Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574604
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 marca 2011 , Komentarze (3)



Jestem, żyję i staram się wrócić do dietkowania i rowerka. Wszystko jest na dobrej drodze ku temu. Zaczęłam od odstawienia słodyczy.
Wszelkim słodyczom a w szczególności czekoladzie mówię zdecydowane NIE!!!!!
I muszę się pochwalić, że świnka tyje Od zeszłej środy trafia do niej codziennie po 5 zł. Jedynie w niedzielę udzieliłam sobie dyspensy, bo to i Krystyny było i siostrzenica męża miała urodziny. Więc same wiecie jak to jest.
Poza tym ograniczam porcje jedzeniowe i pilnuję godzin jedzenia.
Najgorzej z powrotem do rowerka, ale i temu podołam, tylko się trochę zaprę

Muszę opowiedzieć wam zdarzenie sprzed kilku dni.
Idę sobie z pieskiem na spacer, a tu mija mnie znajomy, któremu kiedyś udzielałam lekcji niemieckiego. Było to dawno, dawno temu, co najmniej 30 kg temu
Najpierw gadka-szmatka o pieskach. Pańcio widać, że był po kilku głębszych i pewnie dlatego zebrał się na odwagę i powiada:
"Proszę się nie gniewać, ale wygląda Pani bardzo ładnie. Ładne kształty tu i tam. Buźka zaokrąglona. Wtedy, jak do Pani przychodziłem, to Pani taka jakaś zabiedzona była, nie to co teraz."
Mowę mi odjęło z wrażenia, ale podziękowałam, spłoniłam się jak nastolatka i zwiałam do domu.
No cóż, różne są upodobania: jeden lubi śliwki, drugi kocha się we własnej teściowej.
Ale przeleciała mi przez głowę myśl czy by nie zarzucić odchudzania??
Szybko postawiłam się do pionu, ale miłe wrażenie pozostało

Kupiłam sobie samochód: VW Polo kombi, ciemno niebieski metalik. Wczoraj odebrałam już prawko, a dziś jadę na próbę moim nowym-starym (rocznik 2000) autkiem.
Mam lekką tremę, ale przecież do odważnych świat należy!!!!

Przepraszam, że do Was nie zaglądam, ale jakoś tak czasu nie mam na tym urlopie
Kiedyś się poprawię, może jak wsiądę na rowerek, ustawię sobie deskę a na niej kompa i zacznę udzielać się towarzysko na Vitalii

2 marca 2011 , Komentarze (6)



Wszystkim się chwalę, to i Wam

Wczoraj zdałam egzamin na prawko!!!!
Wprawdzie za drugim razem, ale co tam. Za pierwszym razem tak machnęłam kierownicą na łuku, że najechałam na linię i po bombkach, ale wczoraj było wszystko ok!.
Przeglądam sobie teraz oferty samochodzików i czekam na kawałek plastiku, który tyle mnie wysiłku kosztował. Książę małżonek nie jest fanem motoryzacji, nie lubi jeździć samochodem, dlatego do tej pory obywaliśmy się jakoś. Ale ostatnio największym moim wrogiem okazał się brak czasu, więc szczególnie wieczorami, gdy komunikacja miejska pozostawia wiele do życzenia, odczuwałam to boleśnie.

Co do odchudzania, to niestety nie mogę się zmobilizować do wytrwałości ani systematyczności. Już, już myślałam, że tendencja zwyżkowa się zatrzymała, ale nie
Trzeba jednak spiąć tyłeczek i wziąć się ostro do roboty, bo wiosna tuż tuż. Trzeba pozbyć się tych bałwanów raz na zawsze (po raz kolejny ).
Zmykam, bo mimo urlopu zbyt dużo wolnego czasu nie mam
Jeszcze do Was nie zaglądałam, ale obiecuję poprawę

18 lutego 2011 , Komentarze (7)

Wiem, wiem, należą mi się porządne kopy w grube doopsko za takie długie milczenie i nie tylko. Przerwy Vitaliowe mi nigdy nie służyły, teraz również przytyłam :(((
Po prostu moje głupota nie zna granic.



