Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574677
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2011 , Komentarze (3)



Jutro zmieniam pasek, a tu cały tydzień nic nie chciało ubywać a nawet wręcz przeciwnie. Dziś jestem jak na razie twarda mimo, że w brzuszku jakoś tak dziś pusto. Pochłonęłam jednak już prawie 1500 kcal i nie powinnam wciąć już więcej niż 200. Zobaczymy! Widmo wzrostu wagi mam przed oczami i na razie mnie powstrzymuje.
Już zaliczam 4 dzień bez słodyczy pod rząd . Na rowerku też pojeździłam i nawet walkę z papierzyskami zakończyłam z sukcesem
Miałam jechać dziś na szanty. Niestety moje ukochane autko nie chciało zaskoczyć i zostałam w domku. Kiedyś by mnie to nie zniechęciło. Człowiek jednak szybko przyzwyczaja się do wygód Mam tylko nadzieję, że z autkiem nic poważnego, bo trochę w portfelu pustki. W sobotę się okaże.
Dowiedziałam się, że po urlopie biorą mnie ostro do galopu. Dostałam 1,5 etatu. Tym razem koleżanka będzie się rok urlopować i niech jej to służy, jako i mnie służyło
Wypłata będzie na koncie wyglądać pięknie, ja trochę gorzej, ale co zrobić. Albo rybki, albo akwarium. W każdym razie nie mam zamiaru rezygnować z chóru a zapowiada się, że taryfy ulgowej w tym sezonie artystycznym również nie będzie. Może nie będę miała kiedy
jeść? Niestety możliwe, że nie będę miała też kiedy ćwiczyć. Chyba że zastosuję swój patent ze stolnicą na kierownicy rowerka i sprawdziany będę na nim sprawdzać. Przydałby się tylko jakiś fotel zamiast siodełka

17 sierpnia 2011 , Komentarze (4)


Dziś waga wróciła do normy: 87,6 kg mimo braku "kupowania" 
Od 2 dni świnka jest intensywnie podkarmiana w przeciwieństwie do mnie  chociaż nie narzekam na ssanie. Z aktywnością fizyczną też jest dobrze, a wszystko zasługa słoneczka.
Właśnie pedalę i niestety nie potrafię jednocześnie pisać, więc sobie po prostu poczytam co u Was.

16 sierpnia 2011 , Komentarze (6)



Niestety dziś mi nie było do śmiechu, gdy stanęłam na wagę 88,1 kg i nawet ważenie na ulubionym kafelku nie pomogło.
Zauważyłam, że waga dopiero po 2 dniach grozi paluszkiem za grzeszki. Nie pomogło wczorajsze skakanie z dzieciakami przy Kinekcie, ani wieczorne 20 km na rowerku
Jedyna nadzieja w tym, że do piątkowej zmiany paseczka jeszcze trochę czasu i nie powinno być żadnych pokus w postaci smakowitych tortów. Muszę poszukać sobie jeszcze paru absorbujących zajęć i będzie ok.
Wypiłam kawę i wsiadam zaraz na rowerek. Pokręcę, poczytam, co u Was i czas będzie, żeby zabrać się znów za porządkowanie dokumentów. Brrr!!!! Niestety nie lubię tego, ale muszę, bo nie ogarniam już tego bałaganu. Potem dojdą jeszcze papiery szkolne. Znowu plany, regulaminy i inne wymysły dyrekcji. Gdzie te cudne czasy, gdy wystarczyły rozkłady materiału i wypełnienie dziennika na początek???
Dość! Będę jeszcze miała czas ponarzekać, jak się zacznie Na razie spokój do 30.08.

Czas na jakieś podsumowanie tygodniowe.
Punktowo za zeszły tydzień 52 pkt na 70, czyli 74% skuteczność.
Spaliłam sportowo 2723 kcal.

Poniedziałek:
Pochłoniętych 1800 kcal
Nie zjadłam, ale miałam ochotę na co najmniej 1200 więcej
Spaliłam 825 kcal
9pkt/10 bo nie chciało mi się balsamić ale świnkę mogę nakarmić!
Zatem kolejny tydzień zaczęłam wzorowo. Byle tak utrzymać a będą w piątek efekty!

