Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254452
Komentarzy: 6515
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 czerwca 2024 , Komentarze (3)

Od czasu do czasu pojawia się. Za rodzicami, za młodością, dziś za psem. Chciałabym zobaczyć go chociaż na krótko, przytulić, powiedzieć mu do ucha, że był psem idealnym, że kochałam go mocno i brak mi jego towarzystwa. Nie widziałam go jako szczeniaka, bo zabraliśmy go ze schroniska, gdy miał 2 lata. Musiał być cudownie słodki, jak to futrzak. 😐 Film z Malkoviczem cieplutki, miły, spokojny, ot, na wczesne popołudnie doskonaly. Aktorzy w wieku słusznym zaczynają przyjmować rolę bardziej " stabilne". Dziś przeczytalam, że Teściowie2 to najlepsza polska komedia . Cóż,nie wiem kto to ocenia,ale mnie ten film znudził. Może wymagam za dużo , mam zbyt wysublimowany gust, ale dla mnie nigdy nie będzie atutem filmu wulgarny język, wyśmiewaniem się z prowincjonalnego zachowania i przywary pokazane w sposób niesmaczny.  Tylko Ewa Dałkowska była w tym filmie mistrzynią ! Dziś rano było prawdziwie zimno, bo tylko 10 stopni. Nie lubię upałów, ale tęsknię już za ciepłem słońca. Ostatnie zlewnie deszczowe nie były przyjemne. Popełniłam dziś gołąbki  z włoskiej kapusty. Poki ona młoda to wszystko smakuje.  Sos ze świeżych  pomidorów,  mam obiady na dwa dni. Kupiłam kurki na Hali Targowej. Po powrocie że Szczecina może zrobimy wypad na grzyby. Jutro zrobię je w śmietanie, z dużą ilością pietruszki.

12 czerwca 2024 , Komentarze (2)

Pięknie dziś śniłam, bo to było mieszkanie w amfiladzie, z oknami po jednej stronie, na ostatnim, wysokim piętrze i z dużym tarasem z widokiem na morze. Gdy się obudziłam, zaczęłam je urządzać, meblować, wybierać kolory. W myślach oczywiście, ale sprawiło mi to ogromną przyjemność. Gdy wstałam zrobiłam wizualizacje, opowiedziałam mężowi. Nie był bardzo zainteresowany, chociaż wysłuchał cierpliwie. Coś tam siedzi we mnie , bo już miewałam takie sny. Chłodno dziś, spacer na bulwar był przyjemny, bo nie męczący. W drodze powrotnej zakupiłam bilety do kina na film z Malkoviczem. Syn dal znać, że został wybrany do Rady programowej UAM Socjologia. 43 lata temu nawet mały błysk nie pojawił mi się w głowie, że to będzie naukowiec z pasją. To były czasy komuny drapieżnej, biednej, zniewalającej ludzi. A potem stan wojenny i niepewność jutra. Tym bardziej doceniam demokrację, wolność wyboru i dobrych , prawych ludzi. Mój posiłek dziś rano to malutka (średnica 10cm) bułka grahamka, pół do jajka na miękko, drugie pół z pomidorem. Do tego kawa z kardamonem. II śniadanie to jeden naleśnik z mięsem  + ogórek malosolny. Na obiad zresztą bitek wołowych, ziemniaki, buraczki, kefir. zrobiłam dziś smarowidło z białej fasoli z puszki. Trochę dużo czosnku dałam, bo jest ostre. Poza tym wymieszałam ricotte z ogórkiem zielonym i z koperkiem, doprawiłam i też kolejne smarowidło. Wedli t omijam, może 1 lub 2 x jadam w tygodniu po plasterku. Białko mięsne uzupełniam mięsem gotowanym, z reguły indyczym. Teraz pomidory preferuje, że szczypiorkiem lub solo, ogórki malosolne na kanapkę z masłem , bob, koperek, zielona pietruszkę. Porcja owoców codziennie, sporo wody i kefiru, herbatka ziołowa, 2 kawy. Rutyna, nuda i przyzwyczajenia.