Ja się wcale nie próbuję usprawiedliwiać. Ale napiszę co się przez te 3 miesiące ze mną działo. Pod koniec listopada poczułam się w głębokim dole i przestało mi zależeć na czymkolwiek. Ot tak bez powodu. Najpierw zrezygnowałam z aktywności na Vitalii, potem z aktywności fizycznej w ogóle. Pocieszałam się ogólnie dostępnymi używkami:



Tym bardziej, że kończył się kurs angielskiego a zbliżał egzamin. A ja każdego egzaminu boję się jak ognia. Poza tym coraz bliżej było do bardzo trudnego koncertu, którym miał dyrygować sam mistrz Penderecki. Jedno i drugie wypadło wspaniale, bo rezultatem egzaminu jest "pass with merit" (najlepiej w grupie) a po koncercie mistrz zaprosił nas do następnego wykonania Requiem Polskiego w Radomiu 26 czerwca.
Potem były święta a z nimi konsekwentnie:




Żeby nie czuć, że urlop mija mi bezproduktywnie zapisałam się w grudniu na kurs nauki jazdy. A że nie jestem zbyt pojętnym kierowcą i chyba przyjdzie mi się pofarbować na blond, żeby nie wprowadzać w błąd innych kierowców, robię go jeszcze, aczkolwiek mój instruktor, chyba w momencie zupełnego zamroczenia, pojechał się dziś umówić na egzamin, który niestety będzie wkrótce, ale nie powiem nikomu kiedy, żeby mnie nikt nie stresował żadnym "wsparciem". Nie wiem, czy to aby nie ja byłam autorem tego dzieła zniszczenia na rondzie ;)



10 stycznia zmarł mój tata. Doczekał 79 urodzin, ale największemu wrogowi nie życzę takich ostatnich dni. Straszne było obserwowanie jak z dnia na dzień coraz bardziej cierpi a nie można mu za bardzo ulżyć. Jego śmierć była jego wybawieniem.

Teraz próbuję się pozbierać do kupy, tylko coraz większa kupa mi z tego wychodzi, ale chyba będzie w końcu wiosna i będzie lepiej. Niestety wszystkie kilogramy, które z takim wysiłkiem gubiłam we wrześniu, październiku i listopadzie wróciły. Znów mam prawie 90 kg. Zmieniam pasek i po raz kolejny chcę stracić, to co już kiedyś straciłam :))
Nie potrafię zaakceptować siebie grubej, więc będę walczyć. Może kiedyś przyjdzie samozadowolenie


24 grudnia 2010 , Komentarze (15)



Aby Święta były wyjątkowymi dniami w roku,
by choinka w każdych oczach zalśniła blaskiem,
By kolacja wigilijna wniosła w serca spokój
a radość pojawiała się z każdym nowym brzaskiem.
By prezenty ucieszyły każde smutne oczy,
 by spokojna przerwa ukoiła złość
By Sylwester zapewnił szampańską zabawę,
a kolędowych śpiewów nie było dość!

26 listopada 2010 , Komentarze (15)

Ameryki nie odkryłam, ale po praz kolejny potwierdziłam ogólnie ustalony fakt
Waga pokazała zdecydowanie mniej poniżej 80, bo 79,1 kg. Raz nawet mignęło 78,7
Muszę się tym dziś nacieszyć, bo w poniedziałek nie będzie tak pięknie. Dziś jedna imprezka, na szczęście taneczna, więc jest szansa, że za dużo nie pochłonę, ale jutro imieninowa. Zatem moja waga na pewno wzrośnie. Jedyna szansa w podkręceniu metabolizmu w saunie infrarot, dziś drugie wejście i pewnie na razie ostatnie, bo z kasą krucho.


W każdym razie podczas weekendu mam zamiar dobrze się bawić, a wagą będę się martwić w przyszłym tygodniu

25 listopada 2010 , Komentarze (7)

Moje chłopaki od jakiegoś czasu bawią się w fotografów. Konstruują różne aparaty, sami wywołują zdjęcia, zakupują sprzęt różnej maści. Tym razem dopadli psa


Pucio podszedł do tego z pewną dozą nieśmiałości.



Długo jeszcze?



No dobra, kończcie już!



Nie wiem, jak wy, ale ja się zdrzemnę.

