Wychodze raniutko, aby uniknąć upału, ale nie wszystko można załatwić przed 10. Lato lubię, takie do 21 stopni, z wiatrem nad morzem, z burzami w nocy i ozonowym oddechem rano.Ale to co teraz to mnie przerasta. Na dodatek dziś miałam sporo pracy w kuchni w związku z jutrzejszym obiadem, bo będą goście. Najpierw były zakupy, potem wizyta pod bi lioteka i wrzutka książki do zwrotu. Po powrocie ugotowałam bitki schabowego w sosie kurkowym, marchewkę z kurkuma i kompot z czerwonej porzeczki. To na jutro. Niby nic,ale trzeba było wykonać mnóstwo czynności dla osiągnięcia efektu. Potem sprzątanie kuchni, z myciem rusztów kuchenki, myciem podłóg, blatów itd. Zeszło mi do 15, jeszcze pranie, bo zmiana pościeli. Teraz piorę w godzinach tańszego prądu, czyli od 13 do 15. Bojler włączam w nocy, gdy wstaję do wc, prad tańszy jest między 22 a 6 rano. To nie jest konieczne finansowo, ale chce wyrobić nawyk korzystny dla mnie. Mam bardzo suche włosy, 3x w tygodniu nakładam maskę, od razu czuje zmianę. Biodro znów mi dokucza w nocy. Nie chcę brać p-bolowych, bo to szkodliwe dla jelit, wątroby. Raniutko leżałam na macie przez 15 minut, plecy ukrwione są doskonale. W przyszłym tygodniu pojedziemy kupić przenośny klimatyzator, to staje się koniecznością, a urządzenie ma także funkcje nawilżania.