11 czerwca 2024 , Komentarze (2)

na Wybrzeżu  najchłodniejsza dziś. Co chwilę deszcz mocny zlewał ulice. My postanowiliśmy  zrobić coś w domu. Zmiana pościeli, pranie, sprzątanie łazienki,  czyszczenie pralki, przegląd  chemii, porządki na półkach kuchennych, porządkowanie kredensu w pokoju. To przedwojenny mebel, piękny i bardzo pojemny. Na koniec mycie podłóg. Małą przerwa na kawę,  zeszło nam do obiadu. Człowiek zadowolony po takiej pracy, zasłużenie  zjadł malutkiego paczką.  Na obiad chłodnik ogórkowy, kalafior i jajko sądzone, czyli wszystko lekkie i bezmięsne. Dzwoniła do mnie była już żona  chrześniaka męża.  Udało im się rozwieść  na jednej rozprawie, porozumieli się  co do opieki i alimentów. Dziewczyna odważnie odeszła z powodu alkoholizmu męża,  zabierając 2 dzieci. Wspierałam ją, bo mąż nie przyznawał się do picia, jego skąpstwo  powinno być  przykładem dla Szkotów.  Lubię ją,  jest rzutka,  mądra i bardzo miła. Życzę jej dobrego życia.  To niestety wśród młodych małżeństw  częsty przypadek. Nie dziwię się, że śluby wśród par są coraz rzadsze.A my jak łabędzie  lub żurawie  tyle lat razem. I nawet milczenie razem jest miłe i przyjemne. W przyszłym tygodniu podobno pogoda będzie letnią, mocno letnia.  Akurat na nasz pobyt w Szczecinie, gdzie mam zamiar dużo  zwiedzić.

10 czerwca 2024 , Komentarze (2)

Powtarzałam mężowi, aby zapomniał o samochodzie bez automatycznej skrzyni. Trafiło, zaliczka wpłacona, odbiór za 3 m- ce,  to Volkswagen T-cross. I jeszcze zniżka 16 % dla seniorów, od dziś, bo do soboty było 11%. Wreszcie , bo miałam dosyć rozmow na ten temat. Dziś pierwszy salon, sprawa załatwiona ekspresowo. Potem pojechaliśmy na molo w Orłowie. Fajnie, bo pusto, niestety chłodno, dosyć wiało. Dzień pochmurny w większości, deszcz czai się i tylko udaje, że spadnie. Wybory dokonane, dziwi mnie poparcie dla osób skompromitowanych, karanych i oszustów. Ale cóż, są ludzie, którym imponuje tzw. spryt. Żywieniowo dziś same pozostalosci: reszta rosołu z resztą ryżu ugotowanego do leczo, kapusta duszona z reszty kupionej kiedyś główki, naleśniki z mięsem rosolowym. Wykorzystałam do cna. To tyle, zbieram się do przygotowania kolacji.

9 czerwca 2024 , Komentarze (3)

Zimno jakoś ostatnio, przynajmniej rano.Kawa w łóżku smakuje podwójnie. Jak zawsze w niedzielę wspólne śniadanie, takie z jajecznicą, wystawieniem na stół różności, aby każdy miał to, co lubi. Potem chwilą rozmowy o pierdolach, takie tam gaworzenie. Spacer, ale najpierw obywatelski obowiązek zagłosowania za Europą. Słońce daje ciepło, niestety wiatr je zabiera. Dziś poszliśmy w stronę bulwaru, potem wzdłuż Kamiennej Góry, zjedliśmy lody w Marioli. Znów brakuje mi otwartych w niedzielę księgarni, a dodatkowo takich z możliwością posiedzenia z książką  i kawą. Niestety,  tradycyjne czytelnictwo w Polsce powoli umiera. A to taka fascynująca przygoda poznawać nowych ludzi, ich losy, wyobrażać sobie ich postaci. Po 2 godzinach powrót do domu, przygotowania do obiadu. Na szczęście wczoraj się przyłożyłam. Tylko naleśniki usmażyłam, zrobiłam farsz i trochę duszonej kapusty. Kupno nowego samochodu staje się coraz bardziej realne. Jutro wizyta w salonach. Jest kilka opcji. Oboje lubimy samochody wysokie, w których się siedzi a nie leży. Wysiadanie jest wtedy komfortowe. 

8 czerwca 2024 , Komentarze (4)

