Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odchudzam się od zawsze - z mizernym skutkiem, jak uda mi się schudnąć to w przeciągu paru miesięcy odzyskuję te kilogramy z małym zapasikiem. Do schudnięcia skłania mnie spojrzenie mojego męża - nie ma już w nim tego blasku jak na mnie patrzy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19905
Komentarzy: 125
Założony: 12 lutego 2008
Ostatni wpis: 15 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kaka30

kobieta, 48 lat, Gdańsk

162 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 czerwca 2008 , Komentarze (1)

Oj oj.... głowa boli, strasznie boli, ale wino było dobre.Przyjaciółka zorganizowała takie babskie przyjęcie, było świetnie, pogadałyśmy, pośmiałyśmy się, zapomniałam trochę o problemach. SUPER.
Poza oczywiście dietą, przez cały wczorajszy dzień nawet nieźle się starałam, natomiast na imprezie- pojadłam troszeczkę, chociaż muszę przyznać że hamowałam swoje obżarstwo, bo gdy miałam ochotę np. na jeszcze trochę sałatki, to mówiłam stop przecież nie jesteś tak naprawdę głodna. Uważam to za swój mały sukces. No niestety kalorycznie to dobrze nie wypadło, ale przecież nie co dzień chodzę na imprezy. Najgorzej będzie dzisiaj wytrzymać, już rano ciągnęło mnie w stronę słodyczy, no i te moje myśli "przecież 1 batonik nie zaszkodzi", a właśnie że zaszkodzi, bo właśnie od jednego batonika się zaczęło, najpierw jeden na drugi dzień już dwa i kółko się zamyka. Ale narazie umieram głowa boli strasznie. Narazie, idę pobuszować w Waszych pamiętnikach, do niczego innego się nie nadaję.

Aha przez weekend będzie krucho z moimi wpisami- odłączają mi neostradę, dlatego odezwę się w poniedziałek z pracy. PA PA

4 czerwca 2008 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień upłynął spokojnie oprócz obiadu na były jeszcze trzy ciastki (herbatniki), obiad już troszkę mniejszy niż dzień wcześniej. Można powiedzieć że powoli zaczynam ograniczać to moje obżarstwo. Niestety widzę duży problem z ćwiczeniami, a raczej z ich brakiem. Nie mogę się zebrać w sobie i ćwiczyć, po prostu mi się nie chce.
Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, to czuję niesamowity głód- zjadłam już śniadanie i II śniadanie, na szczęście w pracy nie mam zbyt wielu pokus, nie ma w okolicy żadnego sklepu, tak więc do 15 -stej już nic więcej nie zjem. A wieczorem idę do przyjaciółki - zadzwoniła wczoraj i zaprosiła na małe babskie spotkanie. Oj oj będzie wino, no ale cóż....
Do jutra, dzisiaj będzie bardzo ciężko przetrwać.

3 czerwca 2008 , Komentarze (1)

Obiecałam Wam, że dzisiaj opiszę o moich wczorajszych zmaganiach. Przyznaję było ciężko, w pracy niesamowite burczenie w brzuchu, no ale trzeba pocierpieć. W domu przyznaję trochę za dużo było obiadu, bo i kanapki weszły sobie tak mimochodem do brzucha. Ale za to nie było ani grama słodyczy- kusiło jak nie wiem co. Poprasowałam tak z godzinkę, a później pakowałam rzeczy rodziców (dla niewtajemniczonych- na razie mieszkam z rodzicami, ale oni na dniach się mają wyprowadzić, ale że im to idzie wolno to zdecydowałam się im pomóc), no a później składaliśmy z mężem 1 (dosłownie) regał- trwało to dwie godziny, a ile się nasłuchałam to moje. Dzisiaj kolejna komoda do skręcenia, i kolejne szkła rodziców do spakowania.
Jeśli chodzi o dietkę to śniadanie ok ale z 10 paluszków znowu wylądowało nie tam gdzie powinno. Tak to jest przy porannych plotach z dziewczynami w pracy.
To tyle spowiedzi. Pa pa

2 czerwca 2008 , Komentarze (1)

