Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FreeMilka

kobieta, 40 lat, Warszawa

175 cm, 124.70 kg więcej o mnie

Twój asystent
Świetnie Ci idzie!
Schudłaś 1.9kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2022 , Komentarze (57)

Witajcie,

Obiecałam wrzucić zdjęcia chusty kalinda

Przejrzałam jednak telefon i pamiętnik i widzę, że mam spore zaległości w prezentacji swoich malutkich dzieł ;)

Ostatnio wrzucałam Wam zdjęcie kocyka jaki zaczęłam robić dla swojego przyszłego (wtedy jeszcze nie wiedziałam o tym) chrześniaka.

Maluszka obdarowałam kocykiem, na który poświęciłam 70h pracy a wymiary miał 90x75 cm

Wzór starstich czy po prostu gwiazdkowy jest niesamowicie czasochłonny i włóczko-żerny

Na chrzcinach był nim przykryty - jak uda mi sie zdobyć zdjęcie to tez wstawię ;)

Prezentował się tak ;)

Później tak nasilił mi sie nerwoból w kręgosłupie, że nie byłam w stanie nawet do WC iść, w przerwach gdy leki działały a ja siedziałam na L4 powstała poniższa chusta granny z takiego motka - pokochałam ten wzór, ale nikt nie chce kupować za cenę rękodzieła tylko za cenę chińskiego badziewia (rozumiem, że kogoś nie stać i tego nie neguję, ale jak widać że kogoś stać bo np do fryzjera lata co miesiąc i zostawia 300zł, a chusty która posłuży rok, 2, 3 czy nawet 4 żal kupić bo drogo to zniesmaczenie bierze) ale wróćmy do dzieł rąk moich ;)

Kolorki najlepiej oddaje 2gie zdjęcie poniżej


Również tym samym wzorem powstała chusta z motka o poniższych kolorkach

Robić 2 razy pod rząd chustę tym samym wzorem to przynajmniej mi się już odechciało i potrzebowałam odmiany. Od dawna podoba mi się chusta kalinda ale nie w oryginalnej wersji tylko nieco zmodyfikowanej ;)

Chusta ukończona, ale niestety zdjęcie mam tylko w pewnym momencie pracy.

Tym z Was, które mają chrapkę na ten wzór, szczerze polecam ;) Wzór prosty, w sensie efektowny ale początkujący sobie spokojnie poradzi ;) Nie martwcie się że brzegi aniołkują - czyli wywijaja sie w górę (poniżej macie takie zdjęcie te blade) - pod wpływem kolejnych rzędów nabiera idealnie równej góry. Z początku nie wiedziałam o tym i 5 razy prółam wkurzając sie niemiłosiernie że jestem tępa i nawet kalinda mi nie chce wyjść - jak się później okazało za każdym razem robiłam dobrze XD 

Kolorki na żywo jak na pierwszym i trzecim zdjęciu, 

I na początku kwietnia dowiedziałam się, że będę chrzestną bratanka - najsłodszego dzieciątka :D urodził się w 7mym mies, miał już operacyjnie usuwanego wodniaczka, i mase innych szpitalnych przeżyć, chorób i dolegliwości. Jednak najważniejsze jest to, że na chwile obecną jest już wszystko w porządku i uwielbia ze swoją chrzestną gaworzyć gdy Mu opowiadam, że w wakacje zabierzemy kaczuszkę (którą dostał na Wielkanoc) na spacerek :P Nie pytajcie o szczegóły, nasza tajemnica o czym rozmawiamy ;) Brat nawet stwierdził, że bardzo dużo Mały ze mną gaworzy :D No w końcu jestem najlepszą ciocią ;)

Na chrzciny zrobiłam 2 identyczne prezenty, jeden dla Młodego a drugi dla 2-letniej córki Chrzestnego ;) w sumie fioletowy był taki powiedzmy "testowy" ;) wiadomo, że dla Szymka - błękitny - musiał być idealny ;) 

To tyle z moich zaległości szydełkowych - obecnie nie ruszam szydełka, chętnie bym zrobiła cos na zamówienie ale cisza :( a sama mam już 5 chust :P włóczek sporo leży i czeka w szafie :P no cóż niech czekają ... może niedługo tknę coś ;) na prezenty nie robię bo ludzie nie doceniają że spędziłam nad ich prezentem np 40h ale jakbym kupiła coś za 100zł to wtedy ma wartość - przykre ale cóż takie mam hobby a nie każdemu ono musi się podobać :P

Mam nadzieję, że podobają się Wam moje prace

Możecie dać łapkę w górę na znak, że Wam się podoba - będzie mi bardzo miło :)

Buziaki

Wasza FreeMilka

5 maja 2022 , Komentarze (24)

Witajcie,

Wczorajszy dzień zapowiadał się zakończyć miło i sympatycznie, ale tak nie było.
Nasz Kochany Gustawek,
 

miał atak padaczki - więc u weterynarza spędziliśmy calutki wieczór od 21 szej do 23:40.

