Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię - ksiązki, jazdę motocyklem i jeep'em :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 110754
Komentarzy: 2738
Założony: 3 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 30 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MartaJarek

kobieta, 43 lat, Kielce

173 cm, 69.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I - 63 kg, cel II - 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 października 2012 , Komentarze (11)

Od czego by tu zacząć... byłam na week u teściowej... była tłusta sobota i to do tego stopnia, że wieczorem nie mogłam siedzieć, leżeć ani chodzić, bo brzuch mi wzdęło i mnie bolał bardzo... i tym sposobem już od niedzieli grzecznie. Wczoraj to mnie tak bolał brzuch (@ na całego nadciągnęła!!!), że z pokoju do toalety to prawie pełzałam... wybieram się do lekarza, bo to chyba nie jest normalne, takie krwotoki i ból nie do wytrzymania! Dziś już lepiej, ale tak się wykrwawiłam, że jestem bardzo osłabiona. Jak mi siły wrócą to będę nadal ćwiczyła. Dietkowo trzymam się nieźle, z prostej przyczyny...tak mnie boli, że nie mogę jeść.

Przez 5-6 dni w tygodniu wskakuję na orbitrek na 30 minut, kilka razy w tyg robie jakieś ćwiczenia na brzuch. Zrobiłam Planki koleżanki .moreny... są fajne i chyba będę je powtarzała  I utrzymuję na razie wagę. I jest mi z tym dobrze. Postaram się po @ zrzucić te 1,8 kg, bo 10-11.11 mamy imprezę i przydałoby się "jakoś" wyglądać...  Będę potrzebowała mobilizacji... trzymajcie kciuki  za moją "słabą silną" wolę

Miłego dnia i jeszcze buziak dla Was   

12 października 2012 , Komentarze (7)

No uwierzyć nie mogłam... Stanęłam dziś na wadze (miałam się ważyć raz w tygodniu, a przy @ nie ważyć się) ale nie wytzrymałam... No i na wadze 62,7... A przecież jem ostatnio więcej, jem słodycze, bo tłumaczę sobie, że @ blisko to mogę mieć zachcianki, takie tam sobie wymówki... ciągle cos sobie tłumaczę, ciągle się usprawiedliwiam... Wracam powoli do normalnego życia i jedzenia, czuję, że dieta przestała rządzić moim życiem. Jak mam na coś ochotę to to jem, mam ochotę ćwiczyć to ćwiczę i jest mi z tym dobrze...

Wczoraj było 30 min na orbitreku i 1,5 godz prasowania

A teraz właśnie jem serniczek, ptasie mleczko i piję kawkę z koleżankiami z pracy... nie ma mojej kierowniczki, więc mamy odrobinę luzu. Udało jej się nas rozdzielić! Małpa jedna walczyła z naszą 4 i udało jej się! Przenoszą od 1 listopada naszą koleżankę do innego działu! I to taką która okazywała jej najwięcej serca! Normalnie nie możemy 3 dzień tego przeżyć! Jakoś to być musi

Odezwę się chyba dopiero w poniedziałek, bo jadę odpocząć do teściowej.

Wczorajsze menu:

I - 2 kromki chleba ze śliwką z kapustą pekińską, wędliną i ketchupem

II - 3 ptasie mleczka,

III - 2 kromki chleba ze śliwką z kapustą pekińską, wędliną i ketchupem

IV - podudzie, 2 ziemniaki, 2 ogórki musztardowe

V - pasek czekolady jogurtowej

Kochane jak mi się uda schudnąć to dobrze jak nie to będę się starała utrzymywać wagę, bo ostatnio walczę sama ze sobą. Męczą mnie wyrzuty sumienia, jak coś zjem i zaraz czuję potrzebę tłumaczenia się! To robi się chore. Tak więc będę jeść ostrożnie i ćwiczyć, tak żeby dobrze się czuć. Buziaki i powodzenia

11 października 2012 , Komentarze (10)

Czuję ją każdą częścią ciała, zastanawiam się kiedy się zacznie... Pierwsze bolesne pomruki już są... Wczoraj może nie było rewelacyjnie z dieta, ale wdrapałam się na orbitrek i wytrzymałam 30 minut... I zjadłam tylko jeden rewelacyjny kawałek serniczka, tak tak nie skusiłam się na drugi  ależ jaki był pyszny... mniam

Wczorajsze menu:

I - kanapka z kromki chleba z wędliną i z pomidorem

II - serek waniliowy, kawałek serniczka

III - 3 kromeczki chleba ze śliwką z wędliną i ketchupem,

IV - 2 kromeczki chleba ze śliwką z wędliną i ketchupem,

V - 4 pierogi ruskie też z ketchupem

Wiem, że jest zabójczo węglowodanowo, ale jakoś tak miałam brak koncepcji jedzeniowej... Poza tym jak idę na angielski to muszę zjeść o 14.30 obiad lub dodatkowe kanapki, a zwykle jadam o 16.30 i już nie jem nic poza jakimś jogurtem, a tak wracam po ang i znów jestem głodna... Chce mi się obiadu, bo przecież wróciłam po pracy do domu i organizm jest przyzwyczajony do jedzenia ciepłego po powrocie...