Cześć, zgodnie z zapowiedzią powracam na łono diety z pokorą i silnym postanowieniem poprawy.
Przyznaję się do wszystkiego -  maj był do niczego jeśli chodzi o dietę i ćwiczenia.Nawet boję się stanąć na wadze.Ale obiecuję poprawę, tzn. od dzisiaj dietka, dietka i jeszcze raz dietka - nie będę Was zanudzała tym co jem, ale obiecuję, że wpiszę co zjadłam zakazanego i mam nadzieję, że otrzymam od Was za to solidnego kopniaka.
 Więc tak dzisiaj dzień pierwszy - z ćwiczeniami będzie krucho, chyba że zaliczymy za ćwiczenia dzisiejsze prasowanie- zebrało się tego na 2 godziny.
Jedzenie - przyznam się że dzisiaj zjadłam kawałek tortu weselnego mojej koleżanki z pokoju w pracy, głupio było odmówić, a tort był bomba tylko trochę za słodki, więc myślę, że do końca dnia jestem już za słodzona.
Dziękuję Wam za wszystkie słowa otuchy i mam nadzieję, że będzie dalej ze mną, bo ja mam silne postanowienie wytrwać.
Ale z przyjemnych rzeczy mój synek zniósł dzielnie operację, dzielniej od jego mamy (która ciągle wyła), już nie chrapie!!! Ale wiecie co z tą naszą służbą zdrowia jest coś nie tak. Poinformowałam wszystkich lekarzy po kolei w Izbie Przyjęć że moje dziecko jest uczulone na Augmentin i wchodzę do gabinetu zabiegowego z synem, gdzie mają go przygotować do zabiegu i co ... panie pielęgniarka nie zaglądając do karty chce podać mojemu dziecku Augmentin, a gdyby zamiast mnie do tego pokoju wszedł z synem mój mąż moje dziecko dostałoby silnie uczulający go lek, a zareagowałaby dopiero na sali operacyjnej. nie chcę nawet myśleć co by wtedy mogło być. Dlatego dziewczyny przestrzegam jeśli chodzi o nasze dzieci musimy być czujne i choć jest nam ciężko sprawy związane z ich zdrowiem muszą być na naszej głowie, bo niestety choć nasi tatusiowie się starają nie pamiętają o tych wszystkich lekach, chorobach i innych rzeczach. To tyle biadolenia.
Pozdrowionka dla wszystkich, super gratulacje dla wszystkich którym się udało trochę zrzucić nadbagażu w maju, dla pozostałych również nie damy się dziewczyny. 
Pa pa. Do jutra!!!! 
 

23 maja 2008 , Komentarze (3)

Oj dawno mnie tu nie było!!!
Ale same rozumiecie, kongo w pracy, później próby w kościele, zakupy, zakupy, zakupy, no i komunia.
Wzruszenie było, łzy również, dziecko szczęśliwe ja wykończona, ale bogatsza o nowe doświadczenie. Tak więc kolejna komunia za 6 lat, ale teraz już wiem, że zamiast rodziny to najlepiej zaprosić znajomych - przynajmniej przyjdą, oraz zamówić catering niż wszystko robić samemu. Tekst mojej teściowej na komuni powalił nawet mojego męża, który zna mamusi możliwości. A więc UWAGA:
"- Tak się napracowałaś, więc my nie będziemy tego jedli by nic nie zepsuć i już jedziemy do domu" - stwierdzenie to padło po torcie i lodach.
I znowu zacznę od więc - jedzenia po komuni miałam takie ilości, że tylko pies był zadowolony, bo pałaszowała wszystko, oprócz tego co wyrzuciłam do śmieci- czyli sałatki. No ale minęło.
Z dietą jestem w tym miesiącu na bakier, wagi to nawet nie sprawdzam.
W przyszłym tygodniu czeka nas zabieg u mojego 3-letniego synka - wycięcie 3 migdała,  przy pobieraniu u niego krwi - płakałam razem z nim , więc same rozumiecie - dieta na bok (ale obiecuję nie będzie obżarstwa, ale również nie będzie stałych posiłków), odzywać się w tym czasie również raczej nie będę, ale od czerwca WRACAM!!!
Gratuluję wszystkim efektów, wytrwałości, w miarę możliwości będę do Was zaglądać, ale wybaczcie mi że u mnie będzie krucho z moimi postanowieniami. Do zobaczenia, pa pa

8 maja 2008 , Komentarze (3)

A i najważniejsze od dzisiaj mam nadwagę, nie otyłość. Nadwaga jak to cudownie brzmi, prawda?