14 sierpnia 2011 , Komentarze (4)



Cały czas pracuję nad sobą i maleńkie efekty są.
Dziś waga pokazała 87,6 kg
Moja całkowita przemiana materii wynosi z grubsza 2300 kcal, więc staram się tego nie przekraczać, ale różnie to wychodzi. W tym miesiącu tylko 2 razy przekroczyłam ten limit. Staram się utrzymywać poniżej 2000, dążę do 1500, ale to jeszcze dla mnie z trudne. Nadrabiam aktywnością fizyczną. Na razie rowerek: 267 km w tym miesiącu. Niektórzy tyle robią w 3 dni, ale od czegoś trzeba zacząć. Wróciliśmy też z księciem małżonkiem do tanga. W tym tygodniu zaliczone 2 milongi
Najgorzej jest z dniami bezsłodyczowymi, ale nawet jeśli sobie na coś pozwolę, to jest to tylko namiastka tego na co sobie pozwalałam wcześniej.
Dziś świnka znowu głoduje, bo idę na urodzinki. Imprezka jest na świeżym powietrzu, więc liczę na zwiększoną aktywność. I oby udało się nie przeholować z kaloriami!

11 sierpnia 2011 , Komentarze (6)



Trochę mnie tu nie było, ale nie odpuszczam.
Jeżdżę na rowerku i w tym czasie zaglądam do Was. Czasem zostawię po sobie ślad, ale trudno mi pisać, kiedy pedałuję. Nabieram wprawy.
Wtorek był dla mnie bardzo stresujący i niestety w związku z tym było też zero aktywności fizycznej. Jedynie utrzymałam kaloryczność w normie. Punktowo wypadłam słabo: tylko 2. Nawet waga nie chciała ze mną rano współpracować, bo pokazała prawie kg więcej, ale to chyba wina Lady Red.

Środa
Pochłonięte 2060 kcal
Powstrzymałam się od co najmniej 1400 kcal
Spaliłam na rowerku 317 kcal (20 km)

Dziś przejechałam już 33 km a wieczorem jedziemy na milongę, więc jeszcze trochę się poruszam Piwkować nie będę, bo cały czas robię za kierowcę i nikt mnie nie namawia. O ile łatwiej w tej sytuacji dietkować!
Waga mnie też dziś pozytywnie zaskoczyła : 87,7 kg  Oby jutro, przy oficjalnej zmianie paseczka nie było gorzej!
Jak się nie rozpada, to w planie mamy jeszcze szanty, ale jakoś czarno to widzę
Przez te deszcze nie mogę się zmobilizować do domowych porządków. Po raz kolejny okazuje się, że działam na słońce, a jak go brak, to głównie śpię.

8 sierpnia 2011 , Komentarze (1)



Nie wiem, czemu waga pokazała mi 88,4 kg
Grzeczna byłam wczoraj niesłychanie. Nawet piwka nie wypiłam, ale to tylko przez przypadek, bo zapomniałam wziąć na działkę niskoalkoholowego Lecha
Pewnie teraz wychodzi boczkami ten torcik czekoladowo-malinowy...

Sobota
Pochłonięte 2255 kcal
Powstrzymałam się od ok. 1500 kcal
Spaliłam ekstra 466 kcal. Dupcia powoli przyzwyczaja się do rowerka i mogę już wykręcić 30 km
Niestety zjadłam ciasto owocowe z galaretką i świnka głodowała.

Niedziela
Pochłonięte 1760 kcal
Powstrzymałam się aż od 2350 kcal. Ależ mnie wczoraj kusili!
Spaliłam 809 kcal
Nawet świnkę udało mi się podkarmić, bo tym razem obyło się bez słodkiego.