Dziś postaram się być trochę grzeczniejsza  i postaram się zrobić coś na brzuch w końcu... może coś od naszej koleżanki .moreny... fajnie to wygląda... buziaki

10 października 2012 , Komentarze (10)

Byłam wczoraj na urodzinach z córeczką u jej koleżanki w Multikinie na filmie anonimowanym "Na tropie Marsupilami". Dziewczyny POLECAM. Już dawno tyle się nie śmiałam. Nie wiem komu bardziej się podobał film, rodzicom czy dzieciom, bo wszyscy wyszliśmy zachwyceni  

A co się tyczy mojej diety dnia wczorajszego to szkoda pisać, bo znów wtopa... Chyba już mi ta waga pasuje, bo nie mogę znaleść motywacji do dalszego chudnięcia. Postanowiłam więc tylko zacząć więcej ćwiczyć (w miarę pozwalającego czasu), bo wczoraj byłam w domu po 20, a wyszłam przed 7! ALe udało mi się wsoczyć na 30 minut na orbitrek. Teraz muszę sobie zrobić grafik na ćwiczenia na brzuch i na tym się skoncentrować. A 61 kg to chciałabym ważyć na wakacje i mieć takie ciało, żeby się go na plaży nie wstydzić... Więc jak już zrzuciłam te zbędne kilogramy to muszę jeszcze uformować ładnie ciało... I tym się teraz zajmę. W końcu nie da się pozbyć w kilka miesięcy tłuszczyku który się chodowało 10 lat! Ale do wakacji powinno się udać

I tym pozytywnym akcentem kończę, buziaki

8 października 2012 , Komentarze (5)

Dziś po tych wszystkich przejściach wzięłam sobie wolny dzień... Waga wskazuje 62,4, stres zrobił swoje, bo jadłam co popadło i o której popadło... Czuję się bardziej wykończona, niż jakbym poszła do pracy...
Dzisiejsze menu:
I - Bułka ciabata z dynią z serkiem topionym z wędliną i ketchupem
II - 1/2 ciabaty z dynią z mięsem mielonym usmażonym z cebulą i ketchupem, 1/2 bułki słodkiej z serem
III - talerz zapiekanki z makaronu, mięsa mielonego smażonego z cebulą (tego co wyżej) z pieczarkami i fasolą szparagową, zapiekane z sosem pomidorowym z odrobiną śmietany (1 łyżka na naczynie żaroodporne 5l.)
IV - 1/2 ciabaty z dynią z serkiem topionym z wędliną i ketchupem, jabłko
Wiem kochane, dużo tego... jutro się poprawię. Dziś jeszcze kręciłam hula hop 20 minut i wskoczyłam na 20 min na orbitrek - to tyle na dziś ze mnie... Poczytam Was jutro i wszystko nadrobię... Pa

7 października 2012 , Komentarze (11)

Co się u mnie działo od piątku od 12.40... Moja przyszła bratowa, która była pod koniec 6m-ca, została zabrana w Lublinie na blok operacyjny- odklejenie łożyska... Płacz, panika, modlitwa...zwolniliśmy się z pracy, pakowanie i do samochodu... z Kielc do Lublina... Godziny nie wiedzy i modlitwy... I jest, mój ukochany bratanek... Patryk - waży 1 kg i walczy... dostał 7 pkt w skali Apgar... nie jest źle, oby tak dalej... Jestem wykończona, padam... ze stresu niewiele jadłam i nic nie ćwiczyłam... nie pozostaje nic jak tylko się modlić, aby był zdrowy...
A oto on, 05.10.2012r.:

I dzień następny 06.10.2012r.:


Jestem zmęczona...już Go kocham i uwielbiam... kolejny tydz przed nami... buziaki dziewczynki pa

5 października 2012 , Komentarze (7)

A u mnie dupa  No i wczoraj był barszcz czerwony taki pyszny, że podjadłam go całkiem sporo... I dziś już waga wyższa, bo mam problemy z toaletą... heh chyba nie powinnam się ważyć codziennie, bo mnie to tylko załamuje, trzymam w miarę diete, ćwicvzę regularnie i co? jedno wielkie... Jak tak dalek pójdzie to nigdy nie zrzucę tych pozostałych 2kg, no i ta skóra co zostaje na brzuchu... masakra! Chyba jestem przemęczona, bo strasznie zrzędzę! I wszystkiego mi się odechciewa i tych ćwiczeń i tej diety i całej Vitalii... Jakaś znużona jestem...