Plan działania mamy ustalony więc już jesteśmy spokojniejsi.

Ale tak nam szkoda było piesiulka jak miał atak, rzucał się bezwiednie po podłodze, ślina z pyska ciekła, oczy szklane. To był Jego drugi atak, pierwszy wyglądał inaczej: nie mógł utrzymać się na łapach, strasznie drżał - na szczęście te Jego ataki są lekkie, po 5 min przechodzą powoli się wyciszając.

Jeśli nastąpi jeszcze jeden atak - weterynarz wdroży leki, które Gustaw będzie przyjmował do końca swoich dni.

Jestem ziewająca i śpiąca - usnęłam dopiero koło 24:30

Nastawiłam oczywiście sobie budzik, ale na inny dzień 🤪 taka przytomna byłam ;)

Wstałam, spóźniona wszędzie, części rzeczy nie zrobiłam z rana ale trudno ... bywają i takie dni.

Ostatnio staram się ogarnąć swoje życie - w każdej dziedzinie chyba.

Uczę się samodyscypliny i wytrwałości w podjętym działaniu.

Może dla niektórych wyda się to zabawne, ale trenuje to np na podlewaniu kwiatków, truskawek, ogórków i pomidorków, a mam ich cały balkon i np na codziennym zapisaniu choćby jednego zdania z kalendarzu podsumowującego dany dzień, albo opis wydarzeń danego dnia.

Korzystam a to z książki (jak przetestuje to dam znać z jakiej) a to z rad znajomej.

Małymi kroczkami i napewno się uda.

Staram się "nie marnować czasu".

Wiadomo, że i czasem odsapnąć trzeba, ale trzeba rozróżnić obejrzenie filmu bo chce obejrzeć a oglądaniem by "zabić czas".

Maj mam ogólnie napakowany różnymi sprawami łącznie z nerwówką, gdyż córka zdaje egzamin 8-klasisty w tym roku i trzymam mocno kciuki aby dostała się do szkoły pierwszego wyboru.

Mam sporo spraw do ogarnięcia i myślałam, że wczoraj sobie rozpiszę i rozplanuję ale plany na wieczór, jak czytałyście wyżej, uległy nagłej zmianie.

Liczę że uda mi się dziś za to wziąć.

Cieszy mnie to, że powoli się wyrywam z myślenia, że jak nie udało się wczoraj to nie ma sensu i olewam. Nie! Po prostu wczoraj nie miałam możliwości, jeden dzień to niewielka strata czy obsuwa, a co by to było za życie bez niespodzianek 😉 tylko takie zaplanowane od a do ź 🤪

Mogłabym pisać bez końca ale księgowanie mnie wzywa ;)

Więc na dziś kończę ;)

Buziaki :*

4 maja 2022 , Komentarze (17)

Witajcie,
Jak majóweczka minęła? U mnie aktywnie i pozytywnie
😉

Wiadomo, że przemyślenia w dziedzinie chudnięcia też były

😉

Za radą pewnej osoby przeliczyłam ile zostało mi tygodni do 40stych urodzin - dobrze że jest ich około 100

😛
😅

Wychodzi na to, że gdybym 0,5kg tygodniowo chudła to spokojnie na 40stkę osiągnę cel

😉

- sukienkę już mam - od 7 lat wisi w szafie

🙈

Jakoś tak mi się lżej zrobiło ze świadomością, że mam tyyyyle tygodni i bez spinki mogę się wyrobić jeśli tylko się przyłożęKalendarz miałam na rok (do uzupełnienia samemu daty), kolejny po prostu sobie długopisem dopisałam - taki mało profesjonalny ale co tam ... i powpisywałam kiedy ile mam ważyć

😉

Będę działać, a w sumie to już działam bo dziś zaliczyłam pierwszy spacer przed pracą z piesiulkiem od niepamiętnych czasów

🙈

W weekend sporo też spacerowałam, czasem i wody się napiłam nawet - kolejna moja zmora

🙊

Powolutku wszystkie sie ogarnie

😉

Buziaki

😘


4 lutego 2022 , Komentarze (42)