Podsumowałam też swój Osobisty Punktowy System Motywowania.
Codziennie mogę uzbierać 10 punktów.
2 pkt za dietę (w normie kalorie i trzymanie się godzin posiłków)
2 pkt za ruch (1 pkt od 0,5 do 1 godziny, 2 pkt powyżej 1 h)
2 pkt za wodę (1 pkt od 1-1,5 l wypitej wody, 2 pkt powyżej)
2 pkt za odpowiednią ilość warzyw i owoców w diecie
1 pkt za zimny prysznic i balsamy
1 pkt za dzień bez słodyczy

W zeszły tygodniu było:
PN: 9
WT: 9
ŚR: 6
CZ: 8
PT: 7
SO: 7
ND: 10
Razem: 56 na 70 czyli 80% skuteczność.
Chyba nieźle?

Dziś do południa mam w planach kosmetyczkę. Dlatego wstałam wcześniej, żeby podkręcić metabolizm, bo potem to już tylko będę siedzieć i pięknieć. Robimy dziś pazury dolne i górne oraz facjatę. Trzeba jakoś odwrócić uwagę od nadmiaru boczków, dupci i brzuchola!

6 sierpnia 2011 , Komentarze (4)



Wczoraj miały być na plotkach "tylko" lody. Niestety wredne kusicielki zaprowadziły mnie na Dąbrowszczaków do Cafe Moja a tam torciki jak marzenie. Torcik czekoladowo-malinowy! mniam! Niebo w gębie! Ale co najmniej 800 kcal... Cóż, warto było
Waga jeszcze dziś tego nie odnotowała, bo pokazuje 88,2 kg. Czyli 0,1 mniej od wczoraj, ale jutro na pewno wrednie mi wytknie potknięcie. Jest często nierychliwa, ale niestety sprawiedliwa.
Zatem wczoraj pochłonięte ok. 2730 kcal
Ale i tak powstrzymałam się od co najmniej 1200 kcal
Spalone 432 kcal
Świniak głoduje przez mojego torcika

Dziś musi być lepiej! Zmykam na rower. Muszę "podkręcić" metabolizm
A przy okazji pozaglądam do Was, żeby nie tracić czasu. Na rowerku jeszcze marnie mi się pisze, ale chyba to kwestia wprawy.

5 sierpnia 2011 , Komentarze (1)



Najpierw środa:
Zjedzone: 1825 kcal (za mało warzyw)
Powstrzymałam się od ok. 1300 kcal.
Tak mi się udało, bo byłam mocno zajęta segregowaniem dokumentów. Masakra!
Spalone: 872 kcal
Świnka głodna, bo skusiłam się na loda z bakaliami i jeszcze z likierem. Mniam
Uważam, że na lody od czasu do czasu sobie pozwolę, jednakowoż to słodycz.

Wczoraj zjedzone 2200 kcal, ale grzecznie z warzywami i z odstępami.
Powstrzymałam się od ok 2200 kcal. A pokus miałam wczoraj całe mnóstwo, bo szwendaliśmy się po knajpach na olsztyńskiej Starówce, bo to i szanty, a potem milonga w Amfiteatrze. Po raz pierwszy od ponad pół roku potańczyliśmy sobie z księciem małżonkiem tango i to od razu z grubej rury - na scenie. Ale się na początku stresowałam, potem zapomniałam, że ktoś w ogóle na nas patrzy. Tak się nastawiłam na tę milongę, że nawet zerwanie paska w moich butach tangowych mnie nie zniechęciło. Dałam radę i w balerinkach! Było bosko!!
Za tydzień ostatnia taka milonga w wakacje na starówce. Zapraszam w czwartek na 21 do amfiteatru. Można potańczyć, a jak ktoś bardzo nieśmiały, to można tylko popatrzeć. Ma być też jakiś pokaz pary profesjonalistów. Bo my (tzn cała grupa organizatorów i ci co wczoraj tańczyli na scenie) to amatorzy. Ale proszę mnie źle nie zrozumieć, ale nasze amatorstwo pochodzi od słowa "kochać".