Wczorajsze menu:

I - płatki z mlekiem,

II - banan, Danio intenso z kokosem,

III - bułka ciabata (ciemna) z dynią, wędlina pomidor i ogórek,

IV - barszcz czerwony z ziemniakami i smażoną cebulką z boczkiem - i jak mają mi się boczki nie robić!

Jak się wczoraj wieczorem (jak byłam najedzona) zmierzyłam to się załamałam, że ćwiczę i ćwiczę, a efektów nie widać, może powinnam jakieś zdjęcia robić i patrzeć jak się ciało zmienia? Sama nie wiem... Ten brzuch mi tak sterczy!

Życzę Wam lepszego nastroju (niż mam ja) i miłego dnia, a to dla Was kwiatuszki

4 października 2012 , Komentarze (5)

Test poszedł całkiem nieźle, muszę powiedzieć, że myślałam, że będzie gorzej, widocznie nie jest tak ze mną źle jak mi się wydaje  Suma sumarum w domu byłam po 18, lekcje odrabiałam z córeczką do 20, szybka kolacja (dziecka starszego, bo młodsza zjadła w międzyczasie) i zasnęła młodsza wyjątkowo późno, bo po 21! Musiała się wyspać w przedszkolu, bo nie mogła długo zasnąć... Jeszcze później zrobiłam barszcz czerwony na dziś dla mnie bez śmietany  Dziś z kolei czeka nas różaniec na 17.30 i cały tydzień w biegu... ale ale moje drogie mimo strasznego zmęczenia ostatkiem sił wdrapałam się na orbitrek i 20 minut się przemęczyłam po czym pod prysznic i padłam jak kłoda na łóżko i tak też się obudziłam rano (jak zwykle o 5.40)... I nowy dzień zaczęty...

Wczorajsze menu:

I - płatki, musli z mlekiem

II - jogurt danon naturalny z ziarnami, banan, kilka orzechów

III - 1/2 bułki z dynia z wędliną, 1/2 ogórka, 1/2 pomidora

IV - 1/2 bułki z dynia z wędliną, 1/2 ogórka, 1/2 pomidora

V - kiełbasa parówkowa z bułką kajzerką z musztradą i ketchupem

Życzę Wam miłego i słonecznego dnia:

       

3 października 2012 , Komentarze (10)

Waga wskazuje drugi dzień z rzędu 62,8 czyli jest dobrze   Wczoraj do pracy wychodzimy o 6.50, ok. 16 w domu - obiad, na 17.30 do Kościoła na różaniec w domu ok 18.30, rehabilitacja starszej córki (już w domu ufff) do 19.30, odrabianie nie skończonej pracy domowej ddo 20.15 szybka kolacja i ida spać moje skarby, a ja... nie nie padam na twarz wchodzę na orbitrek i 30 min pedałuj i ściskam piłkę udami ok 100 razy - rehabilitantka poradziła mi kilka ćwiczeń na mięśnie środkowe ud... No i jeszcze zaglądam do angielskiego, bo dziś test i idę spać... Dzisiejszy dzień wcale nie zapowiada się spokojniej i tak cały tydzień... Muszę kiedyś wziąć kilka dni wolnego, żeby podładować akumulatory...

Wczorajsze menu:

I - płatki, musli z mlekiem

II - jogurt danio light waniliowy, pomarańcza, kilka orzechów

III - 2 kromki chleba z wędliną i ogórkami

IV - 1/4 piersi z kurczaka usmażona w majeranku, sałatka z buraków, ogórki z jogurtem greckim

Nabieram rozpędu żeby przetrwać dzisiejszy dzień... Życzę Wam miłego dnia i dużo energii

2 października 2012 , Komentarze (6)

Nic się nie zmieniło, nadal żyję w biegu... Wczoraj przysiadłam trochę do tego mojego angielskiego, bo test mam w środę i głupio byłoby wyjść na kompletnego matoła...  oczywiście pomiędzy wszystkimi obowiązkami znalazłam chwilę na ćwiczenia - 25 minut orbitrek, 25 minut hula hop i 100 półbrzuszków... Łatwo nie jest, mam czas rozplanowany co do minuty. Dziś jeszcze dodatkowo pędzę na różaniec z córcią... ta komunia nas dobije, nie dość, że na każdy miesiąc mają pytania, modlitwy to jeszcze prace domowe z ćwiczeniówki i pieśni do nauczenia... Zamiast Komunii to jest jakiś cyrk urządzony! No i nie pojadę na off road w niedzielę, bo muszę się stawić w kościele na zebraniu - obecność obowiązkowa! No mówię Wam masakra jakaś! 

Wczorajsze menu:

I - płatki, musli z mlekiem

II - jogurt danio light śmietankowy - nie polecam, jabłko, mini kawałeczek serniczka

III - bułka z ziarnami z wędliną i pomidorem

IV - kawałeczek bitki mięsnej z sałatką z buraków, jabłka i ogórków kiszonych, 1 pierożek ruski

Powodzenia moje słodkie, jak znajdę chwilę to poczytam co u Was, buziaki