Witajcie Moje Drogie,

Minął kolejny dzień diety - 4ty
Zazwyczaj w  piątki kiedyś robiłam podsumowania tygodnia więc wypadło akurat na dziś, po 4 dniach.
W poniedziałek moja waga to 123kg a dziś 119,5 kg - czyli spadek o 3,5 kg 🏆
Zdradze i męża ;) Jemu waga spadła o 5kg  🏆
Ależ się cieszę :D
Catering się sprawdza :D poza tym widzę jeszcze dodatkowe plusy:
* zmywarka od niedzieli tylko w połowie załadowana i ani razu nie włączana
* zero myślenia co by tu zjeść
* zero zakupów spożywczych - na zakupy idziemy tylko w sobotę kupic cos na niedziele bo wtedy nie mamy cateringu (ale już wiemy co zjemy i w jakich ilościach - idiotami nie jesteśmy, szkoda nam zepsuć tak piękne wyniki 😉)
* człowiek już się deko lepiej czuje
* codziennie wychodzę na spacery
* więcej wolnego czasu.
W poniedziałek i wtorek było mi ciężko wytrzymać bez (ujmę to dosłownie) obżerania się na noc, ale środa i wczoraj poszło lepiej. Uznaję, że co miałam zjeść danego dnia to już zjadłam i później ewentualnie zapijam głód, a raczej głód psychiczny.
Pierwsze 2 dni było ciężko przyzwyczaić się do porcji posiłków (jak człowiek przyzwyczajony że opychał się ponad limit to nic dziwnego). Obecnie dane posiłki mi wystarczają.
Kilka dni w tygodniu jest 90g ciasta - uznałam że jem je w pracy czyli do 14stej maks. Z jednej strony fajnie by było zjeść ciasto tak na koniec dnia, ale z drugiej chce się odzwyczaić od słodyczy wieczorem i nocą 🤪.
Uznałam, że jem je dlatego do 14stej, aby później nie drażnić samej siebie. bo jestem święcie przekonana że jeśli bym zjadła wieczorem to jak nie pierwszego to drugiego takiego wieczora powiedziałabym: "pierdzielę, idę po ciacho albo czekoladę, albo chipsy" i wtedy bym znów poleciała 😌
Na szczęście nie mam żadnych zachcianek - w co nie mogę sama uwierzyć 😀
Prędzej marze o jajecznicy 😍 niż o czymś słodkim czy jakimś fastfoodem 🤪
P.S. o siłowni myślę coraz mocniej ;)
znikam pracowac
Buziaki
Wasza Free :*

3 lutego 2022 , Komentarze (13)

Witajcie,

Dziś kolejny dzień cateringu, jedzonko smaczne - poza śniadaniami, jak na razie nie były to moje smaki ;)
Podwójny spacerek był
Nie podjadałam wieczorem.
Po zjedzeniu obiadu na kolacje o 18:30 byłam najedzona
Waga spada
Same plusy ;)
No jeszcze jedynie brakuje mi tych ćwiczeń i coraz bardziej myślę o siłowni bo w domu no nie ma takiej siły bym się zmusiła :P

Dziś niestety krótko ;)
Buziaki
Freeeeeeemilka

2 lutego 2022 , Komentarze (38)

Witajcie,
Wczorajsze menu:
* warzywny pasztet z pieczywem - mdły 3-
* kompot z rabarbarem - przepyszny 6+
* pulpeciki z puree i surówka z czerwona kapustą - pyszne 6 jednak wg mnie oszukali i to mocno podając kaloryczność - na bank tamta porcja nie miała 850 kcal
* zupa wiosenna - pyszna
* sałatka jarzynowa ze śledziem i pieczywem - smaczna aczkolwiek słona
Dziś jak zobaczyłam jaki jest kawaloncik malutki ciasta i napisane na nim 450 kcal to az napisałam do nich jak bardzo tną na kaloriach bo 450 to ma kawałek tortu a nie 60g ciasta cytrynowego.
.
Wczorajszy spacer zaliczony :D
Jedzenie cateringowe - bez podjadania :D
.
Wczoraj w końcu ukończyłam chustę na zamówienie dla szefowej - szydełko wciąga ;) - gdyby nie ono to bym zwariowała w tej księgowości a tak to można się pięknie odstresować
zobaczcie te
CZARY MARY


Buziaki
Wasza Freee

1 lutego 2022 , Komentarze (35)