teraz jestem skowronkiem. Przed laty potrafiłam czytać do2-3 w nocy,oczywiście odsypiając to do11. Teraz 6 rano oczęta otwarte i już główka pracuje, co z dniem zrobić. Zaczynam od szklanki mocno ciepłej wody, pitej od razu, aż poczuje ciepło w jelitach. To mi bardzo ułatwia w prawidłowym funkcjonowaniu. Witam się z mężem przytulasem, obchodzę wszystkie pokoje, patrzę na prognozę pogody. Pora na śniadanie, które  pomyslowo dojrzało w międzyczasie czasie. Gdy ładnie za oknem i ciepło , szybko biorę prysznic i szykuje się do wyjścia . Bez makijażu , delikatnego  ,nie wyjdę. Gdy zima, deszcz lub inna paskuda, kawę kończę w łóżku , z książka . Dziś kawa była w łóżku, bo raniutko tylko 12 stopni było a słonko przykryło się kołderką. Spacer między 10 i 12. Wiatr wiał, na Zatoce Gdanskiej pełno żagli . Wreszcie dobre truskawki kupilam. W domu od razu do prac kuchennych. Dziś był rosół z makaronem, kotlety z polędwiczki indyczej i gora fasolki zielonej. Do tego kefir. Na jutro przygotowałam bitki wołowe . Mięso z rosołu i warzywa zmiele i zrobię jako farsz do naleśników . Mam jeszcze kawałek kapusty młodej, uduszę ja do tego dania. W ten sposób będę miała parę obiadów z glowy( leczo, bitki, nalesniki). Wczoraj okazało się, że Panicz w Warszawie, na meczu. Taki sobie prezent na urodziny sprawił. Fajny. Do Gdyni przyjedzie ok.polowy lipca. Żeby tylko wątróbka nie poprosił na obiad. 

7 czerwca 2024 , Komentarze (8)

do aktualnej pory roku.Jest 16 stopni, pochmurno,ale jest czym oddychać. Wczoraj wreszcie uruchomiono lądowisko na dachu Szpitala Miejskiego. Było głośno  przez chwilę, nie zazdroszczę mieszkającym obok. Cóż,  centrum miasta ma swoje wymogi. Dziś zakupy na Hali Targowej. Tam to dopiero jest w czym wybierać! Mam od lat swoje stoisko warzywne i mięsne,  dostaję dobry i smaczny towar, odwzajemniam sie zakupami u nich. Fasolka zielona piękna, wreszcie smaczne pomidory, maliny bez pleśni.  Byłam zapisać się na próbę wytrzymałościową,  będzie 25 czerwca. Wszystko płatne prywatnie, a SOR w Gdyni bez lekarzy. Porobiło się jakoś  dziwnie. Panicz kończy dziś 43 lata, szmat czasu upłynął, a ja tego nie czuję.  Syn jest dla mnie nadal ukochanym dzieckiem, dumą  i radością.  Staram się nie wchodzić z butami w jego życie,  nie zadaję niewygodnych pytań, nie krytykuje, nie oceniam, gdy nie chce. Przecież to dorosły  człowiek, na szczęście  nauczony "latać i korzystać  ze skrzydel". Długo wczoraj trzymało mnie rozgoryczenie w sprawie biblioteki. Dziś kupiłam w księgarni  te książkę,  wspierając czytelnictwo w Polsce w inny sposób. Na obiad leczo, doprawione pomidorami  z przeceny kupionymi na Hali. Do tego ryż,  pycha! Po obiedzie zafundowałam sobie herbatę Earl Grey i kawałek babki cytrynowej od Sowy. Skromnie a złoto!

6 czerwca 2024 , Komentarze (5)

a już kwitną lipy. Upojny mają zapach, uwielbiam go, w tym roku są obrzucone kwieciem, ale na Boga , jeszcze połowy czerwca nie ma! Rolnicy muszą pomyśleć o zmianach, bo okres wegetacji zmienił się  . Dziś Chojnic nie było, mąż wieszczył deszcze, pojechaliśmy na oba cmentarze. Pora była , bo aura poczyniła spustoszenia. Zakupy w Lidlu po drodze, nowe lniane spodnie w innym sklepie, ot takie tam . Na obiad planowana była wizyta w Charzykowych, zmiana planów to zmiana lokalu. Wybraliśmy nowo otwarty   w Gdyni, podający pasty. Rozczarowanie, bo: bruschetty jedliśmy osobno chociaż od razu zamówiliśmy dwie. To była zwykła kromka chleba przypieczona, z roztopionym serem i krążkami pomidora. Pierwszy raz jadłam taka wersję tej włoskiej przekąski, nie trafiła w mój smak. Mąż swoja dostal, gdy ja zjadlam. Tradycyjnie zamówiłam aglio' olio, znów rozczarowanie, bo nie poczułam tego co zawsze, czyli uderzenia mocy papryczki chilli i czosnku. To było raczej dla osób  lubiących smak mocno neutralny. Męża pasta musiała być solidnie doprawiana, bo inaczej to makaron w sosie pomidorowym. Terminal nie dawał rady z zapłatą,  powtórka czynności 4x to trochę za dużo. Byliśmy zniechęceni  , wyszliśmy z postanowieniem bez powrotu. Poza tym biblioteka, tu także rozczarowanie. Wzięłam książkę z półki "nowosci" i poszłam po inne pozycje. Po 10 minutach podeszłam do mnie p. Bibliotekarka, że przed  chwilą ktoś internetowo zamówił te książkę i mam ją oddać. Zdarzyło mi się to po raz 4 i nie było to przyjemne. Ze złości poszłam do innej biblioteki po książki. Mąż zrobił leczo na jutro, ale pomidory nie mają jeszcze smaku i soku, muszę jutro dodać może przecier. Ochłodziło się, jest 17 stopni, niech takbedzie kilka dni, co tam.

