Dzień 51
Jak miło robala przesunąć o 1 kg w prawo:)) z tej radości chyba nie zjem kolacji:))
Dzień 49
Wczoraj zamiast kajaków był drink, pizza i lody czyli zaszalałam i zjadłam 1650 kcal, co jest rekordem odkąd poszczę. Dziś w ramach zrehabilitowania się za wczoraj zjadłam 850 kcal + nadal a6w, chociaż sama się sobie dziwię jak ja wytrzymuję te trzy serie i to jeszcze po 8 powtórzeń! Dzień Ważenia przeniesiony na poniedziałek bo nie ufam tutejszej wadze. O! i w ramach ruchu podleję ogródek.
Kajaki? Dzień 47
1200 kcal, a6w, dużo chodzenia w klapkach co jest na pewno nie bez znaczenia dla spalania, bo mnostwo wysilku wkladam w to żeby ich nie pogubić
Odpoczywam:))trochę mnie tylko denerwuje to, że teraz jest kilka dni ochłodzenia, akurat na mój przedłużony weekend, a od przyszłego tygodnia, jak idę do roboty, to znów upały...SKANDAL!!ale nic to...
dziś byłam nad wodą i obserwowałam kajakarzy i facetów na deskach...hehehe nie wiedziałam, że pływanie tak dobrze wpływa na mięśnie pośladkowe-naprawdę jestem w szoku;))Na deske to sie nie odważę, zresztą to chyba trzeba dłużej poćwiczyć, żeby opanować technikę, ale kajaki mnie kuszą...zobaczymy...może bym się jednak nie utopiła...
Dzień 46
1000 kcal:), a6w:), - jedna zapiekanka której zdołałam się oprzeć:))
Ale się dzisiaj nalatałam!! mnostwo spraw do załatwienia odkładanych na "po egzaminach" i to " po " właśnie nadeszło w najwiekszy upał. Upał mi nie przeszkadza!! Ta zima mnie tak zmroziła, że potrzebuję się nasłonecznić i wygrzać - jak nigdy...A jutro to chyba z tego wszystkiego pojadę się wygrzewać na mojej wsi, ale tym razem z kompem:)
Dochodzę do wniosku, że najtrudniej mi zapanować nad apetytem jak się spotykam ze znajomymi. Zaraz piwko, coś do piwka, a gorąco to może lody, a ładnie pachnie to może zapiekankę...Ale dziś nie dałam się złamać.
Wakacje:)) Dzień 45
zjadłam (już!) 1200 kcal, i bardzo dobrze zdalam ostatni egzamin:))
Wakacje:))dziś nie będę robić nic...i jutro też - no może nie licząc a6w, bo jakoś miałam wenę twórczą w niedzielę i stało się - zaczęlam ćwiczyć mój brzuszek, obecnie w stanie obolałym. A od poniedziałku zaczynam praktyki i intensywny kurs francuskiego:))
A ja dziś pierwsza:)) Dzień 43
Nie licząc nocnych robaczków jestem dziś pierwsza na Vitalii:) Melduję uroczyście 0,5 kg w prawo - i zupełnie nie wiem jak to się stało, bo to nie jest ten moment cyklu, zeby motyla przesunąć. :)) Cieszę się:))bardzo:))
Wielki Post -Dzień 40
ostatnio sie opuściłam i nie pisze codziennie ale to dlatego, że staram się intensywnie przygotowywać do ostatniego egzaminu co to go mam we wtorek. I mam stresa bo to trochę mało czasu, jestem zmęczona i jest gorrąco i już myślami jestem gdzie indziej... stres jest podwójny - bo nie zajadany (trzymam się w 1200 - 1300), biegam za to - ale też się opuściłam bo teraz to co trzeci dzien - jak tak chwalicie to a6w to po egz. zacznę - zobaczymy co to za djabeł.
Dzień 38
I znów kolejne 0,5 kg w prawo:)
Wielki come back -Dzień 37
Drobne uzupełnienie braków:
sobota: mimo pobytu w domu - a niejedna z Was zapewne wie co to znaczy odpierać zmasowany atak rodziców pod tytułem "córciu ty nic nie jesz" 1100 kcal:)+rowerek+odkryłam swoje nowe hobby - koszenie trawy:)
niedziela-ze względu na oddalenie od dobrej wagi Dzień Ważenia przeniesiony na wtorek, mimo grilla i imienin siostry - tak, było ciężko - ale na 1300 kcal poprzestałam
Jak się nagrodzić? -Dzień 34
1300 kcal, jedna piątka z egzaminu:)), zero czerwonych herbatek
nagrodziłam się ale nie jak zwykle lodami (co by mi na pewno taniej wyszło) ale zakupiłam bluzkę i krótkie spodenki. Zastanawiałam się chwilę czy przypadkiem w mojej sytuacji inwestowanie w ubrania nie jest wyrazem niewiary w rezultaty odchudzania - dlatego spodenki są DOŚĆ dopasowane...AAAA i jutro jadę do rodziców, na łono natury i chyba nie wezme kompa...(chociaż jeszcze się waham.. jakoś tak bez netu dziwnie). No a wracając do inwestowania - to może ktoś napisze jak sie niekalorycznie nagrodzić?