Witajcie,
Minął cały dzień jedzenia na cateringu. Jakie moje wrażenia?
Ogólnie to średnie z przewagą w dobrą stronę
Patrzyliśmy na cenę cateringu aby dostosować go do własnej kieszeni i czasem trzeba iść na ustępstwa zwłaszcza że zależało nam na odzyskaniu czasu z gotowania, robienia zakupów, sprzątania, zmywania i wymyślania co zjeść.
Jestem smakoszem i uwielbiam wyraziste smaki. Dania jak dla mnie średnio doprawione co niektóre, ale dosypać czegoś pikantnego zawsze mogę
Koktajle na bazie kefiru/jogurtu naturalnego (nie lubię ich) uznałam że dokąd nie będę miała odruchu wymiotnego to przeżyję :P
Wczorajsze manu było takie, hmmm jakby na jeden smak, dziś jest już lepsze ;) A jutro będzie fajowe bo jest ciasto :D ale jak będzie tak mały kawałek jak dzis pasztetu warzywnego to obiecałam już mężowi że odbierając jedzenie spod drzwi o 2 giej w nocy, będę wyła z rozpaczy :P
Za to mąż jest bardzo zadowolony z posiłków i smaków
Mi przeszkadza to, że jest MAŁO tego jedzenia - ale tak rozmawialiśmy z mężem i uznaliśmy, że ludzie to chyba normalnie tyle jedzą a my mamy mocno zaburzone PORCJE.
Też nie ma co się dziwić uważam, że mało - bo jak jadło się ile chciało a tu nagle jakieś ograniczenia to brakuje jedzenia.
Pozatym ja najwięcej jadałam wieczorami, a teraz zjedliśmy co było i doooopa zbita :P nie ma nic więcej
U mnie to będzie zacięta walka na pewno ale chcę luty przytrzymać na maksa i zobaczyć jakie będą efekty ;)
z psem byłam wczoraj 3 razy na spacerze, nic nie podjadłam, jakoś dałam radę ;)
Waga z rana się odwdzięczyła - wiem że to pierwszy dzień ale miło było zobaczyć że ta wieczorna męczarnia nie poszła na marne :P
Trzeba wyłapywać małe szczęścia prawda?
Buziaki :*
Wasza Freeeee

31 stycznia 2022 , Komentarze (55)

Witajcie,

Jak u Was weekend?
U Nas grzesznie ... ups ;)
pewnie dlatego, że od dziś catering :D
Postanowiliśmy, że zero zamawiania np w piątek bo to fajnie było zakończyć tak tydzień pracy.
Na początek mamy jakby normalne jedzenie - nie jakąś typową dietę w pełnym tego słowa znaczeniu.
Kalorii mamy 1800 i ewentualnie dołożymy sobie coś białkowego: serek wiejski, koktajl białkowy
Także dziś zaserwowano nam:
* twarożek z ogórkiem i chlebek
* koktajl bananowy
* kurczaka po chińsku
* zupa pomidorowa
* łazanki staropolskie
Dostawa była o 1:40 w nocy, od razu myk do lodówki przełożyłam, szybkie siusiu i dalej spanko ;)

Pierwsze 3 wzięłam do pracy, pozostałe 2 w domku wieczorem zjem.


Wczoraj widzieliśmy się z moja bratową - w 7mym mies miała cesarkę (na koniec grudnia), mały jeszcze w szpitalu ale jeśli będzie wszystko ok to za 2 tyg wyjdzie do domu, a może i wcześniej.

Jak Ona schudła po ciąży - widzieliśmy się już wcześniej, ale wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że ciąża tak Jej posłużyła. Dawno chyba tak szczupło nie wyglądała.

Powiem Wam, że chyba dawno nie czułam że to jest początek zmian :D

Rano musiałam wstać i wyjść z psem przed pracą (córka na feriach u dziadków a to Ona rano wychodziła) i tak jakoś jestem pozytywnie nastawiona na to wszystko.

Waga 123kg - zobaczymy ile będzie na koniec lutego ...

Dziś w ramach "zaoszczędzonego czasu na gotowanie" coś poćwiczę - pewnie zacznę od rozciągania, kiedyś robiłam taki 40minutowy trening i tez można się było spocić. Nie chcę od razu mocno ćwiczyć i paść od zakwasów.

Także trzymajcie kciuki

Buziaki

Wasza Freeee

28 stycznia 2022 , Komentarze (12)

Witajcie,

Dziękuję za Wasze poprzednie komentarze - jest mi niezmiernie miło i jak się okazuje jest tu trochę dusz pokrewnych z takimi samymi zainteresowaniami ;)

Ale zasmucił mnie komentarz że jedna z Nas nie ma już marzeń.

Też miałam taki moment w swoim życiu - no w sumie to nie moment tylko miesiące. Uczucie zawodu towarzyszyło mi na każdym kroku, nie chciałam cokolwiek chcieć, bo wiedziałam że to się nie spełni, nie chciałam cokolwiek planować bo nie chciałam rozczarowywać otoczenia.

