Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

'Nie warto rezygnować ze swoich celów tylko dlatego, że osiągnięcie ich wymaga czasu. On i tak upłynie.'

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 120654
Komentarzy: 413
Założony: 4 listopada 2006
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ola1979

kobieta, 45 lat, Warszawa

160 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 czerwca 2007 , Komentarze (4)

sobota jak każdy inny dzień, wstałam rano zrbiłam małe zakupy potem trochę posprzątałam, obiadem zajeła się rodzinka więc ja miałam wolne a że trawka na podwórku już trochę podrosła więc wziełam się za koszenie ale najpierw przerwał mi rafał potem wpadła ciocia bo znowu robi przemebwanie w domu / była by chora jakby raz na miesiąc czegość nie poprzestawiała/ i potrzebowała siły, a niedawno poszła milka / wgrywała mi nortona / no i zaprosiła mnie na grilla ma być w gronie kameralny bo milka ma dziś imieniny ale i tak mi się nie chce iść - do 20 mam czas aby się zastanowić. iść czy nie? z jednej strony mogłaby się ruszyć choć trochę ale z drugiej będę siedziała tam jak kołek bo przcierz ja już nie mam z nimi żadnego wspólnego tematu a siedzieć i słuchać jak świnia grzmtu to mogę i w domu!  

29 czerwca 2007 , Skomentuj

    Co tak naprawdę leczy rany? Czas? Czy czas wyleczy nas tak aby nie pamiętać nic co złe? Żeby zostawić za sobą to co przykre i bolesne? Czy czas to "lekarstwo" na wszystko?
    Moim zdaniem nie, a nawet jestem za stwierdzeniem iż czas w tym momencie w pewnych okolicznościach pogarsza sprawę i tak naprawdę nas zabija. Dlaczego? Ponieważ to co się stało lub co się dzieje samo nie zniknie, sama to przerabiałam więc wiem najlepiej. Zawsze wychodziłam z założenia że nie potrzebuję niczyjej pomocy, że sama sobie jestem w stanie pomóc najlepiej ze wszystkim. I szczerze na początku było dobrze, czułam się pewnie kiedy sama pokonywałam ciężkie wzniesienia, ale kiedy przed oczami zobaczyłam dolinę, nie umiałam jej przejść. Wciąż szłam do góry, szukałam nowych wrażeń, brałam na siebie wszystkie ciężary, a kiedy coś się zmieniło, kiedy świat się odwrócił, zostałam sama. I nie spadłam  na dno tylko tak naprawdę ja zawsze byłam na dnie, to tylko moja chora ambicja, stawiała przede mną pewne wyzwania, pewne rzeczy, pewne sytuacje, zachowania, jak gdyby rozdwojenie jaźni, jakby człowiek bał się wszystkiego ale w sumie nie wiedział czego się boi. To zgubne zachowanie, ta zgubna sytuacja, doprowadziła mnie do tej cienkiej granicy którą wielu z nas przekroczyło. I nie czas mi pomógł z tym walczyć, to nie czas zapobiegł cierpieniu, nie zabił przykrych wspomnień.
    Muszę się odważyć i powiedzieć, że nie czas pomaga w takich sytuacjach, więc niech nikt na czas nie liczy. Pomóc w tej sytuacji mogą ludzie, jakieś sytuacje z ludźmi związane. Trudno jest mówić bliskim o tych rzeczach, ja nie mówiłam nikomu z rodziny o moich problemach, to nie oni pierwsi o tym się dowiedzieli tylko moi znajomi. Oni się najpierw dowiedzieli co się dzieje, i naprawdę oni mi pomogli. Nie było żadnego mydlenia oczu "oj przestań, trzeba żyć", "życie jest piękne", "będzie dobrze", oni próbowali to zrozumieć. Nie postawili diagnozy zanim posłuchali co miałam do powiedzenia, najpierw mnie wysłuchali.
    Chciałabym tylko dodać w tym miejscu, że nie piszę tego tu po to aby mieć nie wiadomo ile komentarzy czy wpisanych notek, pisze wtedy kiedy czuje potrzebę. Kiedy coś wraca, coś się pojawia, coś nas pcha do tego aby powiedzieć cos innym, tym którzy wiedzą, wiedza co to znaczy zbliżyć się do tej cienkiej granicy.