W związku z tańcem i rowerkiem spaliłam wczoraj 750 kcal

No a dziś waga pokazała spory spadek od zeszłego piątku: 88,3 kg, czyli 1,8 kg w ciągu tygodnia
A i w centymetrach też trochę mnie ubyło. Na razie niewiele, ale milimetr do milimetra i znów wejdę w szczuplejsze ubrania
Żeby nie było, że obeszło się bez wpadek. Z racji, że byłam wczoraj i jak zwykle ostatnio (co wcale mnie nie martwi, bo kocham prowadzić samochód) kierowcą, to nie piłam piwa, bo nie mieli bezalkoholowego. Zatem zamówiłam sobie mrożoną kawę z lodem. Okazało się, że była tam też również bita śmietana, której niestety sobie nie odmówiłam, albo przez nieuwagę zjadłam, już nie pamiętam Ale świnka znów głodna. Całe szczęście, że zasłużyłam na premię za spadek wagi, to się trochę pożywi.
Dziś też nie będzie lepiej. Idę na pogaduchy z przyjaciółkami, też na Starówkę i na pewno coś pochłonę. No to wolę lody, może tym razem bez bitej śmietany? U "Poliszynela" są mniamniuśne sorbety



Przed nadchodzącym weekendem życzę Wam, żeby jedyna słodycz, jaka wam się przytrafi, to najsłodszy pocałunek

3 sierpnia 2011 , Komentarze (2)



W zeszłym tygodniu nie miałam takich kłopotów z ograniczaniem jedzenia jak wczoraj. Świadomość, że tym razem wszystko się liczy jest koszmarna. Cały wieczór chciało mi się podjadać. Dobrze, że rzuciłam się tylko na owoce, ale to też niedobrze. Byłam zmęczona, już o 21 poszłam spać. Wstałam wczoraj o 6 i dzień był tak cudownie długi, nawet wyprałam dywan, bo słoneczko ładnie świeci. Dzisiaj dosycha.

Wczoraj pochłonęłam 2128 kcal (jednak mniej niż wczoraj)
Powstrzymałam się od co najmniej 1100 kcal, nie licząc tego co bym zjadła, gdybym nie poszła do łóżka.
Spaliłam 577 kcal (więcej niż wczoraj, nawet rowerek przeprosiłam kręcąc 20 km)
Świnka grubsza o 5 zł
I nawet waga mnie zaskoczyła: 88,8 kg
Ciekawa jestem, co powie przy piątkowej zmianie paska?

Muszę sobie z grubsza spisać, co chciałabym ogarnąć w domu przed końcem urlopu.
Zacznę wtedy odhaczać zrobione, bo jak na razie wydaje mi się, że nic nie robię.
Może to i prawda

2 sierpnia 2011 , Komentarze (1)



Wczoraj było nieźle.
Zjedzone 2330 kcal
Spalone 350 kcal
Nie pochłonęłam, czyli powstrzymałam się od z grubsza licząc 1600 kcal
Świnka-skarbonka przytyła o 5 zł
Może jeszcze za mało warzyw w dietce, ale godziny posiłków były ok i ich zestawienie też. Najgorzej było zmobilizować się do ruchu, ale KINECT zadziałał. Dzieciaki mnie zmobilizowały.
Najbardziej boję się, żeby nie spowolnić sobie za bardzo metabolizm. Poszperałam i znalazłam w necie proste zestawienie: Jak podkręcić metabolizm?
W jeszcze większym skrócie:
1) częste ale małe posiłki
2) pokarmy bogate w proteiny
3) tłuszcze roślinne
4) śniadanie obowiązkowe
5) dużo witamin i składników mineralnych (najlepiej w warzywach i owocach)
6) ćwiczenia minimum 3 razy w tygodniu po min. 30 minut (chyba najlepiej rano i kiedyś wyczytałam, że po kawie)
7) ok. 8 godz. snu (z tym będzie najtrudniej )
7) rano chłodny prysznic
Macie jeszcze jakieś pomysły??

Niby wszystko to wiem od dawna, ale, cholercia, jak to trudno stosować codziennie