Z odchudzaniem kompletnie mi nie szło, tyłam. Wszystko sobie tłumaczyłam że jak nie umiem dzień przytrzymać jedzenia to jak cokolwiek innego ma mi wyjść.

Bardzo miło wspominam swojego Trenera, przeżyliśmy razem nie jedną zabawną akcję ale i nie jeden raz mnie wkurzał i klnęłam pod nosem, że na Niego trafiłam - ale zawsze te sytuacje dotyczyły wyjścia poza moją strefę komfortu.

Zapytał mnie jakie mam marzenia, powiedziałam że nie mam, to wyobraźcie sobie że trener personalny dał mi pracę domową: wypisz 10 swoich marzeń. No myślałam, że albo Jego za okno wyrzucę albo sama wyskoczę. Kazał wypisać długoterminowe i krótkoterminowe marzenia - nawet takie które wydają się nie do spełnienia. Miałam tydzień aby je napisać, ileż we mnie było złości że w końcu nauczyłam się żyć bez marzeń a On rozdrapuje ledwo zastygłą ranę. Nie chciałam pisać tych marzeń, nie chciałam nawet nad nimi się zastanawiać. Ale to był warunek dalszej współpracy a Jej chciałam. Na następnym spotkaniu dałam Mu kartkę z Nimi. Przeczytał i zapytał co muszę zrobić aby je spełnić, aby każde z nich spełnić. Jak widzę krok po kroku swoje działania w tych kierunkach. O błękicie, jaki to był wyczerpujący trening psychicznie :P Ale jak mnie uszczęśliwił na kolejne lata mojego życia xtagstartz3

27 stycznia 2022 , Komentarze (53)

Witajcie,
Dziękuję za wasze odpowiedzi ;)
Chętnie bym zostawiła pracę i otworzyła coś własnego - mam podobny plan ale jeszcze nie teraz ;)
Chętnie bym zwiała tam gdzie ciepło i nie ma węży ;)

Ale prawda jest inna jak znalazłam czas.

Od poniedziałku będziemy na cateringu. Niech Was podświadomość broni aby palce na klawiaturze pisały że głupi pomysł :P

Przeanalizowaliśmy wiele rzeczy, ale prawda jest taka że jesteśmy grubi nie od jedzenia sałaty :P

Wiemy ile wydajemy na jedzenie obecnie, ciągłe zmywanie (woda, zmywarka, prąd), ciągłe sprzątanie kuchni. Miłości do stania w kuchni nikt z nas nie ma.

Znalazłam tani catering, mieszczący się w naszym budżecie więc postanowiliśmy spróbować w lutym jak to by funkcjonowało.

Gdybym chciała ćwiczyć sumiennie, a nie tylko w myślach :P to dokładając do tego sprzątanie i gotowanie i inne obowiązki to czas dla siebie bym miała dopiero po 21szej. A ja mam za wiele zainteresować aby mieć na nie tylko godzinę:

* Uwielbiam robić na szydełku - a to mocno czasochłonne jest

* jestem w trakcie pisania 2 różnych książek - szybko się czyta ale pisze się baaaaardzo długo

* chciałam nauczyć się szyć na maszynie,

* wyszywanie obrazków haftem płaskim leży w szafie od Świąt i czeka,

* nawet nie wspomnę że czasu na czytanie książek mi też brakuje

* jak mi wyjdzie szycie samej to mam pomysły na własną linię odzieży dla dzieci (dziewczynek) i kobiet

Jednak aby to osiągnąć muszę działać z głową.

Chciałam iść na skróty ale to się nie sprawdza.

Mąż już dłuższy czas wspomina o tym cateringu, sam mówi że zdejmie mi to wiele obowiązków z głowy, zyskam więcej czasu i po prostu czas na zakupy, gotowanie itp zamienię na treningi i nawet deko zostanie na realizację powyższych punktów.

Wiem, że całe życie nie chcę pracować u kogoś. Jednak nie odejdę z dnia na dzień. Szykuję sobie solidny fundament i mam świadomość że jakiś czas to potrwa.

Za 2 lata i 1 miesiąc i 2 dni :P będe miała 40 lat - chce tego dnia czuć że jestem kobietą sukcesu :P Tak sobie wymarzyłam ;)

Najważniejsze że mam wsparcie w mężu po całości w tych moich szalonych pomysłach od pisania książek po własną linie odzieży ;)

Jak mnie będziecie uważać za postrzeloną wcale się nie zdziwię :P

A jakie Wy macie szalone marzenia?

Wasza Freeeeeeeee