5 czerwca 2024 , Skomentuj

Poniedziałek pod kątem auta, któremu akumulator powiedział pa,pa. Wczoraj zakup nowego, znalezienie fachowca do montażu i drugiego , specjalisty od komputerowych ustawień. Wszystko wyjaśniło się pozytywnie ok.20, ale i tak zakup nowego  samochodu jest postanowiony. Mąż zajmował się sprawami jw., ja zajęłam się domem. Wczoraj umyłam wszystkie podłogi, parapety, przesadziłam 3 kwiaty doniczkowe, ugotowałam jarzynową z młodej włoszczyzny, odkurzyłam, na obiad tagliatelle ze szparagami. To wszystko aby nie myśleć o aucie. Po południu wizyta u kardiologa, EKG ok. Skierowanie na Echo i próbę wysiłkową. Potem będzie wiadomo coś więcej. Dziś spacer już o 8:30, aby uniknąć upałów. Bardzo przyjemna bryza znad morza, pusty bulwar, ulice także. Przekwitają jaśminy i irysy, zatrzęsienie buczyny będzie w tym roku. Przydał by się deszcz. Wprawdzie teraz, o 16:52,  zachmurzyło się i coś kropi, ale to za mało. Spacer to 5,5km i 8500 kroków. Na obiad jarzynowa, smażona kaszanka, ziemniaki z koperkiem i ogórek malosolny + kefir. Na deser borówki. Chwilę siedziałam na balkonie, teraz książka w środku. Zbliżają się wybory do PE, to oczywiste, że będziemy głosować. Nie rozumiem ludzi, którzy nie realizują przysługującego im prawa wyboru, a potem narzekają , psy wieszają na wybranych. Gdy idziesz człowieku np. do sklepu, to sam decydujesz co i czy kupić . To tego rodzaju wybór , ale ten 9 czerwca jest o wiele ważniejszy . Przeciez to wcale nie jest trudne, aby to pojąć.

2 czerwca 2024 , Komentarze (5)

Od kilku lat mamy z mężem ustalony rytm dnia. Mąż wstaje ok.6 ,  myje się zjada śniadanie, latem włącza pralkę, podlewa kwiaty i wywiesza pranie na balkon. Ok.7 ja wstaję, witamy się przytulasem, myje się, zjadam śniadanie, kawę celebruje przy rozmowie, zima w łóżku z książka. Potem drobna krzatanina typu zamiatanie, układanie, robię makijaż , ubieramy się i po 9 wychodzimy na spacer. trasa ta sama od lat, chyba że aura nie pozwala iść nad morze. W drodze powrotnej zakupy, w domu jesteśmy ok.12. o 12: 30 zjadamy zupę , potem przygotowania do obiadu, porządkowanie tego, co wymaga naszych działań. Obiad ok 14, mąż wstawia do zmywarki, ja porządkuje pozostałości na stole, na podłodze, itp. Partyjka kości , deser po niej, książka , jakieś prasowanie, przeglądanie szaf, takie tam codzienne prace. Na kartce spis zakupow na dzień następny lub w centrum handlowym. Po18 zjadam lekka kolację , mąż je godzine później , oglądamy Fakty, prognozę pogody, może jakiś film lub znów książka. Idziemy spać ok 22, jeszcze czytanie w łóżku, tyle. Oczywiście jest i wizyta w bibliotece,kino, lekarz, fryzjer,jakieś wyjazdy, itd. To rutyna pozwala nam zachować formę i zdrowie. Nie nudzi mnie ta powtarzalność, bo  wówczas nie rozmawiamy z mężem na zasadzie wymiany poleceń. Każde z nas zna swoje obowiązki, ma czas dla siebie, nie przeszkadzamy sobie. Jesteśmy razem ponad 48 lat, wypracowaliśmy bycie ze sobą.