29 czerwca 2007 , Komentarze (1)

jestem tu już od listopada i co? i nic bo zamiast schudnąć chociaż deko to ja zdążyłam już przytyć 3kilo! może ten weekend mnie zmobilizuje, o ile żecz jasna będzie pogoda, bo już mam serdecznie dość tego ciągłego deszczu!
tak najwyższy czas się wziąść za siebie wkońcu  za 2 tyg jadę na wczasy, tak to jest bardzo dobra myśl i tylko teraz trzeba ją wcielić w życie, ale to od poniedziałku będą przeżywać katusze a teraz idziemy coś zjeść!

28 czerwca 2007 , Komentarze (2)

No może za jedną właśnie aktywowałam vitaliusza i muszę stwierdzić że to super sprawa naprawdę. Pozatym rozwaliłam sobie klawiaturę i teraz muszę się męczyć na ekranowej! nikomu tego nie życzę bo to jest męczące i to strasznie. Do tego jestem w totalnej załamce, wszyscy mnie drażnią wyłączyłam nawet tel. bo i sam jego dźwięk mnie wnerwiał a jakby było mało to zbliża się dzień mojej obrony na kontraktowego a ja nawet na chwilę nie zajżałam do notatek! zawsze to zstawiam na ostatnią chwilę a potem płaczę, tyle lat nauki a ja nic się nie nauczyłam tylko zawsze popełniam te same błędy. W domu zbiera się na kolejną burzę jedna przeszła w poniedziałek jak matka łaskawie się pokazała po tyg., ale już robi pranie czyli znak że szykuje się na kolejne wyjście i znwu będzie gorąco.

28 czerwca 2007 , Komentarze (1)

receptę którą załatwiła mi kasia a ja ją podstępem od niej wyciągnełam.

27 czerwca 2007 , Komentarze (1)

A dokadnie po 8 latach. Tak od matury się nie widziałyśmy, aż dopiero dziś. Szłam na to spotkanie tak podminowana jakbym  miała jakiś egzamin!
Choć początkowo nie chciałam bo pocóż nie mam się zbytnio czym chwalić a w momęcie załamania im się wygadałam więc uznałam, że teraz  już się im nie pokaże napewno, mimo to dziewczyny nalegały więc po wielu próbach zgodziłam się. Coprawda one nawijał jak zwykle nic się nie zmieniły, szalone jak zawsze a ja ich słuchałam w milczeniu, bo chwilami miałam wrażenie jakbyśmy do różnych klas chodziły a przecierz to nie prawda! Następne spotkanie ma być po wakacjach - zobaczymy, bo już to kiedyś przerabiałam też było spotkanie po latach a teraz cisza! ale to chyba po części moja wina bo ja wtedy też nie rwałam się do spotkania i wszystko umarł naturaną śmiercią. Oby tym razem scenariusz się nie powtórzył.

26 czerwca 2007 , Komentarze (4)

A mnie zebrało na wspomnienia. Właśnie sobie uświadomiłam, że w tym roku nic z pielgrzymki.Bo całe towarzystwo już się wykruszyło, a obecne poglądać zdjęcia i posłuchać wrażeń to i owszem ale już żeby iść to nie!!! Byłam 10 razy i za każdym razem blisko 300 km. w nogach!

