za Tobą coś słodkiego...buuu

Taka olbrzymia mleczna czekolada

z gigantycznymi kawałkami orzechów...

A ja przecież lubię gorzką...

Im bardziej staram się o niej nie myśleć

Tym bardziej jej widmo nabiera realnych kształtów...

Może jednak uda mi się nad tym zapanować

bo zaraz idę do kościółka na mszę z duszyczkę mojego Taty.

I może gdzieś po drodze zgubie

to koszmarne widmo czajace sie za moimi plecami...



9 maja 2007 , Komentarze (6)




Jakie to proste...
Szkoda tylko ,że z realizacja u mnie trochę gorzej...
Zwłaszcza, że mój paseczek troszkę nieaktualny...
Ale nie będę go na razie zmieniać, może mnie to bardziej zmotywuje....
Pożyjemy zobaczymy...
Jak na razie to mi to strasznie opornie idzie...
ale same wiecie
powroty w ustalone tory dietkowania są trudne...
żeby chociaż słoneczko świeciło i było cieplutko
to było by mi jakoś łatwiej...może? :P
Ech .. nie dogodzisz babie:))


7 maja 2007 , Komentarze (12)


" Są dwa dni w tygodniu, którymi nigdy nie powinniśmy się

Martwić .

 

Jeden z nich to WCZORAJ.
Cokolwiek się zdarzyło,
cokolwiek
zrobiliśmy niewłaściwie - nie możemy już tego cofnąć,
 nie
powinniśmy się martwić sprawami, na które nie mamy wpływu.

 

Drugi taki dzień w tygodniu to JUTRO.
Może on być bardzo

piękny, jak i pełen burz.
Może stać się coś dobrego
albo
coś, czego nie chcemy.
Nie znamy przyszłości i nie warto się

nad tym zastanawiać.

 

Dlatego pozostaje nam tylko jeden dzień - DZISIAJ.

Z każdym

Problemem , stresem dnia dzisiejszego jesteśmy w stanie sobie

Poradzić .
 Dopiero te kłopoty połączone z kłopotami dni

minionych i przyszłych, tworzą ciężar

nie do udźwignięcia.

 

Dlatego liczy się tylko DZISIAJ - TU I TERAZ.

Żyj dniem bieżącym i ciesz się każdą chwilą."




 Dziekuję wam Kochane za wszystkie Wasze słowa wsparcia.

Bardzo mi były potrzebne w te trudne dni.

Wszystkim razem i każdej z osobna

Jeszcze raz po stokroć dziekuje!!!!

...A ja na nowo staje do walki z życiem

i swoimi słabostkami.....

30 kwietnia 2007 , Komentarze (20)

 
 
Był to dla mnie bardzo cieżki i smutny okres.
Wszystko  rozkwitało i budziło sie do życia , a ja na zawsze musiałam sie pożegnać z bardzo bliską mi osobą.....odszedł mój Tato....
Teraz pozostała  tylko pustka , którą tak ciężko wypełnić...ale pozostały również  wspomnienia....i wiara w to, że śmierć nie jest końcem
ale poczatkiem  nowego życia...




25 marca 2007 , Komentarze (39)

Tydzień płynie za tygodniem a mój ślimaczek wędruje sobie dalej w swoim ślimaczym tempie:))aczkolwiek systematycznym:)-0.20kg.w doł.
Może kiedyś przemieni sie w motyla????....chociaż w przyrodzie taka transformacja jest niemożliwa...
  Ostatnio znowu usłyszałam że powinnam dać sobie spokój z tym odchudzaniem , bo zanikają mi kobiece krztałty......hi hi hi hi ....tych krałości to mam jeszcze na tyle że nie jednego szkieletora bym obdarowała:)....najwiecej jest ich na brzusiu....ale on bez pracy to nie chce sie ukształtować , a ja ostatnio nie mogę się zmobilizować do ćwiczeń......nie ma czasu i chęci...
  Problemów cała chmara , choroba goni chorobę a nieszczęscie , nieszczęscie.....jakieś fatum zawisło nad nasza rodziną......mówi sie że nieszczęścia chodza parami a u mnie w tej chwili to zakrawa na szóstki a nawet siódemki...
Prawie wszystkie szpitale w Krakowie mamy obstawione, chyba nas już wszyscy i wszedzie  znaja , bo kursujemy od jednego do drugiego.....a jakby tego było mało to szwagier Ślubnego( ale szwagier to nie rodzina he he he, bo jak to mówia wszyscy swoi , tylko szwagier obcy ) odgraż sie co to on  nam nie zrobi i jakie on donosy na nas nie napisze do róznych urzedów.....nudzi mu sie  albo potrzebuje  zeby mu ktos  "ryja " obił ....:)))) ...żartuję ...ale jakby mi sie nawinął pod rekę  to nie wiem jak by sie to skończyło....juz mu i tak powiedziałam że kij ma dwa końce i zeby uważał, bo niewiadomo kiedy tym drugim końcem dostanie...
I profilaktycznie zaczęłam szukac tego drugiegi końca, wychodząc z założenia że pierwsza nie uderze , ale i biernie stać nie będę .....tylko co ja biedny żuczek zrobić moge ...
 No ale dobra dość tego użalania sie nad sobą , co ma być to bedzie i jak to mówia " jak Ci sie ma cos stać to Ci cegła w drewnianym kościele spadnie na głowe"....będę sie martwić potem...
Trzymajcie sie ciepltko i chudziutko do nastepnej niedzieli......