Te zdjęcia miały odwrócić wasz uwagę od braku spadku wagi, która buja się w granicach 79,5-80,5 kg. Chociaż staram się być grzeczna
Wchłanianie idealne na poziomie 1500 kcal, ruch też wzorowo, dziś już przejechałam 45 km a jeszcze w planie tango. I co? I nic Ale tak łatwo się nie poddam, o nie!!!
Jutro znów idę się saunować, zobaczymy czy chabasy to przetrzymają!

23 listopada 2010 , Komentarze (8)



Wczoraj dzień bardzo udany, jeśli nie policzę mieszanki studenckiej wieczorem. Ale nawet z nią zmieściłam się w 1500 kcal. Prosiak nakarmiony, waga dziwnie pokazywała od 80,6 do 79,4, zależy jak stanęłam. Dziś też będę liczyć kalorie, bo pomaga, ograniczam wchłanianie.
W końcu wybrałam się do SPA. Musiałam, bo przepadłyby mi bony. Zaliczyłam masaż odchudzająco-ujędrniający na uda i brzuch, potem saunę infrarot, żeby lepiej wchłonęły się mazidła i na koniec relaks z herbatką i naleweczką. Błogość W piątek ciąg dalszy. Tym razem zacznę od sauny, bo ma podobno rewelacyjne właściwości, leczy chyba nawet odciski , potem masaż świecą i proszę nie mieć kosmatych myśli bo będą masowane plecy a nie to, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę.
Teraz parę informacji o saunie:
O Infrasaunie.

InfraSauna jest to rodzaj sauny, w której w miejsce pieca saunowego zainstalowane są promienniki podczerwieni, specjalne urządzenia emitujące promienie podczerwone. Promieniowanie podczerwone jest niewidzialną formą energii. Odczuwamy ja jako ciepło. Najwięcej tej energii pochodzi od Słońca, ale energie te emituje każdy żywy organizm w tym i człowiek. Każdy żywy organizm potrzebuje tez tej energii do życia. Promienniki ciepła działające w oparciu o promieniowanie podczerwone były początkowo używane wyłącznie w celach leczniczych. Obecnie znalazły zastosowanie także w saunach. Długoletnie badania medyczne wykazują, ze promieniowanie podczerwone ma bardzo korzystny wpływ także na organizm zdrowego człowieka.

O zdrowotnym działaniu Infrasauny.

InfraSauna jest polecana jako "lekarz domowy" ponieważ:

  • spala kalorie - nawet do 700 kcal podczas 30 minut naświetlania,
  • zwalcza cellulit, ponieważ wspomaga wydalanie tłuszczu, toksyn i wody.
  • zwiększa przyswajalność tlenu przez organizm,
  • polepsza krążenie krwi,
  • wzmacnia system sercowo - naczyniowy,
  • zmniejsza ciśnienie krwi
  • łagodzi bóle i znosi napięcie mięśni,
  • odmładza organizm,
  • wzmacnia system odpornościowy,
  • zmniejsza stres i zmęczenie.

O różnicy między Tradycyjną Sauną Fińską a Infrasauną.

Oba typy saun istotnie różnią się miedzy sobą. Dlatego żadna z nich nie zastąpi drugiej, a obie znakomicie się uzupełniają.

  • klimat InfraSauny: stosunkowo niska temperatura (do 70 stopni C) i umiarkowana wilgotność (około 30%) jest rzeczywistą ulgą dla tych osób, które z trudem znoszą ekstremalny klimat tradycyjnych saun fińskich.
  • promienie podczerwone wnikają głęboko w ciało człowieka, nawet do 6 cm, co powoduje "poruszenie" a zatem i rozgrzanie znacznie głębszych warstw ciała w porównaniu z oddziaływaniem wysokiej temperatury jedynie na powierzchnie skory, co ma miejsce w tradycyjnej saunie fińskiej.
  • wskutek działania promieniowania podczerwonego organizm wydala około 200% więcej wydzielin niż wskutek działania wysokiej temperatury. W wydzielinie tej wykryto znaczne ilości tłuszczu i toksyn, zalęgających w tkance tłuszczowej, w tym metali ciężkich.
  • InfraSauna znacznie szybciej przynosi efekty kosmetyczne i terapeutyczne. Można z niej korzystać częściej, gdyż jest znacznie mniej absorbująca czasowo, zwykle zabiera nam 40 minut czasu w przeciwieństwie do tradycyjnej sauny, gdzie cały cykl saunowania to około 3 godziny.
  • InfraSauna jest zasilana prądem 230 V i potrzebuje energii tyle, co żelazko /około 1,5 kW/h - piec w tradycyjnej saunie wymaga prądu trójfazowego i pobiera przeciętnie 8 kW/h.
  • InfraSauna jest atrakcyjną propozycją dla ludzi zabieganych i oczekujących szybkich rezultatów. Dla tych, którzy kochają tradycje, maja czas i przedkładają nade wszystko przyjemność spędzania czasu w dobrym towarzystwie przyjaciół i ducha sauny, tradycyjna sauna fińska pozostanie niezastąpioną.