:-) Najpiękniej śpiewa się "Każdy wschód słońca", o szóstej rano..., kiedy każdy jeszcze śpi idąc;), a "To szczęśliwy dzień", kiedy leje jak z cebra;), co często zdarzało się na pielgrzymce.
A "cichy zapada zmork"...ech:-) Mnie zawsze aż przechodzi dreszcz (taki przyjemny) gdy tylko pomyślę jak trzymaliśmy się wszyscy za ręce i śpiewaliśmy: "Cichy zapada zmrok..."



idziemy

nasi przewodnicy

nasi przewodnicy- grupowi

odpoczywamy

to kubuś


i dalej idziemy,,,,


i jedziemy


a jak trzeba to i na kolanach


możemy też tańcząc



i mały odpoczynek przed dalszą drogą


kto ma służbę ten jedzie


idziemy dalej czy leżymy ?


a reszta idzie dalej o własnych siłach


nasze bagaże już dojechały a my  gdzieś na trasie

porządkowi nas prwadzą

i poganiają

smacznego
 
obiadek mniam mniam.........

szukamy pola...

przygotowania do kąpieli


i kąpiel

czas pomyśleć o kolacji


spasuje nigdzie dziś dalej nie idę


 czas pomyśleć o spanku


jeszcze małe opatrzenie zbolałych nóg albo wizyta u medyków


i wieczorny apel


pomarańcze jak zawsze roztańczone


 ale nie tylko


a rano się rozciśgamy i biegamy



 nasze drogi bywają kręte i różne


potem jest już lepiej


a może na stopa 


wszyscy odpoczywamy


nasze siostrzyczki też


na aktywnych czekają tuby


nieraz trudno nas zebrać

 

 i znowu rozbijamy pole namiotowe

a może kawy piegrzyma?

za czym kolejka ta czeka?

słucham?

my śpimy a straż czuwa


 poproszę o uśmiech tu mówi wasz pożądkowy


ciągle pada


przestało padać i zrobiło się zimno


potem wyszło  słonko i nas ogrzało

ach te zachody słońca


apel wieczorny


z  super ogniskiem


rano bywa ciężko


odpoczywamy gdzie się da

rano bywa różnie


 ale potem gdy widzimy znak ........

maszerujemy

a tu kontrola paszportowa


nieraz trzeba ugotować obiad dla tej całej armii piegrzymów!


by mieć siły maszerwać dalej


kabelek- marzenie każdego pielgrzyma

 pobudka o 4.30, ostatnie przygotowania

by po  9 dniach stanąć przed czarną madonną



 i to nasz cel

jeszcze msza św i

 powrót do domu do zobaczenia...

no i w tym roku  nie mam z kim iść  wieka szkoda. Może jeszcze kiedyś?


 

25 czerwca 2007 , Skomentuj

właśnie zaczełam wakacje. kasia wlneła na mnie focha i chyba czeka na moje przeprosiny a że ja uparta koza to się troche zjedzie.wczoraj miałam ciężki dzień a prawdę mówiąć nockę, nie wytrzymałam i wygadałam się kumpeli z którą miałam się spotkać po 8 latach od matury się nie widziałyśmy ale teraz to jej nie będę mogła spojrzeć w oczy i już po spotkaniu

24 czerwca 2007 , Komentarze (2)

Mam na koniec pokazać ten pamiętnik Kasi  żeby zrozumiała dlaczego tak postąpiłam a nie inaczej czy nie ???

24 czerwca 2007 , Skomentuj

Dostałam podstępem do kasi to co chciałam i jutro wybieram się do apteki a żr od trzech dni mam bardzo kiepskie dni może być różnie. Wczoraj chciałam o tym z nią pogadać ale się nie doczekałam widocznie ma już dość tego ciągłego mojego marudzenia i nażekania z jednej strony wcale się jej nie dziwię bo pewnie też bym wysiadła bo ile można, ale mogłaby powiedzieć wprost a nie robić mi nadzieję! Czekałam cały dzień  wczoraj a dziś powiedziałam jej w sms całą prawdę po co mi była ta tecepta. Ja nie będę miała wyrzutów ona tym bardziej nie powinna mieć.