8 maja 2008 , Skomentuj

Dzisiaj waga pokazuje 78,5 kg. Cieszę się jak nie wiem co. Idzie to powolutko, ale idzie, na szczęście w dół a nie w górę. W pracy ciągle kocioł, mam już wyrobionych tyle nadgodzin, że nie wiem kiedy je wybiorę. Najgorzej jest z przygotowaniami do komuni- ciasta i tort nie zamówione, mięso i wędlina również nie, nie mówiąc o innych zakupach. A jeszcze w pracy na wieść o moim urlopie w przyszłym tygodniu to kręcą nosem, a ja chcę tylko dwa dni, dwa  a nie cały tydzień. No to na tyle narzekań. 

5 maja 2008 , Komentarze (1)

Dawno nic nie wpisywałam. Spieszę donieść że długi weekend był cudowny. W czwartek pojechaliśmy z dzieciakami i znajomymi do parku jurajskiego pooglądać dinozaury. Dzieciaki przeszczęśliwe. Na prawdę polecam wszystkim taki park, później Wenecja, Biskupin. Wróciliśmy wieczorem padnięci, ale było super. W piątek mężuś do pracy a ja na polowanie czegoś do ubrania na bardzo ważny dzień, czyli Komunię. Upolowałam sukienkę z szarej satyny z żółtym kwiatem, do tego oczywiście nowe buciki (są piękne), a w tym tygodniu muszę upolować żółty żakiecik i będzie cudnie. No ale wracając do tematu weekendu, później znajomi zadzwonili że mają kwaterę  w Ostrzycach (wieś na Kaszubach), więc jeszcze w piątek pojechaliśmy do nich. Nie żałuję, że pojechaliśmy, był mini golf, quady, rowerki wodne, konie. Taki typowy wyjazd rodzinny. Gorzej z dietą, bo jej w ogóle nie było, ale wiecie co nawet nie mam wyrzutów sumienia. Ale za to od dzisiaj śniadanie typowo dietkowe, na II śniadanie jabłuszko, na obiadek jeszcze nie wiem co będzie, ale też nie będzie dużo. Pozdrowionka!!!   

29 kwietnia 2008 , Komentarze (2)

Wczoraj miałam kolizję drogową. Facet próbował mnie wyminąć z prawej strony, ale się nie zmieścił i mam cały bok samochodu przetarty. Najgorsze było to że wczoraj jechałam samochodem męża. Mój mąż nigdy nie był nauczony hierarchi wartości w życiu, w jego domu najważniejsze były i dalej są rzeczy - kto co ma i ile ma, nic innego się nie liczy; u mnie w domu najważniejsi są ludzie i zdrowie. Wyobraźcie sobie czego ja się wczoraj nasłuchałam, jeszcze dziś jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów, źle się czuję i wogóle wszystko jest do... Niedosyć że w pracy jeden wielki stres i problemy, komunia, szkoła i odrabianie lekcji to jeszcze ten wypadek. Ja już nie daję rady, nie mam na to siły, za dużo tego wszystkiego.
Musiałam to wszystko napisać, aby to z siebie wyrzucić.

25 kwietnia 2008 , Komentarze (2)

Waga nie drgnęła. W dniu dzisiejszym kokosanki to przeszłość, wczoraj zjadłam 4 szt dzisiaj z 6 szt (może więcej). Nie wiem sama co robić, jestem już sobą zdegustowana, komunia za 3 tygodnie a ja wyglądam tak samo. Swoje błędy znam, ale brak mi silnej woli by to wyeliminować, nie umiem przestać podżerać. Najgorsze jest to że muszę zacząć rozglądać się za czymś do ubrania, specjalnie zostawiłam zakupy na koniec bo "przecież schudnę".
Przepraszam Was, ale od wczoraj mam strasznego doła, nic mi się nie chce, staram się jak mogę nie podżerać, ciągle pić, ale brakuje mi motywacji.