22 listopada 2010 , Komentarze (5)



Ale się przeliczyłam
W sumie całkiem grzeczna nie byłam podczas weekendu, więc i tak dobrze, że jest waga paskowa. Został ostatni tydzień listopada a waga się tylko buja w okolicach 80. Czas spiąć tyłek i coś jednak na trwałe stracić w tym miesiącu. Odpuściłam sobie liczenie kalorii i to był błąd, bo się tylko zwyczajnie oszukuję. Zatem wracam do tego niewdzięcznego zajęcia, przynosiło efekty. Samo liczenie nie pomoże, ale zapanuję nad wchłanianiem.
Wczoraj zaliczyłam na rowerku 30 km i godzinę tanga na milondze. Na więcej nie było czasu, bo miałam bilety na koncert SDM. Chłopaki, mimo, że siwizna już skroń oprószyła dalej nieźle grają i śpiewają. Nowości bluesowe brzmiały całkiem całkiem, ale miodem na serce były starocie, którymi zakończyli koncert.
Tylko jedna piosenka wcale mi się nie podobała

Dzień kapitulacji

Jeszcze stawiasz zaciekły opór,
czterdziestoletnia.
Za wszelką cenę
nie dać się wygryźć z młodości.
Coraz trudniej ci
wtłoczyć się
w amerykańskie dżinsy.
Maseczki
z trudem zastępują
młodą skórę.
Aż przychodzi dzień,
że kapitulujesz.
Stajesz rano przed lustrem,
blada.
Uważnie badasz palcami swoje policzki
i postanawiasz nagle
nie robić od dziś makijażu.

Być może płaczesz wtedy
patrząc martwo
na białą flagę
swojej twarzy.
Jeszcze stawiasz zaciekły opór,
czterdziestoletnia.
Za wszelką cenę
nie dać się wygryźć z młodości.

Jeszcze się maluję i mam nadzieję, robić to długo

20 listopada 2010 , Komentarze (7)



O, nie, nie będę straszyć!!!!

Waga dokładnie paseczkowa Banan na twarzy
Tylko pogoda ze mnie zakpiła, bo pada. I jak ja pójdę teraz na spacerek? Z parasolką po lesie? Ech, ale smutków nie będę zajadać, bo w poniedziałek chcę przesunąć swojego pieska w prawo!

19 listopada 2010 , Komentarze (3)



Podobnie wyglądał mój rowerek na wiosnę, gdy brakowało mi czasu na wszystko

A bujam się z wagą i wcale mi się to nie podoba. Dziś pokazała 80,5 kg. W ten sposób to do poniedziałku nie dogonię paska
Ale wiem, co robię źle: za dużo jem węgli za mało warzyw. Zrobiło się ciemno i mam straszy apetyt. Nie liczę kalorii i sama siebie oszukuję, że wszystko ok. Dobrze, że jeszcze mobilizuję się do rowerka i mniej jem wieczorami a w nocy już wcale, tylko woda.
Dziś poszalałam, bo w dwóch turach przejechałam 65 km, potem było tango (wczoraj też) i jeszcze odkurzałam mieszkanko przez dwie godziny, bo gruntownie
Jutro jedziemy na basen, potem jedzonko na mieście i kino: Harry Potter. Zapowiada się miły dzień, bo przed basenem, jeśli tylko pogoda dopisze, będzie jeszcze długi spacer w bardzo milusim towarzystwie.
Dziś odpoczywałam od Pendereckiego, byłam na koncercie poświęconym Markowi Grechucie. Szczególnie kocham jego płytę "W malinowym chruśniaku" i tego niestety nie śpiewali, za to inne kawałki równie piękne.